czwartek, 6 stycznia 2022

Huta szkła kryształowego Julia w Piechowicach

Kojarzone głównie z czasami PRL-u, czy wróci w nasze łaski?

Ze Szklarskiej Poręby, gdzie 👉zwiedzaliśmy Dom Braci Hauptmannów, przyjechaliśmy do Piechowic. Tu znajduje się huta szkła o ponad wiekowej tradycji. Jest kilka minut po godzinie 13, więc zdążymy na zwiedzanie z przewodnikiem, które powinno rozpocząć się za niecałe 30 minut. Udajemy się do kasy po bilety. Okazuje się, że możliwe do zwiedzania jest jeszcze Krystalium, gdzie jak głosi opis "historia łączy się z teraźniejszością, gdzie tej historii można dotknąć i poznać w wyjątkowy sposób". Co więcej zwiedzanie z przewodnikiem rozpocznie się dopiero o godzinie 13:45, więc mamy jeszcze sporo czasu. Zakupujemy oczywiście opcję pełnego zwiedzania i po chwili wchodzimy do Krystalium.

Huta powstała pod koniec XIX wieku jako huta Friedricha Wilhelma Heckerta, stając się szybko konkurencją dla prężnie działającej już wówczas, starszej Huty Josephine ze Szklarskiej Poręby. Wspólna droga obu przedsiębiorstw rozpoczęła się w 1923 roku, kiedy to doszło do fuzji obu hut oraz firmy Kynast Kristal Neumann & Staebe z Sobieszowa. Trzy firmy rozpoczęły dalszą działalność pod wspólnym logo "Josephine".





Współczesna nazwa Julia pochodzi z 1958 roku, kiedy to huta Josephine przyjęła polską nazwę. Lata PRL-u to intensywna produkcja szkła na nasze stoły i wystawy w przeszklonych kredensach, które gościły niemal w każdym ówczesnym domu.



Słynne były wówczas również kolorowe szklane ryby, których liczną kolekcję możemy obejrzeć w hucie. Któż nie miał takiej w domu, albo nie widział u swojej babci, czy cioci 😏.




W Krystalium poznajemy również szkło uranowe, czyli zawierające domieszkę związków uranu. W taki sposób dawniej barwiono szkło. Dzisiaj wiemy nieco więcej o tym promieniotwórczym pierwiastku i nie chcemy mieć go w domu, stąd szkło barwi się innymi metodami. Ale co ciekawe, uran świeci podświetlany promieniami UV. Zapalamy więc odpowiednie światło w gablotach i możemy podziwiać świecące kieliszki.



Dobra passa huty zaczęła się kończyć wraz z transformacją systemową w Polsce. Wykupienie przez Amerykanów doprowadziło do upadłości zakładu na przełomie wieku XX i XXI. Zwrot przyniósł rok 2006, kiedy to huta wróciła w polskie ręce i wznowiła pracę. Współczesna produkcja trafia głównie na rynki zagraniczne, gdzie robi furorę. Polakom nadal źle kojarzy się szkło kryształowe. Może kiedyś ponownie polubimy taki styl i wróci ono do naszych łask.


Tymczasem kończymy zwiedzanie pierwszego poziomu Krystalium. Wspinamy się po schodach na piętro, gdzie obok odtworzonych pomieszczeń z dawnych lat, ozdobionych obowiązkowo kryształami (aż z sentymentu łezka roni się z oka 😥) możemy doświadczyć na własnym ciele kilku ciekawostek i ćwiczeń związanych z produkcją szkła. Atrakcje nie tylko dla dzieci 😉.




Kończymy wizytę w Krystalium. Zbliża się powoli godzina 13:45, a to oznacza spotkanie z przewodnikiem, z którym ruszymy na zwiedzanie huty.

Na początek trochę historii związanej oczywiście z produkcją szkła kryształowego. Przewodnik pokazuje nam przykładowe projekty i odtworzoną pracownię projektową. W takich właśnie pracowniach powstawały dawniej szczegółowe rysunki, na podstawie których odlewano i później zdobiono wszystkie szklane przedmioty.




Aby jednak szklana rzecz mogła powstać potrzebna jest forma. Uzyskiwano takową z drewna bukowego, które przed wlaniem wrzącego szkła należało odpowiednio schłodzić. Co ciekawe jedna taka forma wystarczała na około 300, a nawet 350 odlewów.



Drewniane formy okazały się jednak zbyt wymagające i nietrwałe do produkcji na skalę przemysłową. Tu z pomocą przyszły ich żeliwne odpowiedniki, które dla odmiany trzeba było nagrzewać przed wlaniem szklanej surówki.


Po krótkim wprowadzeniu przechodzimy na halę produkcyjną. W jednym z regałów dostrzegamy... toż to najprawdziwsza Buka z Muminków 😱. Kto oglądał ten wie co to za potwór 😁.


Wizytę na hali produkcyjnej zaczynamy od poznania pieca hutniczego i składników używanych do produkcji szkła.



A dalej już wre najprawdziwsza praca. Hutnicy po dzień dzisiejszy ręcznie wytapiają szklane przedmioty.





Wytopienie to jednak dopiero początek całej obróbki. Dalej szkło trafia choćby do szlifowania, czy zdobienia, co tutaj nadal wykonuje się ręcznie. Prawdziwa manufaktura!



Na koniec oglądamy kilka nietypowych i niezwykle ciekawych produkcji, w jakich uczestniczyła Huta Julia, jak na przykład odzwierciedlenie na szkle obrazu Vincenta van Gogha "Migdałowiec". Piękna rzecz 😍.


Kończymy zwiedzanie próbą własnych płuc - jak bardzo uda mi się nadmuchać ten szklany balonik 😏.


A oto i historia logo dzisiejszej Huty Julia.


Na terenie Huty Julia znajdują się również dwa sklepy. W jednym możemy kupić szkło białe, w drugim kolorowe oraz usiąść przy kawce i ciastku serwowanym na najprawdziwszym krysztale. Nasza wizyta w sklepie kończy się zakupem szklanego Ducha Gór, który, jak niegdyś szklane ryby 😁, będzie zdobił naszą półkę.


Nawet nie wiemy kiedy minęła godzina 15. Nie zdążymy już do Domu Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie, który nieśmiało planowaliśmy odwiedzić jeszcze dzisiaj. Zostawiamy go na inną okazję. Wracamy do Jeleniej Góry przygotować się na jutrzejszą wędrówkę górską.

POZDRAWIAMY

2 komentarze:

  1. Na Netflix jest fajny program (konkurs) pt "Dmuchacze Szkła", tematyka od razu skojarzyła mi się naszą dolnośląską Hutą Szkła Julia. Nigdy tam nie byłam, ale po tym programie, przy najbliżej okazji koniecznie wpadnę w odwiedziny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądaliśmy, ale wizytę w hucie możemy polecić! Pozdrawiamy:-)

      Usuń