niedziela, 21 lipca 2019

Zamek na wodzie w Wojnowicach

Rezydencja nieopodal Wrocławia.

Niedziela budzi nas padającym deszczem. Prognozy się sprawdziły i już od samego rana jest mokro. Pogoda mało zachęcająca na górskie wędrówki.
Po śniadaniu pakujemy się i opuszczamy kwaterę w Jagniątkowie. Jedziemy w kierunku Wrocławia. Na północny-zachód od stolicy Dolnego Śląska znajduje się jeden z nielicznych w Polsce nawodnych zamków. Wyczytaliśmy na zamkowym facebook’u, że w dniu dzisiejszym o godzinie 14 odbywa się zwiedzanie z przewodnikiem.



Na miejscu jesteśmy trochę przed czasem, więc obchodzimy zamek dookoła i zasiadamy wygodnie w zamkowej kawiarni. Przychodzi do nas kotka (pewnie wyczuła pyszną szarlotkę😁), która jak się później dowiemy nazywa się Lukrecja na cześć jednej z właścicielek zamku.









Przed godziną 14 pojawia się przewodnik, u którego zakupujemy bilety w cenie 8 zł i po chwili rozpoczynamy zwiedzanie obiektu.
Zamek na wodzie w Wojnowicach powstał w wieku XIV jako niewielki wówczas zamek obronny wybudowany na dębowych palach na wodzie.
Gruntownego remontu, a dokładniej rzecz ujmując wyburzenia starego i budowy zamku od nowa, dokonał na początku XVI wieku jeden z kolejnych właścicieli posesji, mieszczanin wrocławski Mikołaj von Schebitz.
Kolejnym właścicielem majątku był wrocławski kupiec i bankier Jakub Boner, który kupił zamek dla swojej żony Lukrecji. Obiekt zyskał wówczas wygląd renesansowej rezydencji. Dzisiaj herby rodowe Bonerów możemy oglądać nad wejściem głównym do zamku. Prowadzi do niego most przerzucony nad fosą.






Wewnątrz zamkowych murów znajduje się niewielki, prostokątny dziedziniec z centralnie położoną studnią. Ozdobiona czworoboczną cembrowiną studnia jest jedyną rzeczą z oryginalnego wyposażenia zamku.





Zamek praktycznie nie ucierpiał w czasie wielu wojen, które rozegrały się na przestrzeni wieków. Nawet II wojna światowa nie spowodowała zniszczeń. Dopiero obawa przed nadchodzącą Armią Czerwoną zmusił właścicieli do opuszczenia posiadłości wraz z całym dobytkiem. Kolejne lata to popadanie zamku w ruinę i ograbianie go z najcenniejszych zdobień, które pozostały.
Dopiero początek lat 60-tych przyniósł zmianę. Władze doceniły wyjątkowość obiektu plasując go jako zabytek klasy zerowej i przeprowadzając renowację. Jak to często bywa pieniędzy niestety nie wystarczyło na pełną rewitalizację. Inny problem to brak dokumentów obrazujących dawny wystrój zamku, którymi można by się sugerować w trakcie renowacji.
To co możemy dzisiaj tu oglądać w znacznej mierze nie pochodzi z oryginalnego wyposażenia zamku, a zostało zakupione lub otrzymane z innych obiektów.















W dniu 7 czerwca 2014 r. Ministerstwo Skarbu przekazało zamek Fundacji Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. To aktualnie pełnoprawny zarządca obiektu, który w 2015 roku udostępnił obiekt turystycznie, urządzając tu kawiarnię, sale konferencyjne i pokoje hotelowe urządzone w dawnych komnatach.


Na nas wojnowicki Zamek na wodzie zrobił większe wrażenie z zewnątrz niż wnętrza. Niewielki obiekt, oblany z czterech stron wodą, pięknie prezentuje się wśród parkowej zieleni otaczającej zamek. Wnętrza, no cóż… jak wiele tego typu budowli w Polsce zostały ograbione z najcenniejszego wyposażenia.
Niemniej obiekt na pewno warty odwiedzenia w czasie pobytu w okolicach Wrocławia.

Ruszamy w drogę powrotną do Poznania. Po drodze zatrzymujemy się w jednej z wrocławskich galerii na prawdziwe hamburgery 😋.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz