Na najstarszym szlaku turystycznym w Polsce.
Na dzisiaj mieliśmy w planach
wycieczkę rowerową. Chcieliśmy zobaczyć zabytkowy kościół w Tarnowie Pałuckim,
nieopodal Wągrowca. W niedzielę odbywa się tam msza święta, po której możliwe
jest zwiedzanie. Jednak prognozowane opady deszczu skutecznie zniechęciły nas
do wyjazdu. Ale zbliża się południe, a tu cały czas nie pada. Co więcej, zza
delikatnych chmur wyłania się co chwila słońce. Postanawiamy więc wykorzystać sprzyjające warunki atmosferyczne i decydujemy się na wyjazd. Do Tarnowa Pałuckiego już nie zdążymy, za to na wycieczkę Szlakiem
Piastowskim możemy jak najbardziej ruszyć.
Wyjeżdżamy z Poznania i drogą ekspresową numer 5 szybko dojeżdżamy do
Gniezna. To jedno z najbardziej znanych miejsc na Szlaku Piastowskim. My jednak
dzisiaj mijamy je bokiem, gdyż byliśmy 👉w Gnieźnie już dwukrotnie. Zmieniamy numer drogi na krajową "piętnastkę" i jedziemy w
kierunku Strzelna.
PUNKT WIDOKOWY DUSZNO
Pierwszy przystanek
robimy kilka kilometrów za Trzemesznem w miejscowości Duszno. By tu dojechać,
odbiliśmy z głównej drogi na północ, zgodnie ze znakami kierującymi na punkt
widokowy. O ile początkowo droga jest asfaltowa, niebawem robi się szutrowa. Z
dojazdem jednak nie ma żadnego problemu. Tak docieramy pod drewnianą wieżę
widokową.
Znajdujemy się na Wale
Wydartowskim, najwyższym wzniesieniu Pojezierza Gnieźnieńskiego o wysokości 167
metrów nad poziomem morza. Wspinamy się na górę, skąd rozpościera się całkiem
ciekawa panorama. Choć wokół dominują pola, w oddali dostrzegamy zabudowania
Gniezna. Wśród nich rzuca się w oczy Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny i św. Wojciecha. To widok w kierunku południowo-zachodnim.
Spoglądamy jeszcze na
południowy-wschód, gdzie dostrzegamy dymiące kominy Elektrowni Pątnów. W tym kierunku
widoczna jest również licheńska bazylika, jednak nie udaje nam się dzisiaj jej
namierzyć.
Schodzimy na poziom
terenu i ruszamy w dalszą drogę. Wracamy do głównej drogi krajowej numer 15, z
której jednak niebawem zjeżdżamy w lewo, w kierunku Mogilna. Tu naszym celem
jest pobenedyktyński zespół klasztorny, dzisiaj Zakon Braci Mniejszych
Kapucynów.
MOGILNO
Zatrzymujemy się na
parkingu w sąsiedztwie klasztornych zabudowań. Udaje nam się znaleźć wolne miejsce,
co nie okazuje się takie proste, bo trwa jeszcze msza święta w kościele. Postanawiamy
więc wykorzystać ten czas na krótki spacer do oddalonego o kilkaset metrów
Kościoła św. Jakuba. Ta późnogotycka świątynia powstała w 1511 roku i jest
dzisiaj kościołem farnym. Drzwi wejściowe są otwarte więc zaglądamy do środka.
Za daleko jednak nie udaje nam się wejść, gdyż swobodnego dostępu strzegą
kolejne, na szczęście przeszklone drzwi. Wnętrze możemy obejrzeć jedynie z tej
perspektywy.
Obchodzimy jeszcze
kościół dookoła. Na zewnętrznej ścianie prezbiterium zauważamy płaskorzeźbę
przedstawiającą świętego Jakuba. Pochodzi ona z 1936 roku i co ciekawe, opisana
jest jako św. Jakób. Powyżej patrona świątyni znajduje się napis przywołujący
1797 rok. To data ufundowania obrazu, który kiedyś znajdował się w tej wnęce.
Niestety nie zachował się do dzisiejszych czasów.
Wracamy do klasztoru. Z
daleka widzimy, że ludzie wychodzą już z kościoła. Również na parkingu zrobiło
się luźniej. To oznacza koniec mszy świętej i możliwość zwiedzania wnętrza
świątyni pod wezwaniem św. Jana Apostoła. A to jest naprawdę śliczne. Choć
klasztor ufundowany został już w XI wieku przez Kazimierza Odnowiciela, to, co
widzimy dzisiaj, pochodzi z późniejszych czasów. Z pierwotnej, romańskiej
świątyni pozostały praktycznie tylko fundamenty, na których wzniesiono gotyckie
mury. W drugiej połowie XVIII wieku całość poddano przebudowie w stylu
barokowym. I to właśnie bogaty, barokowy styl dominuje dzisiaj w kościelnych
wnętrzach.
Wewnątrz uwagę zwraca ołtarz główny, którego centralny punkt stanowi siedemnastowieczny obraz Matki Boskiej Śnieżnej. Zobaczyć tu możemy również płaskorzeźbę z przedstawieniem Ostatniej Wieczerzy. To kopia słynnego dzieła Leonarda da Vinci. Boki prezbiterium zajmują XVIII-wieczne stalle. Z tego samego okresu pochodzą ołtarze boczne.
Warto podnieść głowę nieco do góry i
spojrzeć na organy. Tu odnajdziemy fascynujące malowidła przedstawiające
założenie klasztoru na mogileńskiej ziemi przez króla Polski Bolesława II Śmiałego dla sprowadzonych przez jego ojca, Kazimierza
Odnowiciela, benedyktynów.
Jest jeszcze jedno miejsce w kościele, które warto odwiedzić. To tak zwany "kościół dolny", który stanowią krypty. Krypta zachodnia to jedno z najlepiej zachowanych w Polsce pomieszczeń o iście romańskim rodowodzie. Natomiast w krypcie wschodniej znajduje się kamienny ołtarz, na którym przez osiem wieków odprawiano msze święte. Niestety nam dzisiaj nie jest dane tam wejść.
Opuszczamy piękne
wnętrze, by zerknąć na zabudowania klasztorne z zewnątrz. Cały teren otoczony jest
kamiennym murem, co doskonale widać z lotu ptaka. A możemy się o tym przekonać,
oglądając tablice informacyjne.
Wracamy na parking do
samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy teraz do Wylatowa.
WYLATOWO
Wylatowo to niewielka
miejscowość w województwie kujawsko-pomorskim, tuż przy granicy z województwem
wielkopolskim. Sławę zyskała na początku XXI wieku dzięki kręgom w zbożu, które
pojawiały się na okolicznych polach. My nie będziemy jednak szukać
"kosmicznych znaków", a skupimy swą uwagę na Kościele Świętych Apostołów
Piotra i Pawła. Ta drewniana świątynia wybudowana została w 1761 roku w formie
trójnawowej bazyliki, co jest niezwykle rzadkie wśród polskiej architektury
drewnianej. Pięknie położona na wzgórzu, na które prowadzą kamienne schody. A
po ich bokach stoją patroni, czyli św. Piotr i św. Paweł.
Pokonujemy kolejne
stopnie schodów, by stanąć przed fasadą kościoła. Niestety do środka nie
wejdziemy, gdyż drzwi są zamknięte. Możemy jedynie obejść świątynię dookoła i
obejrzeć trzy dzwony, prezentowane przy południowej ścianie.
Schodzimy z kościelnego
wzgórza z powrotem do samochodu i ruszamy dalej. Nieustannie trzymamy
się drogi krajowej numer 15, którą jedziemy w kierunku wschodnim.
KWIECISZEWO
Dojeżdżamy do
miejscowości Kwieciszewo, gdzie znajduje się kolejna świątynia na Szlaku
Piastowskim. Samochód parkujemy u stóp niewielkiego wzgórza, na którym znajduje
się Kościół św. Marii Magdaleny. To późnogotycka budowla, powstała w 1522
roku. I podobnie jak w Wylatowie, nie zobaczymy jej w środku. Również jest
zamknięta. I tu nachodzi mnie refleksja, jak często świątynie są niedostępne. Z założenia kościół powinien być otwarty na ludzi, a jakże często zdarza się inaczej. I
nie mówię tu o udostępnianiu całego wnętrza. Wystarczy krata, przez którą można
zajrzeć do środka, a kto chce to i wygodnie, w spokoju pomodlić się.
Widać księżom nie zależy. Ważne, że niedzielna taca się zgadza 😕.
Coż... wracamy do
samochodu i ruszamy w dalszą drogę.
STRZELNO
Przed nami Strzelno i
zabudowania dawnego klasztoru norbertanek. Choć 👉byliśmy tu już w 2014 roku, nie
udało nam się wówczas zwiedzić wnętrz. Mamy nadzieję, że dzisiaj będzie
inaczej.
Całe założenia
klasztorne doskonale widoczne są od samego wejścia na teren. Od lewej widzimy
Rotundę św. Prokopa i wiodąc wzrokiem w prawo mamy dawne zabudowania
klasztorne, w których dzisiaj znajduje się między innymi muzeum, aż po
przepiękną fasadę Kościoła Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny.
Norbertanki trafiły do Strzelna pod koniec XII wieku i przebywały tu do kasaty
przeprowadzonej przez władze pruskie w 1834 roku.
Zwiedzanie zaczynamy od
Rotundy św. Prokopa. To największa romańska świątynia w Polsce wybudowana na
planie koła. Jej powstanie datuje się na przełom XII i XIII wieku. Wchodzimy do środka.
Panuje tu półmrok, który rozświetlają jedynie pojedyncze promienie słońca wpadające przez niewielkie okna. Wszędzie wokół
kamień, co jest charakterystyczne dla romańskich budowli. Nawa główna łączy się
z prezbiterium poprzez kamienny, półkolisty łuk tęczowy.
Rotunda składa się z dwóch połączonych ze sobą elementów. Jest to cylindryczna nawa główna, do której przylega niższe, prostokątne prezbiterium.
Warto zwrócić uwagę na tablice Drogi Krzyżowej. Wykonane zostały w XVI wieku z drewna lipowego. To prawdziwy unikat.
Po przeciwnej stronie prezbiterium znajduje się półkolista arkada, a nad nią królewska empora z biforium, czyli oknem
rozdzielonym kolumną na dwie części. Wejdźmy zatem na górę, skąd możemy
z bliska spojrzeć na piękne zdobienia niewielkiej kolumny biforium. Stąd
spoglądamy również z góry na całe wnętrze kamiennej świątyni.
Opuszczamy ciemne,
romańskie wnętrze i kierujemy się teraz do położonego w sąsiedztwie Muzeum Romańskiego. Tu możemy zobaczyć
ekspozycję dotyczącą historii zakonu norbertanek w Strzelnie. Wśród nich piękny
tympanon portalu północnego z przedstawieniem Chrystusa w otoczeniu aniołów. Co ciekawe, idealnie pasują do niego Drzwi Gnieźnieńskie - czy to tutaj były pierwotnie przeznaczone? Tego pewnie już się nie dowiemy.
Ostatni obiekt dostępny
do zwiedzania na klasztornym wzgórzu to Kościół Świętej Trójcy i Najświętszej
Marii Panny. Pięknie zdobiona, barokowa fasada zapowiada równie ciekawe wnętrze.
Wnętrze świątyni już od
samego wejścia robi na nas piorunujące wrażenie. Gołym okiem widać całą
historię tego miejsca. Z najdawniejszych, romańskich czasów zachowały się
kolumny. Dwie z nich są bogato zdobione płaskorzeźbami prezentującymi cnoty i
przywary, jedna śrubowym ornamentem. To zabytek na skalę światową, gdyż
niewiele rzeźbionych, romańskich kolumn zachowało się do dzisiejszych czasów. Niewątpliwie jednak
dominuje tu barok, z którego to okresu pochodzi ołtarz relikwiarzowy św.
Krzyża, ołtarze boczne, pięknie zdobione stalle, a także epitafia strzeleńskich
duchownych.
Stojąc przodem do prezbiterium, po jego prawej stronie znajduje się Kaplica św. Barbary. Jej palmowe sklepienie również opiera się na pięknie zdobionej, romańskiej kolumnie. Tu znajdują się schody prowadzące na górę do niewielkiego, kościelnego muzeum.
Wróćmy jednak na dół, bo tu jest dużo ciekawiej. Spójrzmy na wypełniające wnętrze
polichromie. To dzieła średniowieczne.
Warto zwrócić również
uwagę na polichromowane konfesjonały w północnej ścianie kościoła. Pochodzą z
XVIII wieku, a przedstawione tu zostały między innymi sceny z życia Jezusa i
Maryi.
Do południowej ściany kościoła przylega kaplica żołnierza rzymskiego św. Restytuta. Tu znajduje się relikwiarz tego świętego sprowadzony z Rzymu specjalnie dla strzeleńskiego kościoła. Kaplica zwieńczona jest przepiękną, barokową kopułą.
Na koniec wspinamy się
jeszcze po schodach na chór. Spojrzymy z tej perspektywy na wnętrze świątyni.
Doskonale widoczne są stąd rzeźbienia romańskich kolumn. To prawdziwe dzieła sztuki!
Przyjrzyjmy się zatem bliżej kolumnie północnej, zwanej kolumną przywar (po lewej stronie nawy).
Naprzeciw niej kolumna południowa, zwana kolumną cnót (po prawej stronie nawy). No i równie piękna kolumna ozdobiona śrubowym ornamentem.
A nad naszymi głowami przepiękny zwornik z przedstawieniem Maryi z Dzieciątkiem.
Pomiędzy prezbiterium, a
nawą główną znajduje się belka tęczowa z 1740 roku. Teraz znajdujemy się na wprost niej.
Opuszczamy cudowne
wnętrza strzeleńskiej świątyni. Postanawiamy obejść jeszcze całe zabudowania
dookoła. W południowej ścianie kościoła naszą uwagę zwraca romański tympanon fundacyjny.
Znajduje się nad wejściem do przylegającej do prezbiterium Kaplicy św. Barbary.
Przedstawiona została tu św. Anna z małą Maryją na rękach. Koło nich
klęczy syn fundatora strzeleńskiego klasztoru norbertanek Piotra Wszeborowica - Krystyn Wszeborowic, z modelem świątyni w rękach. Druga klęcząca postać z księgą w dłoniach nie jest
rozpoznana, choć utożsamia się ją z pierwszą norbertańską przeoryszą Beatrycze. W rękach ma trzymać księgę reguły zakonnej.
Obchodzimy zabudowania
klasztorne od wschodniej strony, po czym kierujemy się do samochodu. Czas
ruszać w dalszą drogę. Na koniec warto dodać, że cały zespół dawnego klasztoru
norbertanek wpisany został w 2018 roku na listę Pomników Historii Polski. Co
więcej, obiekt znajduje się również na Szlaku Romańskim, Szlaku św. Jakuba oraz
Szlaku Piastowskim, którego śladem podążamy i my.
Przed nami ostatni punkt
przewidziany na dzisiaj. Kierujemy się do Kruszwicy, gdzie naszym celem jest
kolejna romańska budowla. Jest kilka minut przed godziną 16, kiedy to rozpoczyna
się msza święta w kruszwickiej bazylice. Postanawiamy więc zatrzymać się po
drodze na obiad.
KRUSZWICA
Do Kruszwicy dojeżdżamy
tuż przed godziną 17. Z daleka widzimy, że ludzie wyszli już z kościoła i
ruszają w kierunku swoich domów. Na parkingu przed bazyliką zostawiamy samochód
i podchodzimy do wejścia, które jest... zamknięte. Udajemy się do kolejnych drzwi, ale te również nie chcą się otworzyć. Pozostały jeszcze jedne... także zamknięte. Spóźniliśmy się! Świątynia została już zamknięta po ostatnim dzisiaj
nabożeństwie. Mocne nerwy mną poszarpały 😤, ale cóż zrobić. Wracamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną do
Poznania. A ten jeden z najlepiej zachowanych zabytków architektury romańskiej
w naszym kraju będziemy musieli odwiedzić przy innej okazji.
W drodze powrotnej łapie
nas zapowiadany już od południa deszcz. Tak sprawdzają się
przepowiednie meteorologów. I jak tu planować jakieś wojaże? Spokojnie
zdążylibyśmy zakończyć wycieczkę rowerową, którą pierwotnie planowaliśmy. Co
prawda nic straconego, bo poznaliśmy kolejne miejsca Szlaku Piastowskiego. To
jednak nie ostatnie nasze spotkanie z nim 😉.
POZDRAWIAMY☺