sobota, 30 lipca 2022

Grudziądz w województwie kujawsko-pomorskim

Miasto spichlerzy.

Z Kwidzyna, gdzie zwiedzaliśmy zespół katedralno-zamkowy jedziemy do Grudziądza. Miasto to, a dokładnie rzecz ujmując zespół zabytkowych spichlerzy wraz z panoramą od strony Wisły, uznane zostały w listopadzie 2017 roku za Pomnik Historii Polski. Zanim trafimy do centrum, wizytę w Grudziądzu zaczniemy właśnie od tej nadwiślańskiej panoramy.
Z tego też powodu jedziemy do Grudziądza wzdłuż zachodnich brzegów największej polskiej rzeki, by z przeciwnej strony spojrzeć na zabudowę miasta. W miejscowości Dragacz zjeżdżamy z drogi numer 207 w wąską, ale nadal asfaltową dróżkę. Ta doprowadza nas nad sam brzeg Wisły, dokładnie naprzeciw Grudziądza.


Dobrze widoczna w tej panoramie jest wyższa zabudowa Starego Miasta, głównie ta zwieńczona wieżami. Jednak niewątpliwie najbardziej rzucają się w oczy spichlerze. Masywne budynki wypełniają całą pierwszą linię.




Jedziemy do centrum. Najprościej byłoby na wprost przez Wisłę 😁. To jednak niemożliwe, więc nieco naokoło, przez most w ciągu drogi krajowej numer 16, dojeżdżamy na parking usytuowany pod samymi spichlerzami.


Choć godzina już mocno popołudniowa, żeby nie powiedzieć wczesno wieczorna, ruszamy w miasto. Chcieliśmy najpierw iść coś zjeść, bo głód już dość mocno doskwiera. Jednak ze względu na nadciągające ciemne chmury decydujemy się najpierw na zwiedzanie.
Na początek idziemy w kierunku Alei Biskupa Christiana. Tam w dawnej fosie zaczniemy nasz spacer po mieście. Co ciekawe, woda nadal tu jest, tyle, że pod nami w postaci kanału Trynka. Z tym ciekiem związana jest kolejna ciekawostka. Podobno zaprojektował go sam Mikołaj Kopernik (tak! ten wielki astronom), by uchronić Grudziądz przed brakiem wody.
Skoro my stąpamy po fosie, to mury, które widzimy wokół muszą być dawnymi, średniowiecznymi murami okalającymi Stare Miasto. Trzeba przyznać, że w bardzo dobrym stanie dotrwały do naszych czasów.


Przechodzimy pod ceglanym mostem, stanowiącym dawną część Bramy Toruńskiej. Most jest o tyle ciekawy, że pochodzi z 1 połowy XIII wieku, co czyni go najstarszym w Polsce mostem ceglanym.


Dochodzimy do fontanny z flisakiem. Pod nim widoczna niewielka strużka z kołem młyńskim. Skąd takie instalacje w tym miejscu?


Okazuje się, że w czasach gdy na grudziądzkich ziemiach panował Zakon Krzyżacki, tu znajdował się młyn wodny. Wówczas też flisacy na swych tratwach transportowali towary między nadwiślańskimi miastami.
Ciekawą instalację dostrzegamy w sąsiedztwie fontanny. To historyczne tablice z nazwą ulicy „Grudziądzka”., pochodzące z wielu miast Polski i Europy.


Przeszliśmy się wzdłuż murów miejskich, czas teraz na wejście do miasta. Ruszamy w kierunku bramy. Na zewnętrznej stronie muru znajduje się bardzie ciekawa tablica. Poświęcona jest… koniom. Tak, to nie przypadek! Konie to przecież wierni towarzysze kawalerzystów, a ci mieli w Grudziądzu niegdyś swój garnizon.


Przez Bramę Wodną, jedną z pięciu, które strzegły dostępu do miasta wchodzimy do najstarszej jego części. Dzisiaj to jedyna ocalała brama miejska.


Wewnątrz murów miejskich od razu stąpamy wzdłuż spichlerzy. Z racji dużej różnicy poziomów między miastem a rzeką, spichlerze zupełnie inaczej wyglądają z tej strony. Od strony rzeki są wysokie na pięć, sześć kondygnacji, podczas gdy tutaj sięgają zaledwie drugiego poziomu. Pierwsze spichlerze powstały w Grudziądzu w XIV wieku. Wówczas miasto stało się ważnym partnerem na handlowym szlaku wiślanym między Toruniem a Gdańskiem. W kolejnych wiekach, z racji dalszego rozwoju miasta, liczba spichlerzy tylko przybywała.
Kres przyniósł wiek XVIII. Wówczas rozwój innych dróg handlowych oraz znaczne obniżenie się poziomu Wisły, której wody przestały sięgać spichlerzy, zmusił włodarzy miasta do zmiany ich funkcji. Zaczęto adaptować je na przykład na cele mieszkalne.


Tuż za Bramą Wodną, nad drzwiami wejściowymi do muzeum, dostrzegamy coś okrągłego wbitego w ścianę spichlerza. To kula armatnia z czasów wojny polsko-szwedzkiej stoczonej w latach 1655 - 1660. Wydarzenie to bliżej znane jest nam jako potop szwedzki.


Wzdłuż murów dawnych spichlerzy usytuowanych w ciągu ulicy Spichrzowej ruszamy w kierunku widocznej wieży kościoła.




Gotycki Kościół św. Mikołaja swoją historią sięga XIII wieku. Od 2010 roku w randze bazyliki mniejszej. Niestety ze względu na późną porę i zakończoną już wieczorną mszę świętą kościół jest zamknięty i nie zobaczymy wystroju jego wnętrza.
W sąsiedztwie bazyliki, po przeciwnej stronie ulicy Ratuszowej stoi budynek ratusza. Wzniesiony w wiekach XVII i XVIII jako kolegium jezuickie, później pełnił funkcję szkoły świeckiej. Od końca XIX wieku jest siedzibą władz miejskich.


Tu również odnajdziemy pomnik żołnierza tańczącego z dziewczyną. To Pomnik Ułana, który dawniej stacjonował w Grudziądzu. Widzieliśmy już miejsce poświęcone koniom, teraz kawalerzystom.



Obchodzimy kościół dookoła i niebawem trafiamy na centralny plac Starego Miasta. To oczywiście rynek. W samym jego sercu znajduje się Pomnik Żołnierza Polskiego, który w zwycięskim geście unosi sztandar.



Ale to nie jedyna postać na grudziądzkim rynku. Nieco z boku, na ławeczce przysiadł Mikołaj Kopernik. Jego zasługi dla miasta poznaliśmy już podczas wizyty przy kanale Trynka.


Wzdłuż wschodniej pierzei rynku poprowadzone są tory tramwajowe. I tu ciekawostka! Grudziądz to najmniejsze miasto w Polsce z funkcjonującą komunikacją tramwajową. I jedyne w kraju, gdzie tramwaj przejeżdża przez rynek Starego Miasta. Niestety, ze względu na trwający nieopodal remont, dzisiaj tramwaju tu nie zobaczymy.


Podążając wzdłuż torów w kierunku północnym dochodzimy do Placu Miłośników Astronomii. Tu nie mogło oczywiście zabraknąć kolejnego w mieście pomnika Mikołaja Kopernika. Tym razem jest to jego popiersie umieszczone wysoko na kolumnie. Pomnik upamiętnia wizytę astronoma w Grudziądzu w 1522 roku. Wówczas uratował miasto od niedostatków wody, projektując znany już nam kanał Trynka.


Idąc dalej ulicą Starą dochodzimy do umieszczonych w bruku tablic. Ta informuje o istnieniu w tym miejscu jednej z pięciu bram do miasta, Bramy Łasińskiej. Niestety nie ocalała, gdyż na przełomie XVIII i XIX wieku została rozebrana.


Teraz przed nami trochę wspinania się po schodach. Ruszamy w kierunku usytuowanego na wzgórzu zamku. A właściwie to jego ruin. Bo tylko tyle pozostało z XIII-wiecznego Zamku Krzyżackiego.


Ocalała, a właściwie należałoby powiedzieć, że została odbudowana, jedynie Wieża Klimek. Zniszczona w 1945 roku przez wojska niemieckie, odzyskała dawny blask dopiero w 2014 roku. Dzisiaj pełni funkcję wieży widokowej. Chodźmy zatem na górę, zobaczymy co z niej widać.


Oj warto było pokonać trochę schodów. Panorama jest przepiękna. Widać cały Grudziądz, pięknie położony nad brzegami rzeki Wisły. W samej rzece wody chyba nie za wiele, bo widoczne są duże łachy piasku. Wyglądają jak wyspy!




Schodzimy z powrotem na poziom terenu i ulicą Zamkową, która dalej przechodzi w znaną nam już ulicę Spichrzową, wracamy do tańczącego ułana. Tu, po schodach, kierujemy się na usytuowaną wzdłuż rzeki Aleję Królowej Jadwigi. Schodząc zauważamy wmurowaną tablicę. Ta upamiętnia Juliusza Słowackiego, a właściwie prochy poety, które były transportowane z Paryża do Gdańska i dalej Wisłą na pokładzie statku „Mickiewicz” do Warszawy. Stamtąd już pociągiem do miejsca ostatecznego spoczynku w Krakowie. 22 czerwca 1927 roku statek z prochami poety zatrzymał się na jedną noc w Grudziądzu.




My tymczasem zeszliśmy nad Wisłę, skąd wygodną promenadą spacerujemy wzdłuż wysokich murów spichlerzy. Potwierdza się fakt, że od strony rzeki budynki wyglądają na potężniejsze. Stąd też ich funkcja nie polegała jedynie na gromadzeniu zboża, ale również stanowiły element obrony miasta. Ponadto są ochroną dla skarpy wiślanej przed osuwaniem się. Tu, gdzie teraz wędrujemy dawniej sięgały wody Wisły, umożliwiając zrzut cennego ładunku bezpośrednio ze spichlerzy na barki. Dalej flisacy transportowali towar aż do Gdańska.



Idąc wzdłuż spichlerzy wróciliśmy do punktu startowego. Teraz ponownie wspinamy się ku Bramie Wodnej, przez którą jeszcze raz wchodzimy na Stare Miasto. Tym razem jednak już nie na zwiedzanie, a w końcu na jedzenie. Co nas niezmiernie cieszy, bezdeszczowa pogoda utrzymała się, umożliwiając dokończenie spaceru suchą nogą. Czas na ciepłą obiadokolację, bo o tej godzinie o obiedzie to już nie wypada mówić 😁.


Pyszne jedzonko 😋. Posileni udajemy się na krótki, wieczorny spacer po starówce. Mała aktywność przyda się po sytej obiadokolacji, a przy okazji zobaczymy znane nam już miejsca po zmroku. A te, oświetlone światłami latarni, wyglądają fenomenalnie.


Przez Bramę Wodną opuszczamy Stare Miasto i schodzimy na nadwiślańską promenadę usytuowaną u stóp masywnych spichlerzy. Ruszamy w kierunku schodów Juliusza Słowackiego.





W ciągu dnia schodami Juliusza Słowackiego schodziliśmy, teraz wspinamy się w górę, by wyjść koło pomnika tańczącego z dziewczyną ułana.


Ponownie wzdłuż murów spichlerzy, ulicą Spichrzową, ruszamy w kierunku pięknie ozdobionej kolorowymi parasolkami ulicy Mikołaja Reja, którą przechodzimy na rynek.




Kamieniczki wokół rynku toną w delikatnym półmroku. Za to intensywnie oświetlony jest usytuowany centralnie Pomnik Żołnierza Polskiego.


Wracamy do ulicy Spichrzowej. Jeszcze ostatni rzut oka na rozświetloną starówkę i przechodząc kolejny już dzisiaj raz przez Bramę Wodną, opuszczamy ostatecznie Stare Miasto. Schodzimy na parking, usytuowany u stóp spichlerzy.


Ruszamy w drogę powrotną do Poznania. Przez cały dzień uchroniliśmy się przed deszczem. W jednym tylko momencie spadło dosłownie kilka kropel, ale to bez szkody dla poznania miasta. Niestety zdążyliśmy ujechać zaledwie kilka kilometrów, a zaczęło padać. Z biegiem drogi opad tylko się nasilał i tak aż do samego Poznania. Na szczęście droga ekspresowa S5 rekompensowała niewygodną jazdę w intensywnie padającym deszczu. Ale teraz to już niech sobie pada… deszcz potrzebny 😉.

POZDRAWIAMY