Burzowy powrót do domu.
Po ponad tygodniu spędzonym u
naszych południowych sąsiadów nastał dzień powrotu do domu. To był bardzo
owocny czas. Zdobyliśmy w tym rejonie wszystkie zaplanowane szczyty zaliczane
do 👉Korony Sudetów oraz 👉Korony Sudetów Czeskich. Sporo przybyło nam również do
odznaki 👉Sudecki Włóczykij. Wracamy do Polski!
Drogą numer 11 w kierunku
południowo-zachodnim opuszczamy Šumperk, który przez ostatni czas był naszym
domem i bazą wypadową na wyjazdy górskie. Ten fragment trasy znamy z kilku wcześniejszych
przejazdów. Wiemy o ciekawym widoku, który rozpościera się z najwyższego punktu
drogi pomiędzy miejscowościami Šumperk i Bludov. Dzisiaj postanowiliśmy się tu zatrzymać na chwilę.
W dole widoczne są zabudowania Šumperku. A w oddali najwyższy szczyt jaki zdobyliśmy podczas tego
wyjazdu, czyli 👉Praděd (1491 m n.p.m.). Nawet z tak daleka widać wieżę na jego
szczycie.
To nasze ostatnie spojrzenie
na Pradziada. Przed nami zjazd do miejscowości Bludov, skąd takiego widoku już
nie będzie. Z biegiem kilometrów droga zmienia bieg na bardziej północny,
doprowadzając nas do swojej odpowiedniczki o numerze 43. Jej śladem dojeżdżamy na przejście graniczne Boboszów – Dolni Lipka. Zanim jednak wjedziemy
do Polski, przystajemy jeszcze po czeskiej stronie na parkingu. Ta krótka
przerwa spowodowana jest pięknym widokiem jaki dostrzegamy z prawej strony.
To Masyw Śnieżnika i widoczny tu jeden z bardziej charakterystycznych jego
szczytów. Mowa oczywiście o Trójmorskim Wierchu (1145 m n.p.m.). Na jego szczycie znajduje się
wieża widokowa, na której 👉mieliśmy okazję być. Aktualnie, ze względu na zły
stan techniczny, jest niedostępna dla wędrowców.
Przekraczamy
granicę i po ponad tygodniu jesteśmy ponownie w Ojczyźnie. Kolejny przystanek
robimy w Międzylesiu, gdzie napotykamy na piękną rzeźbę św. Jana Nepomucena. U
styku ulic Ludwika Waryńskiego i Kościelnej, na moście nad niewielką rzeczką
Dolną stoi pomnik tego orędownika podczas powodzi.
Jedziemy dalej północ. Mamy w
planie odwiedzenie jeszcze kilku miejsc, a najbliższe to Bystrzyca Kłodzka.
Zaczyna nas jednak niepokoić jedna rzecz. Jak tylko przekroczyliśmy
granicę wokół pojawiły się ciemne
chmury. Teraz stają się one intensywnie granatowe, niemal czarne.
Niestety nasze obawy się
spełniają i tuż przed Bystrzycą Kłodzką zaczyna padać. W kilka minut deszcz
rozwija się do potężnej ulewy. Pojawiają się coraz częstsze i intensywniejsze
wyładowania. Burza na całego! Rezygnujemy z wizyty w mieście. Kolejne punkty
przewidzianego na dzisiaj programu również niweczy burza, która rozstaje się
nami dopiero przed Wrocławiem. Później już tylko pada. Raz mocniej, raz słabiej, ale w trybie ciągłym niemal przez całą drogę do Poznania.
I tak kończy się nasz
wyjazd. Bezpiecznie wracamy do domu. A już od jutra trzeba będzie wrócić do
codziennych obowiązków.
POZDRAWIAMY☺