wtorek, 7 października 2014

Tarnica - Halicz - Rozsypaniec - na szlaku po najwyższy szczyt Bieszczadów

Po najwyższy szczyt Bieszczadów ruszamy z miejsca, 
w którym zaczyna się Główny Szlak Beskidzki.

Trzeciego dnia pobytu w Bieszczadach postanawiamy wyruszyć na nieco dłuższą wycieczkę. Naszym głównym celem będzie dzisiaj Tarnica - najwyższy szczyt Bieszczadów o wysokości 1346 m n.p.m. Ruszamy z Wołosatego, ostatniej miejscowości na terenie Polski i miejsca, w którym zaczyna się Główny Szlak Beskidzki. To najdłuższy szlak w polskich górach, prowadzący z Wołosatego przez około 500 km do Ustronia w Beskidzie Śląskim. 
Cel naszej wycieczki widoczny jest już od samego startu.




Wędrówka niebieskim szlakiem z Wołosatego na Przełęcz pod Tarnicą zajęła nam około 2 godzin. Stąd jeszcze jakieś 15 minut i najwyższy szczyt Bieszczadów będzie nasz.



Po pokonaniu ponad 600 metrów przewyższenia znaleźliśmy się na szczycie Tarnicy (1346 m n.p.m.). Stoi tu krzyż, który jest pamiątką po dniu 5.08.1953 r., kiedy to ks. Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, był na Tarnicy.
Bardzo silny wiatr wiejący na szczycie skrócił nasz pobyt i po szybkim podziwianiu panoram wróciliśmy na Przełęcz pod Tarnicą, skąd rozpoczęliśmy okrężny powrót do Wołosatego.



Na Przełęczy pod Tarnicą spotkaliśmy ponownie czerwony Główny Szlak Beskidzki. Teraz będziemy nim wędrowali aż do końca dnia. Ruszamy początkowo w dół na Przełęcz Goprowską, by ponownie rozpocząć podchodzenie tym razem na Halicz.







Idąc zboczami Kopy Bukowskiej docieramy na Halicz, szczyt niewiele niższy od najwyższego, bo mierzący 1333 m n.p.m. Znajduje się tutaj również krzyż, jednak znacznie skromniejszy w porównaniu z tym z Tarnicy. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej czerwonym szlakiem.




Przed nami ostatnie wzniesienie dzisiejszego dnia - to Rozsypaniec o wysokości 1280 m n.p.m. Po jego pokonaniu schodzimy ostatecznie na Przełęcz Bukowską (1127 m n.p.m.). Stąd już "tylko" około 7 km dziurawą kamienno-asfaltową drogą do Wołosatego. Po drodze patrzymy jeszcze na najwyższy szczyt Bieszczadów - tam jeszcze nie tak dawno byliśmy...





Zmęczeni doszliśmy do początku / końca Głównego Szlaku Beskidzkiego Wołosate - Ustroń. Prawie o zmroku wróciliśmy do samochodu i udaliśmy się do naszej kwatery na zasłużony odpoczynek. Po drodze zatrzymała nas jeszcze Straż Graniczna do rutynowej kontroli połączonej z otwarciem bagażnika... takie miłe spotkanie na zakończenie 😉.


Parametry i trasa wędrówki:


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz