Miasto spichlerzy.
Z Kwidzyna, gdzie zwiedzaliśmy
zespół katedralno-zamkowy jedziemy do Grudziądza. Miasto to, a dokładnie rzecz
ujmując zespół zabytkowych spichlerzy wraz z panoramą od strony Wisły, uznane
zostały w listopadzie 2017 roku za Pomnik Historii Polski. Zanim trafimy do
centrum, wizytę w Grudziądzu zaczniemy właśnie od tej nadwiślańskiej panoramy.
Z tego też powodu
jedziemy do Grudziądza wzdłuż zachodnich brzegów największej polskiej rzeki, by
z przeciwnej strony spojrzeć na zabudowę miasta. W miejscowości Dragacz
zjeżdżamy z drogi numer 207 w wąską, ale nadal asfaltową dróżkę. Ta doprowadza
nas nad sam brzeg Wisły, dokładnie naprzeciw Grudziądza.
Dobrze widoczna w tej panoramie jest wyższa
zabudowa Starego Miasta, głównie ta zwieńczona wieżami. Jednak niewątpliwie najbardziej rzucają się w oczy spichlerze.
Masywne budynki wypełniają całą pierwszą linię.
Jedziemy
do centrum. Najprościej byłoby na wprost przez Wisłę 😁. To jednak niemożliwe, więc nieco naokoło, przez most w ciągu drogi krajowej numer 16,
dojeżdżamy na parking usytuowany pod samymi spichlerzami.
Choć godzina już mocno
popołudniowa, żeby nie powiedzieć wczesno wieczorna, ruszamy w miasto. Chcieliśmy
najpierw iść coś zjeść, bo głód już dość mocno doskwiera. Jednak ze względu na
nadciągające ciemne chmury decydujemy się najpierw na zwiedzanie.
Na początek idziemy w
kierunku Alei Biskupa Christiana. Tam w dawnej fosie zaczniemy nasz spacer po
mieście. Co ciekawe, woda nadal tu jest, tyle, że pod nami w postaci kanału
Trynka. Z tym ciekiem związana jest kolejna ciekawostka. Podobno zaprojektował
go sam Mikołaj Kopernik (tak! ten wielki astronom), by uchronić Grudziądz przed
brakiem wody.
Skoro
my stąpamy po fosie, to mury, które widzimy wokół muszą być dawnymi, średniowiecznymi
murami okalającymi Stare Miasto. Trzeba przyznać, że w bardzo dobrym stanie
dotrwały do naszych czasów.
Przechodzimy
pod ceglanym mostem, stanowiącym dawną część Bramy Toruńskiej. Most jest o tyle
ciekawy, że pochodzi z 1 połowy XIII wieku, co czyni go najstarszym w Polsce
mostem ceglanym.
Dochodzimy
do fontanny z flisakiem. Pod nim widoczna niewielka strużka z kołem młyńskim.
Skąd takie instalacje w tym miejscu?
Okazuje się, że w czasach gdy
na grudziądzkich ziemiach panował Zakon Krzyżacki, tu znajdował się młyn wodny.
Wówczas też flisacy na swych tratwach transportowali towary między
nadwiślańskimi miastami.
Ciekawą instalację
dostrzegamy w sąsiedztwie fontanny. To historyczne tablice z nazwą ulicy
„Grudziądzka”., pochodzące z wielu miast Polski i Europy.
Przeszliśmy
się wzdłuż murów miejskich, czas teraz na wejście do miasta. Ruszamy w kierunku
bramy. Na zewnętrznej stronie muru znajduje się bardzie ciekawa tablica.
Poświęcona jest… koniom. Tak, to nie przypadek! Konie to przecież wierni towarzysze kawalerzystów, a ci mieli w Grudziądzu niegdyś swój garnizon.
Przez
Bramę Wodną, jedną z pięciu, które strzegły dostępu do miasta wchodzimy do
najstarszej jego części. Dzisiaj to jedyna ocalała brama miejska.
Wewnątrz murów miejskich od
razu stąpamy wzdłuż spichlerzy. Z racji dużej różnicy poziomów między miastem a rzeką, spichlerze zupełnie inaczej wyglądają z tej strony. Od strony rzeki są
wysokie na pięć, sześć kondygnacji, podczas gdy tutaj sięgają zaledwie drugiego
poziomu. Pierwsze spichlerze powstały w Grudziądzu w XIV wieku. Wówczas miasto
stało się ważnym partnerem na handlowym szlaku wiślanym między Toruniem a
Gdańskiem. W kolejnych wiekach, z racji dalszego rozwoju miasta, liczba
spichlerzy tylko przybywała.
Kres przyniósł wiek
XVIII. Wówczas rozwój innych dróg handlowych oraz znaczne obniżenie się poziomu
Wisły, której wody przestały sięgać spichlerzy, zmusił włodarzy miasta do
zmiany ich funkcji. Zaczęto adaptować je na przykład na cele mieszkalne.
Tuż za Bramą Wodną, nad drzwiami wejściowymi do muzeum, dostrzegamy coś okrągłego wbitego w ścianę spichlerza. To kula armatnia z czasów wojny polsko-szwedzkiej stoczonej w latach 1655 - 1660. Wydarzenie to bliżej znane jest nam jako potop szwedzki.
Wzdłuż
murów dawnych spichlerzy usytuowanych w ciągu ulicy Spichrzowej ruszamy w kierunku
widocznej wieży kościoła.
Gotycki Kościół św. Mikołaja
swoją historią sięga XIII wieku. Od 2010 roku w randze bazyliki mniejszej.
Niestety ze względu na późną porę i zakończoną już wieczorną mszę świętą
kościół jest zamknięty i nie zobaczymy wystroju jego wnętrza.
W sąsiedztwie bazyliki,
po przeciwnej stronie ulicy Ratuszowej stoi budynek ratusza. Wzniesiony w
wiekach XVII i XVIII jako kolegium jezuickie, później pełnił funkcję szkoły
świeckiej. Od końca XIX wieku jest siedzibą władz miejskich.
Tu
również odnajdziemy pomnik żołnierza tańczącego z dziewczyną. To Pomnik Ułana,
który dawniej stacjonował w Grudziądzu. Widzieliśmy już miejsce poświęcone
koniom, teraz kawalerzystom.
Obchodzimy
kościół dookoła i niebawem trafiamy na centralny plac Starego Miasta. To
oczywiście rynek. W samym jego sercu znajduje się Pomnik Żołnierza Polskiego,
który w zwycięskim geście unosi sztandar.
Ale to
nie jedyna postać na grudziądzkim rynku. Nieco z boku, na ławeczce przysiadł
Mikołaj Kopernik. Jego zasługi dla miasta poznaliśmy już podczas wizyty przy
kanale Trynka.
Wzdłuż
wschodniej pierzei rynku poprowadzone są tory tramwajowe. I tu ciekawostka!
Grudziądz to najmniejsze miasto w Polsce z funkcjonującą komunikacją
tramwajową. I jedyne w kraju, gdzie tramwaj przejeżdża przez rynek Starego
Miasta. Niestety, ze względu na trwający nieopodal remont, dzisiaj tramwaju tu
nie zobaczymy.
Podążając
wzdłuż torów w kierunku północnym dochodzimy do Placu Miłośników Astronomii. Tu
nie mogło oczywiście zabraknąć kolejnego w mieście pomnika Mikołaja Kopernika.
Tym razem jest to jego popiersie umieszczone wysoko na kolumnie. Pomnik
upamiętnia wizytę astronoma w Grudziądzu w 1522 roku. Wówczas uratował miasto
od niedostatków wody, projektując znany już nam kanał Trynka.
Idąc
dalej ulicą Starą dochodzimy do umieszczonych w bruku tablic. Ta informuje o
istnieniu w tym miejscu jednej z pięciu bram do miasta, Bramy Łasińskiej.
Niestety nie ocalała, gdyż na przełomie XVIII i XIX wieku została rozebrana.
Teraz
przed nami trochę wspinania się po schodach. Ruszamy w kierunku usytuowanego na
wzgórzu zamku. A właściwie to jego ruin. Bo tylko tyle pozostało z
XIII-wiecznego Zamku Krzyżackiego.
Ocalała,
a właściwie należałoby powiedzieć, że została odbudowana, jedynie
Wieża Klimek. Zniszczona w 1945 roku przez wojska niemieckie, odzyskała dawny
blask dopiero w 2014 roku. Dzisiaj pełni funkcję wieży widokowej. Chodźmy zatem
na górę, zobaczymy co z niej widać.
Oj
warto było pokonać trochę schodów. Panorama jest przepiękna. Widać cały Grudziądz,
pięknie położony nad brzegami rzeki Wisły. W samej rzece wody chyba nie za
wiele, bo widoczne są duże łachy piasku. Wyglądają jak wyspy!
Schodzimy
z powrotem na poziom terenu i ulicą Zamkową, która dalej przechodzi w znaną nam
już ulicę Spichrzową, wracamy do tańczącego ułana. Tu, po schodach, kierujemy
się na usytuowaną wzdłuż rzeki Aleję Królowej Jadwigi. Schodząc zauważamy
wmurowaną tablicę. Ta upamiętnia Juliusza Słowackiego, a właściwie prochy poety,
które były transportowane z Paryża do Gdańska i dalej Wisłą na pokładzie statku
„Mickiewicz” do Warszawy. Stamtąd już pociągiem do miejsca ostatecznego
spoczynku w Krakowie. 22 czerwca 1927 roku statek z prochami poety zatrzymał
się na jedną noc w Grudziądzu.
My
tymczasem zeszliśmy nad Wisłę, skąd wygodną promenadą spacerujemy wzdłuż
wysokich murów spichlerzy. Potwierdza się fakt, że od strony rzeki budynki
wyglądają na potężniejsze. Stąd też ich funkcja nie polegała jedynie na
gromadzeniu zboża, ale również stanowiły element obrony miasta. Ponadto są
ochroną dla skarpy wiślanej przed osuwaniem się. Tu, gdzie teraz wędrujemy
dawniej sięgały wody Wisły, umożliwiając zrzut cennego ładunku bezpośrednio ze
spichlerzy na barki. Dalej flisacy transportowali towar aż do Gdańska.
Idąc
wzdłuż spichlerzy wróciliśmy do punktu startowego. Teraz ponownie wspinamy się
ku Bramie Wodnej, przez którą jeszcze raz wchodzimy na
Stare Miasto. Tym razem jednak już nie na zwiedzanie, a w końcu na jedzenie. Co
nas niezmiernie cieszy, bezdeszczowa pogoda utrzymała się, umożliwiając
dokończenie spaceru suchą nogą. Czas na ciepłą obiadokolację, bo o tej godzinie
o obiedzie to już nie wypada mówić 😁.
Pyszne
jedzonko 😋. Posileni udajemy się na krótki, wieczorny spacer po
starówce. Mała aktywność przyda się po sytej obiadokolacji, a przy okazji
zobaczymy znane nam już miejsca po zmroku. A te, oświetlone światłami latarni,
wyglądają fenomenalnie.
Przez
Bramę Wodną opuszczamy Stare Miasto i schodzimy na nadwiślańską promenadę
usytuowaną u stóp masywnych spichlerzy. Ruszamy w kierunku schodów Juliusza
Słowackiego.
W
ciągu dnia schodami Juliusza Słowackiego schodziliśmy, teraz wspinamy się w górę, by wyjść koło pomnika
tańczącego z dziewczyną ułana.
Ponownie
wzdłuż murów spichlerzy, ulicą Spichrzową, ruszamy w kierunku pięknie
ozdobionej kolorowymi parasolkami ulicy Mikołaja Reja, którą przechodzimy na
rynek.
Kamieniczki
wokół rynku toną w delikatnym półmroku. Za to intensywnie oświetlony jest
usytuowany centralnie Pomnik Żołnierza Polskiego.
Wracamy
do ulicy Spichrzowej. Jeszcze ostatni rzut oka na rozświetloną starówkę i
przechodząc kolejny już dzisiaj raz przez Bramę Wodną, opuszczamy ostatecznie
Stare Miasto. Schodzimy na parking, usytuowany u stóp spichlerzy.
Ruszamy
w drogę powrotną do Poznania. Przez cały dzień uchroniliśmy się przed deszczem.
W jednym tylko momencie spadło dosłownie kilka kropel, ale to bez szkody dla
poznania miasta. Niestety zdążyliśmy ujechać zaledwie kilka kilometrów, a
zaczęło padać. Z biegiem drogi opad tylko się nasilał i tak aż do samego
Poznania. Na szczęście droga ekspresowa S5 rekompensowała niewygodną jazdę w
intensywnie padającym deszczu. Ale teraz to już niech sobie pada… deszcz
potrzebny 😉.
POZDRAWIAMY☺