piątek, 21 czerwca 2024

Wycieczka rowerowa po Górach Izerskich

Jedziemy do Chatki Górzystów na naleśniki.

Przed nami nieco dłuższy weekend niż zazwyczaj. Na dzień dzisiejszy wzięliśmy urlop, dzięki czemu już wczoraj mogliśmy przyjechać w góry. Na najbliższe dni synoptycy zapowiadają ciepłą i słoneczną pogodę, choć możliwe są popołudniowe burze. Dodatkowo Marta ma dzisiaj imieniny - wszystko to razem zmobilizowało nas do wydłużenia weekendu o jeden dzień.

W DRODZE DO CHATKI GÓRZYSTÓW


Przyjechaliśmy do Jakuszyc, najwyżej położonej części Szklarskiej Poręby. Zatrzymujemy się na jednym z licznych tu parkingów. Wybieramy ten w sąsiedztwie stacji benzynowej, bo jest po prostu najtańszy. Za cały dzień postoju płacimy 20 złotych. Kawałek dalej, na Przełęczy Szklarskiej i Polanie Jakuszyckiej, parkingi są już droższe o 10 złotych. Stąd rozpoczynamy dzisiejszą wycieczkę górską. Nie będzie ona jednak taka tradycyjna, bo pokonamy ją na... rowerach 😀. Przyjechały razem z nami z Poznania i dzisiaj zobaczymy jak wyglądają Góry Izerskie z poziomu rowerowego siodełka.


By uniknąć przejazdu wzdłuż ruchliwej, głównej drogi prowadzącej do granicy z Czechami, leśną dróżką poprowadzoną równolegle do torów kolejowych dojeżdżamy na stację kolejową Szklarska Poręba Jakuszyce.


Przebiegająca tędy linia kolejowa została oddana do użytku w 1902 roku. Po dziś dzień dumnie dzierży miano najwyżej położonej linii kolejowej w Polsce, a sama stacja najwyżej położonym przystankiem kolejowym w naszym kraju. Znalazło to nawet swoje upamiętnienie na specjalnej tablicy umieszczonej na kwarcowym głazie z najwyżej położonej w Polsce dawnej 👉Kopalni Kwarcu "Stanisław".




Dziś stacja kolejowa Szklarska Poręba Jakuszyce jest nieczynna. Od 12 grudnia 2022 roku pociągi zatrzymują się kawałek dalej na stacji Polana Jakuszycka. Jedziemy w tym kierunku, przejeżdżając po drodze przez położoną na wysokości 886 metrów nad poziomem morza Przełęcz Szklarską. Stanowi ona granicę między Karkonoszami i Górami Izerskimi. Wraz z położonymi nieco wyżej Przełęczą Okraj oraz Przełęczą Karkonoską, zalicza się do 👉Karkonoskiej Odznaki Turystycznej.



Na Przełęczy Szklarskiej rozpoczyna się krótki szlak oznaczony kolorem żółtym, prowadzący na Rozdroże pod Działem Izerskim. Zgodnie z jego wskazaniami dojeżdżamy pod nowoczesny budynek Dolnośląskiego Centrum Sportu na Polanie Jakuszyckiej. Jeszcze tak na dobre nie wyruszyliśmy w trasę, a już robimy kolejną przerwę. Idziemy do usytuowanego na pierwszym piętrze sklepiku z pamiątkami. Tu możemy przybić pieczątkę, ale nie tylko. Naszym łupem padają też pamiątkowe odznaki nomen omen z rowerem 😁. Na dzisiejszy dzień pasują idealnie.



Trzymając się żółtych wskazań szlaku ruszamy w kierunku Stacji Turystycznej Orle. Po drodze mijamy Rozdroże pod Działem Izerskim, gdzie zmieniamy kolor farby na zielony. Ten szybko, bo z górki, doprowadza nas pod budynek dawnej huty szkła.


Stacja Turystyczna Orle to budynek o niezwykłej architekturze. Równie ciekawa jest jego historia. O początkach tego miejsca przypomina napis na belce tuż nad wejściem "Karlsthal 1754 Orle". I tu chyba wszystko staje się jasne. Miejsce, w którym się znajdujemy to właśnie dawna huta szkła Karlsthal. Inicjatorem jej budowy był hrabia Karl Gotthard Schaffgotsch. Obiekt prężnie działał aż do roku 1890. Nie wytrzymując konkurencji i rozwoju technicznego, huta została zamknięta. Sam budynek natomiast zaczęto wykorzystywać jako leśniczówkę. W latach późniejszych mieścił się tutaj niemiecki posterunek służb granicznych, a po II wojnie światowej strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza. Zmianę przyniosły dopiero lata dziewięćdziesiąte, kiedy to utworzono Stację Turystyczną Orle.




W Stacji Turystycznej Orle robimy krótką przerwę, po której ruszamy w dalszą drogę. Przed nami chyba najpiękniejszy odcinek dzisiejszej wycieczki. A wiemy to, bo szliśmy już tędy 👉jesienią 2018 roku. Od tego momentu nie zerkamy już na szlak w kolorze zielonym, a na ten oznaczony na czerwono.


Czerwony szlak doprowadza nas do malowniczo wijącej się rzeki Izery. Przepiękne miejsce, istny raj 😍.



Widoki takie, że czujemy się jakbyśmy byli na Alasce, albo co najmniej w dalekiej Skandynawii. Dziewiczy krajobraz, niezakłócony działaniem człowieka.



Nad brzegiem Izery można spędzić wiele godzin i wpatrywać się w jej piękno. Czas jednak nagli, a do przejechania mamy jeszcze sporo kilometrów. Wsiadamy na rowery i jedziemy dalej. Wkraczamy na teren Rezerwatu Przyrody Torfowiska Doliny Izery.


Wzdłuż czerwonego szlaku prowadzącego ze Stacji Turystycznej Orle na Halę Izerską znajduje się tak zwana astrościeżka. Ułożono tu głazy z tabliczkami ukazującymi kolejne planety Układu Słonecznego. Całość zaplanowana została z dużą starannością w skali 1 : 1 000 000 000. Co to oznacza?
Każdy pokonany metr na ścieżce, to tak jakbyśmy pokonali 1 000 000 000 metrów w kosmosie, czyli 1 000 000 kilometrów.
Niestety głazy są dość mocno zarośnięte i niekiedy ciężko odczytać nazwę planety, a nawet ciężko je wypatrzeć.


Dojeżdżamy do Hali Izerskiej, która wita nas szeroką panoramą. W oddali dostrzegamy budynek Schroniska Chatka Górzystów, celu naszej wycieczki.




Na Hali Izerskiej przejeżdżamy przez mostek przerzucony nad malowniczo wijącym się Jagnięcym Potokiem, stanowiącym lewy dopływ rzeki Izery. Dalej krótki przejazd wśród gęstych zarośli, za którymi osiągamy szlakowskaz Hala Izerska.






Stąd dzieli już nas dosłownie kawałeczek od schroniska. Zanim jednak tam podjedziemy wytężamy wzrok w kierunku Karkonoszy. W odległej panoramie widoczne są Śnieżne Kotły (1490 m n.p.m.) - to ten budynek po lewej. Na prawo od niego Łabski Szczyt (1470 m n.p.m.) i dalej schronisko na szczycie Szrenicy (1362 m n.p.m.).



Po dojechaniu pod Chatkę Górzystów udajemy się niezwłocznie złożyć zamówienie. Dziś jest tu więcej osób niż ostatnim razem, stąd też spodziewamy się dłuższej kolejki. Faktycznie ze złożeniem zamówienia chwilę trzeba było poczekać. Ale przygotowanie naleśników poszło załodze schroniska szybko i sprawnie. W oczekiwaniu mogliśmy pooglądać stare zdjęcia i zobaczyć jak to wszystko kiedyś tutaj wyglądało.


Naleśniki ponownie nas nie zawiodły. Cały czas są pyszne i syte. Tylko kawa trochę za gorąca na dzisiejszą pogodę 😅.



Najedliśmy się, odpoczęliśmy – są siły do dalszej jazdy. Zostawiamy Schronisko Chatka Górzystów za plecami, robimy ostatni rzut oka na rozległą Halę Izerską i obierając teraz za przewodnika szlak koloru niebieskiego ruszamy zgodnie z jego wskazaniami.


Hala Izerska to teren dawnej wsi Izera (Gross-Iser), której mieszkańcy zostali przymusowo wysiedleni po II wojnie światowej. Schronisko Chatka Górzystów jest jedyną pozostałością po istniejących tu dawniej budynkach. Kiedyś pełniła funkcję szkoły. W wielu miejscach można jeszcze dojrzeć pozostałości fundamentów dawnych domostw.
Ponadto w niedalekiej odległości od budynku schroniska znajduje się grób Paula Hirta - 👉podeszliśmy do niego podczas ostatniej wizyty. To również ślad po dawnej osadzie, choć przywołuje przykre wspomnienia. Paul Hirt był gospodarzem jednego ze schronisk dawnej Izery, Gross-Iser-Baude. W 1945 roku został zastrzelony przez Armię Czerwoną i pochowany w pobliżu ówczesnej szkoły, dzisiaj Chatki Górzystów.


Równolegle ze szlakiem niebieskim towarzyszy nam szlak w kolorze żółtym. Zgodnie z ich wskazaniami początkowo zjeżdżamy delikatnie w kierunku potoku Wrześnica, który kawałek dalej wpada do Jagnięcego Potoku. Jednak tuż za Wrześnicą nie dość, że jest pod górkę, to jeszcze coraz więcej  utrudniających jazdę kamieni. Na szlaku pojawia się ich tyle, że musimy nasze rowery dalej poprowadzić. Za to mamy możliwość pooglądania otaczającej nas przyrody w postaci kokonów pieników. Te pluskwiaki tworzą je z odchodów, które nadmuchują, a widoczną pianę tworzy zawarte w odchodach białko. Chronią w ten sposób swoje larwy.




Droga, którą jedziemy, a właściwie prowadzimy rowery, nazywana jest Siną Drogą. Mamy nadzieję, że siniaków nam od niej nie przybędzie 😁. 
Na szczęście odcinek, przez który rowery musimy przeprowadzić, nie jest długi. Siadamy z powrotem na siodełka i szybko osiągamy skrzyżowanie z Ceglaną Drogą. Dalej już wygodną i szeroką, leśną arterią kierujemy się ku Kapliczce Matki Boskiej Izerskiej. Droga choć szeroka, staje się jednak coraz bardziej stroma. Na jej pokonanie potrzebujemy kilku przerw.


Kapliczka Matki Boskiej Izerskiej to najwyżej położony punkt na naszej dzisiejszej trasie. Znajdujemy się aktualnie niemal na tysiącu metrach nad poziomem morza.


Przy Kapliczce Matki Boskiej Izerskiej rozstajemy się ze szlakiem koloru żółtego, który odbija w lewo, prowadząc dalej na Rozdroże Izerskie. My natomiast ruszamy zgodnie ze wskazaniami niebieskimi. Okrążamy dolinę Jagnięcego Potoku i jadąc bez większego wysiłku delikatnie z górki, docieramy do dawnych wyrobisk kwarcu. O prowadzonych tu niegdyś pracach górniczych dziś przypomina jedynie kamienna tablica.


Dalszy zjazd zgodnie ze wskazaniami szlaku koloru niebieskiego doprowadza nas na Rozdroże pod Cichą Równią. To dosyć spora krzyżówka izerskich dróg, skąd dotrzemy na przykład na 👉Izerskie Garby (1084 m n.p.m.) i do dawnej Kopalni Kwarcu "Stanisław", a dalej przez Zwalisko (1046 m n.p.m.) do 👉Schroniska na Wysokim Kamieniu - to gdybyśmy skręcili w lewo. Natomiast skręt w prawo zawiódłby nas z powrotem do Stacji Turystycznej Orle. My jednak jedziemy dalej prosto, zmieniając szlak na kolor zielony. Od tego momentu droga stała się asfaltowa, trzeba jednak uważać na pojawiające się dziury.


Szybko i bez wysiłku, bo z górki, dojeżdżamy do linii kolejowej Jelenia Góra - Harrachov, którą ostrożnie przekraczamy, patrząc czy nie nadjeżdża pociąg. 


Za torami ostatni zjazd, który doprowadza nas do znanej już tablicy "Witamy w Górach Izerskich". Zatoczyliśmy pętlę. Podjeżdżamy do samochodu, pakujemy rowery i ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Przejechaliśmy rowerami po górach nieco ponad 20 kilometrów. Poszło nam to całkiem sprawnie i szybko, bo jest dopiero godzina 14:00. Ale taki był plan, gdyż na popołudnie zapowiadane są burze.


Póki co jednak nie pada, postanawiamy więc nieco zboczyć z drogi i na krótką chwilę zawitać jeszcze w Przesiece. 

KAMIEŃ WALOŃSKI W PRZESIECE


Podjeżdżamy na parking w sąsiedztwie Kamienia Walońskiego. Ta granitowa grupa skalna położona na wysokości około 600 metrów nad poziomem morza swą nazwę zawdzięcza Walończykom, słynącym z umiejętności pozyskiwania minerałów i metali szlachetnych. Dość dobrze poznaliśmy ich podczas wizyty 👉w Muzeum Ziemi JUNA w Szklarskiej Porębie.




O Kamieniu Walońskim i Walończykach opowiada również umieszczona tu tablica informacyjna. Zgodnie z tym, co na niej napisano, pamiątką po Walończykach są znaki walońskie w postaci dłoni i krzyża. Tego pierwszego nie udaje nam się odszukać, za to krzyż już tak. Ponadto wyraźnie widoczne są kociołki wietrzeniowe. Jednak te zagłębienia to już zasługa Matki Natury, a nie Walończyków.



Droga z Przesieki do Jeleniej Góry wiedzie nas w sąsiedztwie Stawów Podgórzyńskich. To doskonała okazja by zatrzymać się w położonej nad nimi restauracji i zjeść obiad 😋. A gratis mamy cudowny i szeroki widok na Karkonosze. Widać jednak, że nad górami pojawiają się chmury. Chyba prognozy sprawdzą się dzisiaj synoptykom.




Z pełnymi brzuchami wracamy do Jeleniej Góry. Po drodze zaczyna się dość mocno chmurzyć. Z biegiem czasu niebo zostało całkowicie zasłonięte przez coraz to bardziej ciemniejące chmury. Mieliśmy szczęście, gdyż niedługo po naszym powrocie rozszalała się potężna burza. Nad jeleniogórskim Zabobrzem przeszła bez większych szkód. Jednak w Sobieszowie i Jagniątkowie było już znacznie gorzej.

POZDRAWIAMY