sobota, 12 października 2019

Ze Szklarskiej Poręby przez Szrenicę na Śnieżne Kotły (Polska, Czechy)

Kolejna nasza wędrówka między schroniskami.

Meteorolodzy zapowiadają piękną, słoneczną pogodę na weekend. Może to jeden z ostatnich takich weekendów w bieżącym roku, stąd podejmujemy szybką decyzję o wyjeździe w góry. Tym razem decydujemy się na Szklarską Porębę, skąd chcemy wejść przez Szrenicę na Śnieżne Kotły. W planie mamy jednak realizację pomysłu, który świtał w naszych głowach od dawna, aby tego przejścia dokonać po stronie czeskiej, odwiedzając przy okazji tamtejsze schroniska (dla Czechów są to boudy), źródła Łaby oraz dwa wodospady: Pančavský i Labský.
Kwaterę rezerwujemy w Szklarskiej Porębie Górnej, w pobliżu czerwonego szlaku, którym planujemy iść. W piątek po pracy wyruszamy na południe naszego kraju. Na miejsce dojeżdżamy tuż przed zapadnięciem ciszy nocnej 😉.
Sobota to wczesna pobudka, szybkie śniadanie i nie tracąc czasu ruszamy w góry. Dojście do czerwonego szlaku zajmuje nam około 10 minut. Rozpoczynamy wędrówkę Głównym Szlakiem Sudeckim im. dra M. Orłowicza, wspinając się do pierwszego na naszej trasie schroniska.




Około pół godziny zajmuje nam dojście do Schroniska Kamieńczyk, w bezpośrednim sąsiedztwie którego spływa najwyższy w polskich Sudetach wodospad. Mowa oczywiście o Wodospadzie Kamieńczyka. Woda spada tu z wysokości 27 metrów wprost do Wąwozu Kamieńczyka.



Jesteśmy tu na tyle wcześnie, że wszystko, łącznie z kuchnią schroniska, jest jeszcze zamknięte. Udaje nam się jedynie wejść do środka, gdzie przybijamy pieczątkę w naszych książeczkach GOT.
Zamknięte jest również zejście do Wąwozu Kamieńczyka. Jednak ten fakt nie smuci nas tak bardzo, gdyż byliśmy na samym dole wąwozu w lipcu 2010 roku.



Przy schronisku znajduje się punkt widokowy na Góry Izerskie. Na wprost nas lokalizujemy Schronisko Wysoki Kamień, położone na wysokości 1058 m n.p.m., które odwiedziliśmy w sierpniu 2017 roku, podczas wejścia na najwyższy szczyt Gór Izerskich, wysoką na 1126 m n.p.m. Wysoką Kopę.



Po krótkiej przerwie w schronisku kontynuujemy naszą wędrówkę szlakiem koloru czerwonego. Teraz zmierzamy do Schroniska PTTK na Hali Szrenickiej. Z każdym zdobywanym metrem wysokości wieje coraz silniejszy wiatr.
Szlak prowadzi ułożoną z kamieni drogą dojazdową do schroniska. W pewnym momencie nawierzchnia zmienia się w trylinkę, czyli sześciokątną betonową płytę. Niebawem dostrzegamy przed nami budynek. Dzieli nas od niego jednak jeszcze sporo metrów do podejścia, a co gorsza za chwilę będziemy wychodzić z lasu.




Nasze obawy się spełniają. Wyjście z lasu oznacza pokonywanie nie tylko wysokości, ale również silnie wiejącego nam w twarz wiatru. Dochodzimy w końcu przed budynek schroniska, gdzie termometr pokazuje ledwie + 7 stopni Celsjusza. 
Odwracamy wzrok i patrzymy na drogę, którą weszliśmy. Przed nami rozpościera się szeroka panorama Gór Izerskich. Ponownie odnajdujemy Schronisko Wysoki Kamień oraz nieco dalej na lewo od niego bezleśny teren. To Kopalnia Kwarcu „Stanisław”, najwyżej położona kopalnia w Polsce.
Wchodzimy do schroniska, gdzie przybijamy pieczątkę, kupujemy ciepłe herbaty i zasiadamy wygodnie w sporych rozmiarów sali jadalnej, gdzie robimy drugie śniadanie.




Jak zauważamy, od naszego ostatniego tu pobytu, obiekt przeszedł remont stając się dużo ładniejszym i jaśniejszym, przez co przyjaźniejszym dla turysty.


Posileni ruszamy w dalszą drogę. Podchodzimy nieco w górę na Halę Szrenicką, skąd dostrzegamy wysoko w górze schronisko na szczycie Szrenicy. Tam teraz zmierzamy. Pod nami za to zostało Schronisko PTTK na Hali Szrenickiej, które pięknie prezentuje się z tego miejsca z Górami Izerskimi w tle.



Na Hali Szrenickiej odbijamy w lewo na szlak koloru zielonego, który przez formacje skalne, zwane Końskimi Łbami, doprowadza nas do górnej stacji wyciągu na Szrenicę. Stąd już niewielkie podejście dzieli nas od celu.



Szczyt Szrenicy o wysokości 1362 m n.p.m. zdobywamy ponownie pokonując silny wiatr. Wchodzimy do środka na krótką przerwę i tradycyjne podbicie książeczek.



Po wyjściu ze schroniska podchodzimy jeszcze pod budowany tutaj taras widokowy. Naszym oczom ukazuje się charakterystyczna wieża RTV na Śnieżnych Kotłach.




Wracamy na nasz czerwony szlak. Nie przebiega on przez szczyt Szrenicy, stąd musimy dojść do niego szlakiem koloru czarnego do Granicznej Łąki. Tu wkraczamy ponownie na Główny Szlak Sudecki, którym wędrujemy w kierunku Śnieżnych Kotłów.
Zanim jednak tam dojdziemy, realizujemy nasz pomysł z odwiedzeniem czeskiej strony. Mijamy kolejną formację skalną, zwaną Trzy Świnki i przy szlakowskazie Svinské kameny CZ/PL rozstajemy się z naszym szlakiem czerwonym, odbijając w prawo za wskazaniami szlaku koloru żółtego. 












Przechodzimy na stronę czeską. Tu niegdyś była strzeżona granica między Polską, a Czechosłowacją, później Czechami, która dopiero 21 grudnia 2007 roku stała się ogólnie dostępną dla turystów. O tej historii przypomina specjalna zielona tablica.




Po kilku minutach wędrówki szlak doprowadza nas do schroniska Vosecká bouda. Wchodzimy do środka na ciepły posiłek. Przyda się po przewianiu przez wiatr. Mamy ochotę na pyszne, czeskie knedliki 😋.




Najedzeni i opici pyszną Kofolą ruszamy dalej na szlak. Zmieniamy jego kolor z żółtego na zielony. Po ułożonej z kamieni ścieżce powoli zdobywamy kolejne metry wysokości. Im jesteśmy wyżej tym pojawiają się ładniejsze widoki. Po lewej wynurza nam się wieża RTV na szczycie Śnieżnych Kotłów, a w oddali przed nami dostrzegamy najwyższy szczyt Karkonoszy i całych Sudetów, wysoką na 1602 m n.p.m. Śnieżkę z charakterystycznymi spodkami na szczycie.








Szlak zielony doprowadza nas do skrzyżowania Labska louka. Tu dochodzi do naszego szlak koloru żółtego. Skręcamy 90 stopni w lewo i po chwili za wspólnymi znakami szlaku zielonego i żółtego dochodzimy do Źródeł Łaby. Z prawej cały czas widzimy Śnieżkę, w pewnym momencie ukazała nam się również skała Słonecznik oraz leżące w dole na Przełęczy Karkonoskiej polskie Schronisko Odrodzenie oraz czeskie Spindlerova Bouda. Oba odwiedziliśmy w lipcu bieżącego roku.










Miejsce, do którego doszliśmy nie jest faktycznym źródłem rzeki Łaby. Znajduje się ono nieco wyżej, jednak ze względu na ochronę przyrody niemożliwym jest dojście tam. Tu za to przygotowano betonową cembrowinę symbolizującą źródło, a na murze wykonano herby 26 miast, przez które Łaba przepływa zanim znajdzie swe ujście w Morzu Północnym.








Przy Źródłach Łaby skręcamy w prawo, kontynuując wędrówkę szlakiem zielonym. Towarzyszy nam również szlak koloru czerwonego, ale nie jest to Główny Szlak Sudecki. Idziemy wzdłuż rzeki Łaby, która delikatnie szumi w głębi po lewej. Z każdym krokiem jednak oddalamy się od jej przebiegu, aż dochodzimy do kolejnego schroniska.


Przed nami wyłania się ogromny, wielopiętrowy budynek schroniska Labská bouda. Mijamy go i kontynuując wędrówkę za wskazaniami szlaku czerwonego podążamy w kierunku Pančavskego vodopádu. Dochodzimy do punktu widokowego z piękną panoramą doliny rzeki Łaby.






Raz z górki, za chwilę nieco pod górę szlak doprowadza nas nad skraj wodospadu. 


Wodospad Panczawy jest najwyższym wodospadem w Sudetach, a nawet w Europie Środkowej, nie wliczając w to Alp. Jego całkowita wysokość to 148 metrów. Niestety z tego punktu widzimy praktycznie tylko jego próg. W dole meandruje rzeka Łaba.


Wracamy do schroniska Labská bouda, nazwanego przez nas z racji wielkości „molochem”. Tym razem wchodzimy do środka na krótki odpoczynek i tradycyjne wbicie pieczątki do książeczki GOT.
Przed schroniskiem, jak i wewnątrz niego panują straszne tłumy ludzi. Jak widać sprzyjająca aura zachęciła nie tylko nas do wędrowania.


Naszym dalszym przewodnikiem, przynajmniej przez chwilę, będzie szlak koloru niebieskiego. Za jego wskazaniami ruszamy w kierunku kolejnego wodospadu. Za „molochem” odbijamy nieco w prawo, schodzimy kawałek w dół i ponownie odbijamy, tym razem jednak w lewo. Tak dochodzimy nad próg Wodospadu Łaby.



Labský vodopád jest znacznie mniejszy od Wodospadu Panczawy, gdyż jego całkowita wysokość oscyluje około 34 metrów.



Wracamy niebieskim szlakiem na górę do krzyżówki szlaków. W dalszej wędrówce towarzyszyć nam będzie kolor żółty, za którego wskazaniami przekraczamy mostek nad rzeką Łabą i rozpoczynamy wspinanie na Śnieżne Kotły. Wracamy na polską stronę, za nami zostaje ogromne schronisko Labská bouda.




Z każdym metrem zdobywanej wysokości zaczynamy sobie przypominać o silnym wietrze. Nasze przejście po czeskiej stronie pozwoliło, choć na chwilę, zapomnieć o podmuchach.
Niemal godzinna wspinaczka doprowadza nas nad skraj Śnieżnych Kotłów. Jesteśmy na wysokości niemal 1500 m n.p.m. i jest to najwyższe miejsce podczas naszej dzisiejszej wędrówki.




Wchodzimy na taras widokowy nad Śnieżnymi Kotłami, gdzie robimy szybko pamiątkowe zdjęcie, gdyż wiejący z ogromną siłą wiatr uniemożliwia nawet utrzymanie aparatu.







Czym prędzej podchodzimy pod budynek RTV, gdzie choć na chwilę chronimy się przed podmuchami, po czym ruszamy dalej żółtym szlakiem. 
Kawałek za wieżą RTV w stronę Szrenicy znajduje się Równia nad Śnieżnymi Kotłami, gdzie odbijamy za znakami szlaku żółtego w prawo i rozpoczynamy schodzenie do ostatniego dzisiejszego dnia schroniska.




Odwracamy się jeszcze na chwilę ostatni raz rzucić okiem na Śnieżne Kotły.



Tymczasem koło nas pojawił się bałwanek 😁. Jeszcze nie zdążył się roztopić po pierwszych jesiennych opadach śniegu.


Po ułożonej z kamieni ścieżce szlak doprowadza nas do Schroniska PTTK pod Łabskim Szczytem, do którego wchodzimy na późny obiad.



Niestety w schronisku nie odnajdujemy dań obiadowych, takowych nie ma w menu. Wybieramy zatem coś na ciepło, co jeszcze jest dostępne i posileni kontynuujemy schodzenie żółtym szlakiem. Ten doprowadza nas do rozwidlenia Stara Droga, gdzie skręcamy w lewo obierając za przewodnika szlak koloru zielonego.



Mijamy pośrednią stację wyciągu na Szrenicę oraz liny wyciągu Karkonosz Express, który uratował nam niemal życie zimą 2016 roku 😁, aż dochodzimy na Rozdroże pod Kamieńczykiem. W między czasie zrobiło się już ciemno, przez co ostatni etap musieliśmy pokonać oświetlając sobie drogę latarkami-czołówkami.


Z Rozdroża pod Kamieńczykiem jeszcze 15 minut schodzenia na parking, skąd już tylko krótki spacer do naszej kwatery.
Zmęczeni po całodziennym marszu chętnie oddajemy się zasłużonemu odpoczynkowi 😴.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz