niedziela, 4 lipca 2021

Ostrzyca, Świątek i Grodziec - trzy szczyty należące do Korony Kaczawskiej

W Krainie Wygasłych Wulkanów.

W dniu dzisiejszym kontynuujemy zdobywanie szczytów zaliczanych do Korony Kaczawskiej. Naszym celem będą szczyty Pogórza Kaczawskiego, tzw. Kraina Wygasłych Wulkanów.
Na początek opuszczamy naszą kwaterę w Jeleniej Górze i ruszamy na północ do miejscowości Bełczyna. Stąd ruszymy na pierwszą dzisiaj wycieczkę, widoczną z daleka Ostrzycę. Zdobyliśmy ją już zimą 2016 roku, jednak wówczas nie nacieszyliśmy oczu widokami. Gęsta mgła zasłoniła cały krajobraz. Dzisiejsza przejrzystość powietrza też nie jest zachwycająca, ale mamy nadzieję na jakieś widoki. Nasz cel widoczny jest już z daleka.


Samochód parkujemy na poboczu drogi, w miejscu, gdzie szlak zielony odbija z asfaltowej szosy w lewo. Ruszamy za jego wskazaniami.


Szybko pokonujemy pierwszy odcinek szlaku, który nie jest zbyt wymagający, prowadząc niemal niezauważalnie pod górę. Dochodzimy do tablicy informacyjnej u stóp Śląskiej Fudżijamy, jak bywa nazywana Ostrzyca. I słusznie, bo to dawny wulkan. Dzisiaj już co prawda wygasły, ale miliony lat temu zionął ogniem, a jego zboczami spływały potoki gorącej lawy.


Spod tablicy rozpoczynamy wspinanie się na szczyt. Szybko nabieramy wysokości pokonując kolejne kamienne stopnie. Teren ten objęty jest ochroną jako Rezerwat Przyrody Ostrzyca Proboszczowicka.



Kilkuminutowe, ale męczące, zwłaszcza przy dzisiejszej pogodzie, wspinanie się doprowadza nas na wysokość 501 metrów nad poziomem morza. Zdobywamy po raz drugi Ostrzycę. Zgodnie z oczekiwaniami widoki są! Dostrzegamy nawet Karkonosze. Może nie widać ich jak na dłoni, jednak charakterystyczne miejsca można łatwo rozpoznać.






A w dole droga między polami, którą przyszliśmy i w oddali zaparkowany nasz samochód. Obok pojawiły się kolejne, a to oznacza, że zaczyna się większy ruch na szlaku.
My tymczasem rozpoczynamy schodzenie po kamiennych schodach. Opuszczamy granice Rezerwatu Przyrody, mijamy tablicę informacyjną i ponownie za wskazaniami zielonego szlaku schodzimy w kierunku samochodu.



Przed nami krótki przejazd dalej na północ do miejscowości Twardocice, gdzie z głównej drogi prowadzącej przez wieś zjeżdżamy za znakami z napisem „Świątek”. Niemal kilometrowy przejazd szutrową drogą wyprowadza nas w "Miejscu odpoczynku pod Świątkiem", kolejnego szczytu, który mamy zamiar za chwilę zdobyć. Na początek mamy natomiast piękny widok na... Ostrzycę. Tak dla odmiany 😉.



Jak zauważamy "Miejsce odpoczynku pod Świątkiem" było świadkiem jakiejś smutnej historii, co upamiętnia dzisiaj biały krzyż.


Robimy krótką przerwę na drugie śniadanie, po której jesteśmy gotowi do startu. Jednak gdzie tu iść? Na szczyt nie prowadzi żaden szlak, nie widać również żadnej wydeptanej ścieżki.
Dokładniej przyglądamy się okolicy i nagle Eureka! Jest ścieżka za wyznaczonym miejscem na ognisko. Nieco zasłonięta roślinnością, ale nadal widoczna. Ruszamy jej śladem.


Im wyżej tym ścieżka staje się wyraźniejsza i mniej zarośnięta. Krótka wędrówka, bo około 300-metrowa doprowadza nas na niewysoki szczyt Świątka (330 m n.p.m.). Oznaczony jest kartką zawieszoną na drzewie. Poza tym łatwo go zidentyfikować dzięki skałom się tu znajdującym. Podobnie jak Ostrzyca, dawniej to również był wulkan, dzisiaj na szczęście wygasły.



Wracamy na dół. To jednak nie koniec naszej wędrówki. Teraz za wskazaniami szlaku oznaczonego żółtym krzyżem ruszamy polną drogą, wzdłuż dojrzewającego rzepaku, pośród którego pięknie kwitną chabry. Z lewej cały czas towarzyszy nam widok wulkanicznego stożka. To oczywiście Ostrzyca.




Ponownie krótka, kilkusetmetrowa wędrówka doprowadza nas do kamiennego krzyża. To jeden z wielu takich zabytków, gdyż znajdujemy się aktualnie na szlaku kamiennych krzyży w Czaplach - Choińcu.



A na koniec jeszcze jeden rzut oka na Ostrzycę. Ten wulkan towarzyszy nam dzisiaj nieustannie od samego początku.


Wracamy do samochodu i ruszamy pod ostatni punkt dzisiejszego programu. Kierujemy się ponownie dalej na północ aż do miejscowości Grodziec. Tu chcemy zdobyć szczyt o tej samej nazwie, na którym znajduje się dodatkowo zamek.


Podjeżdżamy na parking koło Kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny, skąd za wskazaniami zielonego szlaku ruszamy przez las na szczyt.





Około 15-minutowa wędrówka doprowadza nas pod tablicę szczytową z napisem GRODZIEC, znajdującą się na jednym z drzew przed zamkiem. Znajdujemy się na wysokości 389 metrów nad poziomem morza.


Idziemy na zamek. Jest kilka minut przed godziną 15, a to oznacza, że zdążymy na zwiedzanie zamkowych wnętrz z przewodnikiem, które zaczyna się o pełnej godzinie. W kasie kupujemy szybciutko bilety i czym prędzej ruszamy przed główne wejście do budynku.



Historia zamku na szczycie Grodźca sięga połowy wieku XII, kiedy został wybudowany jako gród typowo obronny. Wielokrotnie przebudowywany i rozbudowywany, na przestrzeni wieków zyskał miano nie tylko obronnej warowni, ale również rezydencji mieszkalnej, o czym świadczy dobudowanie części zwanej pallatium, czyli po prostu pałacem.







Największe spustoszenie przyniosła wojna 30-letnia, po której zamek popadał w ruinę. Najmniej ucierpiała część pałacowa, która nie służyła celom obronnym. W kolejnych latach udało się odbudować spalone mury, a w XIX wieku udostępniono zamek do zwiedzania. I my dzisiaj możemy zwiedzać zamkowe wnętrza, które miejscami są oryginalnymi wnętrzami sprzed wieków.





Odwiedzamy kolejne sale, pokonujemy dziesiątki kamiennych schodów (oj, dużo wąskich schodów do pokonania na tym zamku!), aż dochodzimy na zamkową wieżę.





Odwiedzamy również nieco bardziej ustronne miejsce 😁. Te również znajdują się na zamku.












Zamkowa wieża, zaliczana do sudeckiej części Wież widokowych gór i pogórzy, jest doskonałym punktem widokowym nie tylko na zamkowe mury, ale również na góry. Co prawda dzisiejsza przejrzystość powietrza nie pozwala na podziwianie szerokich panoram, jednak zarys gór widać.







Teraz ostrożnie trzeba zejść, co przy tak wąskich stopniach nie jest takie łatwe 😁.







Nasz pobyt na Zamku Grodziec kończymy obiadem. Przed nami droga powrotna do domu, do Poznania, przed którą trzeba się posilić.
Na parking schodzimy asfaltową drogą, którą można dojechać na sam szczyt. Zanim jednak wyruszymy w trasę, podchodzimy jeszcze do Kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Niestety jest zamknięty, jednak do środka możemy zajrzeć przez nisko usytuowane okna. Wnętrze jest surowe, bez zdobień.



Wokół kościoła znajduje się stary cmentarz.



Koniec gór na dzisiaj. Zdobyliśmy kolejne trzy szczyty zaliczane do Korony Kaczawskiej. Do zamknięcia listy brakują nam jeszcze tylko… trzy szczyty 😀. Wracamy do Poznania.

Parametry wędrówki na Świątek:
   Długość 1,2 km.      
      Czas przejścia 0:20 h.
         Suma przewyższeń 41 m.

Parametry wędrówki na Grodziec:
   Długość 1,3 km.      
      Czas przejścia 0:30 h.
         Suma przewyższeń 81 m.

POZDRAWIAMY