Po drabinkach na szczyt.
PRADĚD - 1491 m n.p.m.
Przed nami bardzo ciekawy dzień. Wyruszamy na
długą, całodzienną wędrówkę na drugi co do wysokości szczyt Czech, na który
prowadzi znakowany szlak. W tym celu przejeżdżamy z Šumperku na północny-wschód
kraju, do miejscowości Karlova Studánka. Nieco powyżej jej centrum, przy drodze
numer 450, znajduje się sporych rozmiarów parking. Co ciekawe jest on darmowy, a
co najważniejsze, położony tuż przy interesującym nas szlaku.
Samochód zostaje na parkingu, a my wkraczamy na szlak. Póki co prowadzą nas
dwa kolory: niebieski i żółty. Oba wiją się malowniczo wzdłuż potoku Bilá Opava,
przeprowadzając nas przez kolejne mostki przerzucone ponad bystrymi wodami
strumienia.
Dochodzimy do rozdroża Na Paloučku. Tu szlaki
rozchodzą się, ostatecznie prowadząc jednak do tego samego miejsca. Na wędrówkę
w górę wybieramy kolor żółty, a niebieskim pójdziemy w drodze powrotnej. Ten
żółty jest ponoć dużo ciekawszy i urozmaicony licznymi drabinkami i kładkami,
które łatwiej pokonywać w górę. Taka mała namiastka Słowackiego Raju 😁.
I faktycznie niebawem pojawiają się pierwsze przeszkody, albo bardziej ułatwienia 😏. Na pewno ciekawe atrakcje 😄. Pokonujemy kolejne mostki, kładki, drabinki i
schodki, by bezpiecznie i suchą nogą przejść przez wody potoku Bilá Opava.
Krajobraz wokół jest intensywnie zielony, a w uszach słychać tylko głośny szum
spływającej wody.
Okazuje się, że chodzenie po kładkach i drabinkach też może być męczące 😁. Tak dochodzimy do Wielkiego Wodospadu. Ten jednak
jest już dość nisko pod nami, przez co możemy go obejrzeć jedynie z tej perspektywy.
Pokonując drabinki wspięliśmy się na tyle wysoko, że jesteśmy już znacznie
powyżej strumienia.
Nawet nie wiemy kiedy żółty szlak, wiodący tą
niezwykle malowniczą doliną, doprowadza nas Nad Wodospady Bílé Opavy. Szlak
urozmaicony przeszkodami pokonuje się z takim zaangażowaniem i jednocześnie
radością, że człowiek nie zdaje sobie sprawy jak szybko mija droga.
Teraz ponownie za wspólnymi znakami szlaków
żółtego i niebieskiego ruszamy dalej przed siebie. Wygodną, leśną ścieżką
dochodzimy Pod Ovčárnou, gdzie ponownie następuje rozstanie. Szlak żółty odbija
w lewo, w dół, a my idziemy dalej prosto, trzymając się teraz wyłącznie koloru
niebieskiego.
Dochodzimy do Schroniska Barborka. Czas na
przerwę i uzupełnienie kalorii, które spaliliśmy wspinając się po drabinach.
Podążając dalej za szlakiem koloru niebieskiego
dochodzimy szybciutko do rozdroża U Barborky. Tu zmieniamy przewodnika. Dalej
powędrujemy za wskazaniami zielonej farby. Towarzyszyć nam będzie również kolor
czerwony. Stąd widać już cel - charakterystyczną wieżę na szczycie.
Przy Schronisku Barborka wkroczyliśmy na
asfaltową drogę, która teraz będzie nam towarzyszyła aż na sam szczyt. Nie
słychać już szumu wody, jedynie ptaszki umilają wędrówkę swym śpiewem. No i
krajobrazy… te z każdym krokiem robią się coraz piękniejsze.
W oddali dostrzegamy Masyw Śnieżnika z
najwyższym w tym paśmie Śnieżnikiem (1423 m n.p.m.). Dzięki charakterystycznemu kształtowi i
budowanej tam wieży widokowej jest łatwy do rozpoznania.
Asfaltową drogą wspinamy się nieustannie pod
górę. Mijamy skrzyżowanie szlaków Pod Pradědem, gdzie dołącza do nas szlak
niebieski i dalej Rozdroże pod Pradědem, gdzie opuszczają nas szlaki czerwony i
zielony. My natomiast kontynuujemy wędrówkę za wskazaniami koloru niebieskiego.
Ostatni etap to podejście i jednocześnie
obejście wieży niemal dookoła. Wokół pojawiają się coraz pełniejsze panoramy, a
sama wieża rośnie w oczach. W końcu jesteśmy coraz bliżej, to nie ma się co
dziwić 😁.
Tuż przed szczytem dostrzegamy w dole budynek Hotelu Ovčárna pod
Pradědem i usytuowany na prawo od niego płaski masyw. To Vysoká hole, szczyt o
wysokości 1465 metrów nad poziomem morza, kolejny nasz cel na dzisiaj. Ale najpierw Praděd!
Niemal w samo południe zdobywamy
szczyt Praděda o wysokości 1491 metrów nad poziomem morza. Jak już zostało
wspomniane na początku, to drugi co do wysokości szczyt Czech, na który
prowadzi znakowany szlak. Ale w ogólnej klasyfikacji znajduje się dopiero na 5
miejscu. Dla naszych południowych sąsiadów najwyższa jest oczywiście Śnieżka
(1603 m n.p.m.). Kolejne trzy miejsca zajmują inne Karkonoskie szczyty. Są to:
Luční hora (1555 m n.p.m.), Studniční hora (1554 m n.p.m.) oraz Vysoké Kolo
(1509 m n.p.m.), czyli szczyt znany nam pod nazwą Wielki Szyszak. Jednak na te
nie prowadzi znakowany szlak i wejście bez specjalnego zezwolenia jest po
prostu nielegalne. Dopiero na piątym miejscu znajduje się Praděd ze swoją
wysokością nieprzekraczającą 1500 metrów nad poziomem morza.
Praděd jest również
najwyższym szczytem pasma o nazwie Wysoki Jesionik, czyli po czesku
Hrubý Jeseník. Dzięki temu zaliczony został do 👉Korony Sudetów oraz 👉Korony Sudetów Czeskich.
Praděd to w języku polskim znaczy oczywiście Pradziad i
takiego jegomościa możemy spotkać na szczycie góry.
Niewątpliwie największą uwagę na Pradziadzie
przykuwa olbrzymich rozmiarów wieża, której całkowita wysokość wynosi aż 146,5
metra. Pełni funkcję nadajnika radiowo-telewizyjnego, choć nie tylko. W jej
wnętrzu znajduje się również hotel, restauracja oraz punkt widokowy. My wizytę
we wnętrzach wieży zaczynamy od zamówienia ciepłego obiadu. Trzeba przyznać, że
trochę już zgłodnieliśmy po kilkugodzinnym podejściu. Naszym łupem pada również figurka Pradziada, która w domu na półce będzie nam przypominać zdobycie tego czeskiego szczytu 😀.
Posileni, jesteśmy gotowi na
podziwianie widoków. Na taras widokowy, usytuowany na wysokości 73 metrów, można się dostać windą. Zakupujemy bilety, które nie należą jednak do
najtańszych (150 koron czeskich za osobę), wsiadamy do windy i dosłownie po
kilku sekundach szybkiego przejazdu wychodzimy na górze.
Taras widokowy jest
zabudowany i przeszklony. Szyby pamiętają chyba lata budowy obiektu, który
ukończono w 1980 roku. Za to niewątpliwą zaletą jest umieszczenie na szybach
opisu oglądanych panoram.
Ponownie dostrzegamy budynek Hotelu Ovčárna pod
Pradědem usytuowany pod szczytem Vysoká hole (1465 m n.p.m.).
Chyba nie tylko szyby pamiętają czasy, kiedy to
Wielki Brat zza wschodniej granicy był przyjacielem 😁. Ten czerwony zabytek
niewątpliwie również!
Kilkukrotnie obchodzimy taras dookoła i
nasyciwszy oczy widokami zjeżdżamy z powrotem na poziom terenu. Opuszczamy
wieżę.
Czas ruszać w drogę powrotną, zwłaszcza, że
planujemy zdobycie jeszcze jednego szczytu. Aż do rozdroża U Barborky podążamy
tą samą drogą i tymi samymi szlakami, jak wcześniej. Z każdą chwilą wieża
staje się coraz mniejsza. Pomimo, iż z każdym krokiem znajdujemy się coraz dalej od niej, nadal robi na
nas niesamowite wrażenie swoją wielkością.
Trzymając się cały czas czerwonego szlaku
dochodzimy do Hotelu Ovčárna pod Pradědem. Tu robimy krótką przerwę
na spotkanie z… Pradědem 😂.
Przybijamy jeszcze pieczęć w
naszych książeczkach GOT, po czym ruszamy w dalszą drogę. W przeciwieństwie do
minionych dni, dzisiaj pieczątek trochę nam przybyło.
VYSOKÁ HOLE - 1465 m n.p.m.
Dalsza wędrówka odbywać
się będzie nieustannie za wskazaniem czerwonych znaków. O ile z Praděda do
hotelu schodziliśmy w dół, teraz czeka nas kolejne dzisiejszego dnia podejście.
Ruszamy w górę!
Jak to w górach często bywa, z każdym krokiem
wokół nas rozpościerają się coraz to piękniejsze widoki. W krajobrazie dominuje
oczywiście szczyt Praděda.
Mijamy skrzyżowanie szlaków Nad Ovčárnou. Nadal
trzymamy się szlaku czerwonego, który wśród intensywnych i pięknych odcieni
zieleni prowadzi nas nieustannie w górę. Z tej perspektywy Praděd zrobił się na
tyle mały, że można go chwycić w dłonie 😁.
Dochodzimy do wypłaszczenia terenu, a to
oznacza, że wdrapaliśmy się na płaski masyw Vysoká hole. Z naszej prawej strony
widoczna jest grupa skał. To Petrovy kameny (1447 m n.p.m.). Tam jednak podejść
nie możemy, gdyż znajdujemy się na terenie Rezerwatu Przyrody Praděd. A w
takich miejscach schodzić ze szlaku nie wolno! Ale możemy za to zrobić sobie (kolejne już 😁) pamiątkowe zdjęcie z Pradziadem.
Pozostaje nam jeszcze pokonać płaski i przyjemny
odcinek szlaku do widocznej z daleka drewnianej budki. Tam znajduje się
najwyższy punkt całego masywu, czyli szczyt Vysoká hole.
Szybko docieramy na wysokość 1465 metrów nad
poziomem morza. Podobnie jak na kilku szczytach, które zdobyliśmy już w minionych
dniach, tak i tutaj znajdujemy skrzyneczkę z zeszytem. Zapisujemy się na jego
kartach jako zdobywcy szczytu zaliczanego do grona jednego ze stu z listy 👉Sudeckiego Włóczykija.
Niewątpliwie ciekawostką, jaką tu mamy, jest kamień
graniczny z piaskowca. Jego historia sięga aż 1681 roku. Wyznaczał on
granice trzech państw feudalnych, które dokładnie w tym miejscu
kiedyś się zbiegały. Były to: Zakon Krzyżacki z Bruntálu, Państwo Velkolosińskie i
Państwo Janovickie. Już niewiele pozostało na kamieniu, ale datę i wyrzeźbioną
koroną można jeszcze rozpoznać.
Drugi i ostatni szczyt
zaplanowany na dzisiaj zdobyty. Możemy ruszyć w drogę powrotną. Do
Hotelu Ovčárna pod Pradědem wygląda ona identycznie, jak wcześniej
wchodziliśmy, czyli za wskazaniami czerwonego szlaku. Teraz jednak zwracamy
większą uwagę na teren pod nogami, dzięki czemu zauważamy pięknie kwitnące wokół wełnianki. Wchodząc fascynowaliśmy się bardziej widokami, zwłaszcza na Pradziada, i przegapiliśmy piękną
florę górską. Czyli czasami warto wracać tym samym szlakiem 😁.
Dochodzimy do Hotelu Ovčárna pod
Pradědem. Oprócz tego obiektu znajdziemy tu również Chatę Sabinka i Hotel
Figura. Ten drugi jakoś bardziej zachęca wyglądem do odwiedzin, przez co
decydujemy się na przerwę na tarasie Hotelu Figura. Co więcej, nachodzi mnie
ochota na tradycyjną, czeską zupę czosnkową, zwaną Česnečka. W takich
okolicznościach przyrody jej smak jest jeszcze lepszy 😋.
Przyjemnie się siedzi i wygrzewa w ostatnich
dzisiaj promieniach słońca. Ale przed nami jeszcze długa droga powrotna. Na
szlakowskazie odnajdujemy szlak koloru żółtego i za jego wskazaniami ruszamy w
kierunku znanego nam miejsca o nazwie Pod Ovčárnou. Tu łączymy się ze szlakiem
niebieskim, za którego wskazaniami, zgodnie z porannym postanowieniem, wracamy
na parking do samochodu.
To był piękny dzień. Choć mamy w nogach
przebytych wiele kilometrów i sporo setek metrów przewyższeń jesteśmy
szczęśliwi. Kolejny szczyt z Korony Sudetów zdobyty. Zmysły nasycone
wspaniałymi widokami, szumem wód, śpiewem ptaków, zapachem lasu oraz smakiem
tradycyjnej czeskiej kuchni. I do tego wszystkiego pogoda nam dopisała na
medal! Zmęczeni, ale w pełni usatysfakcjonowani wracamy do naszej kwatery w Šumperku.
POZDRAWIAMY☺