sobota, 17 października 2020

Tajemniczy Szczeliniec Wielki

Zdobywamy najwyższy szczyt Gór Stołowych z Pasterki.

Z obawy przed ponownym zakazem przemieszczania się po kraju, spowodowanym pandemią koronawirusa, pomimo zapowiadanych opadów deszczu na weekend, postanawiamy wybrać się na wędrówkę górską. Decydujemy się na jednodniowy wyjazd i stosunkowo krótką trasę. Naszym celem staje się Szczeliniec Wielki. 
Chcąc wejść na szczyt innym szlakiem niż podczas naszej pierwszej wizyty na Szczelińcu, dojeżdżamy do miejscowości Pasterka. Parkujemy samochód pod Schroniskiem PTTK Pasterka. Trasa ta ma dodatkowo dwa plusy. Mianowicie nie jest tak popularna jak trasa z Karłowa, a co za tym idzie spotkamy znacznie mniej turystów (co jest ważne żeby nie zarazić się koronawirusem), dodatkowo jest znacznie ciekawsza i przyjemniejsza bo nie wiedzie po skalnych schodach.
Zanim ruszymy na szlak podchodzimy pod schronisko. Stąd zauważamy na wzgórzu pomnik. 







Schodzimy z polany, na której znajduje się pomnik i zaczynamy naszą dzisiejszą wycieczkę górską. Na początek towarzyszy nam szlak koloru żółtego. Według wskazań za godzinę powinniśmy być na szczycie. Pierwszy, krótki fragment szlaku prowadzi "główną", asfaltową drogą Pasterki. Następnie wkraczamy na typowo górski szlak, który doprowadza nas prawie pod samo Schronisko PTTK Na Szczelińcu. 






Cały czas kropi deszcz. Mokre skały i otaczająca nas roślinność wyglądają pięknie 😍.






Dochodzimy do pionowych ścian Szczelińca Wielkiego, co świadczy, że jesteśmy prawie na miejscu. Ostatni odcinek pokonujemy po skalnych schodach i tutaj też zmieniamy kolor szlaku na zielony, który wiedzie przez cały masyw.



Jesteśmy przed schroniskiem. Podchodzimy na taras widokowy. W skale umieszczono liczne tablice pamiątkowe, m.in. Franciszka Palba, wielkiego popularyzatora turystyki na Szczelińcu Wielkim i pierwszego przewodnika górskiego.




Z tarasu przez mgłę dostrzegamy ledwie widoczne w dole Schronisko PTTK Pasterka. Na szczycie, jak to na szczycie, mocno wieje. Widoki zmieniają się z minuty na minutę.
Wchodzimy do Schroniska PTTK Na Szczelińcu, podbijamy książeczki GOT i czym prędzej je opuszczamy z uwagi na tłum ludzi.





Jednak to nie koniec atrakcji na dziś. Największa przygoda dopiero przed nami - labirynt skalny poprowadzony szczelinami Szczelińca Wielkiego 😆. Po drodze spotkamy kilka zwierząt i nie tylko. Zatem ruszamy na przygodę 😄.
Tereny te kiedyś zalane były morzem, po ustąpieniu którego dno skamieniało i wypiętrzyło się. Stąd Szczeliniec Wielki nazywany jest krainą zrodzoną z morza.
Kupujemy bilety wstępu, standardowo przybijamy pamiątkową pieczątkę i ruszamy na zwiedzanie labiryntu.  




Dochodzimy do pierwszej formacji skalnej, która przedstawia Kaczęta. Kawałek dalej po lewej mamy Tron Liczyrzepy. Jest to najwyższe miejsce na Szczelińcu Wielkim. Dodatkową atrakcją jest możliwość wejścia na ten punkt widokowy. Niestety przy dzisiejszej pogodzie pozostaje nam zadowolić się tylko widokiem Tronu.





Schodzę na dół,  jeszcze raz rzucam okiem na Tron Liczyrzepy i robię zdjęcie Szymonowi, który został na górze. Za Tronem Liczyrzepy leży sobie Wielbłąd 😉. 

    

Jest zimno, mokro, mgliście ALE PIĘKNIE 😍.




Dochodzimy do Małpoluda, przy którym robimy krótką sesję zdjęciową i ruszamy dalej. W międzyczasie zaczyna delikatnie prószyć śnieg ⛄.



Dochodzimy do najciekawszego naszym zdaniem odcinka całej trasy. Teraz będziemy przeciskać się przez szczeliny 😁. Zmierzamy do Diabelskiej Kuchni, a następnie do Piekiełka. 



Miejscami jest tak wąsko, że Szymona owieczka mogła posmakować skał 😂.


Po przejściu Kuchni, stoimy przed Piekiełkiem. Piekiełko to głęboka na 25 m szczelina, równoległa do północnej krawędzi Szczelińca. Piekiełko słynie z tego, iż latem jeszcze zalega tu śnieg. Podczas naszej ostatniej wizyty pod koniec kwietnia 2013 roku Piekiełko było niedostępne do zwiedzania, właśnie z uwagi na zlegający śnieg i lód.
Dzisiejszą wycieczkę rozpoczęliśmy dość późno i dzięki temu praktycznie sami przechodzimy przez labirynt, sporadycznie mijają nas tylko pojedyncze osoby.
Dzięki temu, że jesteśmy sami możemy posłuchać jak pięknie "gra" to, co pada z nieba 😃.


W wielu miejscach zauważamy w skałach różnej wielkości kuliste otwory. Są to kawerny - pozostałość po bąblach gazowych, które tworzyły się podczas przekształcania piasku w skałę. 


Opuszczamy Piekiełko i idziemy do Nieba.


Po krótkim spacerze stajemy przed kolejnymi formacjami skalnymi. Tym razem mamy przed sobą Kwokę, a kawałek dalej dochodzimy do Słonia.



Odwiedzamy pobliskie tarasy widokowe, a następnie schodzimy skalnymi schodami do krzyżówki z obejściem Szczelińca Małego.








Przy kamieniu z nazwą Trasy Turystycznej prowadzącej na szczyt Szczelińca Wielkiego, kontynuujemy naszą wędrówkę szlakiem koloru niebieskiego, w kierunku parkingu znajdującego się przy drodze prowadzącej do Pasterki. Wokół towarzyszą nam piękne barwy jesieni.




Po osiągnięciu parkingu rezygnujemy z pokonania ostatniego odcinka szlakiem i decydujemy się na spacer drogą asfaltową do schroniska.


W Pasterce mijamy bardzo ciekawy pomnik... 😺. W między czasie dość solidnie rozpadało się.


Zgodnie z napisem przed schroniskiem wchodzimy do środka na obiad 😋, podczas którego mamy miłego towarzysza. Po posileniu się nie pozostaje nam nic innego jak wrócić do Poznania. 






Parametry wędrówki na Szczeliniec Wielki:
   Długość 8,1 km.      
      Czas przejścia 2:20 h.
         Suma przewyższeń 307 m.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz