czwartek, 11 czerwca 2020

Baszta w Czchowie, Zamek Tropsztyn i szczyt Jaworz

Ruszamy na południowy-wschód Polski po szczyty do Diademu Polskich Gór.

No i nastał czerwiec. A to miesiąc, w którym mieliśmy zaplanowany dwutygodniowy urlop. Jednak jak narazie pogoda nas nie rozpieszcza, co chwilę pada i przechodzą silne burze. Dodatkowo wokół panuje pandemia koronawirusa. Wszystko to sprawia, że skracamy nasze plany urlopowe do tygodnia. Jeśli dodamy do tego długi weekend ze świętem Bożego Ciała, zyskujemy aż 11 wolnych dni.
Skoro nie dwa tygodnie w Tatrach, bo tam pierwotnie planowaliśmy jechać, to może tydzień w Bieszczadach. Te plany szybko weryfikuje możliwość wynajęcia kwatery. Dokładnie w tym czasie odbywa się Bieg Rzeźnika, który sprawił, że znalezienie wolnego miejsca noclegowego graniczy z cudem. No to ponownie zmieniamy nasze plany.
W górach Polski południowo-wschodniej brakuje nam wielu szczytów do Diademu Polskich Gór. To mobilizuje nas do wyjazdu w Beskid Niski. I to on staje się ostatecznie naszym celem.
W czwartkowy poranek wyruszamy z Poznania. Naszym pierwszym celem jest Krynica-Zdrój, w której mamy wynajęty apartament na pierwsze 4 noce.
Dla urozmaicenia sobie drogi odwiedzamy po drodze ruiny zamku królewskiego pochodzącego z  przełomu XIII / XIV wieku w Czchowie. U podnóża wzniesienia o nazwie Baszta nad Dunajcem parkujemy samochód i ruszamy na króciutki spacer na wzgórze.


Kolejny przystanek robimy przy Zamku Tropsztyn, malowniczo położonym nad Dunajcem. Niestety już na bramie odczytujemy informację, iż w tym roku zamek jest zamknięty z powodu pandemii. Nie pozostaje nam nic innego jak zejść nad rzekę i z tej perspektywy spojrzeć na wynurzającą się ponad koronami drzew budowlę.




Po krótkim spacerze wzdłuż brzegów Dunajca ruszamy w dalszą drogę. Kolejnym przystankiem jest Skrzętla-Rojówka, niewielka miejscowość na terenie Beskidu Wyspowego. Tu dojeżdżamy do Kaplicy Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, koło której parkujemy samochód. Przebiega tędy niebieski szlak pieszy, za którego śladem chcemy dojść na szczyt Jaworza, pierwszego z brakujących nam szczytów z Diademowej listy.




Początkowo asfaltową drogą, później kawałek szutrową dochodzimy na szczyt… Babiej Góry. Ta jest dużo niższa od jej znanej siostry, najwyższej w Beskidzie Żywieckim, bo mierzy tylko nieco ponad 700 m n.p.m.


Tuż za Babią Górą wchodzimy na drogę wyłożoną betonowymi płytami, która całkiem stromo sprowadza nas w dół do kolejnej asfaltowej drogi. Widoki za to są stąd przepiękne, ze szczytem Jaworza na wprost nas i widoczną wieżą widokową na jego zboczach. A wokół pięknie kwitnące łąki.






Szlak niebieski sprowadza nas po chwili z asfaltowej drogi na żwirową ścieżkę. Dochodzimy do Kapliczki pod wezwaniem Matki Bożej Limanowskiej. Rozpoczynamy wspinanie się na szczyt.



Dochodzimy do wieży widokowej. Tu robimy krótką przerwę na wejście na jej taras widokowy, po czym ruszamy w dalszą wędrówkę na Jaworz.





Trzymając się cały czas znaków szlaku niebieskiego dochodzimy na szczyt. Zdobywamy Jaworz, szczyt o wysokości 918 m n.p.m, zaliczany do Diademu Polskich Gór.


Rozpoczynamy schodzenie. Nie wracamy niebieskim szlakiem, a odbijamy za wskazaniami drogowskazu w kierunku Jaskini Zbójnickiej. Nie jest to taka jaskinia jaką sobie wyobrażamy, a jedynie zagłębienie w ziemi między skałami.



Ruszamy dalej w kierunku Hubertówki pod Jaworzem, gdzie chcemy chwilę odpocząć i zjeść coś ciepłego, po czym ruszyć w drogę powrotną do samochodu.



Na parking koło kaplicy wracamy w trakcie mszy z okazji Bożego Ciała. Co gorsza nasz samochód został zastawiony. Na szczęście odnalazł się kierowca samochodu obok nas i po wielu manewrach udało się wyjechać.
W planie na dzisiaj mieliśmy jeszcze zdobycie szczytu Jaworze w Beskidzie Niskim. Jednak nadciągające chmury i grzmoty zwiastujące nadchodzącą burzę weryfikują nasze plany. Jedziemy od razu do Krynicy-Zdroju, do naszej kwatery. Po drodze łapie nas intensywny deszcz.

Późnym popołudniem wychodzimy jeszcze do gruzińskiej restauracji, spróbować nieco innych smaków. Po drodze odwiedzamy Bogusława Kaczyńskiego, a dokładnie jego pomnik-ławeczkę.



Bardzo smacznie zakończony dzień, choć trochę na ostro 😋.

Parametry wędrówki na Jaworz:
   Długość 9,5 km.      
      Czas przejścia 2:55 h.
         Suma przewyższeń 408 m.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz