W Krainie Wygasłych Wulkanów.
W dniu dzisiejszym
kontynuujemy zdobywanie szczytów zaliczanych do Korony Kaczawskiej. Naszym celem będą szczyty Pogórza Kaczawskiego, tzw. Kraina
Wygasłych Wulkanów.
Na początek opuszczamy naszą
kwaterę w Jeleniej Górze i ruszamy na północ do miejscowości Bełczyna. Stąd
ruszymy na pierwszą dzisiaj wycieczkę, widoczną z daleka Ostrzycę.
Zdobyliśmy ją już zimą 2016 roku, jednak wówczas nie nacieszyliśmy oczu
widokami. Gęsta mgła zasłoniła cały krajobraz. Dzisiejsza przejrzystość
powietrza też nie jest zachwycająca, ale mamy nadzieję na jakieś widoki. Nasz cel widoczny jest już z daleka.
Samochód parkujemy na
poboczu drogi, w miejscu, gdzie szlak zielony odbija z asfaltowej szosy w lewo.
Ruszamy za jego wskazaniami.
Szybko
pokonujemy pierwszy odcinek szlaku, który nie jest zbyt wymagający, prowadząc
niemal niezauważalnie pod górę. Dochodzimy do tablicy informacyjnej u stóp
Śląskiej Fudżijamy, jak bywa nazywana Ostrzyca. I słusznie, bo to dawny wulkan. Dzisiaj już co
prawda wygasły, ale miliony lat temu zionął ogniem, a jego zboczami spływały
potoki gorącej lawy.
Spod
tablicy rozpoczynamy wspinanie się na szczyt. Szybko nabieramy wysokości
pokonując kolejne kamienne stopnie. Teren ten objęty jest ochroną jako Rezerwat
Przyrody Ostrzyca Proboszczowicka.
Kilkuminutowe, ale męczące, zwłaszcza przy dzisiejszej pogodzie, wspinanie się doprowadza nas na wysokość 501 metrów nad poziomem morza. Zdobywamy po raz drugi Ostrzycę. Zgodnie z oczekiwaniami widoki są! Dostrzegamy nawet Karkonosze. Może nie widać ich jak na dłoni, jednak charakterystyczne miejsca można łatwo rozpoznać.
A w dole droga między polami, którą przyszliśmy i w oddali zaparkowany nasz samochód. Obok pojawiły się kolejne, a to oznacza, że zaczyna się większy ruch na szlaku.
My tymczasem rozpoczynamy schodzenie po kamiennych schodach. Opuszczamy granice Rezerwatu Przyrody, mijamy tablicę informacyjną i ponownie za wskazaniami zielonego szlaku schodzimy w kierunku samochodu.
Przed
nami krótki przejazd dalej na północ do miejscowości Twardocice, gdzie z
głównej drogi prowadzącej przez wieś zjeżdżamy za znakami z napisem „Świątek”.
Niemal kilometrowy przejazd szutrową drogą wyprowadza nas w "Miejscu odpoczynku
pod Świątkiem", kolejnego szczytu, który mamy zamiar za chwilę zdobyć. Na
początek mamy natomiast piękny widok na... Ostrzycę. Tak dla odmiany 😉.
Jak zauważamy "Miejsce odpoczynku pod Świątkiem" było świadkiem jakiejś smutnej historii, co upamiętnia dzisiaj biały krzyż.
Robimy krótką przerwę na
drugie śniadanie, po której jesteśmy gotowi do startu. Jednak gdzie tu iść? Na szczyt
nie prowadzi żaden szlak, nie widać również żadnej wydeptanej ścieżki.
Dokładniej przyglądamy się
okolicy i nagle Eureka! Jest ścieżka za wyznaczonym miejscem na ognisko. Nieco zasłonięta
roślinnością, ale nadal widoczna. Ruszamy jej śladem.
Im wyżej tym ścieżka staje się wyraźniejsza i mniej zarośnięta. Krótka wędrówka, bo około 300-metrowa doprowadza nas na niewysoki szczyt Świątka (330 m n.p.m.). Oznaczony jest kartką zawieszoną na drzewie. Poza tym łatwo go zidentyfikować dzięki skałom się tu znajdującym. Podobnie jak Ostrzyca, dawniej to również był wulkan, dzisiaj na szczęście wygasły.
Wracamy
na dół. To jednak nie koniec naszej wędrówki. Teraz za wskazaniami szlaku
oznaczonego żółtym krzyżem ruszamy polną drogą, wzdłuż dojrzewającego rzepaku,
pośród którego pięknie kwitną chabry. Z lewej cały czas towarzyszy nam widok
wulkanicznego stożka. To oczywiście Ostrzyca.
Ponownie krótka, kilkusetmetrowa wędrówka doprowadza nas do kamiennego krzyża. To jeden z wielu takich zabytków, gdyż znajdujemy się aktualnie na szlaku kamiennych krzyży w Czaplach - Choińcu.
A na koniec jeszcze jeden rzut oka na Ostrzycę. Ten wulkan towarzyszy nam dzisiaj nieustannie od samego początku.
Wracamy do samochodu i ruszamy
pod ostatni punkt dzisiejszego programu. Kierujemy się ponownie dalej na północ
aż do miejscowości Grodziec. Tu chcemy zdobyć szczyt o tej samej nazwie, na
którym znajduje się dodatkowo zamek.
Podjeżdżamy na parking koło Kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny, skąd za wskazaniami zielonego szlaku ruszamy przez las na szczyt.
Około
15-minutowa wędrówka doprowadza nas pod tablicę szczytową z napisem GRODZIEC, znajdującą się na
jednym z drzew przed zamkiem. Znajdujemy się na wysokości 389 metrów nad
poziomem morza.
Idziemy
na zamek. Jest kilka minut przed godziną 15, a to oznacza, że zdążymy na
zwiedzanie zamkowych wnętrz z przewodnikiem, które zaczyna się o pełnej
godzinie. W kasie kupujemy szybciutko bilety i czym prędzej ruszamy przed
główne wejście do budynku.
Historia
zamku na szczycie Grodźca sięga połowy wieku XII, kiedy został wybudowany jako
gród typowo obronny. Wielokrotnie przebudowywany i rozbudowywany, na
przestrzeni wieków zyskał miano nie tylko obronnej warowni, ale również
rezydencji mieszkalnej, o czym świadczy dobudowanie części zwanej pallatium,
czyli po prostu pałacem.
Największe spustoszenie przyniosła wojna 30-letnia, po której zamek popadał w ruinę. Najmniej ucierpiała część pałacowa, która nie służyła celom obronnym. W kolejnych latach udało się odbudować spalone mury, a w XIX wieku udostępniono zamek do zwiedzania. I my dzisiaj możemy zwiedzać zamkowe wnętrza, które miejscami są oryginalnymi wnętrzami sprzed wieków.
Odwiedzamy
kolejne sale, pokonujemy dziesiątki kamiennych schodów (oj, dużo wąskich
schodów do pokonania na tym zamku!), aż dochodzimy na zamkową wieżę.
Odwiedzamy również nieco bardziej ustronne miejsce 😁. Te również znajdują się na zamku.
Zamkowa wieża, zaliczana do sudeckiej części Wież widokowych gór i pogórzy, jest doskonałym punktem widokowym nie tylko na zamkowe mury, ale również na góry. Co prawda dzisiejsza przejrzystość powietrza nie pozwala na podziwianie szerokich panoram, jednak zarys gór widać.
Teraz ostrożnie trzeba zejść, co przy tak wąskich stopniach nie jest takie łatwe 😁.
Nasz pobyt na Zamku Grodziec
kończymy obiadem. Przed nami droga powrotna do domu, do Poznania, przed którą
trzeba się posilić.
Na parking schodzimy
asfaltową drogą, którą można dojechać na sam szczyt. Zanim jednak wyruszymy w
trasę, podchodzimy jeszcze do Kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Niestety jest zamknięty, jednak do środka możemy zajrzeć przez nisko usytuowane
okna. Wnętrze jest surowe, bez zdobień.
Wokół
kościoła znajduje się stary cmentarz.
Koniec gór na dzisiaj. Zdobyliśmy kolejne trzy szczyty zaliczane do Korony Kaczawskiej. Do zamknięcia listy brakują nam jeszcze tylko… trzy szczyty 😀. Wracamy do Poznania.
Parametry wędrówki na Świątek:
Długość 1,2 km.
Czas przejścia 0:20 h.
Suma przewyższeń 41 m.
Suma przewyższeń 41 m.
Parametry wędrówki na Grodziec:
Długość 1,3 km.
Czas przejścia 0:30 h.
Suma przewyższeń 81 m.
Suma przewyższeń 81 m.
POZDRAWIAMY☺