sobota, 11 czerwca 2022

Miasto Paczków i szczyt Boží hora (Polska, Czechy)

Ruszamy w czeskie Sudety!

Mamy czerwiec. To oznacza dla nas czas urlopu. Przed nami cały tydzień górskich wędrówek. Tym razem jednak nie będą to polskie góry, a czeskie.
I tak o poranku wyruszamy w drogę na południe naszego kraju. Tradycyjnie już wygodną drogą szybkiego ruchu S5 dojeżdżamy do Wrocławia. Tam objeżdżamy miasto autostradą A8, która na południe od stolicy Dolnego Śląska przechodzi w drogę krajową numer 8. Tak dojeżdżamy do Paczkowa, miasteczka położonego na południe od Wrocławia, ale znajdującego się już na terenie województwa opolskiego.

PACZKÓW


Miasto swoją historią sięga XIII wieku, a to co przyciągnęło nas tutaj to Muzeum Gazownictwa. Obiekt pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. W całości zachowały się urządzenia do produkcji gazu miejskiego, które w ramach muzealnych ekspozycji możemy zobaczyć. W kasie dokonujemy zakupu biletów wstępu i ruszamy na wystawę. Dostajemy również QUEST do rozwiązania, oprowadzający po terenie muzeum.


Na początek Przewodnik opowiada nam nieco historii tego miejsca. Pan ma olbrzymią wiedzę, nie tylko o gazownictwie w Paczkowie, ale również z wielu innych miast w Polsce, a nawet Europie. Naprawdę wielu ciekawostek się dowiedzieliśmy.
Zwiedzanie rozpoczynamy od pomieszczenia zwanego Przypiecownią. Dawniej trzymano tu węgiel, z którego produkowano później gaz. Dzisiaj znajdziemy w nim wiele eksponatów, które do działania potrzebowały gazu. Wśród nich znane nam kuchenki gazowe, czy popularne piece do grzania wody, zwane junkersami.






Znajdziemy tu również promienniki i grzejniki pokojowe zasilane... a jakże by inaczej, gazem. Jest również lodówka i palarka kawy, a nawet żelazko. A wszystko do działania potrzebowało gazu. Do tej pory nawet nie byliśmy świadomi, że tyle sprzętów codziennego użytku było dawniej zasilanych tym medium.







Przechodzimy do sąsiedniego pomieszczenia, zwanego Piecownią. Tu, jak sama nazwa wskazuje, spodziewamy się wielkiego pieca. I jest! A nawet są, bo aż 2 piece.


Piece, które tu widzimy nazywają się piecami retortowymi. Każdy z nich składał się z ośmiu retort, czyli widocznych otworów, przez które wsypywano węgiel. W nich, w temperaturze 1200 stopni Celsjusza, mówiąc najkrócej, powstawał gaz. Proces był jednak bardziej pracochłonny, gdyż do każdej retorty wsypywano 200 kilogramów węgla, który przez około 6 do 8 godzin odgazowywał się. Ile gazu z tego było? Około 36 metrów sześciennych ze 100 kilogramów węgla czarnego.


Wyprodukowany w paczkowskiej gazowni gaz wykorzystywany był przez mieszkańców w przemyśle, do oświetlania ulic oraz w domach, do sprzętów codziennego użytku.
Przechodzimy na plac usytuowany za Piecownią. Tu, oprócz wysokiego komina, znajduje się pomieszczenie z urządzeniami do oczyszczania gazu oraz warsztaty. O! Jak ładnie widać stąd starówkę. Już wiemy, że po zwiedzeniu muzeum udamy się i tam!



Skoro mowa o urządzeniach do oczyszczania gazu to mamy tutaj przykłady odsiarczalników. Ich zadaniem było wyeliminowanie z gazu siarki, która powodowałaby korozję urządzeń.


Znajdziemy tu również olbrzymie gazomierze wodne z 1910 roku, wyprodukowane przez niemiecką firmę Julius Pintsch.


Przechodzimy obok, do warsztatu. Nie znajdziemy tu dzisiaj podręcznych narzędzi, których dawniej z całą pewnością było w tym pomieszczeniu sporo. Są za to kolejne przykłady urządzeń zasilanych gazem, jak na przykład lampy, promienniki, czy piece do ogrzewania wody.



Trafiamy jeszcze na gablotę, w której prezentowane są lokówki, prostownice i karbownice do włosów. A wszystko wymagające do pracy gazu. Ponownie zostajemy zaskoczeni, że urządzenia tego typu były również gazowe.




Wracamy przed budynek Piecowni. W jego sąsiedztwie znajduje się zbiornik, w którym gromadzono wyprodukowany gaz. Zanim jednak udamy się do jego wnętrza, zostajemy zaproszeni ponownie do Przypiecowni. Tu zaprezentowana zostaje nam Tuba Rubensa. To nieznane przez nas dotąd urządzenie prezentuje zjawisko akustycznej fali stojącej. Brzmi bardzo mądrze, ale na czym to polega?



Otóż do tuby dostarczany jest gaz, który płomieniem spala się przez niewielkie otwory. Z drugiej strony tuby dociera dźwięk o różnych częstotliwościach, który w efektowny sposób tworzy z płomieni górki i dolinki. Powstają swego rodzaju sinusoidy. Bardzo ciekawe zjawisko.


Idziemy do zbiornika, który w latach swojej świetności potrafił zgromadzić 600 metrów sześciennych gazu. Dzisiaj w jego wnętrzach prezentowana jest bogata kolekcja gazomierzy oraz pochodząca z nyskiej gazowni, pokaźnych rozmiarów zasuwa o średnicy 800 milimetrów.



Opuszczamy mury niezwykle ciekawego muzeum. Z racji technicznego wykształcenia bardzo lubimy zwiedzać takie miejsca. QUEST rozwiązany, odcisk kolejnej pieczęci trafił do naszej kolekcji, zgodnie z zapowiedziami ruszamy na rynek.
Aby tam się dostać trzeba przejść przez dawne fortyfikacje miejskie. Paczków jest dzisiaj miastem z jednym z najlepiej zachowanych systemem średniowiecznych fortyfikacji w naszym kraju. Przykład tego mamy właśnie okazję oglądać. Przed nami dawne mury obronne i wieże bramne.



W Paczkowie zachował się również średniowieczny staromiejski układ urbanistyczny z siatką ulic, rynkiem, ratuszem i kościołem. Wieże tych dwóch ostatnich widzieliśmy z terenu Muzeum Gazownictwa, teraz również wynurzają się zza okolicznych budynków.


Jesteśmy na rynku. Tu uwagę przykuwa przede wszystkim ratusz. Jego historia wraz z przyległą doń wieżą sięga połowy XVI wieku. Budynek przebudowano na początku XIX wieku, nadając mu bardziej neoklasycystyczne kształty.
Na wieży ratuszowej znajduje się punkt widokowy. Postanawiamy się tam wdrapać. W tym celu udajemy się do Informacji Turystycznej, której siedziba znajduje się z boku ratusza i tam zakupujemy bilety wstępu. Pani podchodzi z nami do wejścia na wieżę, otwiera drzwi i możemy rozpocząć wędrówkę po kamiennych, niezwykle wąskich stopniach.


Trochę wysiłku zostaje szybko wynagrodzone. Z wieży ratusza rozpościerają się wspaniałe widoki. Pod nami cała historyczna zabudowa Paczkowa. To dzięki niej oraz zachowanym fortyfikacjom miasto trafiło na zaszczytną listę Pomników Historii Polski. Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej gości tam od 22 października 2012 roku.





Tymi samymi schodami wędrujemy teraz w dół. Minąć się z kimś tutaj to nie lada sztuka. Trafiamy z powrotem na płytę rynku. Stąd widać kolejny obiekt, który chcemy odwiedzić. Ruszamy w kierunku Kościoła św. Jana Ewangelisty.


Gotycka świątynia pochodząca z XIV wieku jest bardzo ciekawą budowlą. Poza standardową funkcją sakralną, jaką pełniła i pełni do dnia dzisiejszego, w XVI wieku została ufortyfikowana i zaczęła pełnić dodatkowo funkcję obronną. A wszystko w celu obrony przed najazdem Turków.


Ciekawostką jest fakt, że wewnątrz świątyni znajduje się… studnia. Ta została wybudowana, by zapewnić wodę mieszkańcom, którzy mieli schronić się w kościele w razie ataku wroga. Dzisiaj to jedyna studnia w Europie zlokalizowana wewnątrz kościoła. Niezwykła atrakcja!



Wracamy do samochodu. Ten zostawiliśmy przed budynkiem Muzeum Gazownictwa, więc ponownie musimy przejść przez rynek i opuścić średniowieczny układ urbanistyczny, przechodząc przez dawne mury obronne. Jakże piękne i spokojne miasteczko z tego Paczkowa. Praktycznie nieznane, a z wielką historią. W końcu to Pomnik Historii Polski. Szczerze polecamy do odwiedzenia! Muzeum Gazownictwa również!


Opuszczamy centrum Paczkowa i kierujemy się ku polsko-czeskiej granicy. To zaledwie kilka kilometrów stąd. Zanim jednak przekroczymy granicę, na obrzeżach historycznego miasteczka zatrzymujemy się na obiad. Przed nami cały tydzień jedzenia knedlików i innych czeskich specjałów, więc teraz skosztujmy jeszcze coś polskiego 😉.
Głód zaspokojony, pragnienie ugaszone, jesteśmy gotowi do dalszej drogi. Dopełniamy bak do pełna (u nas paliwo jest nadal sporo tańsze niż w Czechach) i tak przygotowani ruszamy na granicę. Tę przekraczamy bez żadnych przeszkód i kontroli. W obecnych, pandemicznych czasach ciężko przewidzieć czego można się spodziewać. Z jednej strony COVID-19 zrównano z grypą, z drugiej coraz częściej mówi się o kolejnej fali zachorowań. Póki co jednak problemu na granicy nie ma.

BOŽÍ HORA - 525 m n.p.m.


Jedziemy dalej na południe. Celem na dzisiaj jest położone w północnych Czechach miasto Šumperk. Tam mamy zarezerwowaną kwaterę na najbliższy czas. Zanim jednak zakwaterowanie, najpierw planujemy zdobyć pierwszy podczas tego wyjazdu szczyt.
Jedna z zaplanowanych przez nas do zdobycia gór znajduje się właśnie tu, na północy kraju. Warto wejść na nią teraz, niejako po drodze, by później nie musieć specjalnie przyjeżdżać. Plan szybko wprowadzamy w życie, a nasz cel widzimy już z daleka.




Jedziemy do miejscowości Žulová, gdzie na parkingu w centrum zostawiamy samochód. Wędrówkę rozpoczynamy schodząc nieco w kierunku potoku. Mijamy go mostem, za którym podchodzimy w kierunku Kościoła św. Józefa. Dojście do niego poprowadzone jest po kamiennej kaskadzie. My natomiast przechodzimy pod nią widocznym półkolistym przejściem. Przebiega tędy niebieski szlak, którego wskazań będziemy się teraz trzymać. Ponownie wyłania nam się cel wędrówki.



Mijamy kolejny potok, tory kolejowe, aż wreszcie odbijamy z asfaltowej ulicy w prawo, w las i niebawem trafiamy do... sadu 😁. Dalej rozpoczyna się Droga Krzyżowa. Ta, wspólnie z niebieskimi znakami szlaku ma nas doprowadzić na szczyt Boží hora.



Mijając kolejne stacje Drogi Krzyżowej nabieramy wysokości. Nie jest jednak jakoś bardzo stromo. Bardziej się męczymy ciepłem pogody niż podejściem na szczyt. Tuż pod szczytem dochodzimy do skalnej kapliczki.


Ostatecznie zdobywamy szczyt Boží hora o wysokości 525 metrów nad poziomem morza. Zaliczany jest on do 👉Korony Sudetów Czeskich oraz 👉Sudeckiego Włóczykija. Znajduje się tutaj Kościół Matki Bożej Bolesnej. Co ciekawe, świątynia zbudowana jest z kamienia wydobywanego w kamieniołomach na zboczach góry, na której się znajdujemy.



Boží hora okazuje się doskonałym punktem widokowym na całe pasmo Gór Złotych. W orientacji pomaga tablica z opisaną panoramą.


Szukamy znanych szczytów… jest Borówkowa! Szczyt o wysokości 900 metrów nad poziomem morza z charakterystyczną wieżą widokową, która przypomina nam swoim kształtem domek Muminków. Byliśmy tam 👉w maju 2019 roku. Bardzo miło wspominamy ten dzień, podczas którego zdobyliśmy aż 4 szczyty.



Z lewej strony panoramy widoczne jest również Kowadło (989 m n.p.m.), szczyt zaliczany do 👉Korony Gór Polski jako najwyższy w Górach Złotych. Ten zdobyliśmy wraz z Rudawcem i Kłodzką Górą 👉w sierpniu 2016 roku.


Po chwili odpoczynku na ławce pod murami kościoła ruszamy w drogę powrotną. Identycznie jak w górę prowadzi nas niebieski szlak. Mijamy ponownie kolejne stacje Drogi Krzyżowej, by wyjść na asfaltową ulicę w Žulovej. Wracamy na parking, gdzie czeka nasz samochód. Ruszamy w dalszą drogę. Teraz już bezpośrednio do Šumperku, gdzie mamy zarezerwowaną kwaterę na najbliższy czas.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz