czwartek, 31 maja 2018

Z Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Szpiglasowy Wierch do Morskiego Oka

Piękna krajobrazowo wycieczka górska ze zmienną pogodą.

Tę trasę planowaliśmy od dawna. Zawsze jednak coś wypadało, zmienialiśmy decyzję, szliśmy gdzie indziej lub inaczej. W końcu nastał dzień, w którym zdecydowaliśmy się na przejście z Doliny Pięciu Stawów Polskich do Morskiego Oka żółtym szlakiem przez Szpiglasowy Wierch. Dodatkowym argumentem jest fakt, iż mamy dzisiaj święto Bożego Ciała, kiedy to nie jeżdżą fasiągi do Morskiego Oka, dzięki czemu mamy nadzieję, że nie będzie super tłoczno.
Wstajemy wcześnie rano, jemy śniadanie i tuż po godzinie 5:00 meldujemy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej. Nie ma jeszcze tłoku, samochodów stoi niewiele, mamy szeroki wybór miejsc do parkowania. Zostawiamy samochód, podchodzimy do kasy Tatrzańskiego Parku Narodowego, kupujemy bilety do parku i rozpoczynamy naszą wędrówkę. Na początku idziemy oczywiście "autostradą" prowadzącą do Morskiego Oka. Jednak zanim tam dotrzemy odbijemy wcześniej do Doliny Pięciu Stawów Polskich. 
Asfaltem dochodzimy szybko do Wodogrzmotów Mickiewicza.


Tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza odbijamy w prawo na zielony szlak prowadzący Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Zaczynamy równomierne podchodzenie ku dolinie. Z każdym krokiem nabieramy wysokości, przez co odsłaniają nam się coraz to piękniejsze widoki. 








Idąc za znakami szlaku zielonego docieramy w końcu pod Siklawę. To największy wodospad w Polsce. I chyba też najpiękniejszy!




Idziemy dalej, jeszcze kawałek został nam do podejścia ku Dolinie Pięciu Stawów Polskich.




Zielony szlak doprowadza nas do Wielkiego Stawu Polskiego, który jest jednym z pięciu stawów w dolinie. Zaczynają się spektakularne widoki. W promieniach słońca Dolina Pięciu Stawów Polskich prezentuje się przepięknie. Góry cudownie odbijają się w tafli stawów. Z całością rewelacyjnie komponują się głazy i kamienie. Utwierdzamy się w przekonaniu, że to najpiękniejsza dolina w Polsce. 



Przy Wielkim Stawie Polskim kończy się szlak koloru zielonego, który Doliną Roztoki doprowadził nas tutaj. Teraz obieramy za przewodnika szlak koloru niebieskiego, którym wędrujemy ku schronisku.



Przechodząc wzdłuż Wielkiego Stawu Polskiego, Małego Stawu i Przedniego Stawu Polskiego dochodzimy do Schroniska PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Dawno tu nie byliśmy. Ostatnim razem w lipcu 2009 roku i była to wówczas nasza pierwsza wizyta w dolinie.





W schronisku podbijamy pieczątki w naszych książeczkach GOT i robimy sobie przerwę na jedzenie i herbatkę. Posileni wracamy na niebieski szlak i wędrujemy nim aż do skrzyżowania ze szlakiem żółtym.






Szlak niebieski prowadzi dalej na Zawrat, my jednak zmieniamy kolor na żółty i rozpoczynamy wspinanie się na Szpiglasowy Wierch. Zanim jednak tam dojdziemy musimy najpierw wspiąć się na Szpiglasową Przełęcz. Z każdym krokiem zyskujemy na wysokości, dzięki czemu mamy możliwość oglądania Doliny Pięciu Stawów Polskich w coraz szerszej perspektywie.
Tymczasem gdzieś za górami zaczyna pomrukiwać burza...
















Pokonując zalegający jeszcze śnieg, łańcuchy i pewien niepokój spowodowany słyszaną w oddali burzą dochodzimy na Szpiglasową Przełęcz. Stąd jeszcze kawałek w górę na szczyt. Nie tracąc czasu ruszamy dalej.




Żółtym szlakiem docieramy ostatecznie na Szpiglasowy Wierch. Jesteśmy na wysokości 2172 m n.p.m. Mamy stąd piękną panoramę na całą Dolinę Pięciu Stawów Polskich, zauważamy nawet najwyżej położony Zadni Staw Polski. Z drugiej strony pięknie wyłoniło się Morskie Oko z położonym wyżej Czarnym Stawem pod Rysami. Piękne widoki😍.










Wracamy ze szczytu na Szpiglasową Przełęcz i wędrujemy dalej szlakiem koloru żółtego w kierunku Morskiego Oka. Odcinek ten nazywany jest Ceprostradą, ze względu na ułożenie go z kamieni, które tworzą stosunkowo szeroką arterię, którą każdy Ceper jest w stanie pokonać.




W czasie naszego schodzenia Ceprostradą coraz głośniej dawała o sobie znać burza. Zbliżała się... aż w końcu zaczął kropić deszcz. My tymczasem dochodziliśmy do skrzyżowania z czerwonym szlakiem w Dolinie za Mnichem. Przyszedł czas ubrać peleryny przeciwdeszczowe. Niestety deszcz z każdym krokiem zaczął się nasilać, aż przerodził się w prawdziwą burzę i ulewę. Tak doszliśmy do Schroniska nad Morskim Okiem.
Wewnątrz panował straszny gwar. Wszyscy chowali się przed deszczem. Udało nam się znaleźć miejsce przy stoliku, gdzie chętnie usiedliśmy aby trochę odpocząć i zaczekać aż może przestanie padać. Wykorzystując chwilę przerwy w opadach uwieczniliśmy znany widok spod schroniska na Morskie Oko i górujący nad nim Mięguszowiecki Szczyt.


Ostatecznie doczekaliśmy się końca burzy. Rozpoczęliśmy ostatni etap naszej wędrówki, czyli schodzenie asfaltową drogą do Palenicy Białczańskiej.
Na koniec dnia, po powrocie do naszej kwatery w Kościelisku zrobiło się już całkowicie bezchmurnie, a nawet jeszcze przed zachodem wyszło słońce pięknie oświetlając nam Giewont.


POZDRAWIAMY