W drodze w Bieszczady.
Nastała złota, polska jesień.
Sprzyjająca aura sprawia, że na drzewach możemy podziwiać piękne kolory liści.
To jest niepowtarzalna okazja na wyjazd w Bieszczady. O tej porze roku podobno
są najpiękniejsze. I chcemy się o tym przekonać na własne oczy. Mamy tydzień
wolnego do dyspozycji.
W sobotę rano, skoro świt
ruszamy w daleką drogę. Przed nami ponad 700 km podróży. Dla urozmaicenia
zaplanowaliśmy sobie do odwiedzenia dwa ciekawe miejsca. Pierwszym z nich jest
Pacanów, gdzie „kozy kują”. Tak, to ten słynny Pacanów z bajki o Koziołku
Matołku autorstwa Kornela Makuszyńskiego. I jego postać jest tu zauważalna dosłownie wszędzie. Matołkiem Pacanów
stoi 😀.
Po
spotkaniu z Koziołkiem Matołkiem jedziemy dalej. Kolejnym naszym celem jest
nietypowa wieś Zalipie. Nietypowa o tyle, że bardzo kolorowa. Chaty, zagrody,
wnętrza domów, dosłownie wszystko wymalowane jest w regionalne wzory.
Przepięknie to wygląda!
Zwiedzamy
jedną z zagród, w której znajduje się Muzeum Zagroda Felicji Curyłowej. Postać
ta była pomysłodawcą tak pięknej sztuki ludowej. Współcześnie muzealny dom
wygląda identycznie jak za życia malarki.
Sąsiednie
gospodarstwa również są bogato zdobione. Nawet studnia i huśtawka zyskały ludowe
malunki.
Podjeżdżamy
jeszcze do kościoła św. Józefa Oblubieńca, którego wnętrze również ozdobione
jest motywami zalipiańskimi.
Kończymy
naszą wizytę w barwnym Zalipiu i ruszamy w dalszą drogę. Przed nami jeszcze
sporo kilometrów do celu, którym jest miejscowość Kalnica.
POZDRAWIAMY☺