niedziela, 17 lipca 2022

Černá hora z Pec pod Sněžkou (Czechy)

Wędrówka do budki z piwem 😁.

Dzień zaczynamy wczesną pobudką. Przed nami dość długa wędrówka po czeskiej stronie Karkonoszy. Taki przynajmniej mamy plan. I aby go zrealizować wyruszamy z Jeleniej Góry na południe. Kierunek to położona w Czechach miejscowość Pec pod Sněžkou. Granicę przekraczamy na Przełęczy Okraj. O tej porze nie ma jeszcze dużego ruchu, dzięki czemu szybko dojeżdżamy do celu podróży. Na jednym z licznych w Pec pod Sněžkou płatnych parkingów zostawiamy samochód i ruszamy na szlak. Jeśli chodzi o kolory szlaków to będzie dzisiaj bardzo różnorodnie. Zaczynamy od wspólnych wskazań szlaków żółtego i niebieskiego. Bardziej jednak spoglądamy na niebieskie znaki, gdyż ich śladem dojdziemy do Husovej boudy, pierwszego naszego celu. Szlak żółty natomiast niebawem odbije w prawo, prowadząc do Lesni boudy.




Szlak do Husovej boudy to wygodna, asfaltowa droga, będąca jednocześnie drogą dojazdową do usytuowanych wzdłuż niej budynków. Pomijając pierwszy, na szczęście krótki odcinek, nie jest jakoś bardzo stromo. Nie oznacza to jednak, że jest płasko. Przeciwnie, konsekwentnie nabieramy wysokości. Za to wraz ze wzrostem wysokości za naszymi plecami pojawiają się coraz piękniejsze widoki.




Za nami najwyższe czeskie szczyty. Na prawo oczywiście najwyższa w Karkonoszach i całych Sudetach, mierząca 1603 metry nad poziomem morza Śnieżka. Leży na polsko-czeskiej granicy i dla Czechów jest najwyższym szczytem. Na lewo od niej niższa Studniční hora (1554 m n.p.m.), będąca trzecim co do wysokości szczytem Czech. Najbardziej na lewo zaś Luční hora (1555 m n.p.m.). To z kolei drugi co do wysokości szczyt tego kraju.
A pomiędzy Śnieżką i Studniční horą jest Obři důl, czyli Olbrzymi Dół. To największy w Karkonoszach kocioł polodowcowy. Gdzieś tam pośród skał, na południowych stokach Równi pod Śnieżką, swój początek ma rzeka Upa.


Ciekawe widoki mamy również i przed nami. Choć wykonane ludzką ręką, pięknie wkomponowują się w otoczenie.


Wytrwale podchodzimy do Husovej boudy. Z każdym krokiem widoki za naszymi plecami stają się pełniejsze. Już nie możemy się doczekać ostatecznego widoku z góry. Póki co odwracamy się co chwila i zerkamy co doszło w szerokiej panoramie.
Coraz wyraźniejsza jest Śnieżka. U jej stóp pojawiło się Schronisko Dom Śląski. Doskonale widoczny jest teraz również Obři důl.






A Husova bouda coraz bliżej. Już ją widzimy pięknie oświetloną porannym słońcem.


Szlak niebieski prowadząc cały czas po asfaltowej drodze, doprowadza nas pod budynek Husovej boudy. W jego sąsiedztwie znajduje się ciekawy, drewniany barek-dystrybutor. Nie ma barmana, są za to kufle i napoje. Ale jak to tak? Po prostu... samoobsługa!
Do wyboru mamy czeskie piwo Konrad lub tradycyjny, bezalkoholowy napój naszych południowych sąsiadów – Malinovka. Cennik umieszczony jest na kartkach. Bierzemy mały lub duży kufel, nalewamy to, na co mamy ochotę, uiszczamy opłatę wrzucając pieniądze do dziurki i już możemy delektować się zimnym napojem. Idealne do ugaszenia pragnienia, zwłaszcza w tak ciepły dzień jak dzisiaj. Jeszcze lepiej smakuje z takim cudownym widokiem przed sobą.






My postanawiamy zrobić tu dłuższą przerwę. Robimy drugie śniadanie. Niestety w Husovej boudzie nie można zamówić nic do jedzenia, więc musimy polegać na przygotowanych wcześniej kanapkach.


Dużo czasu spędzamy przy Husovej boudzie. Na ten piękny widok można patrzeć godzinami. Ale cóż, czas leci, a przed nami jeszcze długa droga. W puste butelki nabieramy jeszcze lodowatej Malinovki, by gasiła pragnienie i dawała ochłodę w dalszej wędrówce. Na koniec uiszczamy opłatę za wszystko co wypiliśmy i nalaliśmy, wrzucając pieniądze do dziurki. Zmieniamy kolor szlaku na żółty i za jego wskazaniami ruszamy dalej w górę. Kierunek marszu wskazują również dawne kamienne szlakowskazy, które jednak nie są już zbyt czytelne.



Szybko dochodzimy do hotelu górskiego Pražská bouda. Tu ukazuje się przed nami Černá hora, szczyt na który podążamy.



Ruszamy dalej kontynuując wędrówkę żółtym szlakiem. Dołączył do nas również szlak czerwony, na który zaczynamy intensywniej patrzeć, bo to on poprowadzi nas dłużej. Za naszymi plecami dostrzegamy w oddali charakterystyczny szczyt Ještěd (1012 m n.p.m.). Łatwo go rozpoznać dzięki stożkowej budowie wierzchołka, zwieńczonego dodatkowo wieżą, która intensywnie odbija się teraz w promieniach słonecznych. Byliśmy tam niemal równo rok temu, 👉to też była piękna wycieczka 😊.


Wspólne wskazania szlaków żółtego i czerwonego doprowadzają nas do olbrzymiej Kolinskej boudy. To kolejny górski hotel na naszej trasie. Przed wejściem do obiektu stoi potężny Karkonosz, czyli Duch Gór. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jest niemal identyczny jak Pradziad 👉z czeskiego Praděda (1491 m n.p.m.).




Przy Kolinskej boudzie szlak żółty skręca w lewo, my natomiast trzymając się czerwonych znaków odbijamy nieco w prawo, by rozpocząć schodzenie w kierunku torfowisk. I tak niebawem naszym oczom ukazuje się duża tablica Černohorské rašeliniště. To czeski Rezerwat Przyrody Torfowiska Czarna Góra.



Opuszczamy na chwilę nasz szlak, by widoczną kamienistą drogą podejść do usytuowanej w głębi torfowisk wieży widokowej. Niebawem droga zamienia się w drewnianą kładkę, którą wędrujemy nad wodolubną roślinnością. Wokół masowo bielą się wełnianki.







Dochodzimy do wieży widokowej, z której możemy spojrzeć na tereny nieskażone ludzką ręką. Tu natura radzi sobie sama. Tutejsze okoliczności przyrody mocno przypominają nam Podlasie, gdzie również dużo spacerowaliśmy wśród torfowiskowej roślinności.





Wracamy do czerwonego szlaku, którym przekraczamy Javoří potok. Zgodnie z treścią tablicy informacyjnej, w XVI wieku wybudowano tu drewnianą zaporę. Resztki budowli widoczne są jeszcze gdzieniegdzie między drzewami.



Idziemy dalej, a kolejnym punktem trasy jest Václavák, miejsce gdzie dołącza do nas kolejny żółty szlak. Teraz za wspólnymi żółto-czerwonymi znakami rozpoczynamy wspinanie się w kierunku kolejnego hotelu górskiego. Tym razem będzie to usytuowana na stokach Černej hory, Černá bouda.



Zanim podejdziemy pod budynek robimy krótką przerwę na złapanie oddechu. Odwracamy wzrok, by zobaczyć co mamy za plecami. A tu miłe zaskoczenie… kolejny piękny widok. Oczywiście w panoramie dominuje Śnieżka. Z tej perspektywy bardzo wyraźna jest również płaska Równia pod Śnieżką. W krajobrazie zaznacza się także Studniční hora oraz Obři důl.


Do hotelu górskiego Černá bouda wchodzimy tylko na chwilę, by podbić nasze książeczki GOT tutejszą pieczątką. Obierając za przewodnika szlak koloru żółtego rozpoczynamy ostatnie podejście.


Kilkuminutowa wędrówka doprowadza nas na sporych rozmiarów plac na szczycie Czarnej Góry, bo tak brzmi polska nazwa Černej hory. Gdzie jest jednak najwyższy punkt?
By go zdobyć odbijamy w prawo, w wyasfaltowaną drogę prowadzącą do wieży. Około półkilometrowy odcinek drogi doprowadza nas pod szlaban. Dalej już nie przejdziemy. Przed nami wysoki na ponad 78 metrów maszt telewizyjny. Obiekt wybudowany został w odległości kilku metrów od wierzchołka Černej hory, więc za jego zdobycie należy uznać to miejsce. A na jakiej wysokości tak w ogóle się znajdujemy?
Černa hora mierzy 1299 metrów nad poziomem morza. Zalicza się do grona stu szczytów wchodzących w skład 👉Sudeckiego Włóczykija. Tym samym przybyła nam kolejna zdobycz z tego projektu 😉.



Wracamy do żółtego szlaku i podchodzimy do kolejnej wieży na szczycie Černej hory. Tym razem jest to wieża widokowa. Po drewnianej kładce ruszamy w jej kierunku.


Wieża widokowa, przed którą się znajdujemy, ma bardzo ciekawą historię. Szczegółów dowiemy się z tablicy informacyjnej w jej pobliżu. Co najciekawsze, to fakt, że jest to pozostałość po dawnej kolejce linowej, która do 1980 roku wwoziła turystów na szczyt. Był to przedostatni słup, oznaczony numerem 8, i to oznaczenie widoczne jest do dnia dzisiejszego. Z racji doskonałej lokalizacji postanowiono pozostawić go na cele wieży widokowej. Pomyłki w wyborze słupa nie było, widoki są naprawdę piękne, o czym szybko przekonujemy się pokonując 106 schodów na szczyt wieży. Wejście jest niezwykle wąskie, minięcie się dwóch osób chyba niemożliwe. Jedynie na szerszych nieco podestach możemy minąć się ze schodzącymi. No i oczywiście obowiązuje opłata za wstęp.



Najwyraźniej z tarasu widokowego dawnego słupa kolejki widać oczywiście Śnieżkę. W jej kierunku ustawiona jest również luneta, przez którą bez dodatkowych opłat możemy spojrzeć na najwyższy sudecki szczyt.



Na prawo od Śnieżki widzimy Chełmiec (851 m n.p.m.) w Górach Wałbrzyskich oraz, w dalszej perspektywie, najwyższy szczyt Gór Sowich, czyli oczywiście Wielką Sowę (1015 m n.p.m.).


Przechodzimy na wschodnią krawędź tarasu. Panorama umieszczona na tablicy wskazuje, że powinniśmy widzieć stąd szczyt Praděda (1491 m n.p.m.). Wyostrzamy wzrok i ostrość w naszym aparacie i… faktycznie jest! Choć dzisiaj bardzo słabo widoczny.



Bezpośrednio pod nami szczyt Černej hory z widocznym masztem telewizyjnym. Z tej perspektywy pięknie widać zaokrągloną kopułę szczytową.


Z wieży widoczna jest również górna stacja współczesnego wyciągu na szczyt Czarnej Góry.



Pokonując ponownie niezwykle wąskie stopnie schodzimy z wieży na poziom terenu. Trzymając się znanych już nam kolorów szlaków wracamy do hotelu górskiego Kolinska bouda. Towarzyszą nam znane już, ale ciągle zachwycające widoki.







Kolinska bouda to bardzo duży jak na górskie warunki hotel, w którym znajduje się również restauracja. Choć dojście tutaj wiązało się z nadrobieniem kilkuset metrów drogi, to pyszny, tradycyjny czeski obiad wynagrodził ten trud.


Jednak nie tylko my jesteśmy głodni. Zwierzaki niby nie zwracały na nas uwagi, ale jak tylko schyliłem się po trawę, i to w oddali, po drugiej stronie drogi, koziołek już był na ogrodzeniu i wychylał głowę 😂.


Z Kolinskej boudy schodzimy ponownie czerwonym szlakiem w kierunku torfowisk. Tym razem jednak znacznie wcześniej zmieniamy cel. Na rozdrożu Pod Kolinkou boudou skręcamy w lewo, zmieniając szlak na kolor niebieski. Szybko dochodzimy do Javoří potok, gdzie wśród bujnej roślinności i szumiącej wody schodzimy w kierunku Červenokoteleckej boudy. Po drodze mijamy mniejsze i większe liczne wodospady.




Červenokotelecká bouda okazuje się nie być żadnym schroniskiem, a prywatną własnością. Niemal nie wszedłem komuś do domu 😁. Ledwie widoczny szlakowskaz wskazuje kierunek dalszej wędrówki. Skręcamy w lewo za zielonymi znakami szlaku.


Wśród bujnie kwitnących naparstnic dochodzimy do drewnianego mostu przewieszonego nad jednym z dopływów Javoří potoku. Szlak zielony skręca tu w lewo. My jednak decydujemy się przejść na drugą stronę mostu, idąc dalej bez szlaku, leśną ścieżką w górę.


Tym sposobem szybciutko dochodzimy do asfaltowej drogi, którą prowadzi żółty szlak. Nie trzymamy się jednak jego wskazań, a zgodnie z przebiegiem drogi podążamy nią aż do końca wędrówki. Choć Pec pod Sněžkou wydaje się być jeszcze daleko w dole, ostatnim zejściem szybko wytracamy wysokość meldując się ostatecznie na placu parkingowym.



Pozostało jeszcze dokonać opłaty za postój. To na szczęście możliwe jest w parkomacie, gdzie bez większego trudu dokonujemy zapłaty kartą. Przez Przełęcz Okraj ruszamy w drogę powrotną do Polski. 
Kolejna piękna wycieczka po Karkonoszach za nami. Szczęśliwi wracamy do naszej kwatery w Jeleniej Górze na zasłużony odpoczynek. Dla nas to jeszcze nie koniec weekendu. Jutro mamy urlop, dzięki czemu nadal będziemy mogli cieszyć się pobytem w górach.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz