poniedziałek, 6 stycznia 2020

Łysocina z Przełęczy Okraj

Wędrówka ze szczytem Śnieżki w tle.

Z samego rana spakowaliśmy się i opuściliśmy naszą kwaterę w Kamiennej Górze. To ostatni dzień naszego pobytu w Karkonoszach i tak wydłużony o jeden dzień dzięki Świętu Trzech Króli. Jedziemy, tak jak wczoraj, na Przełęcz Okraj, gdzie od razu kierujemy się na parking przy Amelkowej Chacie, uiszczamy opłatę za postój i ruszamy na szlak. W przeciwieństwie do dnia wczorajszego, dzisiaj od samego rana świeci piękne słońce, a niebo jest niemal bezchmurne.


Wędrówkę rozpoczynamy przy tym samym szlakowskazie co wczoraj, tym razem jednak obierając za przewodnika szlak koloru zielonego, którym zamierzamy dojść na Łysocinę. Początkowo towarzyszy nam również szlak czerwony.


Rozpoczynamy wspinanie się. Po przeciwnej stronie przełęczy widzimy stok narciarki, wzdłuż którego wędrowaliśmy wczoraj na Skalny Stół.



Szlak doprowadza nas na Rozdroże nad Przełęczą Okraj. Tu rozstajemy się ze szlakiem koloru czerwonego, a wędrówkę kontynuujemy szlakiem zielonym. Jak się okazało szlak czerwony właściwie się tutaj kończy, gdyż jego dalszy bieg został zamknięty ze względu na ochronę cietrzewi!




Do wysokości około 1150 metrów n.p.m. szlak nie stromo, ale konsekwentnie pnie się w górę. Otaczają nas pięknie pobielone śniegiem drzewa, między którymi w wąskich prześwitach mamy niewielkie panoramy na Kowarski Grzbiet, którym wędrowaliśmy wczoraj.



Po osiągnięciu wysokości około 1150 metrów n.p.m. wyszliśmy z lasu, a naszym oczom ukazała się teraz szersza panorama. Zza chmur wyłoniła się nawet Śnieżka (1602 m) ze swoimi charakterystycznymi spodkami na szczycie.



Podążamy teraz przez wypłaszczony teren. To Lasocki Grzbiet. Z prawej towarzyszy nam widok na Kowarski Grzbiet oraz pojawiający się i co chwila ponownie tonący w chmurach szczyt Śnieżki. Z lewej natomiast dużo niższe szczyty Rudaw Janowickich i Gór Kamiennych.



Wędrujemy, podobnie jak wczoraj, przez biało-błękitną krainę.



W końcu dochodzimy na wysokość 1188 m n.p.m., a to oznacza, że jesteśmy na szczycie Łysociny, należącej do Diademu Polskich Gór i Sudeckiego Włóczykija. Szczyt jest tylko dla nas, dzisiaj nie ma tu nikogo więcej.



Z Łysociny w linii prostej dostrzegamy szczyt Śnieżki, który chwilami wyłania się zza gęstych chmur ją spowijających.



Nieco na prawo od Śnieżki dostrzegamy na zboczach Czarnej Kopy budynek Schroniska Jelenka, które odwiedziliśmy w dniu wczorajszym.


Po dłuższej przerwie na szczycie, podczas którego rozgrzaliśmy się ciepłą herbatką i przekąsiliśmy coś na wzmocnienie, ruszamy w drogę powrotną. Ponownie za znakami szlaku zielonego, który prowadzi wzdłuż polsko-czeskiej granicy, schodzimy na Przełęcz Okraj.




Przechodzimy kawałek na czeską stronę, skąd mamy ponownie widok na szczyt Śnieżki. Chmury jakby przeszły i odsłoniły najwyższy szczyt Sudetów na dłużej.





Wędrówkę po czeskiej Hornej Malej Upie kończymy w polskiej Amelkowej Chacie, gdzie posilamy się przepysznym obiadem (naprawdę pycha 😋 - polecamy!), po którym wracamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną do Poznania. To był piękny weekend spędzony w cudownej, zimowej, górskiej scenerii. Oby takich więcej!

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz