Pieczenia pierników ciąg dalszy.
Na koniec naszej wizyty w Toruniu odwiedzamy Żywe Muzeum Piernika. Już na wejściu witają nas przepięknie dekorowane piernikowe wyroby.
Zakupujemy bilety i po chwili przechodzimy na pierwszą część naszej wędrówki przez piernikową historię. Poznajemy składniki niezbędne do wykonania prawdziwego piernika, po czym na naszych oczach powstaje ciasto, które możemy spróbować. Jest naprawdę pyszne 😋.
Teraz przyszedł czas na wypiek własnego piernika. Przechodzimy do przygotowanych stanowisk i ruszamy do pracy.
I mamy powtórkę z rozrywki, czyli ugniatamy ciasto, obtaczamy w mące i rozwałkowujemy. Tu mała zmiana, gdyż tym razem oliwą smarujemy ciasto a nie drewnianą formę.
Wkładamy ciasto do formy i dokładnie dociskamy z każdej strony, by jak najdokładniej odzwierciedlić wzór. Wyciągamy ciasto z formy i... ponownie możemy cieszyć się wzorem naszego piernika. Wycinamy go i przekazujemy do upieczenia.
W międzyczasie mamy chwilę wolnego na poznanie wnętrza muzeum i zakupy pierników w sklepiku. Niczym się orientujemy rozlega się donośny dźwięk symbolizujący koniec wypieku. Każdy otrzymuje swojego własnoręcznie wykonanego piernika 💪.
Przechodzimy na drugi poziom muzealnej ekspozycji, gdzie prezentowane są maszyny, które znacznie ułatwiły prace nad piernikowymi pysznościami. Przez lata był on towarem niemal luksusowym, gdyż w całości wyrabianym mozolną pracą ludzkich rąk. Maszyny bardzo rozpowszechniły smak piernika.
A na koniec możliwość własnoręcznego udekorowania pierników. Te przygotowane przez pracowników Muzeum są naprawdę imponujące 😍.
A oto nasze dzieła 😄.
Żywe Muzeum Piernika jest drugim muzeum podejmującym tę tematykę w Toruniu, które odwiedziliśmy. Każde jednak robi to w inny, interesujący sposób. Aby w pełni zgłębić piernikowy świat na pewno warto odwiedzić oba miejsca.
My tymczasem kończymy naszą przygodę z piernikami i Toruniem, i ruszamy w drogę powrotną do Poznania.
POZDRAWIAMY☺