sobota, 5 grudnia 2020

Wizyta w województwie zachodniopomorskim

Najdalej na zachód wysunięty punkt Polski, Cedynia - miejsce polskich zwycięstw, widok z Widuchowej i Szczecin nocą.

To nie była łatwa decyzja jak wykorzystać zapowiadaną słoneczną pogodę w sobotę. Może góry, może morze... tylko gdyby nie ten silny wiatr. Ostatecznie rezygnujemy z obu propozycji i za cel wycieczki obieramy województwo zachodniopomorskie. Co prawda sięga ono po sam brzeg Bałtyku, jednak dzisiaj morskich fal oglądać nie będziemy.
Z samego rana wyruszamy na północny-zachód. Kierunek - Gorzów Wielkopolski i dalej Myślibórz, miejscowość, która dała nazwę węzłowi na drodze szybkiego ruchu S3. Tu zjeżdżamy z wygodnej trasy na drogi lokalne. Teraz podążamy prosto na zachód. Malownicze drogi zachodniopomorskiego doprowadzają nas do Cedyni, której betonowy herb wita nas na długo zanim dojechaliśmy do zabudowań.


Teraz jedynie przejeżdżamy przez Cedynię, kierując się dalej ku granicy z Republiką Federalną Niemiec. Oczywiście nie zamierzamy przekraczać polsko-niemieckiej granicy, gdyż w dobie pandemii jest to mocno utrudnione. Na wysokości przygranicznego targowiska i marketu odbijamy w lewo, by równolegle do rzeki Odry dojechać do miejsca parkingowego.



Parking to całkiem spory plac, bardzo ładnie zagospodarowany. Zostawiamy samochód i schodzimy nad rzekę.


Nad brzegiem Odry - rzeki, którą przebiega granica Polski z Niemcami - znajduje się bardzo ciekawe miejsce. To najdalej na zachód wysunięty punkt Polski. Oczywiście mowa o lądowym krańcu Polski, gdyż wodny, będący najdalej na zachód wysuniętym punktem polskiej granicy, znajduje się około 200 metrów w górę rzeki. 



Znajdujące się tutaj tablice informacyjne w bardzo przystępny sposób pokazują nasze położenie i wyjątkowość tego miejsca.



Ale nawet samemu można spostrzec, że zarówno po lewej, jak i po prawej rzeka wcina się w ląd.




Wracamy w głąb kraju. W końcu dalej na zachód w Polsce się już nie da 😉. Kierujemy się z powrotem ku Cedyni. Jednak zanim dojedziemy do centrum miasta zatrzymujemy się około 4 kilometrów wcześniej na dużym parkingu. Parkujemy samochód w wyznaczonym miejscu i widzimy jak przed nami wznosi się wysoka góra.


Znajdujemy się u stóp Góry Czcibora, miejscu słynnej bitwy z 972 roku, podczas której wojska Mieszka I i jego brata Czcibora pokonały armię margrabiego Marchii Wschodniej. To jednak nie jedyny sukces Polaków na tych ziemiach. Okolice Cedyni były również świadkami walk w czasie II wojny światowej. 



Wszystkie te wydarzenia sprawiły, iż z okazji 1000 rocznicy bitwy z czasów Mieszka I postawiono na szczycie Pomnik Polskiego Zwycięstwa nad Odrą. Do 15-metrowego wzbijającego się do lotu orła, dumnie dzierżącego miano największego wolnostojącego pomnika orła w Polsce, prowadzi aż 270 kamiennych schodów. Ruszamy na górę!



Stopień za stopniem nabieramy wysokości, a orzeł staje się coraz większy. W końcu pokonujemy wszystkie 270 kamiennych schodów i zdobywamy Górę Czcibora. Wysokość niby niewielka, bo znajdujemy się zaledwie 54,5 m n.p.m., jednak widoki stąd są całkiem satysfakcjonujące.



W dole przed nami, malutki z tej perspektywy, parking, na którym pozostawiliśmy samochód. W oddali dolina rzeki Odry, za nią już nasi zachodni sąsiedzi. Na prawo natomiast pięknie widoczne są zabudowania Cedyni z wyróżniającymi się wieżami: kościelną i świeżo odrestaurowaną, widokową.





Schodzimy z Góry Czcibora, pod którą zasadzone zostały dwa dęby. Nadano im imię Mieszko i Dobrawa na cześć pierwszego władcy państwa polskiego i jego żony. U podnóża góry znajduje się również mozaika przedstawiająca wyobrażenie Bitwy pod Cedynią z 972 roku.



Wracamy do samochodu i przejeżdżamy nieopodal na kolejny, tym razem niewielki parking. Znajdujemy się tuż przy Rezerwacie Wrzosowiska Cedyńskie. Zdajemy sobie sprawę, że o tej porze roku pięknie kwitnących wrzosów nie doświadczymy, mimo wszystko pokonujemy kilka drewnianych stopni aby spojrzeć na wrzosowisko.



Jeśli nie można zobaczyć w rzeczywistości, to patrzymy jak to miejsce wygląda w czasie kwitnienia na zdjęciach tablicy informacyjnej. I tu ciekawostka... okazuje się, że jesteśmy w Karpatach 😁. A dokładnie w Karpatach Cedyńskich.




Ruszamy dalej i dojeżdżamy ponownie do Cedyni. Tym razem zatrzymamy się tutaj na dłużej. Miasto Cedynia jest najdalej na zachód położonym miastem na terenie naszego kraju.



W okolicy Urzędu Miasta znajdujemy miejsca parkingowe, gdzie zostawiamy samochód. Pierwsze kroki kierujemy na wzniesienie z wieżą na szczycie. Cała jej okolica została świeżo odrestaurowana. Nowy blask zyskała również sama wieża, która swoją historią sięga 1895 roku.





Wejście na wieżę jest zagrodzone. Widocznie tu remont się jeszcze nie zakończył. Obchodzimy obiekt dookoła, dzięki czemu zyskujemy z drugiej strony piękne widoki na całą okolicę.




W bezpośrednim sąsiedztwie wieży widokowej znajdują się pozostałości dawnego cmentarza żydowskiego - Kirkuta. Co nam się bardzo podoba, to fakt, że wszystkie atrakcje są przystępnie opisane na tablicach informacyjnych.




Po dawnym cmentarzu pozostało jedynie kilka nagrobków. Schodzimy ze wzgórza w kierunku centrum.


Dochodzimy do niewielkiego Placu Wolności, przy którym znajduje się ciekawa fontanna. Przedstawia ona trzy postaci stylizowane na czasy pierwszych Piastów. Zapewne jest wśród nich Mieszko I i jego brat Czcibor, zwycięzcy bitwy z 972 roku. Kim jest trzecia postać... tego nie wiadomo.
W sąsiedztwie fontanny znajduje się pomnik ufundowany przez Mieszkańców ziemi cedyńskiej, upamiętniający przodków, którzy współtworzyli wolną Polskę.


Przy placu Wolności pod numerem 1 znajduje się budynek Urzędu Miasta. Na jego ścianie, z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, umieszczona została pamiątkowa tablica.



Kolejnym, zapewne ciekawym i wartym odwiedzenia miejscem przy Placu Wolności jest Muzeum Regionalne. Jednak dzisiaj nie będzie nam dane odwiedzenie tego budynku, gdyż ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa muzeum jest zamknięte.
Wracamy więc do samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Opuszczamy historyczną Cedynię, a naszym nowym celem jest miejscowość Widuchowa. Jedziemy na północ.

W centrum Widuchowej zjeżdżamy z drogi krajowej nr 31 w lewo i kierujemy się na ulicę Zieloną. Dojeżdżamy nią do końca asfaltu. Ku naszemu zaskoczeniu im bliżej celu tym więcej ludzi i zaparkowanych wokół samochodów. Na poboczu parkujemy więc i my samochód i ruszamy na krótki spacer. Naszym celem jest otwarta niedawno platforma widokowa. Widać nie tylko my jesteśmy ciekawi nowej konstrukcji.


Przez las dochodzimy do schodów prowadzących na górę. A tam czeka na nas ciekawej konstrukcji platforma.



Wchodzimy na taras widokowy na szczycie platformy, skąd rozpościera się panorama na całe rozlewiska rzeki Odry. A za nią już Niemcy.






Schodzimy z platformy i wracamy do samochodu. Na parkingu stoją stragany, na których okoliczni wytwórcy sprzedają swoje dobra. Zakupujemy smaczne sery i pasztety, po czym ruszamy w drogę.

No właśnie tylko gdzie teraz? Wracamy do domu czy jedziemy gdzieś dalej 😏. Stwierdzamy, że za wcześnie na powrót i wybieramy jeszcze jeden cel na dzisiaj. Jedziemy do Szczecina! Stąd to zaledwie około 50 kilometrów. A wieczorową porą miasto powinno być pięknie oświetlone.

Dojeżdżamy pod słynne Wały Chrobrego w Szczecinie. To długi na około 500 metrów taras wyniesiony 19 metrów nad poziom rzeki Odry, z którego rozpościera się piękna panorama. Ale i zabudowa samych wałów zasługuje na uwagę.






Po pierwszych nocnych widokach na Wały Chrobrego z poziomu rzeki i znajdujące się po drugiej stronie Odry kolorowo podświetlone żurawie, wchodzimy na górę. Mijamy Fontannę Wały Chrobrego i schodami po jej boku podchodzimy pod gmach Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.








Spod urzędu przechodzimy pod budynek Teatru Współczesnego i dalej Akademii Morskiej. Wszystkie te obiekty są teraz pięknie podświetlone. Co pewien czas odwracamy również wzrok na drugą stronę rzeki, gdzie różnymi kolorami mienią się żurawie.




Szczecińskie żurawie, zwane Dźwigozaurami, to konstrukcje z lat trzydziestych XX wieku. Służyły do przeładunku materiałów w porcie. Dopiero na początku XXI wieku żurawie przeszły na zasłużoną emeryturę, zostały odrestaurowane i podświetlone. Dzięki temu dzisiaj stały się symbolem Szczecina, a my możemy cieszyć oczy różnokolorowymi obrazkami.



Opuszczamy Wały Chrobrego i ulicą Małopolską podchodzimy pod budynek Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza. To nowy obiekt, którego budowa zakończyła się w 2014 roku, mający swoim kształtem przypominać wierzchołek góry lodowej.


Przechodzimy na sąsiednio położny Plac Solidarności, gdzie na znacznej jego powierzchni znajduje się malowidło przedstawiające uniesione dwa palce w kształt litery "V". To symbol zwycięstwa i wolności, który wywodzi się od łacińskiego słowa "Victoria".


Na Placu Solidarności znajduje się również Pomnik Ofiar Grudnia 1970 roku.


Przechodzimy pod Bramę Królewską. To jedna z XVIII-wiecznych bram strzegących niegdyś wjazdu do miasta.


Mijamy Plac Żołnierza Polskiego. Z tej perspektywy mamy nieco inny widok na Bramę Królewską i w tyle, budynek Filharmonii. Idziemy na zamek.



Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie, nieco słabiej podświetlony niż pozostałe zabytki, przypomina za to o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia. Dzisiaj poza obejrzeniem budynku z zewnątrz nic więcej nie zobaczymy. Po pierwsze już późna godzina na zwiedzanie wnętrz, a po drugie wnętrza i tak są zamknięte przez pandemię 😐.





Historia zamku sięga XIV wieku i był on siedzibą rodu Gryfitów, władców księstwa pomorskiego. Może kiedyś będzie jeszcze okazja do bliższego spotkania z historią tego miejsca.


Schodzimy z zamku w kierunku brzegu rzeki Odry i dochodzimy do Alei Żeglarzy. Znajduje się tu kilka ciekawych urządzeń nawigacyjnych. Z nazwami niektórych z nich spotykamy się pierwszy raz w życiu 😲.



Na zakończenie naszej wizyty w stolicy województwa zachodniopomorskiego wchodzimy jeszcze na most Łabudy, skąd jeszcze raz chcemy spojrzeć na Wały Chrobrego. Jednak zanim tam dojdziemy ponownie urzekają nas kolorowe Dźwigozaury.




Widokiem na pięknie oświetlone Wały Chrobrego kończymy nasze krótkie spotkanie ze Szczecinem. Ostatnim razem jak tu byliśmy, w sierpniu 2008 roku, spędziliśmy tu również zaledwie kilka chwil. Może kiedyś się uda przyjechać do Szczecina na trochę dłużej. Z takim zamiarem ruszamy w drogę powrotną do Poznania.



Pomimo późnej pory droga powrotna nie sprawia większych problemów. Szybki przejazd drogą szybkiego ruchu S3 i dalej autostradą A2, i niczym się obejrzeliśmy dojechaliśmy do naszego Poznania. Czas na zasłużony po całym dniu odpoczynek!

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz