sobota, 31 sierpnia 2019

Wielkopolski Park Narodowy rowerowo

Chowamy się w cieniu drzew przed upałem.

Jest sobota. Wstajemy wcześniej niż zwykle. Szybkie śniadanie, przygotowanie suchego prowiantu i ruszamy rowerem w kierunku Dworca PKP Poznań Główny. Stąd o godzinie 10:49 odjeżdża nasz pociąg.
Po 18 minutach jazdy wysiadamy na dworcu w Mosinie. Podjeżdżamy pod tablicę z mapą okolicy i zauważamy, iż w Mosinie jest pomnik „Eleganta z Mosiny”. Ruszamy w jego kierunku. Mijamy pomnik Tadeusza Kościuszki i zatrzymujemy się przy Elegancie. 








Podążamy szlakiem koloru niebieskiego do Wielkopolskiego Parku Narodowego zatrzymując się jeszcze przed Pomnikiem upamiętniającym ofiary II Wojny Światowej.



Po dość męczącym podjeździe ulicą Pożegowską odbijamy w kierunku wieży widokowej na Osowej Górze. Robimy krótką przerwę pod wiatą turystyczną. Na Osowej Górze byliśmy do tej pory tylko w zimowej scenerii w 20172018 i w Sylwestra 2018/2019. Okazuje się, że latem jest tutaj kąpielisko.






Kontynuujemy naszą wycieczkę rowerową za szlakiem koloru niebieskiego. Zjeżdżamy ostro w dół mijając Głaz Władysława Zamoyskiego, Studnie Napoleona, Jezioro Kociołek oraz Głaz Franciszka Jaśkowiaka i dojeżdżamy do Jeziora Góreckiego. W jeziorze dostrzegamy pływające płotki.









Jedziemy wzdłuż Jeziora Góreckiego szlakiem czerwonym. Trasa jest bardzo malownicza raz z górki, raz pod górkę. Stwierdzamy, że musimy się wybrać tutaj w maju kiedy to będą kwitły konwalie porastające okoliczne pagórki. Po przeciwnej stronie jeziora dostrzegamy budynek Muzeum Przyrodniczego Wielkopolskiego Parku Narodowego w Jeziorach, który odwiedziliśmy wiosną 2018.  Dojeżdżamy do tarasu widokowego, z którego pięknie widać Wyspę Zamkową wraz z ruinami Zamku Klaudyny Potockiej.











Kierujemy się teraz nad Jezioro Dymaczewskie jadąc przez wieś Górka i dalej aleją kasztanową. Wieś robi dziwne wrażenie jakby opuszczonej. Na kilka domów większość jest  niezamieszkała. W międzyczasie zmieniamy szlak z pieszego na rowerowy koloru pomarańczowego. Przejeżdżamy obok krzyża upamiętniającego miejsce katastrofy lotniczej z 23 czerwca 1928 r.





Dojeżdżamy na dziką plażę. Pozostaje nam tylko zamoczenie nóg ponieważ nie zabraliśmy strojów kąpielowych. Po godzinnej przerwie ruszamy dalej, najpierw szlakiem koloru czarnego potem niebieskiego. Jedziemy wzdłuż Jeziora Witobelskiego w kierunku Stęszewa. Ze względu na panujący ponad trzydziestostopniowy upał w Stęszewie fundujemy sobie lody 😉.





Teraz naszym przewodnikiem jest szlak koloru zielonego. Ruszamy w kierunku mogiły ofiar hitleryzmu. Niestety ten odcinek szlaku jest bardzo słabo oznaczony, przez co wielokrotnie błądzimy. Jest też dość mocno zarośnięty więc prawdopodobnie mało uczęszczany, co może być skutkiem słabego oznaczenia. Dojeżdżamy do drogi krajowej nr 5, gdzie napotykamy na... zamkniętą bramę. Brak tutaj jakiejkolwiek informacji jak przedostać się na druga stronę drogi gdzie, ma swój ciąg dalszy nasz szlak. Znajduje się jedynie informacja o pobliskim przejściu dla zwierząt. Po chwili dostrzegamy, że brama jest zamknięta od drugiej strony jedynie na skobel i wystarczy go podnieść do góry. Po drugiej stronie drogi jest już furtka. Robimy pamiątkowe zdjęcie przy tablicy Wielkopolskiego Parku Narodowego i ruszamy do znajdującej się w środku lasu mogiły. 









Z cmentarza jedziemy dalej za znakami koloru zielonego, kierując się na Puszczykowo. Ponownie pokonujemy drogę krajową nr 5, tym razem w miejscowości Rosnówko – przejeżdżamy tunelem pod "krajówką". Niestety cały czas walczymy ze słabym oznaczeniem szlaku (szlaku zielonego ani widu ani słychu za to pojawia się szlak rowerowy czerwony, którym podążamy). Po dojechaniu do Jeziora Jarosławieckiego zmieniamy szlak na  kolor żółty, którym dojeżdżamy do Puszczykowa.



Będąc w Puszczykowie nie możemy sobie odmówić odwiedzenia Cukierni Błaszkowiak przy ul. Poznańskiej 57. Zamawiamy małe co nieco, które jak zawsze jest pyszne 😋. Godzina robi się już późna - jest około 20:00. Czas wracać do Poznania.


Z uwagi na zapadający zmrok rezygnujemy z powrotu ścieżką rowerową wzdłuż Warty. Wracamy drogą rowerową wzdłuż drogi nr 430 do Lubonia. Robimy krótką przerwę przy pomniku Siewcy i ruszamy dalej. Przecinamy autostradę A2 i wjeżdżamy do Poznania. Jadąc ul. Droga Dębińska odbijamy do Parku Jana Pawła II gdzie z okazji pikniku swój koncert ma Krzysztof Krawczyk. Łapiemy się na końcówkę bisu. Do domu dojeżdżamy chwilę przed godziną 22 po przejechaniu prawie 65 km.



POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz