Południowa sąsiadka wulkanicznej Lanzarote, czyli jeden dzień na Fuerteventura.
Dzisiaj opuszczamy na jeden dzień Lanzarotę. Z samego rana przejeżdżamy autokarem na samo południe wyspy do miejscowości Playa Blanca. Tu czeka na nas prom, który przetransportuje nas na południową sąsiadkę Lanzaroty.
Po krótkim rejsie dopływamy do
Corralejo, miasta portowego w północnej części Fuerteventury. Wysiadamy z promu
i siadamy wygodnie w autokarze. Ruszamy na objazd drugiej z Wysp Kanaryjskich.
Już od samego początku
zauważamy innych charakter wyspy. W odróżnieniu od Lanzarote, Fuerteventura nie
jest czarna. Tu dominują kolory żółci i brązu. Z prawej strony mijamy masyw
Góry Tindaya. Dawniej, przez rdzennych mieszkańców wyspy, góra ta uważana była
za świętą.
My tymczasem dojeżdżamy do pierwszego punktu programu. To Farma serów Pinca Pepe. Poznajemy proces produkcji lokalnych kozich serów, mamy możliwość spróbować różnych jego rodzajów, a na koniec zakupić te, które najbardziej nam smakowały. Niewątpliwie dodatkową atrakcją jest możliwość pogłaskania i obserwacji zwierząt, które co tu dużo mówić, są głównymi bohaterami tego miejsca.
Ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy
do pierwszej stolicy Fuerteventury.
Betancuria, bo tak
nazywa się pierwsza stolica wyspy, jest malowniczo położonym miasteczkiem z
przepięknym malutkim placem w centrum. Znajduje się tutaj
najstarszy na wyspie kościół. Niezwykłą ciekawostką kościoła jest, chyba jedyny
na świecie, obraz przedstawiający obrzezanie Jezusa Chrystusa.
Wychodzimy z kościoła, obchodzimy dookoła plac otoczony białymi budynkami i udajemy
się do jednej z kawiarenek na typową kanaryjską kawę.
Barraquito, bo tak ta specjalność się nazywa, to połączenie kawy z mlekiem spienionym i skondensowanym, z dodatkiem cynamonu, skórki cytryny i likieru. Całość smakuje obłędnie, jest słodka i aromatyczna.
Wracamy na plac w centrum Betancurii, z którego mamy piękny widok w dół na miasto i otaczające je wzgórza.
Opuszczamy urocze miasteczko i jedziemy dalej. Teraz zaczynamy się wspinać krętą asfaltową i wąską drogą w góry. Dojeżdżamy do punktu widokowego Mirador del Risco de las Penas. Zatrzymujemy się tuż przy bramie wjazdowej do gminy. Widoki z tej prowadzącej z Betancurii do Pajary drogi są przepiękne. Uroku temu miejscu dodają wszędobylskie wiewiórki, które bardzo domagają się czegokolwiek do zjedzenia.
Po krótkim postoju w punkcie widokowym ruszamy w dalszą drogę. W towarzystwie szerokich panoram gór dojeżdżamy do miejscowości Ajuy. Ruszamy na spacer delikatnie wspinając się wzdłuż skalnej ściany. Dochodzimy do przepięknego widoku na klify. Słychać wielki szum oceanu, którego fale z hukiem rozbijają się o skały.
Z góry mamy również widok na miejscową plażę i całe miasteczko Ajuy.
Wracamy do autokaru i przejeżdżamy na spotkanie z Aloe Verą, gdzie mamy pokaz pozyskiwania dobroczynnego soku z kaktusów Aloe Vera oraz możliwość jego degustacji (zbyt smaczny to on nie jest 😕). Oczywiście możemy również zakupić wszystko co z tych roślin jest tworzone.
Tą wizytą powoli kończymy nasz
pobyt na wyspie. Ruszamy w drogę powrotną w kierunku portu w Corralejo. Po drodze zatrzymujemy
się jeszcze przy wydmach w parku Dunas de Corralejo. Tu możemy poczuć się niemal jak na pustyni.
Po krótkim postoju wracamy do
autokaru i jedziemy już bezpośrednio do portu. Okrętujemy się na promie i
wracamy na Lanzarotę.
POZDRAWIAMY☺