niedziela, 30 października 2022

Bile Labe i Certova Strouha, czyli wędrówka wzdłuż karkonoskich potoków (Czechy)

Ciąg dalszy wędrówki Doliną Białej Łaby.

Wczesna pobudka, szybkie śniadanie i ruszamy w drogę. Dzisiaj postanowiliśmy odwiedzić naszych południowych sąsiadów. Jedziemy do Szpindlerowego Młyna. Przed nami ponad 80 kilometrów dość krętą drogą przez przejście graniczne w Jakuszycach. Przejazd upływa spokojnie i około godziny 8:30 meldujemy się na jednym z parkingów w Szpindlerowym Młynie.
Zakładamy plecaki, kijki w dłonie i ruszamy przez most na Łabie do czerwonego szlaku. Po jego osiągnięciu, między zabudowaniami, stromo pniemy się w górę. Mijamy kapliczkę, przy której robimy krótką przerwę fotograficzno - regeneracyjną i niebawem dochodzimy do węzła szlaków Dřevařská cesta. W tym miejscu zmieniamy kolor szlaku na żółty, który doprowadzi nas do Bouda Bile Labe.



Już po paru krokach widzimy piękną panoramę ze szczytem Medvědín na pierwszym planie. W oddali zaś majaczy Wielki Szyszak. Na polanie poniżej tego wysokiego na 1509 metrów szczytu, dzięki intensywnie zielonemu dachowi, dobrze widoczne jest schronisko Brádlerovy boudy. Poniżej mamy z kolei Medvědí boudę, usytuowane na znacznie mniejszej polanie. Natomiast na zboczach Wielkiego Szyszaka wprawne oko dostrzeże schronisko Martinova bouda. 



Wędrujemy dalej. Szlak prowadzi wygodną, szeroką, szutrową drogą. Co jakiś czas ukazują nam się kolejne widoki. Podziwiamy Dolinę Łaby (Labský důl) ze schroniskiem 👉Labská bouda. To ten taki betonowy blok 😆.







Wędrujemy i wędrujemy, aż dochodzimy do miejsca, w którym widzimy nieco więcej niż do tej pory. W dole budynki miasteczka Špindlerův Mlýn. U góry, na Grzbiecie Śląskim, po prawej mamy schronisko Petrova bouda. Nieco niżej, na lewo od niego, na wyraźnie widocznej polanie schronisko Moravská bouda, które odwiedziliśmy już dwukrotnie, 👉w 2019 roku i 👉w 2020 roku. Obie wizyty wspominamy bardzo smacznie 😆. Po lewej panoramę zamyka nam szczyt Wielkiego Szyszaka. A wokół nas intensywnie zielenią się niezliczone ilości mchów.





Z każdym krokiem zmianie ulegają widoki. Teraz ukazał nam się Mały Szyszak i Przełęcz Karkonoska z usytuowanymi poniżej zabudowaniami.




W pewnym momencie, w dole, na skraju światła i cienia, dostrzegamy schronisko Bouda Bile Labe. To cel naszej wędrówki. Niebawem szutrowy szlak zmienia się w kamienny i zaczyna schodzić w dół. Nieustannie podziwiamy prześliczną i bujną roślinność otaczającą nas wszędzie wokół. Choć to koniec października, pogoda jest iście wiosenna i jak widać flora to czuje.









Tak schodzimy na wysokość 1000 metrów nad poziomem morza i meldujemy się przed budynkiem schroniska. Wchodzimy do środka. Mamy szczęście, akurat zwolnił się stolik. Gdyby nie to, ciężko byłoby gdzieś usiąść, taki panuje tu dzisiaj ruch. Siadamy i zamawiamy knedle z jagodami. Pamiętamy ich wyborny smak z poprzedniej wizyty 👉w lipcu 2020 roku. Ale to jest pyszne 😋. Tradycyjnie już przybijamy pieczątki do książeczek GOT. 






Nie najedzeni, a wręcz objedzeni ruszamy na szlak. To jednak jeszcze nie jest droga powrotna. Za żółtymi znakami kierujemy się na ścieżkę edukacyjną Certova Strouha (Czarcia Struga). Ale zanim na nią wejdziemy mijamy wody Białej Łaby i właśnie Czarciej Strugi, od której  swoją nazwę wzięła oczywiście ścieżka.







Schodzimy ze szlaku na ścieżkę edukacyjną. Certova Strouha to system kaskad zbudowanych w latach 1901-1902 po wielkiej powodzi, która nawiedziła te tereny w 1897 roku. Ścieżka delikatnie pnie się w górę wzdłuż potoku. Co jakiś czas go przekraczamy pokonując kilka mostków. Jest tutaj sielsko - anielsko. Nieliczni turyści, słychać tylko szum potoku, no i ta pogoda 😍. Jak na tę porę roku to jest wręcz gorąco. Prognozowano 20 stopni Celsjusza w cieniu!














Dochodzimy do najwyższego miejsca na ścieżce edukacyjnej. Stąd nie trzeba wracać tą samą trasą. Można iść niejako równoległą ścieżką, która docelowo wyprowadzi nas nieco dalej na żółtym szlaku, co też czynimy. Po dojściu do szlaku obieramy kierunek z powrotem do Bouda Bile Labe, gdyż Doliną Białej Łaby chcemy wrócić do Szpindlerowego Młyna. 






Drugi raz w dniu dzisiejszym znaleźliśmy się przed budynkiem schroniska. Tym razem nie wchodzimy do środka. Jeszcze trzymają nas knedle 😂. Ruszamy w dół Doliną Białej Łaby, zgodnie ze wskazaniem niebieskiego szlaku. Niestety już w cieniu i przy znacznej wilgotności powietrza spowodowanej bliskością potoku. Temperatura jest znacznie niższa niż w słońcu. O tej porze roku słońce w ogóle tutaj nie dociera. Ja tradycyjnie maszeruję w bluzie, Szymon w krótkim rękawku. I każdemu z nas jest ciepło 😅.


Szlak prowadzi asfaltową drogą, co jest częstym przypadkiem po czeskiej stronie Karkonoszy. Po chwili dochodzimy do pierwszego wodospadu na naszej trasie. To Plotnový vodopád.



Dalsza wędrówka asfaltową drogą doprowadza nas do futurystycznego schronu. W jego pobliżu znajduje się kolejny wodospad.


Podchodzimy pod Balvanový vodopád. Woda spływa tu pionowo w dół z wysokości 5,5 metra. Nacieszywszy oczy ruszamy dalej.



Niezmiennie podążamy cały czas w dół asfaltem. Szum wody wieści kolejną atrakcję. Odwiedzamy Velký vodopád. Choć nazwa "wielki" powinna zobowiązywać, ta kaskada ma tylko 4 metry wysokości.


Cały czas podążając za niebieskimi wskazaniami dochodzimy do węzła szlaków "U Dívcí lávky". 




Dochodzimy do miejsca gdzie Biała Łaba kończy swój bieg i wpada do rzeki Łaby. W trakcie dwóch wycieczek pokonaliśmy całą jej długość, począwszy 👉od okolic Lucni boudy gdzie ma swoje źródła, aż do tego miejsca. 
Przekraczamy Łabę i dalej wzdłuż jej płynących wód wędrujemy do centrum Szpindlerowego Młyna. Po drodze mijamy betonowy bunkier. To pamiątka po czasach II wojny światowej. Obiekty takie jak ten stanowiły system obrony przeciwpiechotnej ówczesnej Czechosłowacji przed agresją ze strony hitlerowskich Niemiec. Bunkry wybudowano niemal na całej północnej granicy kraju, przez co do dnia dzisiejszego wędrując przez różne pasma Sudetów można spotkać właśnie takie powojenne pozostałości. Nam udało się już spotkać bunkry podczas innej wycieczki 👉w Karkonoszach, a także 👉w Masywie Śnieżnika oraz podczas wędrówki 👉na Žaltman w Górach Jastrzębich.




Na naszym szlaku natrafiamy również na jubileuszowy kamień. Z tablicy odczytujemy, że upamiętnia 50 rocznicę. Ale czego... nie potrafimy odczytać.




Dochodzimy do Białego Mostu. Ta przerzucona nad wodami Łaby przeprawa powstała w 1911 roku. Przechodzimy na drugą stronę rzeki i podchodzimy jeszcze do informacji turystycznej, mieszczącej się na poczcie, by przybić pieczątki do naszych książeczek GOT.



Tuż przy Białym Moście, na niewysokiej kolumnie, stoi św. Jan Nepomucen. Ten czeski zakonnik żyjący w XIV wieku jest orędownikiem podczas powodzi. Z tego też powodu często go spotkamy w pobliżu potoków i rzek.


Wracamy na parking, przyszedł czas ruszyć w drogę powrotną. Zatrzymujemy się jeszcze przy tamie na Łabie (Labská přehrada). Po krótkim postoju na zdjęcia jedziemy bezpośrednio do Polski, do Jeleniej Góry na nocleg.



POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz