Odwiedzamy jedną z najwyżej położonych wsi w Czechach.
Korzystając z pięknej zimowej pogody przyjechaliśmy wczoraj do Jeleniej Góry. Dziś czekała nas wczesna pobudka, bo jeszcze przed wschodem słońca. Kilka minut po godzinie 7 wychodzimy w kierunku stacji kolejowej Jelenia Góra Zabobrze. Wokół panuje jeszcze szarość poranka, a przejrzystość powietrza nie jest póki co najlepsza.
Dokładnie o godzinie 7:29 nadjeżdża pociąg Kolei Dolnośląskich, którym ruszamy w kierunku Szklarskiej Poręby Górnej.
Po około 45 minutach jazdy docieramy do celu. To jednak jeszcze nie koniec podróży. Za 15 minut pojedziemy dalej na Polanę Jakuszycką. Mamy jednak kwadrans do wyjazdu. Korzystając więc z tej chwili, wychodzimy z dworca kolejowego na tak zwany 4 Peron. Szklarska Poręba Górna to zdecydowanie najpiękniej położona stacja kolejowa w Polsce, z której rozpościera się cudowny widok na Karkonosze.
Widzimy stąd przede wszystkim usytuowane na głównym grzbiecie tych gór szczyt Szrenicy (1362 m n.p.m.) oraz Śnieżne Kotły (1490 m n.p.m.).
Idziemy na peron 3, gdzie widzimy, że już przyjechał malutki, czeski pociąg, którym wyruszymy na Polanę Jakuszycką. Po drodze możemy przyjrzeć się jeszcze pięknie oświetlonej porannym słońcem skalnej ścianie pokrytej malowniczymi lodospadami. To Białe Skały, na szczycie których byliśmy 👉w kwietniu 2022 roku. Stanowią równie ciekawy punkt widokowy, co sam dworzec.
Ze Szklarskiej Poręby Górnej w 15 minut docieramy na Polanę Jakuszycką. Krótki wagon pociągu był pełny. Czuliśmy się jak przysłowiowe sardynki w puszce. Co ciekawe, 99 % pasażerów jechało tu gdzie my, dalej pociąg pojechał niemal pusty 😅.
Większość przyjechała tu na narty biegowe. Jakuszyce to mekka tego sportu. Tu rozpoczyna się wiele tras prowadzących po okolicznych górach. My jednak wyruszymy na wycieczkę standardowo pieszo, choć od dawna przymierzamy się do biegówek i jakoś nie możemy się zdecydować. Najpierw jednak wizyta w sklepie z pamiątkami. Czas na zakup kolejnej czapki i zimowej wersji odznaki z Polany Jakuszyckiej. Mamy już taką z rowerem, teraz będzie z nartami. Jeszcze krótka przerwa śniadaniowa, bo Marta zdążyła już zgłodnieć 😅 i ruszamy na szlak. Na początek poprowadzi nas kolor żółty. Wspinamy się delikatnie pod górę asfaltową drogą, teraz pokrytą warstwą ubitego śniegu. A skąd wiemy, że tu jest asfalt? Jechaliśmy tędy rowerami 👉pierwszego dnia lata ubiegłego roku. Co ważne, zimą należy zachować tu pewne reguły. Narciarze mają wytyczone szlaki po bokach drogi. Dla pieszych pozostaje jej środek, tak byśmy sobie nawzajem nie przeszkadzali. Wkraczamy do cudownej, białej krainy. W mieście możemy pomarzyć jedynie o takich widokach. Tu są one na wyciągnięcie ręki.
Szlak żółty doprowadza nas do swojego końca na Rozdrożu pod Działem Izerskim. Dalej pójdziemy za znakami zielonymi. Wkraczamy na Specjalny Obszar Ochrony Siedlisk NATURA 2000 Torfowiska Gór Izerskich. Szlak prowadzi teraz delikatnie w dół, w kierunku Stacji Turystycznej Orle.
Po około godzinnej wędrówce z Polany Jakuszyckiej doszliśmy do budynku Stacji Turystycznej Orle. Tu zrobimy sobie nieco dłuższą przerwę na ciepłą kawę i herbatę. Mamy ze sobą pyszne drożdżówki z owocami, które ze smakiem zjemy.
Stacja Turystyczna Orle to budynek o niezwykłej architekturze. Równie ciekawa jest jego historia. O początkach tego miejsca przypomina napis na belce widoczny tuż nad wejściem: "Karlsthal 1754 Orle". I tu chyba wszystko staje się jasne. Miejsce, w którym się znajdujemy to właśnie dawna huta szkła Karlsthal. Inicjatorem jej budowy był hrabia Karl Gotthard Schaffgotsch. Obiekt prężnie działał aż do roku 1890. Nie wytrzymując konkurencji i rozwoju technicznego, huta została zamknięta. Sam budynek natomiast zaczęto wykorzystywać jako leśniczówkę. W latach późniejszych mieścił się tutaj niemiecki posterunek służb granicznych, a po II wojnie światowej strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza. Zmianę przyniosły dopiero lata dziewięćdziesiąte, kiedy to utworzono Stację Turystyczną Orle.
Jak weszliśmy do środka, ludzi było już bardzo dużo. Cała sala restauracyjna na dole oraz miejsca na korytarzu zostały zajęte. Na szczęście okazało się, że druga sala znajduje się na piętrze i tam jest jeszcze sporo wolnych miejsc. Byliśmy w Stacji Turystycznej Orle tyle razy, a do dzisiaj nie wiedzieliśmy o jej istnieniu 😅. Chyba jednak nie tylko my, skoro znaleźliśmy wolne miejsce, by usiąść.
Po ponad półgodzinnej przerwie ubieramy się ciepło i ruszamy na dalszą wędrówkę. Nadal trzymamy się wskazań zielonego szlaku, który zboczami Granicznika (875 m n.p.m.) sprowadza nas do doliny rzeki Izery.
Dochodzimy do rzeki Izery, stanowiącej prawy dopływ Łaby. Oba jej brzegi łączy most o dość burzliwej historii. Pierwsza, drewniana przeprawa łącząca osadę hutniczą Karlsthal z miejscowością Jizerka została zniszczona w 1897 roku przez katastrofalną powódź, jaka nawiedziła rejon Karkonoszy, Gór Izerskich i Kotliny Jeleniogórskiej w nocy z 29 na 30 lipca tegoż roku. Wybudowano wówczas żelbetowy most łukowy, oddany do użytku 8 sierpnia 1901 roku. Jak na tamte czasy, stanowił on niespotykane na skalę europejską rozwiązanie architektoniczne wykorzystujące żelbet. Również ta konstrukcja nie dotrwała do naszych czasów, gdyż została wysadzona w powietrze na początku lat osiemdziesiątych. Kolejny most w tym miejscu powstał dopiero w 2005 roku. I ten, odnowiony w 2021 roku, mamy właśnie przed sobą. By nie podzielił losu pierwszej konstrukcji, pilnuje go rzeźba św. Jana Nepomucena, orędownika podczas powodzi.
Do przerzuconego nad rzeką Izerą Karlovskego mostu doszliśmy 👉w kwietniu 2023 roku. Wówczas było tu pięknie, ale dzisiaj podoba nam się zdecydowanie bardziej. Białe "poduszeczki" usypane przez śnieg na głazach robią cudowne wrażenie.
Rzeka Izera jest rzeką graniczną. Przechodząc przez most wkraczamy na teren Republiki Czeskiej. Powinniśmy trzymać się dalej zielonych znaków, jednak chcąc zobaczyć ciekawy mostek przerzucony nad wodami Jizerki, rzeki stanowiącej prawy dopływ Izery, tuż za Karlovskym mostem skręcamy w lewo, w wydeptaną ścieżkę. Mapy pokazują, że za kilkaset metrów powinniśmy połączyć się znowu z zielonym szlakiem.
Do mostku dochodzimy bez większego problemu. Jednak za nim robi się coraz trudniej. Ścieżka nie jest już tak dobrze wydeptana, przez co zapadamy się co chwilę w śniegu. Chyba wszyscy dochodzą tylko zobaczyć mostek 😁. Szalę przechyla moje zapadnięcie się po pas w śnieg. Wracamy!
Dochodzimy z powrotem do Karlovskego mostu i teraz zgodnie z przebiegiem zielonego szlaku idziemy do szlakowskazu kierującego do osady Jizerka - celu naszej wędrówki.
Tędy idzie się zdecydowanie lepiej, a i most jest dużo bardziej solidny niż tamten.
Wśród otaczającej nas wokół bieli dochodzimy do krzyżówki ze szlakiem czerwonym.
Skręcamy w prawo i teraz za wspólnym wskazaniem szlaków zielonego i czerwonego idziemy w kierunku osady Jizerka. Na tym odcinku szlaku naszym oczom ukazuje się ciekawy spektakl Matki Natury. Doskonale widać, jak lodowe igiełki osypują się z drzew, a krople topiącego się w słońcu śniegu spadają na ziemię.
Dochodzimy do Rezerwatu Przyrody Bukovec i kawałek dalej do Studanki pod Bukovcem, czyli źródełka. To oznacza, że zbliżamy się Jizerki, bo to właśnie ta osada usytuowana jest u stóp Bukovca.
Wychodzimy w końcu z lasu. Od razu robi się znacznie cieplej od mocno grzejącego już słońca. Jesteśmy w miejscu oznaczonym na szlakowskazie jako Pralouka. Tu szlak zielony odbija w prawo, w kierunku szczytu Bukovca (1005 m n.p.m.). Choć początkowo mieliśmy w planach tam iść, rezygnujemy dowiadując się, że szlak jest całkowicie nieprzetarty. Szczyt zdobędziemy innym razem, a teraz kontynuujemy wędrówkę za wskazaniem czerwonego szlaku.
Wyjście z lasu na rozległą polanę pozwala na rozglądanie się za pierwszymi ciekawymi widokami. I tak dostrzegamy na przykład szczyt Smrk (1124 m n.p.m.), który 👉zdobyliśmy podczas ostatniego wyjazdu w góry. Dokładnie na widocznej na szczycie wieży wtedy byliśmy 😀.
Przed nami w dole pojawia się widok na zabudowania osady Jizerka. Jesteśmy dosłownie na ostatniej prostej. Po prawej mijamy jeszcze obelisk poświęcony czeskiemu ginekologowi, profesorowi Wilhelmowi Langemu, który w 1813 roku przyszedł na świat w Jizerce - wówczas niemieckiej miejscowości Wilhelmshöhe.
Schodząc do osady Jizerka, po naszej prawej stronie zostaje za plecami szczyt Bukovca i utworzony tam rezerwat przyrody. Jeszcze tu kiedyś wrócimy, by wspiąć się na niego. Teraz natomiast idziemy w kierunku widocznych w oddali zabudowań.
Szlak czerwony doprowadza nas ostatecznie do centrum niewielkiej osady Jizerka. Początki tej miejscowości sięgają połowy XVIII wieku i związane są z popularnym wówczas na tych terenach hutnictwem szkła. Osada powstała pod nazwą Wilhelmshöhe. Dziś ta malutka wieś liczy zaledwie 8 mieszkańców i 23 domy, wykorzystywane głównie jako miejsca noclegowe i restauracje. Co więcej, leżąc na wysokości 860 metrów nad poziomem morza, Jizerka jest również jedną z najwyżej położonych czeskich miejscowości.
Skoro Jizerka jest miejscem głównie turystycznym, to i my korzystamy z jej usług. Idziemy na ciepły, czeski obiad. Niestety swoje trzeba odstać w kolejce, bo nie da się ukryć, że nie jesteśmy tu dzisiaj jedynymi turystami 😉.
Posileni możemy ruszać w dalszą drogę. Tak właściwie będzie to już droga powrotna. Zanim jednak wyruszymy w kierunku Polski, spacerujemy trochę po Jizerce, przyglądając się ciekawej architekturze budynków.
W Jizerce zmieniamy kolor szlaku na żółty i z widokiem na ledwo wynurzające się zza drzew Szrenicę i Śnieżne Kotły ruszamy z powrotem do Polski.
Szrenica i Śnieżne Kotły widziane z czeskiej Jizerki |
Górujący na osadą Jizerka szczyt Bukovec |
Żółtym szlakiem dochodzimy z powrotem do granicznej rzeki Izera i przez Karlovsky most przechodzimy do Polski.
Za mostem powinniśmy iść zielonym szlakiem. Jakoś jednak nie mamy ochoty wspinać się w grząskim śniegu zboczami Granicznika i później schodzić do Orlego, przez co decydujemy się na obejście szczytu nieco dłuższą, ale wygodniejszą drogą poprowadzoną wzdłuż rzeki Izery. Ostatecznie dochodzimy do Stacji Turystycznej Orle.
Teraz nie robimy już tutaj przerwy, a trzymając się zielonych i później żółtych wskazań szlaku wracamy na Polanę Jakuszycką. Zbliża się wieczór i niebawem zrobi się ciemno.
Na Polanę Jakuszycką docieramy już po zmroku. Choć to dopiero godzina 17:30, o tej porze roku dzień kończy się bardzo szybko. W ciepłym wnętrzu Dolnośląskiego Centrum Sportu czekamy kilkanaście minut na pociąg, którym jedziemy do Szklarskiej Poręby Górnej.
W Szklarskiej Porębie mamy znowu kwadrans do odjazdu kolejnego pociągu. Ponownie idziemy więc na 4 Peron zobaczyć nocny krajobraz podgórskiego miasteczka.
Punktualnie o 18:37 ruszamy z dworca kolejowego Szklarska Poręba Górna do Jeleniej Góry Zabobrza.
Tu kończy się nasza dzisiejsza wycieczka. Dzień spędziliśmy bardzo aktywnie i niezwykle ciekawie. Wracamy do naszej kwatery na odpoczynek. Jutro wracamy już do Poznania, jednak po drodze mamy w planie 👉zdobyć jeden szczyt.
POZDRAWIAMY☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz