poniedziałek, 20 czerwca 2022

Ostatnie spojrzenie na Praděda (Czechy, Polska)

Burzowy powrót do domu.

Po ponad tygodniu spędzonym u naszych południowych sąsiadów nastał dzień powrotu do domu. To był bardzo owocny czas. Zdobyliśmy w tym rejonie wszystkie zaplanowane szczyty zaliczane do 👉Korony Sudetów oraz 👉Korony Sudetów Czeskich. Sporo przybyło nam również do odznaki 👉Sudecki Włóczykij. Wracamy do Polski!
Drogą numer 11 w kierunku południowo-zachodnim opuszczamy Šumperk, który przez ostatni czas był naszym domem i bazą wypadową na wyjazdy górskie. Ten fragment trasy znamy z kilku wcześniejszych przejazdów. Wiemy o ciekawym widoku, który rozpościera się z najwyższego punktu drogi pomiędzy miejscowościami Šumperk i Bludov. Dzisiaj postanowiliśmy się tu zatrzymać na chwilę.
W dole widoczne są zabudowania Šumperku. A w oddali najwyższy szczyt jaki zdobyliśmy podczas tego wyjazdu, czyli 👉Praděd (1491 m n.p.m.). Nawet z tak daleka widać wieżę na jego szczycie.



To nasze ostatnie spojrzenie na Pradziada. Przed nami zjazd do miejscowości Bludov, skąd takiego widoku już nie będzie. Z biegiem kilometrów droga zmienia bieg na bardziej północny, doprowadzając nas do swojej odpowiedniczki o numerze 43. Jej śladem dojeżdżamy na przejście graniczne Boboszów – Dolni Lipka. Zanim jednak wjedziemy do Polski, przystajemy jeszcze po czeskiej stronie na parkingu. Ta krótka przerwa spowodowana jest pięknym widokiem jaki dostrzegamy z prawej strony. To Masyw Śnieżnika i widoczny tu jeden z bardziej charakterystycznych jego szczytów. Mowa oczywiście o Trójmorskim Wierchu (1145 m n.p.m.). Na jego szczycie znajduje się wieża widokowa, na której 👉mieliśmy okazję być. Aktualnie, ze względu na zły stan techniczny, jest niedostępna dla wędrowców.



Przekraczamy granicę i po ponad tygodniu jesteśmy ponownie w Ojczyźnie. Kolejny przystanek robimy w Międzylesiu, gdzie napotykamy na piękną rzeźbę św. Jana Nepomucena. U styku ulic Ludwika Waryńskiego i Kościelnej, na moście nad niewielką rzeczką Dolną stoi pomnik tego orędownika podczas powodzi.


Jedziemy dalej północ. Mamy w planie odwiedzenie jeszcze kilku miejsc, a najbliższe to Bystrzyca Kłodzka. Zaczyna nas jednak niepokoić jedna rzecz. Jak tylko przekroczyliśmy granicę wokół pojawiły się ciemne chmury. Teraz stają się one intensywnie granatowe, niemal czarne.
Niestety nasze obawy się spełniają i tuż przed Bystrzycą Kłodzką zaczyna padać. W kilka minut deszcz rozwija się do potężnej ulewy. Pojawiają się coraz częstsze i intensywniejsze wyładowania. Burza na całego! Rezygnujemy z wizyty w mieście. Kolejne punkty przewidzianego na dzisiaj programu również niweczy burza, która rozstaje się nami dopiero przed Wrocławiem. Później już tylko pada. Raz mocniej, raz słabiej, ale w trybie ciągłym niemal przez całą drogę do Poznania.
I tak kończy się nasz wyjazd. Bezpiecznie wracamy do domu. A już od jutra trzeba będzie wrócić do codziennych obowiązków.

POZDRAWIAMY