sobota, 13 czerwca 2020

Głównym Szlakiem Beskidzkim na Jaworzynę Krynicką

Zdążyć przed tłumem i upałem.

Na dzień dzisiejszy prognozy przewidują gorącą i słoneczną pogodę. My zaplanowaliśmy sobie wędrówkę na Jaworzynę Krynicką. Na ten szczyt można wjechać również kolejką gondolową, co oznacza, że będzie tłum. Aby zdążyć przed najazdem ludzi i największym upałem wędrówkę rozpoczynamy wczesnym rankiem.
Spod naszej kwatery, położonej wysoko na ulicy Zamkowej, schodzimy w dół do szlaku niebieskiego i żółtego. Te doprowadzają nas do głównej drogi przebiegającej przez Krynicę-Zdrój, którędy przebiega już szlak czerwony. To Główny Szlak Beskidzki, za którego wskazaniami chcemy dojść na szczyt.



Szlak prowadzi nas początkowo wzdłuż ruchliwej ulicy, by w końcu odbić ostro pod górę w prawo. Nadal idziemy wzdłuż asfaltowej drogi, jednak ta na szczęście nie jest tak uczęszczana. Ostatecznie dochodzimy do lasu, gdzie mamy nadzieję rozpocząć prawdziwą górską wędrówkę. Wspinamy się po stokach Holicy (697 m n.p.m.). Po osiągnięciu najwyższego punktu schodzimy w dół ku ulicy Czarny Potok. Wychodzimy koło sporych rozmiarów kompleksu wypoczynkowego. Wędrujemy wzdłuż niego przez chwilę, aż do odbicia w lewo za wskazaniami czerwonego szlaku. Ponownie wchodzimy do lasu, by po chwili wyjść na obszernej łące. Tu dostrzegamy w oddali nasze miejsce docelowe – górną stację kolei gondolowej na szczycie Jaworzyny Krynickiej. Natomiast z prawej wynurza się zza koron drzew wieża widokowa na krynickich Słotwinach.






Przechodzimy przez łąkę, ponownie wchodzimy do lasu i rozpoczynamy wspinanie się na szczyt. Mijamy liczne wyciągi narciarskie, oczekujące na sezon zimowy.





Główny Szlak Beskidzki doprowadza nas pod Diabelski Kamień. Tu możemy zapoznać się z ciekawą legendą jego powstania.



Po krótkim odpoczynku ruszamy w dalszą drogę. Już niewiele dzieli nas od szczytu. Dochodzimy do kolejki, która ku naszemu zdziwieniu już jeździ. Po chwili dostrzegamy w wagonikach ludzi. A to oznacza, że uruchomiono wyciąg szybciej niż na stronie internetowej napisano. Na szczęście przed nami ostatnie podejście, mamy nadzieję, że ludzi dużo jeszcze nie będzie.


Nasze oczekiwania się spełniają. Tłumów jeszcze nie ma, choć z każdym nadjeżdżającym wagonikiem wysypuje się kolejna garstka ludzi. Szybkie zdjęcie, pamiątkowa pieczątka w naszych książeczkach GOT i ruszamy dalej.




Teraz naszym celem jest Schronisko PTTK Jaworzyna Krynicka im. Józefa Piłsudskiego. Budynek zlokalizowany jest kilka minut drogi od szczytu i prowadzi do niego zielony szlak. Tu ludzie jeszcze nie doszli, jest cicho i spokojnie. Możemy usiąść na ławce i zrelaksować się. Zamawiamy wczesny obiad, który ochoczo zjadamy na świeżym powietrzu.





Przy schronisku znajduje się Kapliczka św. Jana Pawła II z rzeźbą papieża (naszym zdaniem mało podobną do Karola Wojtyły) oraz Muzeum Turystyki Górskiej, niestety teraz zamknięte z powodu pandemii.


Z każdą mijającą minutą coraz więcej ludzi zaczyna przybywać do schroniska. To oznacza, że czas ruszać w dalszą wędrówkę. To jeszcze nie koniec zdobywania szczytów na dzisiaj.
Schodzenie ze schroniska kontynuujemy zielonym szlakiem, który doprowadza nas w już znane miejsca. Ponownie przechodzimy przez Diabelski Kamień, za którym jednak odbijamy w lewo i rozpoczynamy strome schodzenie do Doliny Czarnego Potoku. Tu znajduje się również dolna stacja kolei gondolowej na Jaworzynę Krynicką. Na wprost mamy piękny widok na wieżę widokową na Słotwinach.





W Dolinie Czarnego Potoku kontynuujemy wędrówkę zielonym szlakiem, teraz wspinając się na Przełęcz Krzyżową. Tu zmieniamy przewodnika z zielonego na żółty i za jego wskazaniami kontynuujemy wędrówkę na szczyt Krzyżowej Góry. Jak sama nazwa wskazuje na szczycie znajduje się krzyż, który został ufundowany przez kuracjuszy w 1857 roku. Miał być podzięką za uratowanie Krynicy-Zdroju od likwidacji przez ówczesne władze zaboru austriackiego.







Dalsza wędrówka za znakami szlaku żółtego sprowadza nas w dół do Krynicy-Zdroju. Dochodzimy do miejsca połączenia się ze szlakiem niebieskim, za którym odbijamy w lewo, w dość szeroką, leśną drogę, stromo prowadzącą ku ulicy Zamkowej. Tym samym znacznie skracamy sobie szlak. Wychodzimy na zakręcie wspomnianej ulicy Zamkowej. Po wejściu na jej asfaltowe podłoże czujemy jak dzisiaj gorąco. Czarny asfalt oddaje niemiłosierne ciepło. Kilka metrów podejścia do kwatery okazuje się wyczerpującą wędrówką.
Jeszcze sporo dnia przed nami. Wczesne wyjście zaowocowało wczesnym powrotem. Resztę dnia wykorzystamy na odpoczynek i relaks na tarasie. Trzeba nacieszyć się ciepłym dniem, bo od jutra wraca chłód.


POZDRAWIAMY