Idziemy ku szerokiej panoramie Tatr.
Nastał ostatni dzień naszych tegorocznych wakacji. Jednocześnie jest to pierwszy dzień faktycznych wakacji letnich, wczoraj zakończyła się nauka w szkołach. Szybko nam zleciało, ale też dużo przeszliśmy i zdobyliśmy. I ten ostatni dzień nie chcemy aby był gorszy. Chcemy iść na Halę Gąsienicową zobaczyć jeden z najpiękniejszych naszym zdaniem widoków w Tatrach. Jednak dla urozmaicenia zrobimy to szlakiem, którym jeszcze nigdy nie szliśmy.
Wyjeżdżamy z Kościeliska do Zakopanego. Dalej przez Jaszczurówkę i Toporową Cyrhlę dojeżdżamy do Brzezin. Zostawiamy samochód na jednym z ostatnich miejsc na parkingu wzdłuż drogi i rozpoczynamy wędrówkę czarnym szlakiem. Już w kasie Tatrzańskiego Parku Narodowego, w której kupujemy bilet do parku, dowiadujemy się, że ruch dzisiaj jest wzmożony. Zaczynamy jednostajne wspinanie się drogą wybrukowaną kamieniami. Średnio wygodnie się nią idzie, gdzie można staramy się iść po ziemi. Przechodzimy przez skrzyżowanie szlaków na Psiej Trawce i z każdym krokiem jesteśmy bliżej widoków. Aż w końcu pojawiają się pierwsze.
Czarnym szlakiem dochodzimy na Halę Gąsienicową. Jeszcze zanim wejdziemy do schroniska odbijamy na prawo podejść kawałek niebieskim szlakiem pod górę. Wspinamy się na skraj drzew i oglądamy się za siebie. Jest! Cała Hala Gąsienicowa usiana szałasami, nad którą górują tatrzańskie szczyty. To dla nas jedna z najpiękniejszych panoram w Tatrach. Spoglądaliśmy na nią już w tym roku zimą, jesteśmy i latem.
Z prawej dostrzegamy wierzchołek Kasprowego Wierchu z charakterystycznym budynkiem Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego na szczycie. Idąc dalej widzimy Beskid, Świnicę, Kościelec i Orlą Perć. Wszystko podane jak na przysłowiowej tacy.
Na Hali Gąsienicowej na jednym z szałasów odnajdujemy tablicę z października 1993 roku. To tu było pierwsze schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego. Idziemy do Schroniska Murowaniec.
Chwila odpoczynku wewnątrz schroniska i jesteśmy gotowi do dalszej wędrówki. Podobnie jak zrobiliśmy to zimą, idziemy teraz nad Czarny Staw Gąsienicowy. Po wejściu na szlak koloru niebieskiego oglądamy się po chwili za siebie i zauważamy jak w dole ukryty jest budynek schroniska. Piękna lokalizacja.
Po lewej stronie w dole mijamy pamiątkowy kamień. To ku czci Mieczysława Karłowicza. Ten polski kompozytor, będący jednocześnie miłośnikiem tatrzańskich wędrówek zginął w tym miejscu pod lawiną śnieżną w dniu 8 lutego 1909 roku.
Z każdym kolejnym krokiem rosły przed nami szczyty, których stoki opadają do Czarnego Stawu Gąsienicowego, coraz mniejsza stawała się za to Hala Gąsienicowa.
No i jesteśmy ponownie nad stawem. Spotykamy tu sporo ludzi. Widać, że wakacje się zaczęły. Odchodzimy kawałek dalej na lewo wzdłuż brzegu. Znajdujemy trochę przestrzeni, ciszy i spokoju. Tu robimy przerwę. Jest pięknie, słoneczna i ciepła pogoda, zielono wokoło, kwiatki urozmaicają otoczenie swoimi kolorami.
Ale trzeba wracać. Co gorsza wracać nie tylko ze szlaku, ale również do domu, do codzienności.
Na parking w Brzezinach schodzimy tą samą drogą, posilając się po drodze w Schronisku na Hali Gąsienicowej. Nasza wakacyjna przygoda dobiegła końca. Dzisiaj się pakujemy, a jutro wracamy do Poznania.
POZDRAWIAMY☺