Chowamy się w cieniu drzew przed upałem.
Jest
sobota. Wstajemy wcześniej niż zwykle. Szybkie śniadanie, przygotowanie suchego
prowiantu i ruszamy rowerem w kierunku Dworca PKP Poznań Główny. Stąd o godzinie
10:49 odjeżdża nasz pociąg.
Po 18 minutach jazdy wysiadamy na dworcu w Mosinie. Podjeżdżamy pod tablicę z mapą okolicy i zauważamy, iż w Mosinie jest pomnik „Eleganta z Mosiny”. Ruszamy w jego kierunku. Mijamy pomnik Tadeusza Kościuszki i zatrzymujemy się przy Elegancie.
Po 18 minutach jazdy wysiadamy na dworcu w Mosinie. Podjeżdżamy pod tablicę z mapą okolicy i zauważamy, iż w Mosinie jest pomnik „Eleganta z Mosiny”. Ruszamy w jego kierunku. Mijamy pomnik Tadeusza Kościuszki i zatrzymujemy się przy Elegancie.
Podążamy
szlakiem koloru niebieskiego do Wielkopolskiego Parku Narodowego zatrzymując
się jeszcze przed Pomnikiem upamiętniającym ofiary II Wojny Światowej.
Po dość
męczącym podjeździe ulicą Pożegowską odbijamy w kierunku wieży widokowej na
Osowej Górze. Robimy krótką przerwę pod wiatą turystyczną. Na Osowej Górze byliśmy do
tej pory tylko w zimowej scenerii w 2017, 2018 i w Sylwestra 2018/2019. Okazuje się, że latem jest tutaj kąpielisko.
Kontynuujemy
naszą wycieczkę rowerową za szlakiem koloru niebieskiego. Zjeżdżamy ostro w dół mijając
Głaz Władysława Zamoyskiego, Studnie Napoleona, Jezioro Kociołek oraz Głaz Franciszka
Jaśkowiaka i dojeżdżamy do Jeziora Góreckiego. W jeziorze dostrzegamy pływające
płotki.
Jedziemy
wzdłuż Jeziora Góreckiego szlakiem czerwonym. Trasa jest bardzo malownicza raz z górki,
raz pod górkę. Stwierdzamy, że musimy się wybrać tutaj w maju kiedy to będą kwitły konwalie
porastające okoliczne pagórki. Po przeciwnej stronie jeziora
dostrzegamy budynek Muzeum Przyrodniczego Wielkopolskiego Parku Narodowego w
Jeziorach, który odwiedziliśmy wiosną 2018. Dojeżdżamy do tarasu
widokowego, z którego pięknie widać Wyspę Zamkową wraz z ruinami Zamku Klaudyny
Potockiej.
Kierujemy
się teraz nad Jezioro Dymaczewskie jadąc przez wieś Górka i dalej aleją kasztanową. Wieś robi dziwne wrażenie jakby opuszczonej. Na kilka domów większość jest niezamieszkała. W międzyczasie
zmieniamy szlak z pieszego na rowerowy koloru pomarańczowego. Przejeżdżamy obok krzyża
upamiętniającego miejsce katastrofy lotniczej z 23 czerwca 1928 r.
Dojeżdżamy
na dziką plażę. Pozostaje nam tylko zamoczenie nóg ponieważ nie zabraliśmy
strojów kąpielowych. Po godzinnej przerwie ruszamy dalej, najpierw szlakiem koloru
czarnego potem niebieskiego. Jedziemy wzdłuż Jeziora
Witobelskiego w kierunku Stęszewa. Ze względu na panujący ponad
trzydziestostopniowy upał w Stęszewie fundujemy sobie lody 😉.
Teraz naszym
przewodnikiem jest szlak koloru zielonego. Ruszamy w kierunku mogiły ofiar hitleryzmu. Niestety
ten odcinek szlaku jest bardzo słabo oznaczony, przez co wielokrotnie błądzimy. Jest też dość mocno zarośnięty więc prawdopodobnie mało uczęszczany, co może być skutkiem słabego
oznaczenia. Dojeżdżamy do drogi krajowej nr 5, gdzie napotykamy na... zamkniętą bramę.
Brak tutaj jakiejkolwiek informacji jak przedostać się na druga stronę drogi gdzie, ma swój
ciąg dalszy nasz szlak. Znajduje się jedynie informacja o pobliskim
przejściu dla zwierząt. Po chwili dostrzegamy, że brama jest zamknięta od
drugiej strony jedynie na skobel i wystarczy go podnieść do góry. Po drugiej stronie
drogi jest już furtka. Robimy pamiątkowe zdjęcie przy tablicy Wielkopolskiego Parku Narodowego i ruszamy do znajdującej
się w środku lasu mogiły.
Z cmentarza jedziemy dalej za znakami koloru zielonego, kierując się na Puszczykowo. Ponownie
pokonujemy drogę krajową nr 5, tym razem w miejscowości Rosnówko – przejeżdżamy
tunelem pod "krajówką". Niestety cały czas walczymy ze słabym oznaczeniem szlaku
(szlaku zielonego ani widu ani słychu za to pojawia się szlak rowerowy czerwony,
którym podążamy). Po dojechaniu do Jeziora Jarosławieckiego zmieniamy szlak na kolor żółty, którym dojeżdżamy do Puszczykowa.
Będąc w Puszczykowie nie możemy
sobie odmówić odwiedzenia Cukierni Błaszkowiak przy ul. Poznańskiej 57. Zamawiamy
małe co nieco, które jak zawsze jest pyszne 😋.
Godzina robi się już późna - jest około 20:00. Czas wracać do Poznania.
Z uwagi
na zapadający zmrok rezygnujemy z powrotu ścieżką rowerową wzdłuż Warty.
Wracamy drogą rowerową wzdłuż drogi nr 430 do Lubonia. Robimy krótką przerwę przy pomniku Siewcy i
ruszamy dalej. Przecinamy autostradę A2 i wjeżdżamy do Poznania. Jadąc ul.
Droga Dębińska odbijamy do Parku Jana Pawła II gdzie z okazji pikniku swój
koncert ma Krzysztof Krawczyk. Łapiemy się na końcówkę bisu. Do domu dojeżdżamy
chwilę przed godziną 22 po przejechaniu prawie 65 km.
POZDRAWIAMY☺