niedziela, 8 września 2019

Kazimierz Dolny nad Wisłą

Miasto zwane "Perłą nad Wisłą".

Nadszedł wrzesień, a wraz z nim czas naszego powakacyjnego urlopu. Mamy cały tydzień do dyspozycji. To dużo czasu, przez co decydujemy się na dalszy wyjazd. Za cel obieramy Polskę wschodnią. 
Skrupulatnie opracowujemy trasę naszego wyjazdu, uwzględniającą miejsca, które na pewno chcemy zobaczyć. Gdy mamy już plan organizujemy noclegi, tak aby wszędzie była wystarczająca ilość czasu na zwiedzanie.
Aż w końcu nastał piątek, który oznacza pakowanie potrzebnych rzeczy na cały najbliższy tydzień. Z samego rana w sobotę ruszamy w trasę. Szybki wjazd na autostradę A2 w kierunku wschodnim, którą opuszczamy dopiero na wielkim skrzyżowaniu autostrad w Strykowie, gdzie odbijamy na A1. A później już bardziej lokalne drogi.
Ostatecznie dojeżdżamy do rzeki Wisły i do pierwszego miejsca na naszym planie, do Kazimierza Dolnego. Samochód zostawiamy na jednym z licznych tu parkingów, wnosimy należną opłatę i czym prędzej ruszamy na spacer po mieście. A chcemy go zacząć od zamkowego wzgórza, zwanego Wietrzną Górą.


Przechodzimy przez Rynek i rozpoczynamy wchodzenie pod górę ulicą Zamkową. Ta doprowadza nas do rozdroża ze znakami kierującymi na Zamek i Basztę oraz na sąsiednią Górę Trzech Krzyży. Tu okazuje się, że Zamek jest w dniu dzisiejszym niedostępny do zwiedzania. Trwają tam przygotowania do wieczornego spektaklu teatralnego, który odbędzie się na zamkowym dziedzińcu. Z tego też powodu rezygnujemy z wejścia, możemy przyjść jutro, a teraz udamy się na sąsiednie wzgórze.


Skręcamy w prawo za wskazaniem drogowskazu i kontynuujemy zdobywanie wysokości. Tuż przed wyjściem na szczyt napotykamy na niewielki drewniany budyneczek, który jest kasą biletową. Opłacamy wstęp i po chwili możemy cieszyć oczy piękną panoramą z Góry Trzech Krzyży. W dole przed nami rzeka Wisła, u jej brzegów cały Kazimierz Dolny.






Odwracamy wzrok. Przed nami wyrastają trzy wysokie krzyże. Pochodzą one z 1708 roku, kiedy to zostały ustawione na wzgórzu aby upamiętnić ofiary cholery, zarazy która przeszła wówczas przez miasto.


Z Góry Trzech Krzyży schodzimy nieco inną drogą. Po kamiennych schodach wychodzimy bezpośrednio przed Kościołem Farnym św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja. Wchodzimy do środka.



Początki parafii w Kazimierzu Dolnym i samego kościoła sięgają 1325 roku. Później budynek był wielokrotnie przebudowywany i odbudowywany m.in. po potopie szwedzkim, powstaniu listopadowym i wojnach światowych. Wewnątrz poza bogatymi zdobieniami nawy i kaplic, uwagę zwraca pięknie zdobiona ambona inkrustowana innego koloru drewnem oraz organy piszczałkowe z początku XVII w. Są to najstarsze organy tego typu w Polsce.













Na uwagę zasługuje również nietypowy żyrandol z porożem jelenia wiszący w nawie głównej.




Opuszczamy mury świątyni i udajemy się teraz na Rynek.


Stąd widzimy w całej okazałości kościół, z którego właśnie wyszliśmy.




W centralnym punkcie Rynku stoi Studnia z drewnianą obudową i dachem. To dawny uliczny zdój wodny, którego historia sięga już kilku stuleci. Dzisiaj wokół studni gromadzą się lokalni artyści i mimowie.



Podchodzimy pod dwie przepięknie zdobione kamienice, chyba najładniejsze na całym kazimierskim Rynku.


To Kamienice Przybyłowskie - Pod św. Mikołajem i św. Krzysztofem. Wybudowane zostały przez mieszczan Mikołaja i Krzysztofa Przybyłów na początku XVII wieku. W swoim zdobnictwie łączą lokalną tradycję budowlaną z mocnymi wpływami włoskimi i niderlandzkimi. A im wyżej patrzymy, tym coraz piękniej się robi. Szczyty kamienic zdobią bowiem przepiękne renesansowe attyki, uznawane za jedne z najwspanialszych w naszym kraju.







Kamienica Gdańska to kolejna z zabytkowych kamienic na Rynku w Kazimierzu Dolnym. Jej historia sięga końca wieku XVIII. Charakterystyczne są arkady w fasadzie budynku.


Stojąc pośrodku Rynku mamy przed sobą przepiękną panoramę na Kościół Farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja oraz zieloną Górę Trzech Krzyży.



Udajemy się w kierunku ulicy Nadrzecznej.




Tu znajduje się kolejny przykład niezwykle zdobnej architektury w Kazimierzu Dolnym. Kamienica  Celejowska, bo o niej mowa, pochodzi z początku XVII wieku. Jej fasadę zdobią przepiękne figury cherubinków, zwierząt oraz liczne motywy roślinne. Całość wieńczy równie bogato zdobiona attyka.




Przechodzimy na ulicę Klasztorną, u zwieńczenia której wchodzimy do tunelu. 



Długi tunel, w którym wchodzimy po starych schodach doprowadza nas do Klasztoru OO. Reformatorów i Sanktuarium p.w. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Początki całego założenia sięgają końca XVI wieku. Wchodzimy na chwilę do kościoła, jednak ze względu na trwającą mszę św. nie zabawiamy tam zbyt długo.
Spod kościoła mamy za to doskonały widok na Kazimierz Dolny i położoną naprzeciw Wietrzną Górę z Zamkiem i Basztą oraz na Wzgórze Trzech Krzyży.


Wracamy ulicą Nadwiślańską, gdzie przy jednej z restauracji i cukierni usadowił się... kogut.



Tu również odnajdujemy Legendę o Kogucie Kazimierskim i dowiadujemy się co on tak naprawdę tutaj robi, i co ma wspólnego z tym miasteczkiem.


Z ulicy Nadwiślańskiej skręcamy w lewo na Mały Rynek, drugi rynek w Kazimierzu Dolnym. Tu odbywa się jarmark, na którym można kupić "wszystko i nic".
Przy Małym Rynku znajduje się również budynek dawnej Synagogi, pochodzącej z XVIII wieku. Pierwotnie zdobiona była wewnątrz bogatymi polichromiami. Zniszczenie obiektu spowodował wybuch II wojny światowej. Po wojennej zawierusze Synagogę odbudowano i dzisiaj służy jako muzeum oraz w części jako… hotel z pokojami do wynajęcia.


Wracamy na parking do samochodu. Dzień powoli zbliża się ku końcowi, a chcemy jeszcze dzisiaj odwiedzić jedno miejsce.
Wyjeżdżamy z centrum Kazimierza Dolnego i udajemy się na ulicę Doły. Tu na parkingu pozostawiamy nasze auto, a sami udajemy się na wędrówkę do Wąwozu Korzeniowy Dół.
Wąwóz powstał przed erozję wodną, podatnych na wypłukiwanie, skał lessowych. Dzięki temu mamy możliwość podziwiania korzeni drzew.













Wąwóz ma około 700 metrów długości i robi na nas naprawdę niesamowite wrażenie. Modne są ostatnio spacery w koronach drzew, a tu mamy dla odmiany spacer w korzeniach drzew 😁.
Wracamy z wąwozu z powrotem na parking i ruszamy do oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Wąwolnica na nocleg. Opuszczając Kazimierz Dolny przejeżdżamy obok Cmentarza Żydowskiego. Zatrzymujemy się zatem na chwilę i idziemy jeszcze na krótkie spotkanie z judaizmem.



Cmentarz powstał w 1851 roku z inicjatywy lokalnej gminy żydowskiej. Zniszczony został oczywiście podczas II wojny światowej, kiedy to Niemcy użyli nagrobnych macew do budowy dróg.
Po wojnie kilka z nich udało się uratować i powstała z nich swego rodzaju "Ściana Płaczu". Rozdarcie ściany pośrodku symbolizuje tragiczny los Żydów na ziemiach polskich.









Wizytą na cmentarzu kończymy dzisiejszy dzień. Teraz udajemy się już bezpośrednio na nocleg.

Drugiego dnia z rana wracamy do Kazimierza Dolnego. Ciąg dalszy zwiedzania miasta zaczynamy od miejsca, gdzie wczoraj nie udało nam się dotrzeć. Podjeżdżamy samochodem na parking na ulicy Zamkowej, skąd mamy przysłowiowy rzut beretem do celu. Wchodzimy na Zamek.


Zamek wybudowany został na górującej nad miastem Wietrznej Górze w XIV wieku. Panujący wówczas na terenach Polski król Kazimierz Wielki zadecydował o powstaniu w tym miejscu obronnej twierdzy. Dzisiaj możemy oglądać jedynie resztki z czasów świetności zamku.












W jednym z odrestaurowanych zamkowych pomieszczeń można oglądać wystawę prezentującą, odnalezione w czasie renowacji obiektu, rzeczy codziennego użytku i służące naszym przodkom do obrony.





Opuszczamy zamkowe mury. Przechodzimy teraz na położoną sąsiednio wieżę, zwaną Basztą. Po drodze mijamy pamiątkowy kamień informujący o wielowiekowej tradycji Wietrznej Góry, na której się znajdujemy.




Baszta to drugi element Zespołu Zamkowego, znajdujący się nieco powyżej samego zamku. Wieża ta wybudowana została wcześniej niż zamek główny, a jej początki sięgają przełomu XIII i XIV wieku. Budowę Baszty łączy się z panowaniem Władysława Łokietka, ojca Kazimierza Wielkiego. Dzisiaj możemy wejść na taras widokowy mieszczący się na szczycie, skąd rozpościera się szeroka panorama na Wisłę oraz leżący w dole Kazimierz Dolny.






Schodzimy z Wietrznej Góry z powrotem na kazimierski Rynek. Po drodze mijamy, tuż przed wejściem na rynkowy plac, pomnik psa. Wg miejscowej legendy zwierzę wabiło się Werniks i był to pies przewodnik dla innych bezpańskich psów, które dawniej często przyjeżdżały ze swoimi właścicielami do miasta wraz z popularnymi wówczas jarmarkami. Właściciele opuszczali miasto, a psy zostawały tu na zawsze.


Przechodzimy przez Rynek ponownie w kierunku ulicy Nadrzecznej, którą tym razem wędrujemy w stronę rzeki Wisły.




Wzdłuż Wisły znajduje się promenada spacerowa, z której mamy widok na kazimierskie wzgórza. Pięknie widać stąd Górę Trzech Krzyży, Wietrzną Górę z Zamkiem i Basztą oraz leżący u jej stóp kościół farny. 







Nad brzegiem Wisły wybudowano spichlerze. Przed wiekami transport towarów odbywał się głównie wodą, przez to też magazyny tych towarów powstały w bezpośrednim jej sąsiedztwie.


Nad brzegiem Wisły stoi również dumnie pomnik Kazimierza Wielkiego, założyciela miasta. Król Kazimierz wpatrzony jest w Wietrzną Górę, na szczycie której stoją mury jego zamku.



Przechodzimy koło kolejnych spichlerzy, które aktualnie są w trakcie renowacji.





W miejscu gdzie kończy się promenada przechodzimy przez główną ulicę dojazdową do miasta, aleję Kazimierza Wielkiego, na lokalną ulicę Puławską. Tu przed budynkiem restauracji napotykamy kolejny baner z Legendą o Kazimierskim Kogucie, który przechytrzył diabła.


Dochodzimy do ostatniego spichlerza na naszej trasie. Ten, jak głosi opis na tablicy, powstały przed 1623 rokiem budynek pełni dzisiaj funkcje hotelowe.


Wracamy ulicą Puławską, przechodząc obok kościoła farnego, bezpośrednio na Rynek. Tu robimy ostatni rzut oka na wspaniałą jego zabudowę z dominującymi przepięknymi Kamienicami Przybyłów.





Na koniec naszego pobytu w Kazimierzu Dolnym zakupujemy jeszcze drożdżowego Koguta Kazimierskiego i wracamy na parking w pobliżu Zamku, gdzie zostawiliśmy rano samochód.




Wyjeżdżamy z Kazimierza Dolnego. Przejeżdżamy na nocleg ponownie do Wąwolnicy. Dzień jednak jeszcze nie ma się ku końcowi, słońce dość wysoko na niebie, więc postanawiamy podjechać jeszcze  na krótki spacer do sanatoryjnej miejscowości Nałęczów.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz