środa, 15 czerwca 2022

Praděd i Vysoká hole, czyli wędrówka w paśmie Hrubý Jeseník (Czechy)

Po drabinkach na szczyt.

PRADĚD - 1491 m n.p.m.


Przed nami bardzo ciekawy dzień. Wyruszamy na długą, całodzienną wędrówkę na drugi co do wysokości szczyt Czech, na który prowadzi znakowany szlak. W tym celu przejeżdżamy z Šumperku na północny-wschód kraju, do miejscowości Karlova Studánka. Nieco powyżej jej centrum, przy drodze numer 450, znajduje się sporych rozmiarów parking. Co ciekawe jest on darmowy, a co najważniejsze, położony tuż przy interesującym nas szlaku.


Samochód zostaje na parkingu, a my wkraczamy na szlak. Póki co prowadzą nas dwa kolory: niebieski i żółty. Oba wiją się malowniczo wzdłuż potoku Bilá Opava, przeprowadzając nas przez kolejne mostki przerzucone ponad bystrymi wodami strumienia.



Dochodzimy do rozdroża Na Paloučku. Tu szlaki rozchodzą się, ostatecznie prowadząc jednak do tego samego miejsca. Na wędrówkę w górę wybieramy kolor żółty, a niebieskim pójdziemy w drodze powrotnej. Ten żółty jest ponoć dużo ciekawszy i urozmaicony licznymi drabinkami i kładkami, które łatwiej pokonywać w górę. Taka mała namiastka Słowackiego Raju 😁.


I faktycznie niebawem pojawiają się pierwsze przeszkody, albo bardziej ułatwienia 😏. Na pewno ciekawe atrakcje 😄. Pokonujemy kolejne mostki, kładki, drabinki i schodki, by bezpiecznie i suchą nogą przejść przez wody potoku Bilá Opava. Krajobraz wokół jest intensywnie zielony, a w uszach słychać tylko głośny szum spływającej wody.


















Okazuje się, że chodzenie po kładkach i drabinkach też może być męczące 😁. Tak dochodzimy do Wielkiego Wodospadu. Ten jednak jest już dość nisko pod nami, przez co możemy go obejrzeć jedynie z tej perspektywy. Pokonując drabinki wspięliśmy się na tyle wysoko, że jesteśmy już znacznie powyżej strumienia.




Nawet nie wiemy kiedy żółty szlak, wiodący tą niezwykle malowniczą doliną, doprowadza nas Nad Wodospady Bílé Opavy. Szlak urozmaicony przeszkodami pokonuje się z takim zaangażowaniem i jednocześnie radością, że człowiek nie zdaje sobie sprawy jak szybko mija droga.


Teraz ponownie za wspólnymi znakami szlaków żółtego i niebieskiego ruszamy dalej przed siebie. Wygodną, leśną ścieżką dochodzimy Pod Ovčárnou, gdzie ponownie następuje rozstanie. Szlak żółty odbija w lewo, w dół, a my idziemy dalej prosto, trzymając się teraz wyłącznie koloru niebieskiego.


Dochodzimy do Schroniska Barborka. Czas na przerwę i uzupełnienie kalorii, które spaliliśmy wspinając się po drabinach.



Podążając dalej za szlakiem koloru niebieskiego dochodzimy szybciutko do rozdroża U Barborky. Tu zmieniamy przewodnika. Dalej powędrujemy za wskazaniami zielonej farby. Towarzyszyć nam będzie również kolor czerwony. Stąd widać już cel - charakterystyczną wieżę na szczycie.



Przy Schronisku Barborka wkroczyliśmy na asfaltową drogę, która teraz będzie nam towarzyszyła aż na sam szczyt. Nie słychać już szumu wody, jedynie ptaszki umilają wędrówkę swym śpiewem. No i krajobrazy… te z każdym krokiem robią się coraz piękniejsze.





W oddali dostrzegamy Masyw Śnieżnika z najwyższym w tym paśmie Śnieżnikiem (1423 m n.p.m.). Dzięki charakterystycznemu kształtowi i budowanej tam wieży widokowej jest łatwy do rozpoznania.



Asfaltową drogą wspinamy się nieustannie pod górę. Mijamy skrzyżowanie szlaków Pod Pradědem, gdzie dołącza do nas szlak niebieski i dalej Rozdroże pod Pradědem, gdzie opuszczają nas szlaki czerwony i zielony. My natomiast kontynuujemy wędrówkę za wskazaniami koloru niebieskiego.


Ostatni etap to podejście i jednocześnie obejście wieży niemal dookoła. Wokół pojawiają się coraz pełniejsze panoramy, a sama wieża rośnie w oczach. W końcu jesteśmy coraz bliżej, to nie ma się co dziwić 😁.




Tuż przed szczytem dostrzegamy w dole budynek Hotelu Ovčárna pod Pradědem i usytuowany na prawo od niego płaski masyw. To Vysoká hole, szczyt o wysokości 1465 metrów nad poziomem morza, kolejny nasz cel na dzisiaj. Ale najpierw Praděd!


Niemal w samo południe zdobywamy szczyt Praděda o wysokości 1491 metrów nad poziomem morza. Jak już zostało wspomniane na początku, to drugi co do wysokości szczyt Czech, na który prowadzi znakowany szlak. Ale w ogólnej klasyfikacji znajduje się dopiero na 5 miejscu. Dla naszych południowych sąsiadów najwyższa jest oczywiście Śnieżka (1603 m n.p.m.). Kolejne trzy miejsca zajmują inne Karkonoskie szczyty. Są to: Luční hora (1555 m n.p.m.), Studniční hora (1554 m n.p.m.) oraz Vysoké Kolo (1509 m n.p.m.), czyli szczyt znany nam pod nazwą Wielki Szyszak. Jednak na te nie prowadzi znakowany szlak i wejście bez specjalnego zezwolenia jest po prostu nielegalne. Dopiero na piątym miejscu znajduje się Praděd ze swoją wysokością nieprzekraczającą 1500 metrów nad poziomem morza.
Praděd jest również najwyższym szczytem pasma o nazwie Wysoki Jesionik, czyli po czesku Hrubý Jeseník. Dzięki temu zaliczony został do 👉Korony Sudetów oraz 👉Korony Sudetów Czeskich.
Praděd to w języku polskim znaczy oczywiście Pradziad i takiego jegomościa możemy spotkać na szczycie góry.



Niewątpliwie największą uwagę na Pradziadzie przykuwa olbrzymich rozmiarów wieża, której całkowita wysokość wynosi aż 146,5 metra. Pełni funkcję nadajnika radiowo-telewizyjnego, choć nie tylko. W jej wnętrzu znajduje się również hotel, restauracja oraz punkt widokowy. My wizytę we wnętrzach wieży zaczynamy od zamówienia ciepłego obiadu. Trzeba przyznać, że trochę już zgłodnieliśmy po kilkugodzinnym podejściu. Naszym łupem pada również figurka Pradziada, która w domu na półce będzie nam przypominać zdobycie tego czeskiego szczytu 😀.


Posileni, jesteśmy gotowi na podziwianie widoków. Na taras widokowy, usytuowany na wysokości 73 metrów, można się dostać windą. Zakupujemy bilety, które nie należą jednak do najtańszych (150 koron czeskich za osobę), wsiadamy do windy i dosłownie po kilku sekundach szybkiego przejazdu wychodzimy na górze.
Taras widokowy jest zabudowany i przeszklony. Szyby pamiętają chyba lata budowy obiektu, który ukończono w 1980 roku. Za to niewątpliwą zaletą jest umieszczenie na szybach opisu oglądanych panoram.





Ponownie dostrzegamy budynek Hotelu Ovčárna pod Pradědem usytuowany pod szczytem Vysoká hole (1465 m n.p.m.).




Chyba nie tylko szyby pamiętają czasy, kiedy to Wielki Brat zza wschodniej granicy był przyjacielem 😁. Ten czerwony zabytek niewątpliwie również!


Kilkukrotnie obchodzimy taras dookoła i nasyciwszy oczy widokami zjeżdżamy z powrotem na poziom terenu. Opuszczamy wieżę.



Czas ruszać w drogę powrotną, zwłaszcza, że planujemy zdobycie jeszcze jednego szczytu. Aż do rozdroża U Barborky podążamy tą samą drogą i tymi samymi szlakami, jak wcześniej. Z każdą chwilą wieża staje się coraz mniejsza. Pomimo, iż z każdym krokiem znajdujemy się coraz dalej od niej, nadal robi na nas niesamowite wrażenie swoją wielkością.





Trzymając się cały czas czerwonego szlaku dochodzimy do Hotelu Ovčárna pod Pradědem. Tu robimy krótką przerwę na spotkanie z… Pradědem 😂.


Przybijamy jeszcze pieczęć w naszych książeczkach GOT, po czym ruszamy w dalszą drogę. W przeciwieństwie do minionych dni, dzisiaj pieczątek trochę nam przybyło.

VYSOKÁ HOLE - 1465 m n.p.m.


Dalsza wędrówka odbywać się będzie nieustannie za wskazaniem czerwonych znaków. O ile z Praděda do hotelu schodziliśmy w dół, teraz czeka nas kolejne dzisiejszego dnia podejście. Ruszamy w górę!



Jak to w górach często bywa, z każdym krokiem wokół nas rozpościerają się coraz to piękniejsze widoki. W krajobrazie dominuje oczywiście szczyt Praděda.



Mijamy skrzyżowanie szlaków Nad Ovčárnou. Nadal trzymamy się szlaku czerwonego, który wśród intensywnych i pięknych odcieni zieleni prowadzi nas nieustannie w górę. Z tej perspektywy Praděd zrobił się na tyle mały, że można go chwycić w dłonie 😁.








Dochodzimy do wypłaszczenia terenu, a to oznacza, że wdrapaliśmy się na płaski masyw Vysoká hole. Z naszej prawej strony widoczna jest grupa skał. To Petrovy kameny (1447 m n.p.m.). Tam jednak podejść nie możemy, gdyż znajdujemy się na terenie Rezerwatu Przyrody Praděd. A w takich miejscach schodzić ze szlaku nie wolno! Ale możemy za to zrobić sobie (kolejne już 😁) pamiątkowe zdjęcie z Pradziadem.





Pozostaje nam jeszcze pokonać płaski i przyjemny odcinek szlaku do widocznej z daleka drewnianej budki. Tam znajduje się najwyższy punkt całego masywu, czyli szczyt Vysoká hole.


Szybko docieramy na wysokość 1465 metrów nad poziomem morza. Podobnie jak na kilku szczytach, które zdobyliśmy już w minionych dniach, tak i tutaj znajdujemy skrzyneczkę z zeszytem. Zapisujemy się na jego kartach jako zdobywcy szczytu zaliczanego do grona jednego ze stu z listy 👉Sudeckiego Włóczykija.


Niewątpliwie ciekawostką, jaką tu mamy, jest kamień graniczny z piaskowca. Jego historia sięga aż 1681 roku. Wyznaczał on granice trzech państw feudalnych, które dokładnie w tym miejscu kiedyś się zbiegały. Były to: Zakon Krzyżacki z Bruntálu, Państwo Velkolosińskie i Państwo Janovickie. Już niewiele pozostało na kamieniu, ale datę i wyrzeźbioną koroną można jeszcze rozpoznać.




Drugi i ostatni szczyt zaplanowany na dzisiaj zdobyty. Możemy ruszyć w drogę powrotną. Do Hotelu Ovčárna pod Pradědem wygląda ona identycznie, jak wcześniej wchodziliśmy, czyli za wskazaniami czerwonego szlaku. Teraz jednak zwracamy większą uwagę na teren pod nogami, dzięki czemu zauważamy pięknie kwitnące wokół wełnianki. Wchodząc fascynowaliśmy się bardziej widokami, zwłaszcza na Pradziada, i przegapiliśmy piękną florę górską. Czyli czasami warto wracać tym samym szlakiem 😁.



Dochodzimy do Hotelu Ovčárna pod Pradědem. Oprócz tego obiektu znajdziemy tu również Chatę Sabinka i Hotel Figura. Ten drugi jakoś bardziej zachęca wyglądem do odwiedzin, przez co decydujemy się na przerwę na tarasie Hotelu Figura. Co więcej, nachodzi mnie ochota na tradycyjną, czeską zupę czosnkową, zwaną Česnečka. W takich okolicznościach przyrody jej smak jest jeszcze lepszy 😋.


Przyjemnie się siedzi i wygrzewa w ostatnich dzisiaj promieniach słońca. Ale przed nami jeszcze długa droga powrotna. Na szlakowskazie odnajdujemy szlak koloru żółtego i za jego wskazaniami ruszamy w kierunku znanego nam miejsca o nazwie Pod Ovčárnou. Tu łączymy się ze szlakiem niebieskim, za którego wskazaniami, zgodnie z porannym postanowieniem, wracamy na parking do samochodu.




To był piękny dzień. Choć mamy w nogach przebytych wiele kilometrów i sporo setek metrów przewyższeń jesteśmy szczęśliwi. Kolejny szczyt z Korony Sudetów zdobyty. Zmysły nasycone wspaniałymi widokami, szumem wód, śpiewem ptaków, zapachem lasu oraz smakiem tradycyjnej czeskiej kuchni. I do tego wszystkiego pogoda nam dopisała na medal! Zmęczeni, ale w pełni usatysfakcjonowani wracamy do naszej kwatery w Šumperku.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz