niedziela, 12 czerwca 2022

Slunečná i Jeleni vrch (Czechy)

Delikatnie na początek... czyli aklimatyzacja w górach.

Sudety czeskie – dzień 2. Zaczynamy wojaże po górach. Po wczorajszym zdobyciu szczytu 👉Boží hora w północnych Czechach, dzisiaj ruszamy bardziej na wschód i południe w stosunku do Šumperku, w którym mieszkamy. 

SLUNEČNÁ - 802 m n.p.m.


Pierwszym celem jest masyw górski Niski Jesionik i najwyższy tu szczyt o nazwie Slunečná. By go zdobyć jedziemy do miejscowości Dětřichov nad Bystřicí, skąd za wskazaniami czerwonego szlaku wyruszymy na wędrówkę. Zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu nieczynnej restauracji.


Jak to u naszych południowych sąsiadów często bywa, idziemy wyasfaltowaną drogą. Przez wykarczowanie lasu teren nie jest osłonięty. Dzisiaj jednak słońca nie ma, gdyż na niebie dominują raczej gęste chmury. Na szczęście jest ciepło, przez co wędrówka jest łatwa i przyjemna.


Asfalt kończy się, a właściwie schodzimy z niego, gdy nasz szlak odbija w prawo. O ile do tego miejsca przewyższenia były niewielkie, to teraz przed nami odcinek stromego podejścia. Niebawem jednak wyłania się biało-czerwona wieża, oznaczająca kres wysiłku.


Dochodzimy do widocznego z daleka masztu radiowo-telewizyjnego. W jego sąsiedztwie, na drzewie, znajdują się znaki oznaczające szczyt Slunečnej. Według naszej mapy jednak nie jest to jeszcze wierzchołek.


Ten odnajdujemy około 200 metrów dalej, idąc zgodnie z przebiegiem czerwonego szlaku. Znak geodezyjny znajduje się niemal przy drodze. Teraz możemy uznać, że zdobyliśmy Słoneczną, bo tak po polsku należałoby nazwać ten szczyt o wysokości 802 metrów nad poziomem morza. Jako najwyższe wzniesienie Niskiego Jesionika, Slunečná zaliczana jest do 👉Korony Sudetów oraz 👉Korony Sudetów Czeskich.



Wracamy identycznie jak tu przyszliśmy. Mijamy maszt radiowo-telewizyjny, przy którym skręcamy w prawo, w dół, by dojść do asfaltowej drogi. Teraz możemy popatrzeć na widoki. Wchodząc były one za naszymi plecami i nawet nie mieliśmy pojęcia co straciliśmy.


Asfalt doprowadza nas z powrotem do miejscowości Dětřichov nad Bystřicí. Ostatni etap to przejście między zabudowaniami na parking, gdzie zostawiliśmy samochód.



JELENI VRCH - 345 m n.p.m.


Gdzie teraz? Jedziemy na zachód i nieco na południe. Celem jest usytuowana w dolinie rzeki Moravy miejscowość Stavenice. Tu zjeżdżamy z głównej drogi numer 444 w wąską asfaltową dróżkę, którą dojeżdżamy do mostu nad niewielką rzeczką Doubravka. Tu również kończy się asfalt. Dalej droga jest szutrowa i obowiązuje zakaz ruchu. Zgodnie z jej przebiegiem ruszamy na drugą dziś wędrówkę.


Idziemy wzdłuż pól, na których trwa akurat zbieranie siana.  Chmur na niebie jest zdecydowanie mniej niż rano, przez co intensywniej grzeje teraz słońce. Po około 700 metrach dochodzimy na skraj lasu, który przynosi w końcu cień. Tu odbijamy w lewo w widoczną ścieżkę. Idziemy jakby wąwozem. A przynajmniej takie mamy wrażenie patrząc na rzeźbę otaczającego nas terenu.



Leśne ścieżki wyprowadzają nas na polanie koło drewnianego płotu. Skręcamy w lewo, by ponownie wejść do lasu. Wspomagając się wskazaniami GPS w telefonie dochodzimy do pozostałości ambony myśliwskiej. A tuż za nią dostrzegamy na drzewie jakieś oznaczenia.




Według naszej mapy drzewa z białymi tabliczkami to szczyt Jeleni vrch. To niewysoka górka, bo mierząca zaledwie 345 metrów nad poziomem morza. Jako najwyższe wzniesienie niecki Mohelnická brázda, co geologicznie oznacza rodzaj obniżenia terenu, szczyt ten zaliczany jest do 👉Korony Sudetów Czeskich. A dokładnie rzecz ujmując jesteśmy w Sudetach Wschodnich.


Nie odnajdujemy tu nigdzie tabliczki szczytowej. Zdobycie góry potwierdzamy zatem zdjęciem przy charakterystycznym drzewie z białymi tabliczkami, po czym ruszamy w drogę powrotną. Schodzimy nieco inaczej, trzymając się szerszych i mniej zarośniętych leśnych dróg. Tak osiągamy punkt oznaczony drogowskazem o nazwie U Lesanky. Stąd już wygodna droga poprowadzi nas na parking.




Wracając zauważyłem na swoich nogach maleńkie, czarne punkciki, które po dokładniejszym przyjrzeniu się okazały się być… spacerującymi kleszczami. I to ile ich tu jest 😱. Ściągam każdego po kolei. Przy samochodzie oglądamy się jeszcze nawzajem ściągając ostatnie okazy. 
Kończymy dzisiejsze wędrówki i wracamy do Šumperku. Tam jeszcze wizyta w jednej z restauracji na ciepłej obiadokolacji. Należy się solidny posiłek po całym dniu spędzonym na łonie natury. Tym bardziej, że decydujemy się na tradycyjnego, czeskiego knedlika z gulaszem 😋.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz