sobota, 14 maja 2022

Wędrówki po Górach Izerskich

Gór Izerskich ciąg dalszy.

W ostatnim czasie dość często wędrujemy po Górach Izerskich, najbardziej na zachód wysuniętym paśmie Sudetów w Polsce. Wszystko za sprawą odznaki 👉Turysta Polskich Izerów, do zdobycia której aspirujemy. I również dzisiaj ruszamy w ten piękny zakątek naszego kraju.
Na początek jedziemy do Świeradowa-Zdroju. Kierujemy się na dawny dworzec kolejowy. Choć współcześnie pociągi już tu nie dojeżdżają, miejsce nie jest opuszczone i nie popada w ruinę. W dawnym dworcowym budynku znajduje się Miejskie Centrum Kultury, Aktywności i Promocji Gminy „Stacja Kultury”. Niewątpliwie uroku temu miejscu dodaje wspaniały widok, jaki stąd mamy. To oczywiście panorama Stogu Izerskiego z widocznym masztem radiowo-telewizyjnym i budynkiem schroniska na szczycie.



Wróćmy jednak do Stacji Kultury i wejdźmy do środka. Tu możemy zobaczyć ciekawą makietę kolejową. Odwzorowano na niej fragment linii kolejowej nr 317 i 336, którą w latach 1945-1970 kursowały pociągi na odcinku Gryfów Śląski – Mirsk – Świeradów Zdrój – Świeradów Nadleśnictwo. Choć linia jest już nieczynna, tutaj pociągi nadal kursują po jej trasie.










W sąsiedztwie odnowionego budynku dawnego dworca podziwiać możemy niezwykły zabytek techniki. Mowa oczywiście o czarnej lokomotywie, a dokładnie rzecz ujmując parowozie Tp4-217, który „dojeżdża” właśnie do stacji. Aktualnie to jeden z zaledwie trzech zachowanych parowozów tej serii w Polsce.


Lokomotywa nie stoi tu jednak przypadkowo. Dawniej to właśnie parowozy tego typu kursowały na trasie Gryfów Śląski – Świeradów Zdrój.


Czas wyruszyć na wycieczkę górską. Przy Stacji Kultury rozpoczyna się (lub kończy, zależnie w którym kierunku pójdziemy) Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza oznaczony kolorem czerwonym. Prowadzi on przez całe Sudety i zakładając, że zaczyna się tutaj, to swój koniec ma w Prudniku.


My jednak nie pójdziemy dzisiaj jego śladem. Naszym przewodnikiem będzie szlak koloru niebieskiego, za którego wskazaniami zataczamy półkole i ulicą Lipową wspinamy się w górę. Po chwili ponownie zwrot o 180 stopni w ulicę Sosnową i kawałek dalej znowu, teraz w ulicę Sybiraków. Tu jednak odbijamy w prawo, w las, by stromym podejściem kierować się ku szczytowi.


Mijamy po drodze usypany kopiec kamieni z kapliczką Matki Boskiej. Jak odczytujemy z tabliczki, miejsce to związane jest z historią 12-letniego chłopca, który w grudniu 1962 roku zagubił się w lesie. Odmówił różaniec i udało mu się szczęśliwie wrócić do domu. W podzięce za uratowanie życia, 30 lat później postawił właśnie tę kapliczkę.


My tymczasem kontynuujemy wędrówkę trzymając się niezmiennie niebieskiego szlaku. Cały czas nabieramy wysokości. Najbardziej strome okazuje się jednak ostatnie podejście, już na sam szczyt.


Szlak niebieski doprowadza nas na Sępią Górę o wysokości 828 metrów nad poziomem morza. Sam szczyt jest bardzo ciekawy. Znajduje się tutaj wielka skała z wykutą nazwą „Sępia Góra”. Po wejściu na nią jednogłośnie stwierdzamy, że dla tych pięknych widoków warto było się tu wspinać. W dole cały Świeradów-Zdrój. A naprzeciw nas, górujący nad miasteczkiem szczyt Stogu Izerskiego (1108 m n.p.m.).





Sępia Góra nazywana jest Golgotą Izerską. I faktycznie spotkaliśmy po drodze znak, kierujący na jej początek. Co więcej, mijaliśmy pojedyncze stacje Drogi Krzyżowej. Ta jednak prowadzi zapewne szlakiem naokoło, nie stromo pod górę jak my szliśmy.



Oprócz skały i drewnianego krzyża, na szczycie Sępiej Góry znajduje się również niewielka wiata. Postanawiamy zagościć w niej na nieco dłużej i zrobić przerwę. Skoro przerwa to i jedzenie musi być. Dzisiaj sushi, dość nietypowo jak na góry 😉.


Najedzeni możemy ruszać w drogę powrotną. Podobnie jak tu wchodziliśmy, schodzimy również za wskazaniami niebieskiego szlaku. Ten doprowadza nas z powrotem pod widoczną z daleka Stację Kultury. A parowóz wciąż „jedzie” i nie może dojechać 😁.




Wracamy do samochodu, który zaparkowaliśmy na dużym parkingu przy dawnym dworcu kolejowym. Ruszamy w dalszą drogę. Kierujemy się na zachód do położnej sąsiednio miejscowości Czerniawa-Zdrój. Tu na parkingu przy ulicy Sanatoryjnej zostawiamy samochód i za wskazaniem przebiegającego tędy szlaku czarnego rozpoczynamy kolejną wędrówkę.


Dość stromą, leśną ścieżką wspinamy się do krzyżówki naszego szlaku czarnego z zielonym Pod Czerniawską Kopą. Skręcamy ostro w prawo i podążając dalej za wspólnymi zielono-czarnymi znakami w kilka minut dochodzimy na szczyt Czerniawskiej Kopy. Na tym wysokim na 776 metrów nad poziomem morza szczycie znajduje się wieża widokowa, na którą bez zbędnej zwłoki się wspinamy.



Cóż stąd widać? A trzeba przyznać, że nawet całkiem sporo 😁. Oczywiście dominuje w panoramie masywny szczyt, który już widzieliśmy dzisiaj, czyli Stóg Izerski.



Ale nie tylko. Widać również Młynicę, niższą sąsiadkę Czerniawskiej Kopy, na której również znajduje się wieża widokowa.  Nieco dalej za nią maszt radiowo-telewizyjny na szczycie Zajęcznika. Oba te miejsca planujemy jeszcze dzisiaj zdobyć.



Odwracamy wzrok w kierunku Pogórza Kaczawskiego. Tu w panoramie widoczna jest bardzo charakterystyczna Ostrzyca (501 m n.p.m.). Szczyt o tyle charakterystyczny, że przypomina swoim wyglądem stożek wulkaniczny. Ale to nic dziwnego, bo to najprawdziwszy wulkan, tyle, że dziś już wygasły.



Opuszczamy taras widokowy na wieży. U jej stóp robimy przerwę na słodkie co nieco. Trzeba uzupełnić trochę kalorii po stromym podejściu.


Dalsza droga prowadzi ponownie za wspólnymi znakami szlaków czarnego i zielonego. Szeroką leśną drogą, wśród młodej i soczystej jeszcze zieleni schodzimy w kierunku Czerniawy-Zdroju. Niebawem odłącza się od nas szlak zielony, skręcając w lewo, my natomiast odbijając w prawo trzymamy się czarnych wskazań. Tak dochodzimy do ruchliwej ulicy Sudeckiej. Tu rozstajemy się z naszym czarnym przewodnikiem, zmieniając go na szlak czerwony. Wzdłuż Czarnego Potoku dochodzimy do usytuowanej po przeciwnym jego brzegu skalnej ściany. W niej znajduje się niewielka Grota Czerniawa.




Grota Czerniawa to miejsce, w którym doskonale widoczne są skały, jakie tworzą Góry Izerskie. Można powiedzieć, że stanowi ona swego rodzaju przekrój przez budowę geologiczną tych gór.



Wzdłuż ulicy Sanatoryjnej, mijając Dom Zdrojowy Czerniawa-Zdrój i Źródło Jan, wracamy na parking do samochodu.



Nie jedziemy zbyt daleko. Naszym celem jest ulica Strażacka w Świeradowie-Zdroju, gdzie znajduje się całkiem sporych rozmiarów parking. Stąd w dosłownie kilka minut dotrzemy na Młynicę, szczyt, który widzieliśmy z Czerniawskiej Kopy. Choć nie prowadzi na niego znakowany szlak, to można się tam dostać wygodną leśną drogą. Cel krótkiej wędrówki widoczny jest przed nami.



Dosłownie w kilka minut dochodzimy pod wieżę widokową. Jest to nowa budowla, ustawiona w minionym roku. Wchodzimy na wysoką na 33,8 metrów stalową wieżę. Wyższy taras widokowy, na który zmierzamy, znajduje się na wysokości 23,7 metrów.


Choć Młynica jest sporo niższa od Czerniawskiej Kopy, to widoki z wieży są równie ciekawe. Ponownie przed oczami mamy Stóg Izerski. W dole pod nim widoczny plac parkingowy, na którym czeka nasz samochód.




Na prawo od Stogu Izerskiego dostrzegamy wśród drzew wieżę widokową. To szczyt Czerniawskiej Kopy, na której byliśmy wcześniej.


Patrząc dalej na prawo ogarniamy wzrokiem Pogórze Kaczawskie. Tu ponownie dostrzegamy charakterystyczny stożek Ostrzycy.


Odwracamy wzrok dalej na prawo, zataczając już niemal koło. Tu widzimy Sępią Górę, szczyt, od którego rozpoczęliśmy dzisiejszy dzień.


Pomiędzy Sępią Górą a Stogiem Izerskim rozciąga się rozległa dolina rzeki Kwisy. Jej zwieńczenie z tej perspektywy stanowi szczyt Wysokiego Kamienia (1058 m n.p.m.). Nawet widoczna jest kamienna wieża widokowa, która od wielu lat budowana jest na tym szczycie.




Wracamy na parking i ruszamy dalej. Przed nami przejazd na ulicę Cichą, gdzie przy początku Ścieżki Edukacyjnej Zajęcznik parkujemy samochód. Trzymając się zielonego szlaku ruszamy w las. Skoro ścieżka edukacyjna, to kilku faktów z życia lasu i zwierząt po drodze się dowiadujemy.



Szlak prowadzi bardzo przyjemną, leśną ścieżką. Przewyższenia są niewielkie, niemal niezauważalne. W tak pięknych okolicznościach przyrody dochodzimy na szczyt Zajęcznika. Niewysoki, bo mierzący 595 metrów wierzchołek, dzisiaj nie wyróżnia się niczym specjalnym. Poza kamieniem z wyrzeźbioną nazwą szczytu oraz tablicą informacyjną, znajduje się tutaj maszt radiowo-telewizyjny.



Dzisiaj szczyt się nie wyróżnia, za to dawniej tętnił życiem. Tuż obok miejsca, w którym się znajdujemy w XIX wieku stała restauracja. Gościli w niej bardzo elegancko ubrani ludzie, gdyż Zajęcznik nie był górą dla zwykłych turystów. Bardziej przechadzali się tędy dystyngowani spacerowicze, tak zwana elita.


Tą samą leśną drogą wracamy do samochodu, dokształcając się przy kolejnych tablicach ścieżki edukacyjnej. Na dzisiaj koniec wędrówek. Wielkimi krokami zbliża się wieczór, ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Zatrzymujemy się jeszcze na ciepłą i pyszną obiadokolację w jednej ze świeradowskich restauracji.




Droga ze Świeradowa-Zdroju do Szklarskiej Poręby, zwana Drogą Sudecką, prowadzi wzdłuż wijącej się rzeki Kwisy. Choć słońce już zachodzi zatrzymujemy się na poboczu, w pobliżu drogowskazu z napisem „Grób Liczyrzepy”. Skoro już tędy przejeżdżamy to trzeba odwiedzić jeszcze to miejsce.



Niemal przy drodze znajduje się kamień o ciekawym wyglądzie, będący domniemanym grobem Ducha Gór. Choć o tej postaci krąży wiele legend, żadna nie wspomina o jego śmierci. Z tego też powodu jest to prawdopodobny grób Karkonosza. Co więcej, miejsc uznawanych za grób Ducha Gór jest więcej. Drugie takie odwiedziliśmy choćby w czasie wędrówki 👉na Złoty Widok w Szklarskiej Porębie.




W bliskim sąsiedztwie Grobu Liczyrzepy znajduje się mały, aczkolwiek niezwykle malowniczy wodospad. Zwany jest on Poidło i znajduje się na potoku Wodopój, który kawałek dalej wpada do Kwisy.



Teraz to już naprawdę koniec atrakcji na dzisiaj. Wracamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry.

POZDRAWIAMY