Gór Izerskich ciąg dalszy.
W ostatnim czasie dość często
wędrujemy po Górach Izerskich, najbardziej na zachód wysuniętym paśmie Sudetów
w Polsce. Wszystko za sprawą odznaki 👉Turysta Polskich Izerów, do zdobycia
której aspirujemy. I również dzisiaj ruszamy w ten piękny zakątek naszego
kraju.
Na początek jedziemy do
Świeradowa-Zdroju. Kierujemy się na dawny dworzec kolejowy. Choć współcześnie
pociągi już tu nie dojeżdżają, miejsce nie jest opuszczone i nie popada w ruinę. W
dawnym dworcowym budynku znajduje się Miejskie Centrum Kultury, Aktywności i
Promocji Gminy „Stacja Kultury”. Niewątpliwie uroku temu miejscu dodaje
wspaniały widok, jaki stąd mamy. To oczywiście panorama Stogu Izerskiego z widocznym masztem
radiowo-telewizyjnym i budynkiem schroniska na szczycie.
Wróćmy
jednak do Stacji Kultury i wejdźmy do środka. Tu możemy zobaczyć ciekawą
makietę kolejową. Odwzorowano na niej fragment linii kolejowej nr 317 i
336, którą w latach 1945-1970 kursowały pociągi na odcinku Gryfów Śląski –
Mirsk – Świeradów Zdrój – Świeradów Nadleśnictwo. Choć linia jest już
nieczynna, tutaj pociągi nadal kursują po jej trasie.
W
sąsiedztwie odnowionego budynku dawnego dworca podziwiać możemy niezwykły
zabytek techniki. Mowa oczywiście o czarnej lokomotywie, a dokładnie rzecz
ujmując parowozie Tp4-217, który „dojeżdża” właśnie do stacji. Aktualnie to
jeden z zaledwie trzech zachowanych parowozów tej serii w Polsce.
Lokomotywa
nie stoi tu jednak przypadkowo. Dawniej to właśnie parowozy tego typu kursowały
na trasie Gryfów Śląski – Świeradów Zdrój.
Czas
wyruszyć na wycieczkę górską. Przy Stacji Kultury rozpoczyna się (lub kończy,
zależnie w którym kierunku pójdziemy) Główny Szlak Sudecki im.
Mieczysława Orłowicza oznaczony kolorem czerwonym. Prowadzi on przez całe Sudety i zakładając, że zaczyna się tutaj, to swój koniec ma w Prudniku.
My
jednak nie pójdziemy dzisiaj jego śladem. Naszym przewodnikiem będzie szlak
koloru niebieskiego, za którego wskazaniami zataczamy półkole i ulicą Lipową
wspinamy się w górę. Po chwili ponownie zwrot o 180 stopni w ulicę Sosnową i
kawałek dalej znowu, teraz w ulicę Sybiraków. Tu jednak odbijamy w prawo, w las,
by stromym podejściem kierować się ku szczytowi.
Mijamy
po drodze usypany kopiec kamieni z kapliczką Matki Boskiej. Jak odczytujemy z tabliczki,
miejsce to związane jest z historią 12-letniego chłopca, który w grudniu 1962
roku zagubił się w lesie. Odmówił różaniec i udało mu się szczęśliwie wrócić do
domu. W podzięce za uratowanie życia, 30 lat później postawił właśnie tę kapliczkę.
My
tymczasem kontynuujemy wędrówkę trzymając się niezmiennie niebieskiego szlaku.
Cały czas nabieramy wysokości. Najbardziej strome okazuje się jednak ostatnie
podejście, już na sam szczyt.
Szlak
niebieski doprowadza nas na Sępią Górę o wysokości 828 metrów nad poziomem
morza. Sam szczyt jest bardzo ciekawy. Znajduje się tutaj wielka skała z wykutą
nazwą „Sępia Góra”. Po wejściu na nią jednogłośnie stwierdzamy, że dla tych
pięknych widoków warto było się tu wspinać. W dole cały Świeradów-Zdrój. A
naprzeciw nas, górujący nad miasteczkiem szczyt Stogu Izerskiego (1108 m
n.p.m.).
Sępia
Góra nazywana jest Golgotą Izerską. I faktycznie spotkaliśmy po drodze znak,
kierujący na jej początek. Co więcej, mijaliśmy pojedyncze stacje Drogi Krzyżowej. Ta jednak prowadzi zapewne szlakiem naokoło, nie stromo pod
górę jak my szliśmy.
Oprócz
skały i drewnianego krzyża, na szczycie Sępiej Góry znajduje się również
niewielka wiata. Postanawiamy zagościć w niej na nieco dłużej i zrobić przerwę.
Skoro przerwa to i jedzenie musi być. Dzisiaj sushi, dość nietypowo jak na góry 😉.
Najedzeni
możemy ruszać w drogę powrotną. Podobnie jak tu wchodziliśmy, schodzimy również
za wskazaniami niebieskiego szlaku. Ten doprowadza nas z powrotem pod widoczną
z daleka Stację Kultury. A parowóz wciąż „jedzie” i nie może dojechać 😁.
Wracamy
do samochodu, który zaparkowaliśmy na dużym parkingu przy dawnym dworcu
kolejowym. Ruszamy w dalszą drogę. Kierujemy się na zachód do położnej
sąsiednio miejscowości Czerniawa-Zdrój. Tu na parkingu przy ulicy Sanatoryjnej
zostawiamy samochód i za wskazaniem przebiegającego tędy szlaku czarnego
rozpoczynamy kolejną wędrówkę.
Dość
stromą, leśną ścieżką wspinamy się do krzyżówki naszego szlaku czarnego z zielonym
Pod Czerniawską Kopą. Skręcamy ostro w prawo i podążając dalej za wspólnymi
zielono-czarnymi znakami w kilka minut dochodzimy na szczyt Czerniawskiej Kopy.
Na tym wysokim na 776 metrów nad poziomem morza szczycie znajduje się wieża widokowa, na którą bez zbędnej zwłoki się wspinamy.
Cóż
stąd widać? A trzeba przyznać, że nawet całkiem sporo 😁. Oczywiście dominuje w panoramie masywny
szczyt, który już widzieliśmy dzisiaj, czyli Stóg Izerski.
Ale
nie tylko. Widać również Młynicę, niższą sąsiadkę Czerniawskiej Kopy, na której
również znajduje się wieża widokowa.
Nieco dalej za nią maszt radiowo-telewizyjny na szczycie Zajęcznika. Oba
te miejsca planujemy jeszcze dzisiaj zdobyć.
Odwracamy
wzrok w kierunku Pogórza Kaczawskiego. Tu w panoramie widoczna jest bardzo
charakterystyczna Ostrzyca (501 m n.p.m.). Szczyt o tyle charakterystyczny, że
przypomina swoim wyglądem stożek wulkaniczny. Ale to nic dziwnego, bo to
najprawdziwszy wulkan, tyle, że dziś już wygasły.
Opuszczamy
taras widokowy na wieży. U jej stóp robimy przerwę na słodkie co nieco. Trzeba
uzupełnić trochę kalorii po stromym podejściu.
Dalsza
droga prowadzi ponownie za wspólnymi znakami szlaków czarnego i zielonego.
Szeroką leśną drogą, wśród młodej i soczystej jeszcze zieleni schodzimy w
kierunku Czerniawy-Zdroju. Niebawem odłącza się od nas szlak zielony, skręcając
w lewo, my natomiast odbijając w prawo trzymamy się czarnych wskazań. Tak
dochodzimy do ruchliwej ulicy Sudeckiej. Tu rozstajemy się z naszym czarnym
przewodnikiem, zmieniając go na szlak czerwony. Wzdłuż Czarnego Potoku
dochodzimy do usytuowanej po przeciwnym jego brzegu skalnej ściany. W niej
znajduje się niewielka Grota Czerniawa.
Grota Czerniawa to miejsce, w którym doskonale widoczne są skały, jakie tworzą Góry Izerskie. Można powiedzieć, że stanowi ona swego rodzaju przekrój przez budowę geologiczną tych gór.
Wzdłuż
ulicy Sanatoryjnej, mijając Dom Zdrojowy Czerniawa-Zdrój i Źródło Jan, wracamy
na parking do samochodu.
Nie
jedziemy zbyt daleko. Naszym celem jest ulica Strażacka w Świeradowie-Zdroju,
gdzie znajduje się całkiem sporych rozmiarów parking. Stąd w dosłownie kilka
minut dotrzemy na Młynicę, szczyt, który widzieliśmy z Czerniawskiej Kopy. Choć
nie prowadzi na niego znakowany szlak, to można się tam dostać wygodną leśną
drogą. Cel krótkiej wędrówki widoczny jest przed nami.
Dosłownie w kilka minut dochodzimy
pod wieżę widokową. Jest to nowa budowla, ustawiona w minionym roku. Wchodzimy
na wysoką na 33,8 metrów stalową wieżę. Wyższy taras widokowy, na który
zmierzamy, znajduje się na wysokości 23,7 metrów.
Choć
Młynica jest sporo niższa od Czerniawskiej Kopy, to widoki z wieży są równie
ciekawe. Ponownie przed oczami mamy Stóg Izerski. W dole pod nim widoczny plac
parkingowy, na którym czeka nasz samochód.
Na
prawo od Stogu Izerskiego dostrzegamy wśród drzew wieżę widokową. To szczyt
Czerniawskiej Kopy, na której byliśmy wcześniej.
Patrząc
dalej na prawo ogarniamy wzrokiem Pogórze Kaczawskie. Tu ponownie dostrzegamy
charakterystyczny stożek Ostrzycy.
Odwracamy
wzrok dalej na prawo, zataczając już niemal koło. Tu widzimy Sępią Górę,
szczyt, od którego rozpoczęliśmy dzisiejszy dzień.
Pomiędzy Sępią Górą a Stogiem Izerskim rozciąga się rozległa dolina rzeki Kwisy. Jej zwieńczenie z tej perspektywy stanowi szczyt Wysokiego Kamienia (1058 m n.p.m.). Nawet widoczna jest kamienna wieża widokowa, która od wielu lat budowana jest na tym szczycie.
Wracamy
na parking i ruszamy dalej. Przed nami przejazd na ulicę Cichą, gdzie przy
początku Ścieżki Edukacyjnej Zajęcznik parkujemy samochód. Trzymając się
zielonego szlaku ruszamy w las. Skoro ścieżka edukacyjna, to kilku faktów z
życia lasu i zwierząt po drodze się dowiadujemy.
Szlak
prowadzi bardzo przyjemną, leśną ścieżką. Przewyższenia są niewielkie, niemal
niezauważalne. W tak pięknych okolicznościach przyrody dochodzimy na szczyt
Zajęcznika. Niewysoki, bo mierzący 595 metrów wierzchołek, dzisiaj nie wyróżnia
się niczym specjalnym. Poza kamieniem z wyrzeźbioną nazwą szczytu oraz tablicą
informacyjną, znajduje się tutaj maszt radiowo-telewizyjny.
Dzisiaj szczyt się nie wyróżnia, za to dawniej tętnił życiem. Tuż obok miejsca, w którym się znajdujemy w XIX wieku stała restauracja. Gościli w niej bardzo elegancko ubrani ludzie, gdyż Zajęcznik nie był górą dla zwykłych turystów. Bardziej przechadzali się tędy dystyngowani spacerowicze, tak zwana elita.
Tą samą leśną drogą wracamy do samochodu, dokształcając się przy kolejnych tablicach ścieżki edukacyjnej. Na dzisiaj koniec wędrówek. Wielkimi krokami zbliża się wieczór, ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Zatrzymujemy się jeszcze na ciepłą i pyszną obiadokolację w jednej ze świeradowskich restauracji.
Droga
ze Świeradowa-Zdroju do Szklarskiej Poręby, zwana Drogą Sudecką, prowadzi
wzdłuż wijącej się rzeki Kwisy. Choć słońce już zachodzi zatrzymujemy się na
poboczu, w pobliżu drogowskazu z napisem „Grób Liczyrzepy”. Skoro już tędy
przejeżdżamy to trzeba odwiedzić jeszcze to miejsce.
Niemal
przy drodze znajduje się kamień o ciekawym wyglądzie, będący domniemanym grobem
Ducha Gór. Choć o tej postaci krąży wiele legend, żadna nie wspomina o jego śmierci. Z tego też powodu jest to prawdopodobny grób Karkonosza. Co
więcej, miejsc uznawanych za grób Ducha Gór jest więcej. Drugie takie
odwiedziliśmy choćby w czasie wędrówki 👉na Złoty Widok w Szklarskiej Porębie.
W
bliskim sąsiedztwie Grobu Liczyrzepy znajduje się mały, aczkolwiek niezwykle
malowniczy wodospad. Zwany jest on Poidło i znajduje się na potoku Wodopój,
który kawałek dalej wpada do Kwisy.
Teraz
to już naprawdę koniec atrakcji na dzisiaj. Wracamy do samochodu i ruszamy w
drogę powrotną do Jeleniej Góry.
POZDRAWIAMY☺