sobota, 14 września 2019

Lwów (Ukraina)

"Bo gdzie jeszcze ludziom tak dobrze jak tu...", czyli wizyta na Kresach.

Dzisiejsza sobota oznacza dla nas bardzo wczesną pobudkę. Jeszcze w Poznaniu, przed wyjazdem na wschód Polski, wykupiliśmy sobie poprzez stronę internetową Biura Turystycznego QUAND, jednodniową wycieczkę na Ukrainę, do Lwowa. I dzisiaj nastał właśnie dzień wyjazdu.
Kilka minut przed godziną 5 meldujemy się w miejscu zbiórki w Zamościu. Tu podjeżdża po nas autokar i punktualnie o godzinie 5:00 ruszamy w drogę na wschód.
Aby uniknąć wielogodzinnego postoju na granicy omijamy najpopularniejsze w tym rejonie przejście graniczne w Hrebennem i kierujemy się na położone bardziej na północ przejście graniczne między Polską, a Ukrainą - Dołhobyczów-Uhrynów. Nie oznacza to oczywiście natychmiastowej kontroli i możliwości kontynuowania podróży. Tu również swoje musimy odstać.
Po około 3 godzinach oczekiwania na granicy w końcu wjeżdżamy na teren Ukrainy. Ze względu na różnicę czasu, przestawiamy zegarki o godzinę do przodu. Do Lwowa docieramy chwilę przed południem lokalnego czasu.

Lwów to miasto założone w połowie XIII wieku przez księcia Daniela i nazwane na cześć jego syna Lwa. Począwszy od wieku XIV, jedynie z krótkimi przerwami, Lwów należał do Państwa Polskiego. W czasie zaborów, kiedy Polska zniknęła na 123 lata z mapy świata, miasto było najważniejszym ośrodkiem nauki i kultury polskiej.
Najważniejszą zmianę w historii Lwowa przyniosła II wojna światowa. Lwów przechodził spod okupacji sowieckiej na niemiecką, później ponownie sowiecką. Zakończenie wojny i związane z tym traktaty i porozumienia podpisane przez tak zwane Wielkie Mocarstwa, oddały wielowiekowe polskie miasto pod panowanie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wysiedlono wówczas ogromne liczby ludności polskiej. Po wyzwoleniu się Ukrainy spod władzy ZSRR w 1991 roku, Lwów stał się ukraińskim miastem. 
Dzisiaj nie da się jednak uciec od polskich korzeni miasta, które widoczne są tu na każdym kroku. Zwiedzanie zaczynamy od przejazdu na Łyczaków, na jeden z najpopularniejszych, największych i najważniejszych cmentarzy w Europie, na Cmentarz Łyczakowski. Pięknie położony na stokach wzgórza, kryje mogiły nie tylko Polaków i Ukraińców, ale również ludzi wielu innych narodowości. Do czasu wybuchu II wojny światowej Lwów był miastem wielokulturowym i zamieszkiwali tu również Rosjanie, Austriacy, Ormianie i Niemcy.
Dzisiaj Cmentarz Łyczakowski, na którym pochowanych jest około pół miliona osób, słynie z przepięknych kaplic grobowych, mauzoleów i rzeźb nagrobnych, zwanych płaczkami.


Bezpośrednio przy wejściu znajduje się jedna z największych kaplic grobowych na cmentarzu, ufundowana przez Józefa Adama Baczewskiego i przeznaczona na mauzoleum rodzinne.
Józef Baczewski był polskim przemysłowcem i zarazem powstańcem styczniowym, a zasłynął dopiero gdy przejął rodzinny interes w postaci fabryki wódek i likierów, którą rodzina Baczewskich prowadziła od 1782 roku we Lwowie. Dzięki zakupieniu nowoczesnych urządzeń stał się największym producentem alkoholi w ówczesnej Polsce. Dalsze koleje losu rodziny doprowadziły do przeniesienia fabryki do Wiednia, gdzie do dzisiejszego dnia produkuje się alkohole pod marką "J.A. Baczewski"
We Lwowie natomiast znajduje się Restauracja Baczewskich, uznawana za jedną z najlepszych w mieście.







Spośród wielu znanych Polaków pochowanych na Cmentarzu Łyczakowskim, wyróżnić należy na pewno Artura Grottgera, czołowego przedstawiciela polskiego romantyzmu w malarstwie. Grób artysty zdobiony jest wieloma symbolami, jak złamana paleta malarska czy lira z przerwanymi strunami. Nad grobem płacze narzeczona malarza, Wanda Monne.


Przechodzimy dalej uliczkami cmentarza, a wokół z każdej strony otaczają nas przepiękne figury płaczek.



Dochodzimy do nietypowego, bo nieprzypominającego typowego nagrobka, grobu Józefa Torosiewicza. Ten Polak ormiańskiego pochodzenia zasłynął założeniem sierocińca dla dzieci, przez co upamiętniono go w towarzystwie przytulających się dzieci.





Dochodzimy do kolejnego grobu Polaka. To Karol Szajnocha, historyk i pisarz, którego popiersie przedstawiające go jako ślepca stoi pośrodku nagrobka. Historyk za życia oślepł, co utrudniło mu dalsze pisanie książek. Wówczas zaczął je dyktować, a zapisywała je żona Joanna.


W bliskim sąsiedztwie Karola Szajnochy znajduje się nagrobek arcybiskupa Lwowa obrządku ormiańskiego, Samuela Cyryla Stefanowicza.





Dochodzimy do najbardziej kontrowersyjnych miejsc na Cmentarzu Łyczakowskim. To Memoriał Żołnierzy Ukraińskiej Galicyjskiej Armii, nad którym góruje kolumna z rzeźbą Michała Archanioła z gałązką dębową i mieczem w rękach, oraz położony w jego sąsiedztwie, najważniejszy dla Polaków, Cmentarz Obrońców Lwowa, zwany Cmentarzem Orląt Lwowskich.



Cmentarz Obrońców Lwowa powstał w I połowie XX wieku. Był efektem wojny polsko-ukraińskiej, podczas której odbyła się wielka bitwa, zwana obroną Lwowa. Zginęło wówczas blisko 3000 żołnierzy polskich, w tym również walcząca młodzież szkół średnich i wyższych, przez co cmentarz nazywany jest również Cmentarzem Orląt Lwowskich. Władza radziecka, pod którą była Ukraina od zakończenia II wojny światowej całkowicie zniszczyła cmentarz. Jego odbudowę rozpoczęto w 1989 roku, dwa lata przed nastaniem niepodległej Ukrainy. Uroczystego odsłonięcia cmentarza dokonano w 1995 roku przy współudziale prezydentów Polski i Ukrainy, panów Aleksandra Kwaśniewskiego i Wiktora Juszczenki. Miał być symbolem pogodzenia się dwóch sąsiednich narodów.









Jednym z elementów cmentarza jest Łuk Chwały. Tu znajdowały się niegdyś dwa lwy z tarczami. Na jednej widniał napis "Zawsze wierny", na drugiej "Tobie Polsko". Napisy te mocno raziły w oczy władze ukraińskie, przez co lwy zdjęto z cokołów. Po latach starań osiągnięto kompromis i lwy wróciły na swoje miejsce. Jednak tuż przed otwarciem władze ukraińskie ponownie zabroniły ich odsłonięcia. Stoją dzisiaj zakryte drewnianymi płytami.


Kolejny punkt sporny to napis na położonej przed łukiem Mogile Pięciu z Persenówki. Pierwotny napis brzmiał "Nieznanym bohaterom poległym w obronie Lwowa i Ziem Południowo-Wschodnich". Takiemu brzmieniu sprzeciwili się lwowcy radni. Czerwona płyta nagrobna została zdjęta i wykorzystana na innym grobie. Przez kolejne lata władze polskie próbowały uzgodnić z władzami ukraińskimi ostateczne brzmienie napisu. Osiągnięto w końcu kompromis, a wersja, którą przyjęto jest kopią napisu z warszawskiego Grobu Nieznanego Żołnierza "Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę".





Warszawski Grób Nieznanego Żołnierza nie tylko napisem związany jest z Lwowem. To stąd, z Cmentarza Orląt Lwowskich zabrano w dniu 29 października 1925 roku zwłoki żołnierza i przewieziono uroczyście w dniach 30-31 października i 1 listopada do Warszawy, gdzie zostały pochowane na Placu Józefa Piłsudskiego w Grobie Nieznanego Żołnierza. Dzisiaj przypomina o tym wydarzeniu wyróżniający się spośród innych grób.




Na koniec naszej wizyty na Cmentarzu Obrońców Lwowa udajemy się do Kaplicy Obrońców Lwowa. W jej wnętrzu znajdują się liczne fotografie prezentujące historię cmentarza. Tu również odnajdujemy zdjęcie z 1934 roku, na którym widoczne są jeszcze dwa lwy przed Łukiem Chwały.



Przechodzimy z Cmentarza Orląt Lwowskich z powrotem na alejki Cmentarza Łyczakowskiego. Idziemy odwiedzić groby kolejnych wielkich Polaków.





Przechodzimy koło części cmentarza, na której pochowano ofiary tak zwanego Euromajdanu, kiedy to ludność ukraińska sprzeciwiła się władzy Wiktora Janukowycza. Liczne protesty i manifestacje odbyły się wówczas w stolicy kraju, Kijowie, ale również tu, we Lwowie. 


Dochodzimy do grobu, który nakryty jest oryginalną, czerwoną płytą zabraną z Mogiły Pięciu z Persenówki. Po pierwotnym napisie nie ma śladu, zastąpiły go ukraińskie napisy.



Dalszy spacer cmentarnymi uliczkami doprowadza nas do grobu Gabrieli Zapolskiej, wybitnej polskiej pisarki i aktorki. Na bocznej ścianie nagrobka umieszczono tytuły wszystkich dzieł pisarki.




W sąsiedztwie Gabrieli Zapolskiej spoczywa twórca Katechizmu Polskiego Dziecka, Władysław Bełza. Chyba nikomu nie trzeba przypominać patriotycznego wierszyka, który na pewno poznał w latach swojego dzieciństwa "Kto Ty jesteś? - Polak mały."


Teraz idziemy do grobu jednej z najbardziej znanych polskich poetek. Po drodze przechodzimy koło pomnika z lwem, poświęconego oficerowi Wojska Polskiego, który walczył w Powstaniu Listopadowym, Julianowi Konstantemu Ordonowi.




Dalej przechodzimy koło grobowca rodziny Riedlów, w którym spoczywa Stefan Banach, wybitny polski matematyk, wokół którego skupiona była w czasie dwudziestolecia międzywojennego lwowska szkoła matematyczna.


Dochodzimy w końcu do grobu Marii Konopnickiej, zlokalizowanego w części cmentarza zwanej Panteonem Wielkich Lwowian. W pogrzebie pisarki udział wzięło blisko 50 000 osób. Grób zwieńczony jest popiersiem poetki, a na cokole wyryto fragment jej wiersza pt. "Na cmentarzu":

"...Proście wy Boga o takie mogiły,
Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości,
Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły
Na dzień przyszłości..."




Opuszczamy Cmentarz Łyczakowski. Ogromny jego obszar nie sposób obejść w jeden dzień, a tym bardziej w kilka godzin. Odwiedziliśmy na pewno kilka najważniejszych miejsc. Przejeżdżamy do centrum Lwowa.
Zwiedzanie zaczynamy od wizyty na Rynku. To główny plac Lwowa z czterech stron otoczony kamienicami, pośrodku którego znajduje się Ratusz.


Jedną z ciekawszych kamienic na rynku jest Kamienica Królewska, wybudowana pod koniec XVI wieku. Jej właścicielem był między innymi król Jan III Sobieski.


Kolejnym ciekawym przykładem jest Czarna Kamienica. Z tą wiąże się również ciekawa historia. Kamienica wybudowana została z piaskowca i uległa z biegiem lat zabrudzeniu. Prace renowacyjne doprowadziły do jej wyczyszczenia. Mieszkańcy byli jednak tak przyzwyczajeni do jej czarnego koloru, że nie mogli wyobrazić sobie życia we Lwowie bez czarnej kamienicy i... pomalowali ją czarną farbą. Aktualnie budynek całkowicie zasłonięty jest rusztowaniem, pod którym trwają prace konserwatorskie, mające przywrócić jej pierwotny wygląd.
Znajdujący się pośrodku lwowskiego rynku Ratusz, wybudowany w I połowie XIX wieku na miejscu poprzedniego, który uległ zawaleniu, nazywany był przez mieszkańców "ohydnym czworokątem z kominem". Budynek faktycznie powstał na planie czworoboku, a wieńczy go 65-metrowa wieża. Przed wejściem do Ratusza stoją dwa lwy, symbole Lwowa, które przytrzymują tarcze z herbami miasta.



Po czterech stronach Ratusza i tym samym Rynku ustawione są fontanny. Każdą z nich wieńczy rzeźba postaci z greckiej mitologii. Są to: Neptun, Diana, Adonis i Amfitryta.




Przechodzimy z rynku w kierunku lwowskiej katedry. Mijamy przepięknie zdobioną świątynię. To Kaplica Boimów, której właściwa nazwa to Kaplica Trójcy Świętej i Męki Pańskiej. Nazwa "Boimów" pochodzi od lwowskiej rodziny kupieckiej Boimów, która ufundowała obiekt na początku XVII wieku. Wnętrze zwiedza akurat inna wycieczka, więc przechodzimy do katedry, a tu wrócimy później.


W sąsiedztwie Kaplicy Boimów stoi niewielki krasnal, skądś nam już znany. To Krasnal Życzliwek, prezent Wrocławia dla mieszkańców Lwowa. Identyczny 👉znajduje się w stolicy Dolnego Śląska.


Udajemy się do lwowskiej Archikatedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Świątynia powstała na przełomie XIV i XV wieku i jest jednym z najstarszych kościołów w mieście.


Katedra we Lwowie jest świątynią trzynawową. W nawie głównej znajduje się ołtarz główny, zwany wielkim z obrazem Matki Boskiej Łaskawej. To przed nim modlił się polski król Jan Kazimierz, który złożył przed obrazem śluby lwowskie podczas potopu szwedzkiego, ogłaszając tym samym Matkę Bożą Królową Korony Polskiej.






Po bokach świątyni znajdują się dwie nawy boczne. Nawa północna z ołtarzem Świętej Trójcy, w którego centrum znajduje się obraz Świętej Trójcy w złoconych szatach.


Druga to nawa południowa z ołtarzem Przemienienia Pańskiego, z umiejscowionym centralnie obrazem przedstawiającym Przemienienie Pańskie. Po bokach stoją apostołowie św. Piotr i św. Jakub. Poniżej znajduje się relikwiarz z relikwiami św. arcybiskupa Józefa Bilczewskiego.


W bocznych ścianach katedry znajdują się liczne kaplice.

Kaplica Pana Jezusa Miłosiernego
i Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Kaplica Matki Bożej Częstochowskiej,
z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej
umieszczonym w centralnym miejscu ołtarza.

Kaplica Chrystusa Ukrzyżowanego

Kaplica św. Antoniego

Kaplica Pana Jezusa Ubiczowanego

Lwowską katedrę odwiedził 25 czerwca 2001 roku w czasie pielgrzymki na Ukrainę papież Jan Paweł II. Dzisiaj przypomina o tym wydarzeniu tablica umieszczona na zewnętrznej ścianie świątyni.


Wracamy do Kaplicy Boimów. Wewnątrz właśnie kończy się zwiedzanie przez inną wycieczkę i za chwilę będziemy mogli wejść do środka. Teraz możemy z bliska przyjrzeć się przepięknym płaskorzeźbom na ścianie zewnętrznej świątyni.


Pierwotnie Kaplica Boimów pełniła funkcję kaplicy grobowej i była mauzoleum lwowskiej rodziny Boimów. Funkcję tę straciła w wieku XVIII, kiedy to zlikwidowano otaczający ją cmentarz.
Podobnie jak fasada, tak i wnętrza świątyni przepięknie zdobione są płaskorzeźbami.










Opuszczamy Plac Katedralny, na którym stoi katedra i w jej sąsiedztwie Kaplica Boimów i przechodzimy nieco na południe, gdzie na Placu Mickiewicza otoczonym drogami Prospektu Swobody, znajduje się Pomnik-Kolumna Adama Mickiewicza.


Przechodzimy uliczkami terenu zielonego w ciągu Prospektu Swobody. W bezpośrednim sąsiedztwie pomnika wieszcza znajduje się kolumna Matki Bożej, nieco dalej pomnik Tarasa Szewczenki, ukraińskiego poety narodowego.


Prospekt Swobody prowadzi do lwowskiej opery. Zanim jednak tam dojdziemy wracamy ulicą Szewską, przechodząc koło słynnej Restauracji Baczewskich i dalej koło ratusza, na krótkie spotkanie z kulturą ormiańską.





Dochodzimy do Katedry Ormiańskiej p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, powstałej w XIV wieku z inicjatywy zamieszkujących dawniej Lwów Ormian. To również jeden z najstarszych kościołów w mieście.


Niepozorna z zewnątrz świątynia, robi ogromne wrażenie po przekroczeniu jej progu. Bogato dekorowane ormiańskimi motywami wnętrze, wzbogacone dodatkowo kolorowymi mozaikami pozwala uznać kościół za jeden z najpiękniejszych we Lwowie.




Fresk Pogrzeb Świętego Odolona


Fresk Ścięcie św. Jana Chrzciciela


Prezbiterium, aktualnie w trakcie renowacji

Wracamy w kierunku Prospektu Swobody, gdzie dochodzimy do Opery Lwowskiej. Właściwa i pełna nazwa tego budynku to Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej. Jego historia sięga końca XIX wieku.




Przepiękny, bogato zdobiony licznymi rzeźbami gmach opery zwieńczony jest Tympanonem, na którym przedstawione są postaci będące uosobieniem Dramatu, Sławy i Muzyki.









Przed nami trochę czasu wolnego, podczas którego udajemy się do jednej z lokalnych restauracji na obiad. Posileni wracamy pod gmach opery, gdzie ponownie spotykamy się z naszym przewodnikiem. Ruszamy w góry 😁.
Ponownie przechodzimy przez rynek, mijamy Cerkiew Przemienienia Pańskiego i pięknie podświetlony popołudniowym słońcem tył Kościoła św. Kazimierza. Cały czas wspinamy się pod górkę.




Dochodzimy na górujący nad miastem Wysoki Zamek. Tu znajduje się Kopiec Unii Lubelskiej, usypany z okazji 300-lecia podpisania traktatu. Wchodzimy na szczyt i po chwili znajdujemy się na wysokości 413 m n.p.m. To najwyższe wzniesienie Roztocza Wschodniego i rozpościera się stąd przepiękna panorama na cały Lwów. Na szczycie znajduje się maszt, na którym dumnie powiewa ukraińska flaga narodowa oraz przekaźnik RTV.



Przed nami dostrzegamy w oddali rynek z charakterystyczną wieżą ratusza. 



W panoramie Lwowa, czego nie da się ukryć, dominują wieże kościołów.




Wracamy z Wysokiego Zamku do centrum na ulicę Krakowską. Tu rozstajemy się ostatecznie z naszym przewodnikiem i mamy nieco więcej czasu wolnego. Powoli zapada zmrok, dzięki czemu będziemy mieli możliwość zobaczenia miasta w promieniach ulicznych lamp.


Rozpoczynamy kolejną wędrówkę przez najważniejsze zabytki Lwowa, tym razem po zmroku.
Zaczynamy od Rynku otoczonego z czterech stron pięknie teraz podświetlonymi kamienicami, z centralnie położnym Ratuszem.






Przechodzimy koło Kaplicy Boimów pod budynek katedry.




Tak jak za dnia udajemy się pod Pomnik Adama Mickiewicza.




Z Placu Mickiewicza mamy teraz widok na podświetlone wieże katedry i ratusza oraz przekaźnik na Wysokim Zamku.


Wchodzimy na Prospekt Swobody, którym przechodząc koło pomnika ukraińskiego poety Szewczenki mijamy po lewej pięknie podświetlony budynek Grand Hotelu Lwów i dochodzimy pod gmach Opery Lwowskiej.





Opera, która za dnia robiła duże wrażenie, po zmroku stała się jeszcze piękniejsza.





Przy operze kończymy nasze jednodniowe spotkanie z Lwowem. Wracamy do autokaru i ruszamy w drogę powrotną do Polski. 
Przez niemal cały dzisiejszy dzień spędzony we Lwowie poznaliśmy nieco z historii, architektury i kultury miasta i jej mieszkańców. Miasta, którego historia mocno związana jest z historią Polski, pomimo, iż Polaków tu mieszkających jest coraz mniej. Wiadomo, nie da się zobaczyć wszystkiego w tak krótkim czasie, ale i tak jesteśmy usatysfakcjonowani tym co udało nam się dzisiaj poznać. A może kiedyś tu wrócimy na dłuższą przygodę...

Na granicy ukraińsko-polskiej ponownie spędzamy kilka godzin w oczekiwaniu na kontrolę, przez co do Zamościa docieramy w środku nocy. Dobrze, że w związku z różnicą czasu między Polską, a Ukrainą, mieliśmy godzinę w zapasie 😉.
Wracamy do naszej kwatery na nocleg, po którym czeka nas powrót przez ponad pół Polski do domu, do naszego Poznania.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz