Drugie spotkanie ze Słowińskim Parkiem Narodowym.
Po przeczytaniu, swego czasu,
artykułu w gazecie odnośnie Wybrzeża Słowińskiego zakomunikowałam Szymonowi, że
koniecznie musimy tam ponownie zawitać. Ostatni raz byliśmy w Słowińskim Parku
Narodowym na Wydmie Łąckiej, w czerwcu 2011 roku.
Teraz mamy połowę maja 2017,
na weekend zapowiadają pełne słońce z temperaturą powyżej 20°C - jedziemy na północ! Późnym
wieczorem w piątek dojeżdżamy do naszej kwatery, która znajduje się nad dwoma stawami.
Pomimo późnej pory jest upał i pierwszy raz w życiu słyszymy „koncert” żab,
które pięknie i głośno kumkają. Następnego dnia dowiadujemy się, że to normalne
podczas upałów.
Jest ciepło, pakujemy się i jedziemy do Czołpina. Parkujemy
samochód, wysiadamy i okazuje się, że ładną pogodę zostawiliśmy za sobą. Jest
dużo chłodniej i wieje silny wiatr. Nie poddajemy się i zaczynamy zwiedzanie. Początkowo
trafiamy na taras widokowy, z którego nic nie widać. Wracamy na parking i idziemy
niebieskim szlakiem w kierunku Czerwonej Szopy, która o tej porze roku jest
nieczynna. Po dojściu do plaży odbijamy na lewo i kierujemy się w stronę Prehistorycznego
Lasu.
Maszerujemy
brzegiem morza, towarzyszy nam silny wiatr i przelotna mżawka, a może to bryza
morska? Po drodze widzimy zniszczenia jakich dokonał sztorm. Po około godzinie
docieramy do celu. Mamy szczęście – sztorm całkowicie nie zakrył Prehistorycznego
Lasu.
Chcąc uchronić się od wiatru wracamy leśną ścieżką równoległą
do plaży, tutaj na szczęście jest spokojniej. Teraz kierujemy się na Wydmę
Czołpińską.
Na wydmie jesteśmy zupełnie sami, delektujemy się ciszą i
spokojem. Wydma ta jest całkiem inna od Wydmy Łąckiej, jakby bardziej dzika,
może przez to, że jest częściowo porośnięta? Odnosimy wrażenie, że jest również mniej
popularna.
Przeszliśmy przez całą wydmę dochodząc do zejścia na plażę. I
tak zakończyliśmy dzisiejszą przygodę z przyrodą, wracamy na parking i jedziemy
do kwatery na nocleg. Dzisiejszego wieczoru nie ma „koncertu” żab, jest za
zimno.
POZDRAWIAMY☺