wtorek, 12 maja 2020

Bryjarka i Bacówka pod Bereśnikiem żółtym szlakiem ze Szczawnicy oraz Wysoki Wierch ze Szlachtowej

Całe Pieniny na wyciągnięcie ręki.

Sprawdziła się prognoza pogody. O ile jeszcze wczoraj mogliśmy wędrować w pełnym słońcu, w krótkich rękawach, o tyle dzisiaj wskazany jest zdecydowanie grubszy i cieplejszy strój. Nas jednak to nie zniechęca przed rozpoczęciem kolejnej wędrówki. Dzisiaj połączymy Pieniny z wizytą w Beskidzie Sądeckim.
Na początek udajemy się z Krościenka nad Dunajcem, gdzie mieszkamy podczas tego wyjazdu, na drugą stronę Dunajca do Szczawnicy Zdrój. Tu podjeżdżamy na wyżej położony Plac Dietla. Pamiętamy piękną, zabytkową zabudowę placu oraz jak w tłumie ludzi chowaliśmy się przed deszczem w jednej z kawiarenek w czerwcu 2018 roku.
Dzisiaj wygląda to niestety zgoła inaczej. Na ulicach pusto, kawiarnie i sklepy pozamykane, można by rzec, że Szczawnica wymarła 😞. A wszystko spowodowane epidemią COVID-19. Sanatoryjna miejscowość jeszcze nie otworzyła się po wprowadzonych restrykcjach.


Przez Plac Dietla przebiega żółty szlak, za którego znakami ruszamy na dzisiejszą wędrówkę. Swoje kroki kierujemy w ulicę Języki. Trzeba przyznać, że dość nietypowa nazwa dla ulicy. Rozpoczynamy podchodzenie.


W pewnym momencie szlak odbija ostro w lewo. Dodatkowo kierunek wskazuje drogowskaz do krzyża. Podążamy za jego wskazaniami.




Wędrujemy drogą krzyżową. Kierunek "Krzyż", droga krzyżowa... wszystko przez Bryjarkę. To szczyt o wysokości 679 m n.p.m., na którego wierzchołku znajduje się metalowy krzyż. Aby tam dojść należy nieco zboczyć z żółtego szlaku, kierując się drogowskazami z napisem "KRZYŻ".




Z Bryjarki mamy rozległą panoramę na całą Szczawnicę oraz na położoną po przeciwnej stronie Palenicę (719 m). Wyraźnie widać wycięty pas drzew, którym poprowadzono wyciąg na szczyt. Zdobyliśmy go w czerwcu 2018 roku.


Wracamy na rozstaje, gdzie opuściliśmy żółty szlak i dalej wędrujemy już za jego wskazaniami, aż do Schroniska PTTK pod Bereśnikiem.






Jesteśmy tu dzisiaj jednymi z pierwszych, jeśli nie pierwszymi turystami. Zamawiamy coś ciepłego do zjedzenia i po chwili oczekiwania, w towarzystwie jednego ze schroniskowych mieszkańców, możemy pysznie zjeść. 


Posileni ruszamy w dalszą drogę. Teraz za znakami nie tylko szlaku żółtego ale również czarnego, który przy schronisku dołączył do nas, rozpoczynamy wspinanie się zboczami Bereśnika (843 m). Im wyżej podchodzimy tym chłodniej się robi, aż wreszcie wokół pojawia się świeży śnieg. To dzieło dzisiejszej chłodnej nocy. Delikatnie przyprószone runo leśne kontrastuje z otaczającą nas zielenią i brązem.



Wspólne znaki żółte i czarne doprowadzają nas do Rozdroża pod Bereśnikiem. Tu opuszczamy naszego żółtego przewodnika, a dalszą wędrówkę kontynuujemy za wskazaniami szlaku czarnego. To wytyczony stosunkowo niedawno szlak, który łączy Schronisko pod Bereśnikiem z Sewerynówką.
Kilkuminutowa wędrówka wyprowadza nas z lasu na widokową polanę. Dzisiaj już tak pięknych widoków tatrzańskich szczytów nie ma, gdyż schowane są w gęstych chmurach.




Czarny szlak sprowadza nas w dół. Za polaną odbijamy w lewo, wchodząc ponownie do lasu. Rozpoczynamy dość strome schodzenie do Sewerynówki.


Ostatecznie wychodzimy na asfaltowej drodze. Tu kończy się szlak czarny, a my wkraczamy na szlak niebieski, łączący Rytro ze Szczawnicą. Wracamy do Szczawnicy. Po drodze mijamy niewielki ale całkiem uroczy Wodospad Zaskalnik.




Szlak koloru niebieskiego wyprowadza nas w Uzdrowiskowym Parku Górnym w Szczawnicy. Ostatni etap wędrówki to przejście skrajem parku na Plac Dietla, gdzie zaparkowaliśmy samochód.






Jednak to nie koniec wędrowania na dzisiaj. Opuszczamy Szczawnicę i przejeżdżamy nieco dalej do sąsiedniej miejscowości Szlachtowa. Skręcamy z głównej drogi w prawo za wskazaniami żółtego szlaku i na terenie budowy jednego z domów parkujemy samochód, upewniając się wcześniej u robotników, którzy właśnie opuszczali miejsce swojej pracy, czy możemy pozostawić nasze auto. Pozytywna odpowiedź sprawiła, iż po chwili wędrujemy już pod górę za żółtymi znakami.





Miejscami stromo, miejscami płasko przez polany, na których wypasają się lub wypasały owce,  pozostawiając po sobie wyraźne ślady, dochodzimy do Rozdroża pod Huściawą. Tu dołącza do nas szlak koloru niebieskiego. Kontynuujemy wspinanie trzymając się żółtych znaków.



Z każdym metrem zdobywanej wysokości pojawiają się coraz to piękniejsze widoki. Po prawej pojawiają się charakterystyczne Trzy Korony. Przed nami w oddali wyłania się szczyt Wysokiej, najwyższego szczytu w Pieninach. Nas czeka natomiast ostatni i najbardziej stromy odcinek - podejście na szczyt Wysokiego Wierchu.






Ostatecznie szlak żółty doprowadza nas na granicę polsko-słowacką na szczycie Wysokiego Wierchu. Znajdujemy się na wysokości 899 m i mamy stąd przepiękną panoramę nie tylko na całe Pieniny, ale dużo, dużo dalej.


W oddali przed nami zatopione w chmurach Tatry.



Z lewej strony wierzchołek Wysokiej (1050 m) oraz widoczne między drzewami Schronisko pod Durbaszką. Zarówno szczyt jak i schronisko odwiedziliśmy w kwietniu 2017 roku, kiedy to zdobywaliśmy szczyty do Korony Gór Polski.


Niewątpliwie najpiękniejszy widok mamy po prawej stronie. Oświetlone promieniami słońca majestatyczne Trzy Korony i nieco bliżej Sokolica prezentują się pięknie. W ich tle, nieco na lewo, dostrzegamy zamglony szczyt Żaru.


Na prawo od Trzech Koron widzimy wystającą ponad koronami drzew wieżę widokową na Lubaniu.



Odwracamy się, patrząc teraz na szlak, którym przyszliśmy. W tle dostrzegamy Radziejową, najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego, o wysokości 1262 m n.p.m.



Niezwykle widokowy szczyt Wysokiego Wierchu pozwolił nam spojrzeć jeszcze raz na wszystkie szczyty, które zdobyliśmy podczas tego wyjazdu. Czas wracać na dół do Szlachtowej. Po drodze dostrzegamy jak suchą mamy w tym roku wiosnę, nawet tu, w górach.


Parametry wędrówki na Wysoki Wierch:
   Długość 5,8 km.      
      Czas przejścia 2:45 h.
         Suma przewyższeń 424 m.

POZDRAWIAMY