sobota, 6 sierpnia 2022

Sudety rowerowo

Rowerem przez Park Krajobrazowy Doliny Bobru.

Nadchodzący weekend zapowiada się ciepło i słonecznie. To mocno zachęca nas do spędzenia tego czasu na łonie natury. Ale co tu wybrać… jechać w góry, a może na rower? Ochota jest na wszystko😁. A dlaczego by tak nie połączyć obu aktywności?! Wpadamy na pomysł, by zapakować rowery do samochodu i wyjechać w góry. Tak jeszcze nie jeździliśmy.
Tym sposobem w piątkowy wieczór przyjechaliśmy do Jeleniej Góry. Dzisiaj z samego rana pakujemy ekwipunek przewidziany na całodzienną wyprawę do naszych rowerowych sakw i bez zbędnej zwłoki ruszamy w trasę. Przed nami piękne tereny Parku Krajobrazowego Doliny Bobru.


Na początek kierujemy się w miejsce doskonale nam już znane. To Wzgórze Krzywoustego, położone malowniczo w zakolu rzeki Bóbr, na którym znajduje się wieża widokowa zwana Grzybkiem. Wielokrotnie już podziwialiśmy szerokie panoramy, jakie się rozciągają z tarasu widokowego na szczycie Grzybka. Dzisiaj jednak nie wspinamy się tam, a wygodną, wyasfaltowaną drogą, którą prowadzi szlak pieszo-rowerowy im. Mariana Południkiewicza, jeleniogórskiego lekarza i kierownika przychodni sportowej, ruszamy w kierunku Siedlęcina. Dzisiaj jest tu sucho, ciepło i przyjemnie. Ale mamy w pamięci nasz 👉marcowy spacer tym szlakiem w 2021 roku, kiedy to musieliśmy bardzo uważać, by nie przewrócić się na oblodzonym asfalcie.


Szybciutko dojeżdżamy do wysokiego wiaduktu kolejowego, przerzuconego nad wodami rzeki Bóbr. To fragment linii kolejowej łączącej dawniej Jelenią Górę ze Zgorzelcem i dalej niemieckim Berlinem. Pociągi jeżdżą tędy do dnia dzisiejszego, choćby do Szklarskiej Poręby.


W niewielkiej odległości od mostu znajduje się Cudowne Źródełko, którego wody wypływają ze znajdującej się powyżej Góry Kaplicznej. Jak głosi legenda, odbywały się tutaj „Sądy Boże”, podczas których osądzano rycerzy i czarownice.


Ruszamy dalej. Droga prowadzi cały czas przez malownicze tereny wzdłuż rzeki Bóbr. Wokół jest pięknie zielono i nieco rześko od płynącej wody. Ostatni odcinek szlaku nie jest już wyasfaltowany, a ułożony z kostki brukowej. Robi się znacznie wężej, wspinamy się nieco wyżej, by znaleźć się nad urwistym zboczem, stromo opadającym do rzeki. Jakże tu pięknie! Z jednej strony otaczają nas skały, z drugiej, gdzieś tam daleko w dole, szumią wody Bobru.


Dojeżdżamy do usytuowanego na wysokim zboczu Gościńca „Perła Zachodu”. Dzisiaj obiekt dostępny jest w bardzo ograniczonym zakresie, gdyż przygotowuje się do wesela. Nic tu po nas, nie zabawiamy za długo i jedziemy dalej. Droga ponownie stała się asfaltowa. Zjeżdżamy szybko (a nawet bardzo szybko, bo na tym odcinku naprawdę można się rozpędzić 😂) do zapory na Bobrze. Wybudowanie zapory w tym miejscu przyczyniło się do powstała na rzece Jeziora Modrego. Nad jego brzegiem robimy dłuższą przerwę na drugie śniadanie.







Posileni jesteśmy gotowi na dalszą jazdę. Kierujemy się do Siedlęcina, do Wieży Książęcej. Od dawna chcieliśmy tu przyjechać i w końcu nam się to udało. Zostawiamy rowery przed wejściem i ruszamy na zwiedzanie tego niezwykłego zabytku.


Wieża Książęca w Siedlęcinie to dawna wieża mieszkalna. Powstała w latach 1313-1315 z inicjatywy księcia jaworskiego Henryka I. Nieco później, bo mniej więcej w połowie XIV wieku powstały polichromie, które do dnia dzisiejszego możemy podziwiać w jej wnętrzach.



Zanim jednak dojdziemy do naściennych malowideł, dostrzegamy inny ciekawy eksponat. To nadproże portalu z dworu w Miedziance. Z historią tej niewielkiej dzisiaj miejscowości zapoznaliśmy się w maju bieżącego roku, podczas 👉spaceru po Miedziance. Oj, jak niewiele zostało z prężnego niegdyś miasteczka.


W piwnicach wieży, których dawne przeznaczenie nie do końca jest jasne (przypuszcza się, że były chłodniami, które wykładano bryłami lodu i przechowywano żywność) odnajdujemy wyryty w ścianie zodiakalny znak byka. To nasz znak zodiaku 😊.



Wchodzimy na wyższe kondygnacje. Tu trafiamy w końcu na to, co najcenniejsze w wieży. Wspaniałe, kolorowe polichromie, które zdobią ściany tej wielkiej sali. Co ciekawe, przedstawiają one sceny zaczerpnięte z legendy o sir Lancelocie, chyba najsłynniejszym Rycerzu Okrągłego Stołu.








Zwiedzanie Wieży Książęcej kończymy na strychu, gdzie możemy zerknąć nie tylko na konstrukcję samej wieży, ale skąd mamy również piękny widok na zabudowę Siedlęcina.



Schodzimy na sam dół i opuszczamy zabytkowe, gotyckie mury wieży. Na koniec możemy zobaczyć jeszcze jak zmieniała się ta budowla i jej otoczenie na przestrzeni wieków.



Czas ruszać w dalszą drogę. Kierujemy się teraz na Strzyżowiec. Jedziemy główną drogą, którą poprowadzona została ulica Lwówecka. Choć my wyjeżdżamy właśnie z Siedlęcina, napotykamy bardzo ładnie rzeźbioną tablicę z napisem „Siedlęcin wita”. Powoli otwierają nam się widoki na Karkonosze.



Tak dojeżdżamy do rozwidlenia dróg w Strzyżowcu. Główna droga odbija nieco w prawo, my natomiast kierujemy się na węższą, ale nadal asfaltową drogę, prowadzącą w dół do Jeziora Pilchowickiego. Tu rower jedzie sam i to coraz szybciej. Tym sposobem, bez większego wysiłku, osiągamy dawną stację kolejową Pilchowice Zapora. Przebiegająca tędy linia kolejowa jest już nieczynna, budynek niszczeje, za to widoki są przepiękne. Znajdujemy się nadal całkiem wysoko nad taflą Jeziora Pilchowickiego. A stąd jego wody wspaniale komponują się z widocznym w tle pasmem Karkonoszy.






Ruszamy dalej w kierunku tamy. W oddali widoczny jest nieczynny most kolejowy. Wybudowany został na początku XX wieku, a zrobiło się o nim głośno w ostatnich latach za sprawą amerykańskiego przemysłu filmowego. Otóż pomysł zza oceanu był taki, by wysadzić most na potrzeby kręcenia filmu. Spotkało się to z dużym sprzeciwem i dopiero wpisanie obiektu na listę zabytków uchroniło go od zniszczenia.


My tymczasem wjeżdżamy na tamę. Zapora Pilchowice wybudowana została w latach 1904-1912 w celu ochrony przed powodziami. Dokładnie rzecz ujmując jest odpowiedzią na wielką powódź jaka nawiedziła Karkonosze i Kotlinę Jeleniogórską w lipcu 1897 roku. W momencie zakończenia budowy był to największy obiekt tego typu w Europie. Zresztą do dzisiaj dzierży dumnie miano najwyższej kamiennej i łukowej zapory w Polsce. I jest drugą zaporą w naszym kraju pod względem wysokości i wieku, uwzględniając wszystkie tamy niezależnie od konstrukcji.




Widoczne w dole budynki to elektrownia wodna. Tak! Zapora nie tylko chroni przed powodzią, ale również dzięki spiętrzeniu wody, turbiny mogą produkować prąd.


Przejeżdżamy przez tamę na drugą stronę. Przyjemnie się zjeżdżało w dół, teraz niestety będzie trzeba się nieco wspiąć. Trzymając się znaków Euroregionalnego Szlaku Rowerowego ER-6 nabieramy wysokości, kierując się ku miejscowości Pokrzywnik. Wysiłek umilają piękne panoramy Karkonoszy, na oglądanie których możemy zrobić sobie przerwę.








Po osiągnięciu Pokrzywnika zjeżdżamy z asfaltowej drogi w jej szutrowy odpowiednik. Teraz trzymamy się zielonego Szlaku Zamków Piastowskich. Z każdym przejechanym metrem droga staje się węższa, nieco bardziej zarośnięta. Tak dojeżdżamy pod punkt widokowy Kapitański Mostek. Tu musimy zejść z siodełka i na chwilę zostawić rowery. Wchodzimy na górę.


Widoki… cóż? Nie zapierają dechu w piersiach. Najlepiej widoczna jest Śnieżka (1603 m n.p.m.) oraz szybki nurt przepływającego dołem Bobru.








Wracamy do naszych rowerów i ruszamy w dalszą drogę. Nadal trzymamy się zielonego szlaku, któremu towarzyszy teraz również szlak niebieski. Oba sprowadzają nas w dół, w kierunku rzeki. Na tym odcinku ciężko mówić o jeździe, przez większość drogi jesteśmy zmuszeni prowadzić rowery. Ale to w końcu szlak pieszy, to nie możemy mieć pretensji.


Dochodzimy do wąskiego mostku przerzuconego nad wodami rzeki Kamienica. To lewy dopływ rzeki Bóbr, z którym łączy się około 500 metrów dalej. Most pozbawiony jest wszelkich poręczy i zabezpieczeń. Ostrożnie przechodzimy i przeprowadzamy rowery na drugą stronę.




Skoro schodziliśmy, to teraz po minięciu rzeki musimy się ponownie wspiąć. Tutaj na szczęście szlak wygląda nieco lepiej, są odcinki, które możemy pokonać jadąc. Ostatecznie szlak zielony doprowadza nas do szerokiej, szutrowej drogi, którą dojeżdżamy do miejscowości Wrzeszczyn.




We Wrzeszczynie znajduje się kolejna tama utworzona na Bobrze. Jest ona jednak zdecydowanie mniejsza niż ta pilchowicka. Ponownie przekraczamy wody Bobru, przejeżdżając przez tamę na drugą jej stronę. Kontynuujemy jazdę szlakiem rowerowym ER-6, kierunek Jelenia Góra.



Jedziemy wygodnym szlakiem wzdłuż brzegu rzeki Bóbr. W pewnym momencie dostrzegamy odbijające się w wodzie zabudowania. To Siedlęcin.



Ponownie dojeżdżamy do Wieży Książęcej, którą dzisiaj zwiedzaliśmy. Stąd drogę powrotną już bardzo dobrze znamy. Tama na Bobrze, dzięki której powstało Jezioro Modre, dalej Gościniec „Perła Zachodu”, do którego teraz musimy się ostro wspiąć, i most kolejowy na koniec. Ostatecznie dojeżdżamy z powrotem do Jeleniej Góry, gdzie w jednej z restauracji przy Placu Ratuszowym godnie kończymy wspaniałą wycieczkę.






Najedzeni wracamy do naszej jeleniogórskiej kwatery na zasłużony odpoczynek. Choć nie przejechaliśmy jakoś bardzo dużo, bo wyszło nam nieco ponad 38 kilometrów, to jednak górski teren, ciągłe zjazdy i podjazdy oraz odcinki, gdzie musieliśmy prowadzić rowery, wszystko razem wpłynęło na nasze ogólne zmęczenie. Nic jednak nie przytłumi olbrzymiej radości z fantastycznie spędzonego dnia.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz