Śladem Pomników Historii Polski w województwie zachodniopomorskim i lubuskim.
Dzisiaj dość wczesna pobudka jak na sobotni poranek. Chociaż w naszym przypadku zdarza się to dość często, zwłaszcza w okresie letnim 😅. Wyruszamy na północ naszego pięknego kraju. Ściślej rzecz ujmując, to na północ i nieco na zachód, bo za cel obraliśmy sobie miejscowość Stargard. Dla wielu pewnie bardziej znany jako Stargard Szczeciński, bo przez ponad pół wieku taka nazwa obowiązywała.
STARGARD
Stargard to najstarsze miasto Pomorza Zachodniego, a pierwsze wzmianki o jego istnieniu pochodzą już z pierwszej połowy XII wieku. Dzisiaj dawna zabudowa miejska w postaci Kościoła Mariackiego oraz dawnych murów miejskich uznana została za Pomnik Historii Polski. I to właśnie ten fakt ściąga nas tutaj.
Na miejsce dojeżdżamy około godziny 10. Na początek mijamy centrum, zatrzymując się dopiero w pobliżu ronda przy drodze łączącej Stargard ze Szczecinkiem. Tu czeka na nas pierwsza niezwykła atrakcja.
Na niewielkiej polanie po zachodniej stronie ronda znajduje się krzyż pokutny. Szukać nie trzeba, dzięki swym rozmiarom jest dobrze widoczny z daleka.
Krzyż pochodzi z 1542 roku i mierzy 377 centymetrów, z czego około metr znajduje się pod ziemią. To nadal imponujące niemal 3 metry ponad poziomem terenu!!! Dzięki swym rozmiarom stanowi największy i najwyższy krzyż pokutny w Polsce. Co więcej, jest największy w Europie i drugi na świecie pod względem wielkości. Prawdziwy skarb! Choć musimy przyznać, że niezbyt znany.
Jak to ma miejsce w takich przypadkach, krzyż ustawiony został na miejscu zbrodni. Ufundował go zabójca w efekcie pojednania się z rodziną zamordowanego. O takiej też historii przypominają inskrypcje wyryte po obu stronach: "Boże bądź łaskaw dla Hansa Billeke, roku 1542" na froncie oraz "Roku 1542 Hans Billeke został zabity żelaznym prętem przez Lorentza Madera - jego matki siostry syna" z tyłu.
Wracamy do centrum, które początkowo tylko minęliśmy w mgnieniu oka. Samochód parkujemy w pobliżu starówki na jednym z parkingów miejskich. Stąd ruszamy na zwiedzanie Pomnika Historii.
Zaczynamy od wizyty pod Basztą Morze Czerwone. Jak głosi tablica, to najokazalsza baszta miejska w Polsce. Jest również największą budowlą tego typu w naszym kraju. Wybudowana została około 1500 roku jako element dawnych murów miejskich i była jedną z dziewięciu baszt wchodzących w ich skład. Do dzisiaj zachowały się jedynie cztery.
Skąd taka ciekawa nazwa - Morze Czerwone?
Niestety pomimo skojarzeń z ciepłymi, słonymi wodami, nazwa nie oznacza nic dobrego. Według legend pochodzi od zrzucania więźniów ze szczytu wieży, po których pozostawała na ziemi jedynie mokra, czerwona plama.
W niedalekim sąsiedztwie Baszty Morze Czerwone znajduje się wieża ciśnień. To kolejny, bardzo ciekawy obiekt w Stargardzie. Wieża wybudowana została pod koniec XIX wieku. Jej wysokość wynosi 65 metrów, a na szczycie znajduje się zbiornik o pojemności 500 metrów sześciennych. Wszystko to czyni stargardzką wieżę ciśnień największym wodozbiorem i najwyższą wieżą wodną usytuowaną poza obrębem murów miejskich w Polsce.
Po tylu atrakcjach z serii NAJ, czas na ostudzenie emocji i nabranie sił przed dalszym zwiedzaniem. W jednej z tutejszych restauracji, pięknie zlokalizowanej w sąsiedztwie parku i murów miejskich, robimy przerwę na drugie śniadanie. Szkoda tylko, że nie ma wolnego miejsca na zewnątrz, by tę piękną lokalizację móc podziwiać.
Posileni jesteśmy gotowi na dalszy spacer. Po wyjściu z restauracji dostrzegamy wieżę kościoła usytuowanego nieopodal. Ruszamy w jego stronę.
To wybudowany w pierwszej połowie XV wieku Kościół św. Jana. Zerkamy do wnętrza i niebawem kierujemy się ku kolejnym atrakcjom miasta.
Idziemy wzdłuż dawnych murów miejskich. Te zachowane po dziś dzień w znakomitym stanie umocnienia powstawały od końca XIII do XVI wieku. Zgodnie z ich przebiegiem podążamy na południe w kierunku bramy prowadzącej niegdyś do miasta.
Brama Pyrzycka, bo do niej właśnie doszliśmy, była jedną z czterech bram wjazdowych do dawnego Stargardu. Do dnia dzisiejszego zachowały się trzy budowle tego typu. Na chwilę opuszczamy zabytkowe centrum, kierując się do usytuowanego poza murami Kościoła św. Ducha.
Neogotycka świątynia wzniesiona została w drugiej połowie XIX wieku. Niestety nie możemy wejść do środka, a jedynie zaglądnąć do wnętrza przez kratę.
Przez Bramę Pyrzycką wracamy w obręb murów miejskich. Idziemy dalej na południe w kierunku widocznej z daleka kolejnej baszty. To Baszta Tkaczy.
W bezpośrednim sąsiedztwie Baszty Tkaczy znajduje się XVI-wieczna basteja. To kolejny obiekt obronny usytuowany w ciągu dawnych murów miejskich. Kiedyś budowla obronna, później służyła celom mieszkalnym, dzisiaj jest siedzibą Muzeum Archeologiczno-Historycznego.
W kasie muzeum zakupujemy bilety wstępu i ruszamy na spotkanie z wielowiekową historią Stargardu prezentowaną na czterech kondygnacjach bastei. A na koniec obowiązkowa wizyta na murach miejskich.
Opuszczamy zabytkowe mury muzeum i ulicą Bolesława Krzywoustego ruszamy przed siebie. Niebawem osiągamy zlokalizowany po naszej lewej stronie olbrzymi kościół. Między blokami mieszkalnymi podchodzimy pod wysoką świątynię.
Znajdujemy się w Kościele Najświętszej Marii Panny Królowej Świata. Świątynia jest niesamowita. Jej budowa rozpoczęła się pod koniec XIII wieku, a zakończyła dwa wieki później, pod koniec XV stulecia. Wybudowana została w stylu fary hanzeatyckiej, co oznacza, że odtworzono tu klasyczny wzorzec katedry francuskiej o olbrzymich rozmiarach. 77 metrów długości, 37 metrów szerokości i 39 metrów wysokości - te wartości naprawdę robią wrażenie! I do tego całość zwieńczona wysoką na 53 metry wieżą!
Te liczby widać również wewnątrz. Pomimo, iż część kościoła zastawiona jest rusztowaniami, gdyż trwa remont, to i tak wokół jest przestronnie, a otaczające nas kolumny nadają budowli niezwykłej strzelistości. I jeszcze piękne zdobienia, zarówno na ścianach, jak i na stropie. Nie bez przyczyny świątynia uznana została za jeden z najcenniejszych zabytków Pomorza Środkowego i wraz z zachowanymi murami miejskimi wpisana na zaszczytną listę Pomników Historii Polski.
W otoczeniu kościoła znajdują się jeszcze warte uwagi trzy kamieniczki. Wybudowane zostały kolejno w XIV, XVI i XIX wieku. Dzisiaj to zespół plebanii i mniej więcej taką też funkcję pełniły od zawsze.
Skoro jesteśmy już tak blisko, nie możemy odpuścić sobie odwiedzenia stargardzkiego Rynku Staromiejskiego. To oczywiście główny plac miasta, na którym warto skierować swój wzrok zwłaszcza na wschodnią pierzeję. Tu odnajdziemy przepięknie zdobiony budynek Ratusza. Koło niego Odwach i neobarokowe kamieniczki. No i oczywiście Kolegiata Mariacka, bo takim mianem określa się kościół, w którym chwilę wcześniej byliśmy.
Na stargardzkim rynku odnajdziemy jeszcze jeden ciekawy element. To wykonany z brązu pomnik kolejarza. Stoi tu nie bez przyczyny, gdyż Stargard nazywany był miastem kolejarzy. Związane jest to z olbrzymim rozwojem kolei, jaki nastąpił w Stargardzie w drugiej połowie XIX wieku. A całej historii możemy wysłuchać bezpośrednio od... samego kolejarza.
Spotkaniem z kolejarzem nie kończymy jeszcze naszej wizyty w Stargardzie. Zanim to nastąpi idziemy jeszcze nieco na północ miasta, na ulicę Portową. Tam znajduje się najciekawsza z zachowanych bram miejskich, nazywana Bramą Młyńską. Jest o tyle nietypowa, że posiada dwie wieże i rozpięta jest nad kanałem rzeki Iny.
Na swojej drodze spotykamy wmurowaną w bruk tabliczkę z napisem "Stargard Klejnot Pomorza". Cóż... według nas nie ma w tym nic przesadzonego! Tylu bezcennych zabytków ile tu zobaczyliśmy, może pozazdrościć Stargardowi niejedno bardziej znane miasto.
Obchodzimy Bramę Młyńską dookoła i przez sąsiadujący z nią Park Zamkowy dochodzimy do Bramy Wałowej. To ostatnia z zachowanych dawnych bram do miasta.
Wracamy w kierunku rynku i Kolegiaty Mariackiej, w pobliżu której mamy zaparkowany samochód. Po drodze mijamy kolejny zabytek. Tym razem jest to gotycka kamienica znana jako Dom Protzena. Wzniesiona została w pierwszej połowie XV wieku, jednak swą nazwę zawdzięcza mieszkającemu tu na przełomie wieków XIX i XX karczmarzowi Carlowi Protzenowi. Tu również urodził się w 1887 roku słynny niemiecki malarz Carl Theodor Protzen.
Na tym kończymy nasze zwiedzanie Klejnotu Pomorza. Wracamy do samochodu i ruszamy do kolejnego miejsca na zaplanowanej na dzisiaj trasie.
KOŁBACZ
Dojeżdżamy do niewielkiej miejscowości Kołbacz. Samochód zostawiamy na parkingu w sąsiedztwie Kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Nie jest to jednak zwykły, wiejski kościółek, a jeden z najcenniejszych zabytków w naszym kraju. Nie bez przyczyny znalazł się na liście Pomników Historii Polski.
Niestety świątynia jest zamknięta, od południowej strony obstawiona rusztowaniami. Do środka nie wejdziemy. Obejdźmy ją zatem dookoła.
W sąsiedztwie kościoła odnajdujemy budynek nazywany Domem Opata.
Od strony południowej nawet nie mamy możliwości podejścia bliżej kościoła. Nie dość, że rozstawione jest rusztowanie, to całość ogrodzona płotem z metalowej siatki. Plac budowy 😐. Tylko jakoś nie widać ani robotników (może przez to, że mamy sobotę), ani materiałów budowlanych.
Podchodzimy pod ścianę frontową świątyni. Tu niewątpliwie uwagę zwraca przepiękna rozeta zdobiąca jej trójkątny szczyt. Istne dzieło sztuki!
Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa wraz z otaczającymi go zabudowaniami to dawny klasztor cystersów. Po kasacji zakonu mieściła się tu letnia rezydencja książąt pomorskich i domena państwowa. Obiekt ten jest najstarszym i największym opactwem cysterskim na całym Pomorzu. Co więcej, sam kościół, stanowiący wybitne dzieło powstałe na przełomie romanizmu i gotyku, jest najstarszą budowlą na Pomorzu Zachodnim wykonaną w stu procentach z cegły.
My tymczasem ruszamy w dalszą podróż. Przed nami nieco dłuższy przejazd.
GOŚCIKOWO-PARADYŻ
Dojeżdżamy do Gościkowo-Paradyża, niewielkiej miejscowości usytuowanej u zbiegu drogi ekspresowej S3 i autostrady A2, gdzie mamy w planie odwiedzić jeszcze jeden obiekt z listy Pomników Historii Polski. A będzie to kolejny przykład dawnego zespołu klasztornego cystersów.
Budowę gotyckiego Kościoła Najświętszej Marii Panny i Świętego Marcina rozpoczęto pod koniec XIII wieku. Jednak to co widzimy współcześnie, zawdzięczamy późnobarokowej przebudowie. A widać to przede wszystkim w bogatym wystroju wnętrza.
Dzisiaj w pocysterskich wnętrzach znajduje się Wyższe Seminarium Duchowne.
Opuszczamy klasztorny teren i ruszamy w dalszą drogę. Nie ujeżdżamy jednak za daleko, gdyż zatrzymujemy się w sąsiednim Jordanowie. A naszą uwagę przyciągają dwa, zlokalizowane obok siebie kościoły.
Na początek podchodzimy do tego bardziej schowanego w lesie, wyglądającego z daleka na zamknięty i niedostępny. To wybudowany w XIX wieku zbór ewangelicki. Schowany między drzewami, z bliska również nie wygląda na czynną świątynię.
Za to bliżej głównej drogi stoi druga ze wspomnianych świątyń. To z kolei rzymskokatolicki Kościół św. Anny. Ten jest otwarty, dzięki czemu możemy zajrzeć do wnętrza.
Kościół powstał z inicjatywy cystersów z Gościkowa-Paradyża w pierwszej połowie XVI wieku. Jego patronkę, świętą Annę, odnajdziemy w ołtarzu głównym, gdzie została przedstawiona na obrazie.
Niezwykle ciekawe i zabytkowe jest również otoczenie kościoła. Większość z rosnących tu drzew (jeśli nie wszystkie) są pomnikami przyrody!
Wracamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną do Poznania. Nie będzie ona jednak wiodła najkrótszą trasą, a nieco bardziej naokoło.
KLĘPSK
Około 30 kilometrów na południe od Świebodzina, w niedalekiej odległości od głównej drogi krajowej numer 32 znajduje się niewielka miejscowość Klępsk. To ostatni punkt naszej dzisiejszej wycieczki. A co nas tu sprowadza?
Otóż do Klępska sprowadza nas kościół. Kolejny kościół dzisiejszego dnia, aż chciałoby się powiedzieć. Ten jednak będzie zupełnie inny. Jedyne co go łączy z poprzednimi obiektami, to fakt, że również znajduje się na zaszczytnej liście Pomników Historii Polski.
Po dojechaniu na miejsce i zaparkowaniu samochodu pod murami kościoła, kierujemy się do wejścia, które jest... zamknięte. Ale nic straconego. Jesteśmy na taką sytuację przygotowani. Wiemy, że wisi tu karteczka z numerem telefonu osoby, która może wpuścić nas do środka. A wejść naprawdę warto! Pomimo nieco późnej pory, bo zbliża się powoli godzina 19, dzwonimy! Nic nie mamy do stracenia 😁.
Telefon odbiera miła pani, która zapewnia nas, że z chęcią zaraz przyjdzie. A my w tym czasie możemy zapoznać się z historią tego miejsca.
Kościół jest pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i wybudowany został najpewniej w latach 1367 - 1377. Tak przynajmniej wykazały najnowsze badania. Z nieco późniejszego okresu, bo z 1421 roku, pochodzą pierwsze wzmianki o nim w źródłach pisanych. A to co w nim najcenniejsze i najpiękniejsze to wnętrze. I o tym dowiadujemy się niebawem, gdy miła pani, której głos znamy z telefonu, otwiera nam drzwi i zaprasza do środka. Co tu pisać? To trzeba zobaczyć na własne oczy 😍.
Widoczne tu dekoracje malarskie i snycerskie są oryginalnymi, w pełni zachowanymi dziełami doby reformacji w Europie Środkowowschodniej. Zobaczymy tu 117 malowideł pokrywających niemal każdy element kościoła. Robi to naprawdę niesamowite, wręcz piorunujące wrażenie❗❗❗
Do najcenniejszych elementów świątyni należy ołtarz główny. Gotyckie dzieło pochodzi z około 1400 roku. Niezwykle cenna, ale przede wszystkim piękna, jest również ambona z 1614 roku.
Kolejnym ślicznym elementem, stanowiącym również najcenniejsze wyposażenie kościoła jest chrzcielnica. Ta z kolei pochodzi z 1581 roku.
Wizytę w tym cudownie pięknym miejscu (bo inaczej określić się go nie da) kończymy w sklepiku, gdzie uraczeni wnętrzem kościoła, zakupujemy wspaniałą książkę-album przybliżającą szczegółowo każdy element wystroju. To będzie nie tylko ciekawa, ale i miła dla oka lektura.
Żal opuszczać takie miejsce. Robimy jeszcze ostatni rzut oka na świątynne wnętrze, pani bardzo dziękujemy za umożliwienie zwiedzania i wracamy do samochodu, by ruszyć w dalszą drogę. Teraz już bezpośrednio do Poznania. Za nami niesamowity dzień spędzony wśród bezcennych zabytków stanowiących Pomniki Historii Polski. A przed nami około stukilometrowa droga powrotna do domu.
POZDRAWIAMY☺