Na obiad do pałacu.
Podobnie jak 👉dzień wczorajszy, tak i świąteczny poniedziałek spędzimy na poznawaniu okolic Poznania. Dziś ruszamy na południowy zachód do oddalonego o nieco ponad 20 kilometrów od stolicy Wielkopolski Stęszewa. Przejeżdżaliśmy przez to miasteczko podczas wycieczki rowerowej 👉w sierpniu 2019 roku, dzisiaj zagłębimy się nieco bardziej w jego historię. Może nie odnajdziemy tu wielkich zabytków, za to na pewno poczujemy klimat wielkopolskiego miasteczka.
STĘSZEW
Dojeżdżamy na parking w okolicy dworca kolejowego. Stąd rozpoczniemy dzisiejszy spacer po mieście. Na początek udajemy się na ulicę Poznańską. Tu zetkniemy się z dawnymi mieszkańcami Stęszewa, którzy po II wojnie światowej zostali wysiedleni do Niemiec. Mowa oczywiście o ewangelikach, którzy do 1945 roku licznie zamieszkiwali polskie ziemie zachodnie.
Na rogu ulicy Poznańskiej i Wojska Polskiego znajduje się obelisk upamiętniający dawną świątynię. W tym miejscu stał w latach 1900 - 1961 ewangelicki Kościół pod wezwaniem św. Zofii. Obok znajdowała się również pastorówka, a także cmentarz.
Do dnia dzisiejszego przetrwał za to w Stęszewie Kościół Trójcy Świętej. I do niego kierujemy teraz swe kroki. Gotycka świątynia wybudowana w 1463 roku, w swojej historii również miała protestancki epizod. Właśnie skończyła się msza święta więc mamy możliwość wejścia do środka.
W kościelnej kaplicy spoczywa Dorota Jabłonowska, polska szlachcianka, zmarła w 1773 roku. Co ją łączyło ze Stęszewem? Była dziedziczką dóbr rycerskich między innymi właśnie Stęszewa.
Z kościoła wędrujemy na rynek. Tu naszą uwagę przyciąga budynek pod numerem 8. To Muzeum Regionalne w Stęszewie, które ulokowane jest w jednym z najstarszych domów w mieście. Ta podcieniowa kamienica pochodzi z XVIII wieku.
Natomiast centralnym punktem rynku jest pomnik przypominający 1970 rok, kiedy to Stęszew obchodził 600 lat swojego istnienia. Upamiętniono na nim mieszkańców miasta, którzy na przestrzeni lat oddali swe życie w walce za wolną Ojczyznę.
Na drzwiach jednej z kamienic przy rynku zauważamy bardzo ciekawą klamkę. Czasami warto zwracać uwagę na szczegóły, bo można odnaleźć prawdziwe perełki 😀.
Z rynku udajemy się na ulicę Polną. Tam naszym celem jest niewielki kościółek, który za to dumnie dzierży miano sanktuarium. A dokładnie Sanktuarium Matki Bożej Stęszewskiej, które niestety jest zamknięte.
Wracamy w kierunku ulicy Dworcowej, wstępując po drodze do tej samej kawiarni co trzy lata temu na słodkie co nieco.
Trochę za wcześnie, by wracać już do domu. Póki co pogoda dopisuje, choć możliwe są przelotne opady. Postanawiamy odwiedzić jeszcze jedno miejsce.
BĘDLEWO
Ze Stęszewa przejeżdżamy około 10 kilometrów na południe do miejscowości Będlewo. Choć wieś ta nie jest zbyt duża, posiada na swoim terenie piękny obiekt. I to właśnie on stał się naszym kolejnym celem. Przepiękny pałac Bolesława Potockiego z 1866 roku, już od samego wejścia na jego teren prezentuje się niezwykle. Otoczony dodatkowo malowniczym parkiem z mostkami i stawami, jest idealnym miejscem na popołudniowy spacer. Niestety parkowi daleko do dawnej świetności, za to pałac wygląda zacnie.
Wchodzimy do środka, do holu, gdzie witają nas drewniane i bogato zdobione schody. Na piętro jednak nie będziemy wchodzić, bo te pomieszczenia nie są udostępnione do zwiedzania. Za to parter jak najbardziej możemy obejść.
Przez pokój zwany Salą Przejściową przechodzimy do Sali Rycerskiej.
Sala Rycerska, choć kojarzona z wojownikami w zbrojach, zdobiona jest portretami królów Polski.
Przechodzimy dalej, kolejno przez Salę Wykładową i Salę Niebieską.
W Sali Niebieskiej znajdują się cztery rzeźby, które przyciągają naszą uwagę. To uosobienie żywiołów, czyli ziemi, powietrza, wody i ognia.
Spacer po pałacu kończymy w Sali Kolumnowej.
Powoli zbliża się godzina 15, a to dobry czas na obiad. W będlewskim pałacu jest restauracja. Dlaczego by nie połączyć obu faktów i zjeść w tak pięknych okolicznościach przyrody i architektury. Zasiadamy więc wygodnie na pałacowym tarasie i po chwili delektujemy się pysznymi daniami.
Taki ciąg zdarzeń był nam chyba dzisiaj przeznaczony, bo jak tylko siadamy to zaczyna padać deszcz. Na szczęście niczym zdążyliśmy zjeść opad minął i suchą nogą mogliśmy wrócić do samochodu. Wracamy do Poznania. Weekend zbliża się niestety ku końcowi.
POZDRAWIAMY☺