niedziela, 9 kwietnia 2023

Szczyty Krogulec i Kozi Grzbiet oraz Stacja Turystyczna Orle i rzeźba św. Jana Nepomucena, czyli wiosenna wędrówka w śniegu

Świąteczny spacer po Górach Izerskich.

Wielkanoc 2023. Choć zapowiadana jest bardzo różna pogoda, zależnie na którą prognozę się patrzy, decydujemy się na pierwszy w tym roku wiosenny wyjazd w góry. Do Jeleniej Góry, która już chyba tradycyjnie będzie naszą bazą wypadową, przyjechaliśmy w piątek późnym wieczorem. Sobota upłynęła nam na przedświątecznych przygotowaniach, po których jednak wybraliśmy się na spacer po jeleniogórskiej starówce. Dobrze znanym już nam szlakiem, mijając po drodze opatulone szalikami Jelonki, doszliśmy na Plac Ratuszowy. Ludzi bardzo mało. Wokół raczej cisza i spokój. Wszyscy czekają chyba już na święta 😁. Usłyszeć można jedynie język ukraiński, bo tylko przedstawiciele tej nacji siedzą gdzieniegdzie na ławkach, opróżniając kolejne butelki piwa.




Za to dzisiaj dzień zaczęliśmy świątecznym śniadaniem. Choć nie było ono jakoś bardzo uroczyste, to jajeczko i biała kiełbasa na stole zagościły. Po posiłku ruszamy na zachód. Kierunek Szklarska Poręba i dalej Jakuszyce, jej najwyżej położona część. Tu na parkingu na Przełęczy Szklarskiej zostawiamy samochód i ruszamy na szlak. Na początek ostrożnie przekraczamy tory kolejowe, rozglądając się bacznie czy żadna ciuchcia nas nie przejedzie.


Ruszamy prosto przed siebie, zostawiając z boku zielony szlak pieszy. Prowadzi nas wygodna, leśna droga, którą zimą byśmy nie przeszli. Tu rządzą wówczas narciarze biegowi. Choć i dzisiaj śniegu jest jeszcze sporo, sezon na biegówki już się skończył. Mamy tylko nadzieję, że białego puchu nie przybędzie, bo coś jakby delikatnie zaczynało prószyć.


Początkowo wspinamy się w górę. Miejscami jest nawet dość stromo... albo tylko nam się tak wydaje, bo po zimie forma gdzieś uciekła 😏. Po osiągnięciu wysokości niemal 1000 metrów nad poziomem morza mamy wypłaszczenie. Co więcej, droga zaczyna prowadzić nawet w dół.


My jednak odbijamy w prawo, w prostopadłą drogę. Tak dochodzimy do miejsca oznaczonego jako "Na Bagnie". Znajdujemy się na wysokości 973 metrów nad poziomem morza. Tu ponownie zmieniamy kierunek, skręcając tym razem w lewo, zgodnie ze wskazaniem szlakowskazu opisanego jako "Trasa wokół Krogulca". To właśnie ten szczyt jest naszym pierwszym celem.



Ponownie wspinamy się w górę, teraz jednak bardzo delikatnie. Kilkuminutowa wędrówka doprowadza nas na wysokość 1001 metrów nad poziomem morza. Wokół pojawiają się ciekawe formacje skalne. To właśnie szczyt, który nas interesuje. Zdobywamy Krogulec w Górach Izerskich.


By nie wracać tą samą drogą, decydujemy się na dalszą wędrówkę, niejako przecinając szczyt. Szybko przekonujemy się, że ścieżka po północnej stronie szczytu jest mniej uczęszczana, bo dużo bardziej zarośnięta. Udaje nam się jednak bezpiecznie dojść do szerokiej Starej Drogi Celnej. Nazwa tej górskiej arterii nawiązuje do dawnego punktu kontroli celnej, który powstał, gdy w 1710 roku wytyczono granicę na płynącej nieopodal rzece Izerze. Szlak ten ma jeszcze jedną nazwę - Szklarska Droga. Ta z kolei związana jest z faktem, że droga łączyła huty szkła w Szklarskie Porębie z nowopowstałą hutą Karlsthal w Górach Izerskich. Tam właśnie idziemy.


Starą Drogą Celną vel Szklarską Drogą dochodzimy wygodnie do Stacji Turystycznej Orle. Nieco uważać musieliśmy jedynie na ostatnim odcinku szlaku, który prowadząc w dół był dość mocno oblodzony.

 



Stacja Turystyczna Orle to budynek o niezwykłej architekturze. Równie ciekawa jest jego historia. O początkach tego miejsca przypomina napis na belce tuż nad wejściem "Karlsthal 1754 Orle". I tu chyba wszystko staje się jasne. Miejsce, w którym się znajdujemy to właśnie dawna huta szkła Karlsthal. Inicjatorem jej budowy był hrabia Karl Gotthard Schaffgotsch.



Obiekt prężnie działał aż do roku 1890. Nie wytrzymując konkurencji i rozwoju technicznego huta została zamknięta. Sam budynek natomiast zaczęto wykorzystywać jako leśniczówkę. W latach późniejszych mieścił się tutaj niemiecki posterunek służb granicznych, a po II wojnie światowej strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza. Zmianę przyniosły dopiero lata dziewięćdziesiąte, kiedy to utworzono Stację Turystyczną Orle.



Po krótkiej przerwie w schronisku, którą wykorzystaliśmy na ciepłą kawę i herbatę oraz słodkie co nieco, ruszamy w dalszą drogę. Trzymając się wskazań zielonego szlaku wędrujemy w kierunku polsko-czeskiej granicy. Początkowo jeszcze nabieramy delikatnie wysokości, jednak przy skale zwanej Granicznikiem, zaczynamy dość strome zejście. W oddali słychać już szum rzeki. Ten z każdym krokiem robi się coraz donośniejszy.


Dochodzimy do rzeki Izery, stanowiącej prawy dopływ Łaby. Oba jej brzegi łączy most o dość burzliwej historii. Pierwsza, drewniana przeprawa łącząca osadę hutniczą Karlsthal z miejscowością Jizerka została zniszczona w 1897 roku przez katastrofalną powódź, jaka nawiedziła rejon Karkonoszy, Gór Izerskich i Kotliny Jeleniogórskiej w nocy z 29 na 30 lipca tegoż roku. Wybudowano wówczas żelbetowy most łukowy, oddany do użytku 8 sierpnia 1901 roku. Jak na tamte czasy, stanowił on niespotykane na skalę europejską rozwiązanie architektoniczne wykorzystujące żelbet. Również ta konstrukcja nie dotrwała do naszych czasów, gdyż została wysadzona w powietrze na początku lat osiemdziesiątych. Kolejny most w tym miejscu powstał dopiero w 2005 roku. I ten, odnowiony w 2021 roku, mamy właśnie przed sobą. By nie podzielił losu pierwszej konstrukcji, pilnuje go rzeźba św. Jana Nepomucena, orędownika podczas powodzi.




Na szlaku mieliśmy dzisiaj od rana zachmurzenie i trochę dokuczliwy wiatr, później delikatnie prószył śnieg. Przy Stacji Turystycznej Orle zaczęło nieśmiało przebijać słońce. Za to tutaj słoneczko wyszło na dobre! Oj jak cieplutko się od razu zrobiło 😀.



Po krótkiej wizycie w Czechach wracamy przez most do Polski i dalej z powrotem do Stacji Turystycznej Orle. Tym razem jednak mijamy ją bokiem, podążając dalej za wskazaniami zielonego szlaku. Słońcem długo się nie nacieszyliśmy, bo chmury nie dały za wygraną.


Szlak koloru zielonego, wiodący asfaltową drogą dojazdową do schroniska, doprowadza nas do leśnej drogi, odchodzącej w prawo. Ruszamy jej śladem. Ponownie trochę się wspinamy. Szybko również pojawia się śnieg, który nie ułatwia dalszej wędrówki.



Przedzieramy się przez śnieg, sięgający miejscami naszych kolan, nieustannie w górę. Idziemy po śladach, bo ktoś je przed nami wytyczył. To jednak nie chroni przed zapadaniem się. Tu przydałyby się rakiety śnieżne! Zmęczeni dochodzimy na szczyt. To Kozi Grzbiet o wysokości 945 metrów nad poziomem morza. Podobnie jak na Krogulcu, tu również znajdują się ciekawe formacje skalne.
Zarówno Kozi Grzbiet, jak i Krogulec wraz ze Stacją Turystyczną Orle oraz rzeźbą św. Jana Nepomucena przy moście na Izerze zaliczają się do odznaki turystyczno-krajoznawczej 👉Turysta Polskich Izerów. To kolejne obiekty, które przybliżają nas do zdobycia tego trofeum 😊.


Schodzimy z Koziego Grzbietu tą samą zaśnieżoną ścieżką, którą wchodziliśmy. Nie wracamy jednak na asfalt, a na krzyżówce leśnych dróg skręcamy w prawo, by w nieco innym miejscu osiągnąć ponownie zielony szlak. Niestety znowu zaczęło padać. Tym razem jednak nie jest to śnieg a deszcz, który z każdym pokonanym metrem staje się coraz bardziej intensywny. Z tego też powodu decydujemy się na przerwę w wiacie na Rozdrożu pod Działem Izerskim.


Rozdroże to miejsce, gdzie ponownie wchodzimy na asfalt. Od tego momentu prowadził nas będzie jednak szlak żółty, za którego wskazaniami dochodzimy ostatecznie do Polany Jakuszyckiej. Na szczęście deszcz nam odpuścił i suchą stopą wróciliśmy do samochodu.



Czas opłacić nasz całodzienny postój i ruszyć w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Chyba zasłużyliśmy na odpoczynek 😉.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz