Wypoczynek na wulkanie.
Tegoroczny wiosenny wyjazd spędzamy na Wyspach Kanaryjskich. Jesteśmy na wyspie Lanzarote. Po przylocie do stolicy wyspy Arrecife, zostaliśmy przetransferowani do miejscowości Costa Teguise. To nasze miejsce noclegowe i jednocześnie baza wypadowa na wycieczki po wyspie i nie tylko.
Lanzarote to biało-czarna wyspa. Czarny pochodzi oczywiście od wulkanicznej historii wyspy. Każdy kamień, każda skała jest pochodzenia wulkanicznego. Białe natomiast są budynki. Taki kontrast barw wyspa zawdzięcza hiszpańskiemu malarzowi i architektowi Cesarowi Manrique. To on uchodzi za projektanta Lanzarote, dzięki niemu wyspa ma taki charakter, jaki dzisiaj możemy podziwiać.
W czasie naszego pobytu wielokrotnie spacerowaliśmy po Costa Teguise podziwiając zupełnie inne widoki, niż te, do których byliśmy wcześniej przyzwyczajeni. Nie oznacza to oczywiście, że widoki są brzydkie. Absolutnie nie! Jest pięknie i po prostu inaczej niż wszędzie indziej.
W czasie jednego ze spacerów doszliśmy do hotelu Los Salinas. Budynek oczywiście jest biały. Należy jednak wspomnieć w tym miejscu, iż jego ogrody i baseny projektował sam Cesar Manrique.
W samym centrum miejscowości mamy wspaniały przykład typowo kanaryjskiej zabudowy wykreowanej oczywiście przez Cesara Manrique. Białe, niskie budynki, wąskie uliczki między nimi. To Pueblo Marinero, mały, ale piękny zaułek z licznymi restauracyjkami. W środy i piątki odbywa się tutaj jarmark, na którym, poza milionami wszędzie dostępnych artykułów, można kupić wiele lokalnych pamiątek.
W czasie naszego pobytu na Lanzarote objechaliśmy wyspę śladami Cesara Manrique oraz po bezdrożach w poszukiwaniu pięknych krajobrazowo miejsc. Na jeden dzień wypożyczyliśmy samochód, by wspiąć się na jeden z wulkanów oraz odwiedzić dom Cesara Manrique. Po jednym dniu przeznaczyliśmy również na objazd po sąsiedniej Fuerteventurze oraz po La Graciosa. Dzisiaj możemy powiedzieć, że każda wyspa jest inna, każda ma swój indywidualny charakter.
I tak na zwiedzaniu Lanzarote, Fuerteventury i La Graciosy minął nam cały tydzień. Pogoda bywała różna, zawsze dominował jednak wiatr. Poznaliśmy coś nowego, czas wracać do Polski. Przejeżdżamy z Costa Teguise na lotnisko do sąsiedniego Arrecife i wyruszamy w lot powrotny do kraju. Z góry mamy możliwość popatrzenia jeszcze na mnogość wulkanów pokrywających całą wyspę.
Po krótkim locie nad Oceanem Atlantyckim zauważamy brzeg Europy. Przelatujemy nad Portugalią i Hiszpanią, za którymi pod nami ukazują się ośnieżone pasma Pirenejów. Cudowne widoki!
POZDRAWIAMY☺