niedziela, 30 lipca 2023

Szlakiem Piastowskim z Poznania do Kruszwicy

Na najstarszym szlaku turystycznym w Polsce.

Na dzisiaj mieliśmy w planach wycieczkę rowerową. Chcieliśmy zobaczyć zabytkowy kościół w Tarnowie Pałuckim, nieopodal Wągrowca. W niedzielę odbywa się tam msza święta, po której możliwe jest zwiedzanie. Jednak prognozowane opady deszczu skutecznie zniechęciły nas do wyjazdu. Ale zbliża się południe, a tu cały czas nie pada. Co więcej, zza delikatnych chmur wyłania się co chwila słońce. Postanawiamy więc wykorzystać sprzyjające warunki atmosferyczne i decydujemy się na wyjazd. Do Tarnowa Pałuckiego już nie zdążymy, za to na wycieczkę Szlakiem Piastowskim możemy jak najbardziej ruszyć.
Wyjeżdżamy z Poznania i drogą ekspresową numer 5 szybko dojeżdżamy do Gniezna. To jedno z najbardziej znanych miejsc na Szlaku Piastowskim. My jednak dzisiaj mijamy je bokiem, gdyż byliśmy 👉w Gnieźnie już dwukrotnie. Zmieniamy numer drogi na krajową "piętnastkę" i jedziemy w kierunku Strzelna.

PUNKT WIDOKOWY DUSZNO


Pierwszy przystanek robimy kilka kilometrów za Trzemesznem w miejscowości Duszno. By tu dojechać, odbiliśmy z głównej drogi na północ, zgodnie ze znakami kierującymi na punkt widokowy. O ile początkowo droga jest asfaltowa, niebawem robi się szutrowa. Z dojazdem jednak nie ma żadnego problemu. Tak docieramy pod drewnianą wieżę widokową.


Znajdujemy się na Wale Wydartowskim, najwyższym wzniesieniu Pojezierza Gnieźnieńskiego o wysokości 167 metrów nad poziomem morza. Wspinamy się na górę, skąd rozpościera się całkiem ciekawa panorama. Choć wokół dominują pola, w oddali dostrzegamy zabudowania Gniezna. Wśród nich rzuca się w oczy Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha. To widok w kierunku południowo-zachodnim.




Spoglądamy jeszcze na południowy-wschód, gdzie dostrzegamy dymiące kominy Elektrowni Pątnów. W tym kierunku widoczna jest również licheńska bazylika, jednak nie udaje nam się dzisiaj jej namierzyć.


Schodzimy na poziom terenu i ruszamy w dalszą drogę. Wracamy do głównej drogi krajowej numer 15, z której jednak niebawem zjeżdżamy w lewo, w kierunku Mogilna. Tu naszym celem jest pobenedyktyński zespół klasztorny, dzisiaj Zakon Braci Mniejszych Kapucynów.

MOGILNO


Zatrzymujemy się na parkingu w sąsiedztwie klasztornych zabudowań. Udaje nam się znaleźć wolne miejsce, co nie okazuje się takie proste, bo trwa jeszcze msza święta w kościele. Postanawiamy więc wykorzystać ten czas na krótki spacer do oddalonego o kilkaset metrów Kościoła św. Jakuba. Ta późnogotycka świątynia powstała w 1511 roku i jest dzisiaj kościołem farnym. Drzwi wejściowe są otwarte więc zaglądamy do środka. Za daleko jednak nie udaje nam się wejść, gdyż swobodnego dostępu strzegą kolejne, na szczęście przeszklone drzwi. Wnętrze możemy obejrzeć jedynie z tej perspektywy.


Obchodzimy jeszcze kościół dookoła. Na zewnętrznej ścianie prezbiterium zauważamy płaskorzeźbę przedstawiającą świętego Jakuba. Pochodzi ona z 1936 roku i co ciekawe, opisana jest jako św. Jakób. Powyżej patrona świątyni znajduje się napis przywołujący 1797 rok. To data ufundowania obrazu, który kiedyś znajdował się w tej wnęce. Niestety nie zachował się do dzisiejszych czasów.


Wracamy do klasztoru. Z daleka widzimy, że ludzie wychodzą już z kościoła. Również na parkingu zrobiło się luźniej. To oznacza koniec mszy świętej i możliwość zwiedzania wnętrza świątyni pod wezwaniem św. Jana Apostoła. A to jest naprawdę śliczne. Choć klasztor ufundowany został już w XI wieku przez Kazimierza Odnowiciela, to, co widzimy dzisiaj, pochodzi z późniejszych czasów. Z pierwotnej, romańskiej świątyni pozostały praktycznie tylko fundamenty, na których wzniesiono gotyckie mury. W drugiej połowie XVIII wieku całość poddano przebudowie w stylu barokowym. I to właśnie bogaty, barokowy styl dominuje dzisiaj w kościelnych wnętrzach.


Wewnątrz uwagę zwraca ołtarz główny, którego centralny punkt stanowi siedemnastowieczny obraz Matki Boskiej Śnieżnej. Zobaczyć tu możemy również płaskorzeźbę z przedstawieniem Ostatniej Wieczerzy. To kopia słynnego dzieła Leonarda da Vinci. Boki prezbiterium zajmują XVIII-wieczne stalle. Z tego samego okresu pochodzą ołtarze boczne.




Warto podnieść głowę nieco do góry i spojrzeć na organy. Tu odnajdziemy fascynujące malowidła przedstawiające założenie klasztoru na mogileńskiej ziemi przez króla Polski Bolesława II Śmiałego dla sprowadzonych przez jego ojca, Kazimierza Odnowiciela, benedyktynów.




Jest jeszcze jedno miejsce w kościele, które warto odwiedzić. To tak zwany "kościół dolny", który stanowią krypty. Krypta zachodnia to jedno z najlepiej zachowanych w Polsce pomieszczeń o iście romańskim rodowodzie. Natomiast w krypcie wschodniej znajduje się kamienny ołtarz, na którym przez osiem wieków odprawiano msze święte. Niestety nam dzisiaj nie jest dane tam wejść.
Opuszczamy piękne wnętrze, by zerknąć na zabudowania klasztorne z zewnątrz. Cały teren otoczony jest kamiennym murem, co doskonale widać z lotu ptaka. A możemy się o tym przekonać, oglądając tablice informacyjne.


Wracamy na parking do samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy teraz do Wylatowa.

WYLATOWO


Wylatowo to niewielka miejscowość w województwie kujawsko-pomorskim, tuż przy granicy z województwem wielkopolskim. Sławę zyskała na początku XXI wieku dzięki kręgom w zbożu, które pojawiały się na okolicznych polach. My nie będziemy jednak szukać "kosmicznych znaków", a skupimy swą uwagę na Kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Ta drewniana świątynia wybudowana została w 1761 roku w formie trójnawowej bazyliki, co jest niezwykle rzadkie wśród polskiej architektury drewnianej. Pięknie położona na wzgórzu, na które prowadzą kamienne schody. A po ich bokach stoją patroni, czyli św. Piotr i św. Paweł.



Pokonujemy kolejne stopnie schodów, by stanąć przed fasadą kościoła. Niestety do środka nie wejdziemy, gdyż drzwi są zamknięte. Możemy jedynie obejść świątynię dookoła i obejrzeć trzy dzwony, prezentowane przy południowej ścianie.




Schodzimy z kościelnego wzgórza z powrotem do samochodu i ruszamy dalej. Nieustannie trzymamy się drogi krajowej numer 15, którą jedziemy w kierunku wschodnim.

KWIECISZEWO


Dojeżdżamy do miejscowości Kwieciszewo, gdzie znajduje się kolejna świątynia na Szlaku Piastowskim. Samochód parkujemy u stóp niewielkiego wzgórza, na którym znajduje się Kościół św. Marii Magdaleny. To późnogotycka budowla, powstała w 1522 roku. I podobnie jak w Wylatowie, nie zobaczymy jej w środku. Również jest zamknięta. I tu nachodzi mnie refleksja, jak często świątynie są niedostępne. Z założenia kościół powinien być otwarty na ludzi, a jakże często zdarza się inaczej. I nie mówię tu o udostępnianiu całego wnętrza. Wystarczy krata, przez którą można zajrzeć do środka, a kto chce to i wygodnie, w spokoju pomodlić się. Widać księżom nie zależy. Ważne, że niedzielna taca się zgadza 😕.


Coż... wracamy do samochodu i ruszamy w dalszą drogę.

STRZELNO


Przed nami Strzelno i zabudowania dawnego klasztoru norbertanek. Choć 👉byliśmy tu już w 2014 roku, nie udało nam się wówczas zwiedzić wnętrz. Mamy nadzieję, że dzisiaj będzie inaczej.



Całe założenia klasztorne doskonale widoczne są od samego wejścia na teren. Od lewej widzimy Rotundę św. Prokopa i wiodąc wzrokiem w prawo mamy dawne zabudowania klasztorne, w których dzisiaj znajduje się między innymi muzeum, aż po przepiękną fasadę Kościoła Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny. Norbertanki trafiły do Strzelna pod koniec XII wieku i przebywały tu do kasaty przeprowadzonej przez władze pruskie w 1834 roku.


Zwiedzanie zaczynamy od Rotundy św. Prokopa. To największa romańska świątynia w Polsce wybudowana na planie koła. Jej powstanie datuje się na przełom XII i XIII wieku. Wchodzimy do środka. Panuje tu półmrok, który rozświetlają jedynie pojedyncze promienie słońca wpadające przez niewielkie okna. Wszędzie wokół kamień, co jest charakterystyczne dla romańskich budowli. Nawa główna łączy się z prezbiterium poprzez kamienny, półkolisty łuk tęczowy.



Rotunda składa się z dwóch połączonych ze sobą elementów. Jest to cylindryczna nawa główna, do której przylega niższe, prostokątne prezbiterium.


Warto zwrócić uwagę na tablice Drogi Krzyżowej. Wykonane zostały w XVI wieku z drewna lipowego. To prawdziwy unikat.



Po przeciwnej stronie prezbiterium znajduje się półkolista arkada, a nad nią królewska empora z biforium, czyli oknem rozdzielonym kolumną na dwie części. Wejdźmy zatem na górę, skąd możemy z bliska spojrzeć na piękne zdobienia niewielkiej kolumny biforium. Stąd spoglądamy również z góry na całe wnętrze kamiennej świątyni.






Opuszczamy ciemne, romańskie wnętrze i kierujemy się teraz do położonego w sąsiedztwie Muzeum Romańskiego. Tu możemy zobaczyć ekspozycję dotyczącą historii zakonu norbertanek w Strzelnie. Wśród nich piękny tympanon portalu północnego z przedstawieniem Chrystusa w otoczeniu aniołów. Co ciekawe, idealnie pasują do niego Drzwi Gnieźnieńskie - czy to tutaj były pierwotnie przeznaczone? Tego pewnie już się nie dowiemy.



Ostatni obiekt dostępny do zwiedzania na klasztornym wzgórzu to Kościół Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny. Pięknie zdobiona, barokowa fasada zapowiada równie ciekawe wnętrze.


Wnętrze świątyni już od samego wejścia robi na nas piorunujące wrażenie. Gołym okiem widać całą historię tego miejsca. Z najdawniejszych, romańskich czasów zachowały się kolumny. Dwie z nich są bogato zdobione płaskorzeźbami prezentującymi cnoty i przywary, jedna śrubowym ornamentem. To zabytek na skalę światową, gdyż niewiele rzeźbionych, romańskich kolumn zachowało się do dzisiejszych czasów. Niewątpliwie jednak dominuje tu barok, z którego to okresu pochodzi ołtarz relikwiarzowy św. Krzyża, ołtarze boczne, pięknie zdobione stalle, a także epitafia strzeleńskich duchownych.





Stojąc przodem do prezbiterium, po jego prawej stronie znajduje się Kaplica św. Barbary. Jej palmowe sklepienie również opiera się na pięknie zdobionej, romańskiej kolumnie. Tu znajdują się schody prowadzące na górę do niewielkiego, kościelnego muzeum.


Wróćmy jednak na dół, bo tu jest dużo ciekawiej. Spójrzmy na wypełniające wnętrze polichromie. To dzieła średniowieczne.


Warto zwrócić również uwagę na polichromowane konfesjonały w północnej ścianie kościoła. Pochodzą z XVIII wieku, a przedstawione tu zostały między innymi sceny z życia Jezusa i Maryi.


Do południowej ściany kościoła przylega kaplica żołnierza rzymskiego św. Restytuta. Tu znajduje się relikwiarz tego świętego sprowadzony z Rzymu specjalnie dla strzeleńskiego kościoła. Kaplica zwieńczona jest przepiękną, barokową kopułą.



Na koniec wspinamy się jeszcze po schodach na chór. Spojrzymy z tej perspektywy na wnętrze świątyni. Doskonale widoczne są stąd rzeźbienia romańskich kolumn. To prawdziwe dzieła sztuki!


Przyjrzyjmy się zatem bliżej kolumnie północnej, zwanej kolumną przywar (po lewej stronie nawy).


Naprzeciw niej kolumna południowa, zwana kolumną cnót (po prawej stronie nawy). No i równie piękna kolumna ozdobiona śrubowym ornamentem.


A nad naszymi głowami przepiękny zwornik z przedstawieniem Maryi z Dzieciątkiem.


Pomiędzy prezbiterium, a nawą główną znajduje się belka tęczowa z 1740 roku. Teraz znajdujemy się na wprost niej.


Opuszczamy cudowne wnętrza strzeleńskiej świątyni. Postanawiamy obejść jeszcze całe zabudowania dookoła. W południowej ścianie kościoła naszą uwagę zwraca romański tympanon fundacyjny. Znajduje się nad wejściem do przylegającej do prezbiterium Kaplicy św. Barbary. Przedstawiona została tu św. Anna z małą Maryją na rękach. Koło nich klęczy syn fundatora strzeleńskiego klasztoru norbertanek Piotra Wszeborowica - Krystyn Wszeborowic, z modelem świątyni w rękach. Druga klęcząca postać z księgą w dłoniach nie jest rozpoznana, choć utożsamia się ją z pierwszą norbertańską przeoryszą Beatrycze. W rękach ma trzymać księgę reguły zakonnej.


Obchodzimy zabudowania klasztorne od wschodniej strony, po czym kierujemy się do samochodu. Czas ruszać w dalszą drogę. Na koniec warto dodać, że cały zespół dawnego klasztoru norbertanek wpisany został w 2018 roku na listę Pomników Historii Polski. Co więcej, obiekt znajduje się również na Szlaku Romańskim, Szlaku św. Jakuba oraz Szlaku Piastowskim, którego śladem podążamy i my.




Przed nami ostatni punkt przewidziany na dzisiaj. Kierujemy się do Kruszwicy, gdzie naszym celem jest kolejna romańska budowla. Jest kilka minut przed godziną 16, kiedy to rozpoczyna się msza święta w kruszwickiej bazylice. Postanawiamy więc zatrzymać się po drodze na obiad.

KRUSZWICA


Do Kruszwicy dojeżdżamy tuż przed godziną 17. Z daleka widzimy, że ludzie wyszli już z kościoła i ruszają w kierunku swoich domów. Na parkingu przed bazyliką zostawiamy samochód i podchodzimy do wejścia, które jest... zamknięte. Udajemy się do kolejnych drzwi, ale te również nie chcą się otworzyć. Pozostały jeszcze jedne... także zamknięte. Spóźniliśmy się! Świątynia została już zamknięta po ostatnim dzisiaj nabożeństwie. Mocne nerwy mną poszarpały 😤, ale cóż zrobić. Wracamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną do Poznania. A ten jeden z najlepiej zachowanych zabytków architektury romańskiej w naszym kraju będziemy musieli odwiedzić przy innej okazji.


W drodze powrotnej łapie nas zapowiadany już od południa deszcz. Tak sprawdzają się przepowiednie meteorologów. I jak tu planować jakieś wojaże? Spokojnie zdążylibyśmy zakończyć wycieczkę rowerową, którą pierwotnie planowaliśmy. Co prawda nic straconego, bo poznaliśmy kolejne miejsca Szlaku Piastowskiego. To jednak nie ostatnie nasze spotkanie z nim 😉.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz