W dolinie Bystrzycy.
Po dniu wczorajszym spędzonym 👉wśród muzealnych eksponatów i 👉piecy hutniczych, dzisiaj ruszamy w góry. Od samego rana świeci piękne słońce, a to daje dodatkowego kopa do wyjścia na szlak. Jedziemy do Zagórza Śląskiego, miejscowości położonej w powiecie wałbrzyskim, w malowniczej dolinie rzeki Bystrzycy. Samochód zostawiamy na parkingu nieopodal nieczynnego dworca kolejowego. Póki co nieczynnego, gdyż tory poddawane są aktualnie renowacji, co oznacza, że może pociągi tu jeszcze wrócą.
Naszą wędrówkę rozpoczynamy za wspólnymi znakami szlaków niebieskiego, zielonego i żółtego. Wszystkie one doprowadzą nas do Zamku Grodno położonego na terenie Rezerwatu Przyrody Góra Choina.
Kilkuminutowe, niezbyt strome podejście doprowadza nas do czerwonej tablicy informującej, iż wkraczamy na teren obszaru chronionego. W głębi lasu, między drzewami dostrzegamy pierwsze zarysy zamku.
Dochodzimy pod Zamek Grodno. Tu ma swój początek zielony Szlak Zamków Piastowskich przebiegający po terenie województwa dolnośląskiego, za którego wskazaniami możemy zwiedzić na przykład 👉Zamek Książ, 👉Zamek Bolczów, czy 👉Zamek Wleń. Szlak kończy się pod murami 👉Zamku Grodziec na Pogórzu Kaczawskim.
Wróćmy jednak do miejsca, w którym się znajdujemy. Pierwsze co przyciąga uwagę po podejściu pod mury Zamku Grodno to niewątpliwie przepiękne lwy, zdobiące fasadę budynku bramnego. Taka technika dekorowania ścian nazywa się sgraffito.
Wchodzimy na zamkowy dziedziniec. Z tej strony budynek bramny również pięknie się prezentuje. Wybudowany został w 1570 roku, a cała jego fasada pokryta jest bogato zdobionymi, kolorowymi sgraffitami, przedstawiającymi motywy roślinne.
Zakupujemy bilety wstępu w kasie, przybijamy pieczątkę z wizerunkiem Zamku Grodno w naszych książeczkach GOT i jesteśmy gotowi do zwiedzania zamkowych wnętrz.
Historia zamku sięga przypuszczalnie 1198 roku, kiedy to książę piastowski Bolesław I Wysoki zlecił budowę strażnicy nadgranicznej na górze Choina. Data ta nie odnajduje jednak potwierdzenia w źródłach pisanych. Natomiast co pewne, to fakt, że zamek istniał pod koniec wieku XIII. No to ruszamy na spotkanie z historią.
Przed nami wieża bramna, zdobiona przepięknym renesansowym portalem sięgającym swą historią końca XVI wieku.
Na łuku nad wejściem znajdują się płaskorzeźby kobiet symbolizujące cechy rycerskie. Wśród nich sprawiedliwość, umiarkowanie, miłosierdzie, siła, cierpliwość, mądrość i nadzieja.
Nad łukiem dostrzeżemy herby dawnych właścicieli zamku, a na samej górze dwa gryfy trzymające godło Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Wchodzimy do zamku.
Po przejściu przez wieżę bramną stajemy przed zamkiem górnym. Wejście do niego zdobi kolejny portal, jednak już dużo skromniejszy, niż ten oglądamy przed chwilą. Na uwagę zasługują przede wszystkim dwie podpory w kształcie kobiet. To kariatydy dźwigające kosze owoców na głowie. W górze widoczny jest herb pierwszych Piastów, przedstawiający orła z przepaską sierpową łączącą oba skrzydła.
Wchodzimy do kamiennej sieni zamku górnego. Tu eksponowane są dwa krzyże pokutne.
Przejścia z sieni do wykutej w skale piwnicy broni krata. W dole dostrzec można szkielet. Według legendy to szkielet Małgorzaty, córki burgrabiego zarządzającego zamkiem w czasach piastowskich. Dopuściła się ona morderstwa swojego dużo starszego męża, za co ojciec zamurował ją żywcem.
Inne zejście z sieni prowadzi do kolejnej piwnicy, w której prezentowane są narzędzia tortur. Oj, mieli ludzie pomysły na zmuszenie delikwenta do przyznania się do winy. Niewinny pewnie też nieraz się przyznawał 😕.
W "piwnicy tortur" znajduje się niewielkie przejście do pomieszczenia opisanego na tablicy jako "Krypta rodziny von Zedlitz". To urządzona przez XIX-wiecznych właścicieli zamku, rodzinę von Zedlitzs und Neukirch, krypta rodzinna. Dzisiaj zobaczymy w niej jedynie rozpadające się trumny, pozostałości zdobień i płytę nagrobną dziecka.
Opuszczamy piwnice. Wracamy do sieni zamku górnego i dalej przechodzimy do Sali Rycerskiej. To w niej zachował się jedyny na zamku kominek.
Na ścianie przed wejściem do Sali Rycerskiej wisi obraz przedstawiający ocalenie życia chłopca przez psa. To zobrazowanie legendy, według której pies, będący wiernym przyjacielem syna barona von Eben, jednego z właścicieli zamku, uratował go przed spadnięciem w przepaść.
Dalsza trasa zwiedzania prowadzi na piętro. Pokonujemy więc kolejne stopnie schodów, by znaleźć się w Sali Myśliwskiej, gdzie prezentowane są, a jakże by inaczej, trofea myśliwskie.
Rozpoczynamy zwiedzanie komnat tak zwanego ciągu portalowego. To usytuowane kolejno pomieszczenia, do których przejścia znajdują się w osi pomieszczeń. W pierwszej sali zobaczyć możemy makietę całego Zamku Grodno.
Przejścia do kolejnych komnat zdobione są pięknymi, renesansowymi portalami. Wśród nich jeden z piękniejszych, prowadzący do Sali Książęcej.
W Sali Książęcej odnajdziemy kolejny obraz, na którym utrwalony został syn barona von Eben. Tym razem jedzie na koniu, a towarzyszy mu niezmiennie wierny psi przyjaciel.
Zgodnie ze strzałkami wyznaczającymi kierunek zwiedzania dochodzimy do wejścia na zamkową wieżę. Niestety ze względu na jej zły stan techniczny, aktualnie wejście jest niemożliwe. Na pocieszenie możemy spojrzeć przez okna z tego poziomu zamku.
W dole widoczne są Krucze Skały z charakterystycznym krzyżem na szczycie. To stąd spadł, a właściwie został zepchnięty przez Małgorzatę, jej mąż. Za ten czyn ojciec zamurował ją żywcem w skalnej piwnicy, którą oglądaliśmy po wejściu do zamku górnego.
Opuszczamy zamkowe wnętrza i wychodzimy na dziedziniec wewnętrzny. Tu doskonale widać, że nie wszystkie skrzydła zamku przetrwały do dnia dzisiejszego. I tak na przykład ze skrzydła zachodniego pozostały jedynie ruiny. Poza tym uwagę na dziedzińcu wewnętrznym przyciąga studnia. Wbrew temu co widać, nie jest i nigdy nie była to studnia, a cysterna na wodę.
Z dziedzińca wewnętrznego przechodzimy z powrotem do sieni zamku górnego, skąd ponownie przez wieżę bramną wracamy na dziedziniec dolny. Po drodze jeszcze rzut oka na pięknie oświetlony teraz promieniami słońca budynek bramny.
Odwracamy się, by spojrzeć również jeszcze raz na zamek. Jego także zdobią promienie słońca.
Przez budynek bramny wychodzimy poza mury zamku. Obieramy za przewodnika szlak koloru niebieskiego, za którego wskazaniami schodzimy serpentynami do Zagórza Śląskiego.
To nie koniec atrakcji na dzisiaj. Póki co zwiedziliśmy jedynie zamek, przed nami wędrówka wokół Jeziora Bystrzyckiego, wśród otaczających nas Gór Sowich i Wałbrzyskich. Trzymając się wskazań szlaku niebieskiego, idziemy początkowo wzdłuż asfaltowej drogi, by po kilkuset metrach odbić w lewo, w górę do lasu. Przed nami nieco wspinania się.
Szlak niebieski doprowadza nas do krzyżówki ze swoim czarnym odpowiednikiem. Gdybyśmy skręcili teraz w lewo, dojdziemy nad brzeg Jeziora Bystrzyckiego, u stóp zamku. My jednak idziemy dalej za niebieskimi znakami. Te doprowadzają nas do asfaltowej drogi. To miejscowość Michałkowa. Idziemy sobie spokojnie asfaltem przez wieś, aż tu nagle słyszymy głośne dudnienie gdzie za nami. Odwracamy wzrok, a tam... stado najprawdopodobniej jeleni przebiega przez szosę i szybko chowa się w lesie po drugiej jej stronie. Niektóre z pośpiechu aż ślizgają się na zmrożonym asfalcie.
Zmieniamy kolor szlaku na czerwony, za którego wskazaniami dochodzimy do rozejścia szlaków przy Kanciarskim Buku. Tu ponownie zmieniamy szlak, tym razem na kolor żółty. Ten doprowadza nas nad Jezioro Bystrzyckie. Dochodzimy na zaporę.
Zapora w Lubachowie na rzece Bystrzycy wybudowana została po zakończeniu budowy znacznie większej 👉zapory w Pilchowicach. Prace zostały zakończone w 1917 roku, dzięki czemu powstał zbiornik wodny skłonny pomieścić 8 milionów metrów sześciennych wody. Jego zadaniem było gromadzenie wody w czasie powodzi, co miało uchronić okoliczne tereny przed zalaniem. Pod koniec XIX wieku Dolny Śląsk wiele razy nawiedzały powodzie, stąd pomysł budowy sztucznych zbiorników wodnych. Co ciekawe, wybudowany ponad sto lat temu zbiornik, spełnił swoją funkcję również w czasie pamiętnej wielkiej powodzi z 1997 roku. Wówczas zanotowano największy przepływ wody przez zbiornik sięgający 294 m3/sekundę, co nie stanowiło dla niego żadnego problemu, gdyż zaprojektowany został na wydajność 318 m3/sekundę. Dodajmy ponownie, że zaprojektowany ponad sto lat temu! To się nazywa przyszłościowe myślenie 😁.
Przechodzimy przez tamę na drugą stronę jeziora. Dalej za wskazaniami szlaku żółtego kontynuujemy naszą wędrówkę drugim brzegiem akwenu.
Wytyczona tędy ścieżka jest bardzo malownicza. Prowadzi skarpą nad brzegiem jeziora. Bezpieczeństwo przed upadkiem z wysokości zapewniają bariery ochronne. Niestety mocno zanieczyszczona jest woda. Wzdłuż brzegów pływają liczne plastikowe pojemniki.
Dochodzimy do ośrodka wypoczynkowego powstałego nad brzegiem Jeziora Bystrzyckiego. Tu ciekawostką i niewątpliwą atrakcją turystyczną jest kładka dla pieszych, którą w łatwy sposób można przejść na drugi brzeg. Ma ona swoją już ponad półwieczną historię, która przedstawiona została na fotografiach.
Warto wejść na kładkę, gdyż roztacza się z niej piękny widok nie tylko na wody jeziora, ale również na górujący nad zbiornikiem Zamek Grodno.
Naszą wędrówkę kontynuujemy dalej za wskazaniami szlaku żółtego. Towarzyszył nam będzie również kolor czerwony, który przez kładkę dołączył z drugiego brzegu jeziora. Wchodzimy ponownie na teren Rezerwatu Przyrody Góra Choina i rozpoczynamy wspinanie się do zamku.
Leśną ścieżką, którą prowadzą szlaki żółty i czerwony dochodzimy znad brzegów Jeziora Bystrzyckiego pod zamkowe mury. Dostrzegamy już piękne sgraffito zdobiące budynek bramny.
Wchodzimy ponownie na dziedziniec zamkowy. Tym razem jednak nie będziemy zwiedzać zamku, a udajemy się do Restauracji Rycerskiej na ciepły obiad. Marta zamawia ciekawie brzmiące danie "Śląskie niebo", ja natomiast tradycyjną roladę ze śląskimi kluskami i modrą kapustą. Główne danie poprzedzamy zupą sowiogórską, pysznym, lokalnym specjałem 😋.
Posileni smakowitym obiadem jesteśmy gotowi do drogi powrotnej. Podobnie jak weszliśmy tu rano, tak i teraz za wspólnymi znakami szlaków niebieskiego, zielonego i żółtego schodzimy z masywu góry Choina do Zagórza Śląskiego na parking, gdzie zostawiliśmy samochód. Ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry.
Wracamy przez miejscowość Modliszów, gdzie przy rondzie dostrzegamy ciekawy przykład krzyża pokutnego. Jakże on inny od tych, które dotychczas mieliśmy okazję oglądać.
Jadąc drogą wojewódzką numer 379 w kierunku Wałbrzycha, z lewej strony towarzyszą nam piękne panoramy Gór Sowich, różowawo oświetlone promieniami zachodzącego już słońca. Dzięki charakterystycznej wieży widokowej i masztowi RTV na szczycie, wyraźnie widoczna jest Wielka Sowa, najwyższy szczyt tego górskiego pasma.
Do Jeleniej Góry dojeżdżamy już po zmroku. Przed nami odpoczynek przed kolejną wycieczką, którą planujemy na dzień jutrzejszy.
POZDRAWIAMY☺