niedziela, 17 kwietnia 2022

Góry Izerskie light

Punkty widokowe, krokusy i nie tylko.

Niedziela Wielkanocna wita nas słonecznie, choć niezbyt ciepło. Po świątecznym śniadaniu, na które obowiązkowo złożyło się jajeczko i biała kiełbasa, wyruszamy na kolejne spotkanie z Górami Izerskimi. Jesteśmy w trakcie zdobywania odznaki Turysta Polskich Izerów i to ona stała się pretekstem do częstszych wizyt w tym paśmie górskim. Dzisiaj nie będziemy zdobywać najwyższych izerskich szczytów, a skupimy się na nieco mniej wymagających miejscach.
Wędrówkę rozpoczynamy na parkingu przy Zakręcie Śmierci. Całkiem niedawno szliśmy stąd 👉na Wysoki Kamień (ojej 😱, to już rok minął, a wydaje się tak niedawno), teraz za to udamy się w przeciwnym kierunku. Za przewodnika obieramy szlak koloru żółtego i zgodnie ze wskazaniem drewnianego znaku rozpoczynamy wędrówkę. Celem są Zbójeckie Skały.



Droga mija bardzo przyjemnie, zwłaszcza, że prowadzi w dół. Rzadko się zdarza abyśmy zdobywali jakieś miejsce w górach schodząc do niego 😁.
Po około 20-minutowej spokojnej wędrówce dochodzimy do znaku kierującego w prawo do sztolni. Postanawiamy zejść ze szlaku, by podejść do dawnej kopalni pirytu, bo to właśnie ten minerał był tu niegdyś wydobywany.



Schodzimy w dół i w kilka minut dochodzimy do wydrążonego w skale wejścia. Wchodzimy w głąb sztolni na tyle, na ile jest to możliwe.





Wracamy na żółty szlak, który po kwadransie doprowadza nas do celu. Przed nami Zbójeckie Skały usytuowane na wysokości nieco ponad 680 metrów nad poziomem morza.



W ich pobliżu znajduje się ciekawy punkt widokowy z oszałamiającą panoramą Karkonoszy. Na pierwszym planie ośnieżone nadal Śnieżne Kotły.




W oddali po lewej widoczna jest najwyższa w Karkonoszach i całych Sudetach Śnieżka (1603 m n.p.m.).



Poniżej głównego grzbietu Karkonoszy ulokował się niewysoki w stosunku do nich Chojnik z charakterystycznymi ruinami zamku na szczycie.


A patrząc na prawo od Śnieżnych Kotłów mamy Szrenicę z budynkiem schroniska na szczycie.



Na zboczach Łabskiego Szczytu dostrzegamy jeszcze Schronisko pod Łabskim Szczytem. Teraz łatwe do wypatrzenia, bo ciemny budynek wyróżnia się na białym, śnieżnym tle.


Najbardziej na lewo, już za grzbietem Karkonoszy widoczne są jeszcze Rudawy Janowickie i ich najwyższy szczyt Skalnik. Tu już nie widać śniegu.


Na platformie widokowej, ogrzewając się promieniami intensywnie już świecącego słońca, robimy dłuższą przerwę na drugie śniadanie. Jak przystało na Wielkanoc, urządzamy bitwę na jajka.


Posileni i wygrzani opuszczamy punkt widokowy, i mijając ponownie Zbójeckie Skały wracamy w kierunku Zakrętu Śmierci. Skoro w poprzednią stronę schodziliśmy, to teraz będziemy się nieco wspinać. Przewyższenia nie są ani duże, ani męczące, przez co dość szybko osiągamy parking.






Póki co jednak nie udajemy się do samochodu, a lewą stroną drogi wędrujemy dalej w kierunku Świeradowa-Zdroju. Oczywiście nie on jest naszym celem, a położona po prawej stronie drogi, około kilometr od Zakrętu Śmierci, grupa skalna o nazwie Skała Teściowej. Teraz zostawiamy ją jednak z boku, schodząc koło skały leśną ścieżką w dół.


Pokonawszy dość strome zejście osiągamy szeroką leśną arterię, zwaną Kopalnianą Drogą. Ale gdzie my w ogóle idziemy? Celem jest Rezerwat Krokusy w Górzyńcu. Według mapy powinniśmy na Kopalnianej Drodze skręcić w prawo i po chwili dojść do ścieżki prowadzącej w lewo, już bezpośrednio do rezerwatu. Nie odnajdujemy jednak żadnej ścieżki, a jedynie gęstą dzicz, przez którą ciężko byłoby przebrnąć.
Wracamy zatem do punktu wyjścia i próbujemy w drugą stronę, czyli Kopalnianą Drogą w kierunku zachodnim. I tu dochodzimy po kilkudziesięciu metrach do wydeptanej ścieżki, prowadzącej przez las w dół. Kierunek zgadza się z położeniem rezerwatu, więc ruszamy. Ścieżka raz wyraźna, raz niemal niewidoczna, z pomocą mapy i GPS w telefonie doprowadza nas do kolejnej szerokiej leśnej drogi, położonej nieco niżej i równoległej do Kopalnianej Drogi. Z mapy odczytujemy, że to Droga na Kasztana. Skręcamy w nią w prawo i wygodnie dochodzimy do skrzyżowania, skąd widoczny już jest rezerwat. Udało się, doszliśmy!





Oczywiście na polanę z krokusami nie można wejść, ale by zapewnić możliwość ich podziwiania, powstała specjalna kładka. Początkowo nie dostrzegamy żadnych kwiatów. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się dostrzegliśmy całkiem sporo krokusików. Nie są jeszcze w pełni rozwinięte.





Na kładce jesteśmy zupełnie sami. Wykorzystując twarde i czyste deski postanawiamy zrobić krótką przerwę. Tym razem będzie to przerwa na coś słodkiego 😉.


Identycznie jak tu przyszliśmy, wracamy w górę na Skałę Teściowej. Teraz postanawiamy wejść na nią, by spojrzeć na okolicę. Co stąd widać? Przede wszystkim Góry i Pogórze Kaczawskie.



Z lewej, między drzewami widoczny jest również masyw Gór Izerskich.


Lewą stroną asfaltowej drogi, łączącej Szklarską Porębę ze Świeradowem-Zdroju, wracamy na parking przy Zakręcie Śmierci. Zanim opuścimy to miejsce, podchodzimy jeszcze na punkt widokowy, skąd roztacza się szeroka panorama na Karkonosze. W stosunku do Zbójeckich Skał, gdzie naprzeciw nas były Śnieżne Kotły, teraz znajdujemy się bardziej na wprost Szrenicy.






W dole, wśród zabudowy Szklarskiej Poręby dostrzegamy położny na niewielkim wzgórzu kościół. Ruszamy w jego kierunku.


Kościół Bożego Ciała w Szklarskiej Porębie to wybudowana pod koniec XIX wieku świątynia, ufundowana przez przedstawiciela dawnych władców tych ziem, hrabiego Ludwika Schaffgotscha. Spełnił tym samym śluby, które złożył w intencji narodzin potomka.


Wewnątrz kościoła na uwagę zasługuje na pewno ołtarz główny i umieszczony w nim obraz Chrystus z Eucharystią. Jego autorem jest mieszkający niegdyś w Szklarskiej Porębie malarz Wlastimil Hofman. Co ciekawe, Chrystus ukazany jest na obrazie na tle szczytu Szrenicy.



Ze stropu zwisa kryształowy żyrandol, który również jest miejscowej produkcji. Powstał w Hucie Szkła „Józefina”, utworzonej także przez hrabiego Ludwika Schaffgotscha, nazwanej od imienia jego żony. Niestety huta nie przetrwała próby czasu. W latach 90-tych zakład przestał istnieć, a budynki do dnia dzisiejszego popadają w ruinę.


Opuszczamy kościelny teren i ruszamy w drogę do ostatniego punktu dzisiejszego programu. W sąsiedztwie świątyni mijamy jednak cmentarz, przed którym dostrzegamy napis „Grób Wlastimila Hofmana”. Zatrzymujemy się i idziemy na poszukiwania grobu.
Ten odnajdujemy całkiem sprawnie i szybko. Tu pochowany został malarz, którego jedno z dzieł oglądaliśmy przed chwilą w kościele.




Włóczymy się jeszcze chwilę po cmentarzu, podziwiając piękne rzeźby nagrobne i widok, jaki rozpościera się z tego miejsca wiecznego spoczynku. Jak się okazuje, po śmierci też można pięknie leżeć 😁.




Wracamy do samochodu i jedziemy do Białej Doliny, czyli… na dworzec kolejowy Szklarska Poręba Górna. To nasz ostatni punkt wypadowy na dzisiaj. Celem są usytuowane po przeciwnej stronie torów skały.




Zanim jednak tam się udamy robimy krótką przerwę przed dworcem na tarasie z pięknym widokiem na Karkonosze. To kolejny w dniu dzisiejszym widok na te góry, każdy jednak zachwyca tak samo.






Ruszamy w dół ulicą Dworcową, gdzie osiągamy czerwony Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza. Za plecami zostawiamy dworcowe zabudowania i widoczny szczyt Wysokiego Kamienia.



Za wskazaniem czerwonego szlaku przechodzimy pod mostem kolejowym, za którym skręcamy od razu w lewo. Zostawiamy ostatnie zabudowania, by po chwili wejść do lasu. Tu opuszczamy również szlak, by odbić w lewo, w kierunku Białych Skał, bo taką nazwę nosi grupa skalna, na którą zmierzamy.
Na jej szczyt prowadzi niewielka drabinka, po pokonaniu której osiągamy kolejny punkt ze wspaniałą panoramą Karkonoszy. Tam jeszcze zalega gruba warstwa śniegu, podczas gdy wokół nas rozgościła się już wiosna.





Utrwaliwszy sobie widok Karkonoszy, bo to jeśli dobrze liczę czwarta panorama dzisiaj, wracamy tą samą drogą do samochodu. Ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry na zasłużony po całym dniu odpoczynek.
Jutro powrót do domu, który planujemy spędzić nieco inaczej niż dzień wczorajszy i dzisiejszy.



POZDRAWIAMY