środa, 25 kwietnia 2018

Fuerteventura: Góra Tindaya – Farma serów Finca Pepe – Betancuria – Mirador del Risco de las Peñas – Ajuy – Canary Aloe Vera – Park Dunas de Corralejo (Fuerteventura, Hiszpania)

Południowa sąsiadka wulkanicznej Lanzarote, czyli jeden dzień na Fuerteventura.

Dzisiaj opuszczamy na jeden dzień Lanzarotę. Z samego rana przejeżdżamy autokarem na samo południe wyspy do miejscowości Playa Blanca. Tu czeka na nas prom, który przetransportuje nas na południową sąsiadkę Lanzaroty.


Po krótkim rejsie dopływamy do Corralejo, miasta portowego w północnej części Fuerteventury. Wysiadamy z promu i siadamy wygodnie w autokarze. Ruszamy na objazd drugiej z Wysp Kanaryjskich.
Już od samego początku zauważamy innych charakter wyspy. W odróżnieniu od Lanzarote, Fuerteventura nie jest czarna. Tu dominują kolory żółci i brązu. Z prawej strony mijamy masyw Góry Tindaya. Dawniej, przez rdzennych mieszkańców wyspy, góra ta uważana była za świętą.




My tymczasem dojeżdżamy do pierwszego punktu programu. To Farma serów Pinca Pepe. Poznajemy proces produkcji lokalnych kozich serów, mamy możliwość spróbować różnych jego rodzajów, a na koniec zakupić te, które najbardziej nam smakowały. Niewątpliwie dodatkową atrakcją jest możliwość pogłaskania i obserwacji zwierząt, które co tu dużo mówić, są głównymi bohaterami tego miejsca.







Ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy do pierwszej stolicy Fuerteventury.
Betancuria, bo tak nazywa się pierwsza stolica wyspy, jest malowniczo położonym miasteczkiem z przepięknym malutkim placem w centrum. Znajduje się tutaj najstarszy na wyspie kościół. Niezwykłą ciekawostką kościoła jest, chyba jedyny na świecie, obraz przedstawiający obrzezanie Jezusa Chrystusa.







Wychodzimy z kościoła, obchodzimy dookoła plac otoczony białymi budynkami i udajemy się do jednej z kawiarenek na typową kanaryjską kawę.




Barraquito, bo tak ta specjalność się nazywa, to połączenie kawy z mlekiem spienionym i skondensowanym, z dodatkiem cynamonu, skórki cytryny i likieru. Całość smakuje obłędnie, jest słodka i aromatyczna.


Wracamy na plac w centrum Betancurii, z którego mamy piękny widok w dół na miasto i otaczające je wzgórza.



Opuszczamy urocze miasteczko i jedziemy dalej. Teraz zaczynamy się wspinać krętą asfaltową i wąską drogą w góry. Dojeżdżamy do punktu widokowego Mirador del Risco de las Penas. Zatrzymujemy się tuż przy bramie wjazdowej do gminy. Widoki z tej prowadzącej z Betancurii do Pajary drogi są przepiękne. Uroku temu miejscu dodają wszędobylskie wiewiórki, które bardzo domagają się czegokolwiek do zjedzenia.







Po krótkim postoju w punkcie widokowym ruszamy w dalszą drogę. W towarzystwie szerokich panoram gór dojeżdżamy do miejscowości Ajuy. Ruszamy na spacer delikatnie wspinając się wzdłuż skalnej ściany. Dochodzimy do przepięknego widoku na klify. Słychać wielki szum oceanu, którego fale z hukiem rozbijają się o skały.










Z góry mamy również widok na miejscową plażę i całe miasteczko Ajuy.



Wracamy do autokaru i przejeżdżamy na spotkanie z Aloe Verą, gdzie mamy pokaz pozyskiwania dobroczynnego soku z kaktusów Aloe Vera oraz możliwość jego degustacji (zbyt smaczny to on nie jest 😕). Oczywiście możemy również zakupić wszystko co z tych roślin jest tworzone.










Tą wizytą powoli kończymy nasz pobyt na wyspie. Ruszamy w drogę powrotną w kierunku portu w Corralejo. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze przy wydmach w parku Dunas de Corralejo. Tu możemy poczuć się niemal jak na pustyni.



Po krótkim postoju wracamy do autokaru i jedziemy już bezpośrednio do portu. Okrętujemy się na promie i wracamy na Lanzarotę.


Jutro wyruszymy na północ Lanzarote i przepłyniemy na drugą jej sąsiadkę.

POZDRAWIAMY☺