Podążamy nowym dla nas fragmentem Głównego Szlaku Sudeckiego (Śląskie Kamienie, Czeskie Kamienie, Śnieżne Kotły, Ptačí Kámen).
Mamy środek wakacji i pomimo panującej nadal pandemii koronawirusa, ze znalezieniem noclegu nie jest już tak łatwo, jak miało to miejsce na początku lipca. Stwierdzamy zatem, iż tam gdzie znajdziemy wolną kwaterę, w ten rejon Karkonoszy pójdziemy. Udaje nam się znaleźć nocleg w Przesiece. Co więcej, na samym końcu miejscowości i to przy samym szlaku. Ruszamy!
Na sobotę zapowiadane są duże upały i bezchmurne niebo, stąd wstajemy bardzo wcześnie by uniknąć podchodzenia, gdy słońce będzie już mocno grzało.
Mamy na zegarku 6:30 i właśnie zaczynamy naszą dzisiejszą górską przygodę 😀.
Na całym odcinku szlaku niebieskiego z Przesieki na Przełęcz Karkonoską niestety wylany jest asfalt. Maszerujemy zupełnie sami, w zupełnej ciszy, dzięki czemu możemy nacieszyć się byciem w górach tylko we dwoje 😊. W pewnym momencie dochodzimy do granicy Karkonoskiego Parku Narodowego i zakupujemy przez internet bilety wstępu.
Po prawej stronie między drzewami zauważamy Pertovą Boudę, zwaną potocznie Petrówką - to znak, że zbliżamy się do przełęczy, a zarazem granicy państwa. Po chwili wędrówki mamy znaki informujące, że zdobyliśmy Przełęcz Karkonoską. Mamy godzinę 8:00 i nadal jesteśmy sami na szlaku 😁.
Swoje kroki kierujemy do Schroniska Odrodzenie. Po drodze odwracamy się by spojrzeć na oświetloną Przełęcz Karkonoską z czeską Spindlerovą Boudą oraz wyłaniający się Wielki Szyszak i Petrówkę po prawej.
Godzina 8:20, a na termometrze w cieniu już 17 stopni Celsjusza. To będzie bardzo ciepły dzień. Postanawiamy posilić się naleśnikami z jagodami.
Pełni energii wracamy na przełęcz, gdzie są już pierwsi turyści, aby dalej podążać za czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim ku Petrovej Boudzie. Jak się okazuje praktycznie na całym odcinku również wylany jest asfalt. Ostatnio tę trasę pokonywaliśmy zimą, kiedy to szło się po śniegu znacznie przyjemniej niż teraz po asfalcie.
Na rozwidleniu szlaków "Petrovka" kontynuujemy wędrówkę za kolorem czerwonym oraz niemym czeskim znakiem. Przekreślone O oznacza "Śnieżne Kotły". Ku naszej uciesze znika asfalt. Tym fragmentem Głównego Szlaku Sudeckiego będziemy szli pierwszy raz.
Niektóre słupki graniczne mają ciekawe umiejscowienie, a co za tym idzie i ciekawą budowę.
Szlak pnie się w górę. W pewnym momencie robimy krótką przerwę i odwracamy się za siebie. Naszym oczom ukazuje się piękna panorama. Od lewej mamy wyłaniającą się Śnieżkę, dalej szczyt Małego Szyszaka, poniżej którego widoczny budynek Schroniska Odrodzenie i Spindlerovej Boudy, po prawej w dole zabudowania hoteli znajdujących się przy drodze dojazdowej na Przełęcz Karkonoską. Na pierwszym planie, najbliżej nas, Petrova Bouda.
Dochodzimy do pierwszej formacji skalnej. Podążamy dalej ścieżką. Po chwili wyłaniają się Śląskie Kamienie.
Na Śląskich Kamieniach, przy szlaku, przyczepiony jest pewien napis w ramce. Niestety nie ma nigdzie żadnej informacji co to za znaki i w jakim celu zostały umieszczone. Niemniej wdrapujemy się na szczyt kamieni i ukazuje się nam w całej okazałości Wielki Szyszak i Budynek Stacji Radiowo-Telewizyjnej nad Śnieżnymi Kotłami.
Odwracamy wzrok. Teraz na pierwszym planie mamy skałki, które parę minut temu mijaliśmy. W oddali majaczy szczyt Śnieżki. Na lewo od niej nieśmiało wyłania się Słonecznik, natomiast poniżej widoczne jest Schronisko Odrodzenie i Spindlerova Bouda. Idziemy dalej w kierunku Śnieżnych Kotłów.
W niedużej odległości od Śląskich Kamieni dochodzimy do Czeskich Kamieni. Robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy w dalszą wędrówkę. Po drodze mijamy pomnik Richarda Kalmana, czeskiego dziennikarza, który poniósł śmierć w tym miejscu w 1929 roku, w czasie burzy śnieżnej.
Dochodzimy do Czarnej Przełęczy, gdzie według pierwotnego założenia mieliśmy zmienić kolor szlaku na niebieski i przejść na czeską stronę. Jest jeszcze stosunkowo wcześnie więc postanawiamy podejść na Śnieżne Kotły, tym bardziej, że do tej pory byliśmy tam tylko jesienią i zimą.
Wędrówka utwierdza nas w przekonaniu, iż weekendowy wyjazd w góry to był strzał w dziesiątkę. Co jakiś czas słońce chowa się za chmurą i wieje przyjemny, chłodny wiaterek. Nie czuć aż tak upału.
Jesteśmy na Obniżeniu pod Śmielcem, skąd jeszcze tylko przejście zboczem Wielkiego Szyszaka i zaraz będziemy nad kotłami 😁.
Pierwszy raz mamy w 100% oświetlone słońcem Śnieżne Kotły wraz ze znajdującymi się w dole Śnieżnymi Stawkami. Zawsze byliśmy tu na koniec dnia, kiedy to zbocza pokrywał już cień. Jest przepięknie 😍 , podziwiamy widoki z tarasów. Z tej strony nie ma tak wielu turystów, wszyscy kotłują się przy budynku RTV.
Nacieszywszy oczy idziemy z powrotem w kierunku Czarnej Przełęczy. Oglądamy jeszcze Wielkiego Szyszaka od strony Śnieżnych Kotłów. Stąd góra nie wygląda tak okazale jak z drugiej strony.
Jeszcze ostatni rzut oka w kierunku Śnieżnych Kotłów i dochodzimy do Czarnej Przełęczy. Tu wchodzimy na teren naszych południowych sąsiadów, maszerując dalej szlakiem koloru niebieskiego. Dochodzimy do Martinovej Boudy, gdzie z uwagi na tłum ludzi przybijamy pieczątkę i kontynuujemy wędrówkę za niebieską farbą.
Po krótkiej chwili dochodzimy do Bradlerovy Bouda. Tutaj jest cisza i spokój. Mamy wrażenie, że wszyscy turyści zatrzymali się w Martinovej Boudzie.
Robimy tutaj krótką przerwę na kofolę, która o dziwo nie we wszystkich czeskich schroniskach jest dostępna i idziemy dalej z kolorem niebieskim. Początek sierpnia to czas kiedy kwitną powoli wrzosy.
Dochodzimy do kolejnej dzisiejszego dnia fory skalnej - Ptačí Kámen. Wchodzimy na skałki i widzimy schronisko, w którym przed chwilą piliśmy kofolę. Kadr przesuwamy w prawo i mamy Wielkiego Szyszaka z charakterystycznym pomnikiem Cesarza Wilhelma I.
Ten fragment szlaku przeszliśmy nie spotykając żadnych turystów. Po raz drugi dzisiejszego dnia jesteśmy przy Petrovej Boudzie. Podziwiamy, oświetlony teraz promieniami słońca, szczyt Małego Szyszaka ze Schroniskiem Odrodzenie na jego zboczach i Spindlerovą Boudą na Przełęczy Karkonoskiej.
Odbijamy w prawo za kolorem żółtym, by po 10 minutach dojść do Moravskiej Boudy. Jest tak ciepło, że owce wykorzystują każdy skrawek cienia 😂 . Postanawiamy zjeść tutaj obiad, po którym robimy sobie małą sjestę.
Dobrze się wypoczywa w cieniu ale zbliża się godzina 17:00, co oznacza, że od ponad 12 godzin jesteśmy na nogach, a przed nami jeszcze długa droga powrotna. Wracamy żółtym szlakiem do Pertovki, gdzie zmieniamy kolor szlaku na czerwony. Dochodzimy nim do granicy, na której zmieniamy szlak na czarny, który doprowadzi nas do Jagniątkowa. Po drodze podziwiamy karkonoską florę.
Mijamy niezapominajkę, naparstnicę purpurową, krzewy jagód.
Pojawiają się także naparstnice białe.
Po dojściu do granicy KPN skręcamy w prawo za kolorem żółtym. Wędrujemy teraz Drogą pod Reglami, gdzie spotykamy "pozostałości" po dawnych czasach. Poprowadzona jest tędy ścieżka z ciekawym emblematem.
Ostatkiem sił dochodzimy do Przesieki, gdzie czeka nas jeszcze podejście przez miejscowość do naszej kwatery i wdrapanie się na strych, na którym mamy pokój.
To był piękny, ale bardzo wyczerpujący dzień. Według wskazań GPS przeszliśmy dzisiaj 28,4 kilometra, pokonując przy tym 1402 metry przewyższeń. To nasza najdłuższa, piesza wycieczka górska❗❗❗ Zmęczeni udajemy się na zasłużony odpoczynek 😴.
POZDRAWIAMY☺