Jesienna wędrówka po Górach Izerskich.
Wczoraj wieczorem przyjechaliśmy do
Jeleniej Góry. Prognozy pogody na weekend są całkiem optymistyczne. Chcemy
trochę pochodzić po górach, a w poniedziałek, na który mamy zaplanowany urlop, podjechać do Wrocławia załatwić niezwykle ważne sprawy 😁.
Wstajemy dzisiaj niespiesznie. Po
porannej krzątaninie wsiadamy do samochodu i obieramy kierunek na Góry Izerskie.
Po niecałej godzinie meldujemy się w miejscowości Przecznica. Samochód zostawiamy nieopodal
żółtego szlaku. Plan na dziś to odwiedzenie Źródła św. Wolfganga, zdobycie szczytu Tłoczyna
i Jelenich Skał.
Ruszamy szlakiem koloru żółtego. Otoczeni
lasem delikatnie pniemy się w górę. W lesie czuć już jesień. Dostrzegamy dwa duże grzyby rosnące na środku leśnej drogi. Początkowo robimy im tylko zdjęcia. Okazuje się jednak, że grzybów jest więcej.
Postanawiamy połączyć przyjemne z pożytecznym i zaczynamy grzybobranie.
Tylko jak tu teraz nieść worek z grzybami? W ręce nie wygodnie, co z kijkami?! Zawieszony na kijku obija się i przeszkadza w wędrówce. Nie pozostaje nic innego jak przytroczyć go do plecaka. Szymon ma już aparat przy swoim plecaku, więc grzyby trafiają na moje plecy. Tak ruszamy dalej, rozglądając się na boki w poszukiwaniu kolejnych owoców jesieni.
Dochodzimy do drogi pożarowej. Prowadzi nią nasz żółty szlak, którego niezmiennie się trzymamy. Kiedyś poprowadzony był inaczej, o czym
przypominają tablice informacyjne. I tak aktualny przebieg szlaku doprowadza nas
do Źródła św. Wolfganga. Jest nawet kierunkowskaz informujący o tej przyrodniczej atrakcji. Co
ciekawe, jest on ustawiony tak, jakbyśmy szli pod prąd. Z naszej
strony nie ma żadnych opisów.
Kontynuujemy wędrówkę żółtym szlakiem. Dochodzimy do polany, na której odbijamy w lewo, w dobrze widoczną ścieżkę oznaczoną zielonym kolorem. Ta doprowadzi nas na Tłoczynę. Ale za nim dojdziemy na szczyt, trochę się
poschylamy. Ile tu grzybów 😲! Radość ze zbierania jest wielka, zwłaszcza u Szymona. Za to mi przybywa kilogramów 😆.
Na szczycie Tłoczyny, wysokiej na 783 metry
nad poziomem morza, znajduje się tabliczka informacyjna. Dzięki niej
podchodzimy na gołoborze usytuowane nieopodal na jej zboczach. Dzisiaj jednak widok jest mocno ograniczony przez kiepską
przejrzystość powietrza.
Schodzimy znaną już trasą do naszego żółtego przewodnika, gdzie skręcamy w lewo i podążamy dalej. Po chwili mijamy kierunkowskazy informujące o pobliskich atrakcjach. Ewidentnie idziemy w przeciwnym kierunku niż autor sobie to wymyślił 😅. W miejscu, w którym szlak skręca w prawo, my wybieramy szeroką drogę pożarową. Wędrujemy nią aż do kierunkowskazu na Jelenie Skały. Podejście na ten punkt widokowy okazuje się znacznie bardziej strome, niż pozostałe dzisiejsze podejścia.
Trochę zmęczeni wejściem osiągamy szczyt. Ze skałek rozciąga się piękny widok na główny
grzbiet Gór Izerskich. A wokół nas piękna złota, polska jesień.
Wracamy na dół do drogi pożarowej, którą dochodzimy już ostatecznie z powrotem do samochodu.
To jednak jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj.
Podjeżdżamy do wsi Kotlina, gdzie przy ruinach dawnego schroniska Kesselschlossbaude
parkujemy samochód. Przed nami krótki spacer wzdłuż ruin do Skałek
Zakochanych.
Na skałach, które są jednocześnie ciekawym punktem widokowym, wyryte są inicjały zakochanych wraz z datami. Najstarsze wyznania miłosne pochodzą z 1928 roku.
Droga powrotna wiedzie nas ponownie obok ruin dawnego schroniska. Wsiadamy do samochodu i wracamy do Jeleniej Góry. Tym razem nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba zająć się grzybami, które zebraliśmy. Będzie z nich pyszne śniadanko 😋. I to chyba nie jedno 😁.
POZDRAWIAMY☺