sobota, 20 lipca 2024

Długa wędrówka karkonoską Ścieżką nad Reglami

Niezwykle malownicze przejście między polodowcowymi kotłami.

Prognozowana przez synoptyków na weekend pogoda zachęciła nas do przyjazdu w Karkonosze. Ma być ciepło, ale nie upalnie. Słońce nie powinno doskwierać, bo ma być schowane za chmurami (póki co jest bezchmurnie 😅). A co najważniejsze, nie są przewidywane opady deszczu. 

W DRODZE DO JAKUSZYC


Wszystko to razem zmobilizowało nas do wczesnej pobudki i pociągiem Kolei Dolnośląskich o godzinie 7:14 ruszamy z jeleniogórskiego Zabobrza do miejsca startowego. Szykuje się bardzo długi, ale mamy nadzieję, że niezwykle ciekawy dzień.



Pierwszy etap podróży to przejazd malowniczo wijącą się drogą żelazną do Szklarskiej Poręby Górnej. Tu mamy blisko pół godziny czasu do następnego pociągu. A to sporo czasu na wizytę na punkcie widokowym.



Przed budynkiem dworca Szklarska Poręba Górna znajduje się tak zwany 4 Peron, stanowiący doskonały punkt widokowy na Karkonosze. Ale nie tylko. W całej swojej okazałości prezentuje się stąd również szczyt Wysokiego Kamienia (1058 m n.p.m.) w Górach Izerskich.

Na dworcu trafiamy na wystawę rzeźb profesora Karola Badyny zatytułowaną „Krakowskie inspiracje w karkonoskiej przestrzeni”. Jedną z nich jest znana z obrazu Leonarda da Vinci, "Dama z łasiczką".


Wróćmy jednak do pięknej panoramy Karkonoszy, jaka rozciąga się spod budynku dworca. W całej okazałości prezentuje nam się tu Szrenica (1362 m n.p.m.), dalej Śnieżne Kotły (1490 m n.p.m.), a nieco bliżej i niżej Schronisko pod Łabskim Szczytem.




A którędy pójdziemy i gdzie dojdziemy? Cel mamy dość ambitny – chcemy przejść zielonym szlakiem z Jakuszyc aż do Czarnego Grzbietu i tam zejść do Jagniątkowa. A zatem przejdziemy u stóp Szrenicy, dołem Śnieżnych Kotłów, a po drodze odwiedzimy Schronisko pod Łabskim Szczytem.
Jednak zanim będziemy mogli wyruszyć na szlak, musimy dojechać do miejsca startowego. Z widokiem na szczyt Wysokiego Kamienia (1058 m n.p.m.), przechodzimy na peron trzeci dworca Szklarska Poręba Górna. Niebawem nadjeżdża niewielki pociąg, a właściwie szynobus, którym rozpoczynamy wspinanie się po torach do najwyżej położonej stacji kolejowej w Polsce.



Dojeżdżamy na Polanę Jakuszycką. Dziś właśnie tutaj zatrzymuje się pociąg, jednak do niedawna stacja znajdowała się kilkaset metrów wcześniej i nosiła nazwę Szklarska Poręba Jakuszyce.


Na Polanie Jakuszyckiej rozpoczynamy naszą dzisiejszą wędrówkę, kierując się na początek do wspomnianej, historycznej już stacji Szklarska Poręba Jakuszyce.


Przebiegająca tędy linia kolejowa została oddana do użytku w 1902 roku. Po dziś dzień dumnie dzierży miano najwyżej położonej linii kolejowej w Polsce, a sama stacja najwyżej położonym przystankiem kolejowym w naszym kraju. Znalazło to nawet swoje upamiętnienie na specjalnej tablicy umieszczonej na kwarcowym głazie z najwyżej położonej w Polsce dawnej Kopalni Kwarcu "Stanisław".



Znaną nam z 👉niedawnej wycieczki rowerowej ścieżką dochodzimy na parking samochodowy, w sąsiedztwie którego znajduje się tablica witająca w Górach Izerskich.


WKRACZAMY NA ZIELONY SZLAK


My jednak zostawiamy to pasmo górskie za plecami i obierając za przewodnika szlak koloru zielonego ruszamy w Karkonosze. Początkowo idziemy poboczem ruchliwej drogi krajowej numer 3, z której jednak niebawem skręcamy w prawo, do lasu. To jeszcze nie jest teren Karkonoskiego Parku Narodowego, a póki co Specjalny Obszar Ochrony Siedlisk NATURA 2000 Karkonosze.



Zgodnie ze wskazaniem zielonego szlaku rozpoczynamy wspinanie się południowymi stokami 👉Babińca (997 m n.p.m.), szczytu który zdobyliśmy w maju bieżącego roku.


Dziś mijamy go bokiem, a na naszej drodze pojawia się niebawem grupa skalna Owcza Skały. A to oznacza, że znajdujemy się już ponad 1000 metrów nad poziomem morza. Szczyt jednej ze skał faktycznie przypomina nam głowę owcy 😁.


Granitowe ostańce Owczych Skał okazują się być bardzo ciekawym punktem widokowym. Schronisko na Hali Szrenickiej, Schronisko na Szrenicy i Śnieżne Kotły - wszystko to pięknie widzimy przed sobą.









Owcze Skały zostają za plecami, a my idziemy dalej. Wędrujemy teraz zachodnimi zboczami karkonoskiego szczytu Przedział (1068 m n.p.m.). Zrobiło się płasko, a przejście po grząskim terenie powinny ułatwiać kładki. I tu słowo klucz "powinny", bo ich po prostu nie ma. Pozostały luźno leżące deski. Na szczęście od ostatnich opadów minęło trochę czasu i wszędzie wokół jest sucho.







Dochodzimy do niewielkiego strumienia, stanowiącego jeden z dopływów Kamieńczyka. To również granica Karkonoskiego Parku Narodowego. Na jego terenie kładki są zadbane i przede wszystkim istnieją.







HALA SZRENICKA


Zielony szlak doprowadza nas na Halę Szrenicką, nieopodal budynku schroniska. Na rozległych tu murawach dostrzegamy wełnianki. Co ciekawe, na Hali Szrenickiej powstała pierwsza w granicach Szklarskiej Poręby skocznia narciarska, którą był... dach schroniska. Natomiast w XIX wieku atrakcją były zjazdy saniami rogatymi z Hali Szrenickiej w dół Doliną Kamieńczyka.



Idziemy do schroniska, którego położenie gwarantuje wspaniałe widoki na Góry Izerskie. Najbardziej na lewo dostrzegamy szczyt 👉Stogu Izerskiego (1108 m n.p.m.) i położonego już po czeskiej stronie 👉Smrka (1124 m n.p.m.).


Natomiast na wprost doskonale już nam dzisiaj znany 👉Wysoki Kamień (1058 m n.p.m.).






W Schronisku na Hali Szrenickiej robimy dłuższą przerwę na pyszne naleśniki z jagodami. Warto przyjrzeć się również rozwieszonym na ścianach historycznym zdjęciom, ukazującym budynek schroniska. Jego początki sięgają końca XVIII wieku, kiedy to zostało wybudowane jako Nowa Śląska Bouda. Nazwę, i to aż czterokrotnie, zmieniło po II wojnie światowej. Pod Kopą Wodną, Pod Szrenicą, Schronisko im. Jana Kasprowicza, aż w końcu w 1950 roku otrzymało obecną nazwę Schronisko na Hali Szrenickiej.




Po pełnym owoców posiłku (naprawdę nie myślałem, że tyle jagód może zmieścić się w naleśniku 😅) wracamy na szlak. Prowadził nas będzie nadal kolor zielony, który od Hali Szrenickiej nazywa się Ścieżką nad Reglami. Charakter tego szlaku doskonale oddaje jego niemiecka nazwa Gehangweg, co tłumaczy się jako Zawieszona Droga. Jak niebawem się przekonamy, faktycznie jest „zawieszona” pod karkonoskimi szczytami.
Zostawiamy za plecami potężny budynek schroniska i piękny widok na Góry Izerskie. Zgodnie ze wskazaniami szlakowskazu ruszamy na trawers zboczami Szrenicy. Na naszej drodze stają niebawem Końskie Łby.



To kolejne dzisiaj granitowe ostańce, których wiele możemy spotkać w Karkonoszach. Choć ich kształt kojarzony jest z końskimi łbami i stąd oczywiście pochodzi ich nazwa, nam nic a nic się z nimi nie kojarzą.


Zielony szlak doprowadza nas do górnej stacji kolei linowej na Szrenicę. Nieco powyżej widać budynek schroniska. Trzymając się jednak wskazań szlaku, dziś mijamy bokiem szczyt Szrenicy, zostawiając odwiedziny w schronisku na inny czas. Ruszamy w kierunku widocznego w oddali Schroniska pod Łabskim Szczytem.







Okrążając zielonym szlakiem szczyt Szrenicy dochodzimy do miejsca opisanego jako Svinske Kameny. Nazwa ta odnosi się oczywiście do położonej nieopodal grupy skalnej Trzy Świnki. Tu wkraczamy na prowadzący głównym grzbietem Karkonoszy i oznaczony kolorem czerwonym Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza, zwany w skrócie GSS.



Jednak już po około 200 metrach, zgodnie ze wskazaniem szlaku w kolorze zielonym, schodzimy z GSS w dół na tak zwaną Mokrą Drogę.


KOCIOŁ SZRENICKI


Idziemy przez Kocioł Szrenicki, w którym znajdują się Szrenickie Mokradła. W pokonaniu tego grząskiego terenu pomagają drewniane kładki. Z tej perspektywy mamy widok na wspomnianą już grupę skalną Trzy Świnki oraz położony przy głównym szlaku sudeckim Twarożnik.

Formacja skalna Trzy Świnki

Formacja skalna Trzy Świnki sięga do 8 metrów wysokości. Wyższy o 2 metry jest Twarożnik. Jego nazwa wywodzi się od twarogu, gdyż tworzące go skały przypominają gomółki sera. Faktycznie tak wyglądają 😃.

Formacja skalna Twarożnik

Z każdym krokiem coraz bardziej oddalamy się od szczytu Szrenicy. W zamian coraz lepiej widoczne są zbocza Kotła Szrenickiego.





Kocioł Szrenicki

A daleko w dole zabudowania Szklarskiej Poręby.


Dalsza wędrówka zielonym szlakiem, zwanym Ścieżką nad Reglami, wśród pięknie zielonej i kolorowo kwitnącej o tej porze roku przyrody, doprowadza nas do budynku Schroniska pod Łabskim Szczytem.




SCHRONISKO POD ŁABSKIM SZCZYTEM




W schronisku panuje dzisiaj ogromny tłok, a kolejka do baru sięga drzwi wejściowych. Dobrze, że zjedliśmy na Hali Szrenickiej. Siadamy na chwilę na zewnątrz, na jednej z drewnianych ławek, by poznać trochę historii tego miejsca. A jest ona bardzo ciekawa, bo to jedno z najstarszych schronisk w Karkonoszach.
Pierwszym budynkiem jaki tutaj powstał była buda pasterska, wybudowana w pierwszej połowie XVII wieku. Budynek ten pełnił później rolę strażnicy na najstarszej drodze przez Karkonosze – Czeskiej Ścieżce. Strażnica funkcjonowała, by zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii. Wraz ze wzrostem liczby turystów w Karkonoszach budynek zaczął służyć jako schronisko. Od nazwiska właściciela nazwano je Budą Eliasza. Niestety zimą 1914 roku schronisko spłonęło. Szybko jednak przystąpiono do jego odbudowy, a w 1938 roku dobudowano drugi budynek. Z ciekawostek, krótko po II wojnie światowej był tutaj ośrodek wypoczynkowy Piast.
Chwilę odpoczęliśmy, jesteśmy gotowi do dalszej wędrówki.



By dojść do schroniska musieliśmy opuścić szlak zielony i zejść około 200 metrów w dół. Więc teraz idziemy z powrotem na górę, na Mokre Rozdroże i dalej zgodnie ze wskazaniem szlakowskazów. Kierunek - Czarny Kocioł. Najbliższy cel - Śnieżne Stawki. Ten odcinek zielonego szlaku znamy z 👉jesiennej wędrówki z 2018 roku.



ŁABSKI KOCIOŁ


Mijamy kolejny z karkonoskich kotłów, zwany Łabskim Kotłem. Podobnie jak wcześniejszy Szrenicki Kocioł, jest to zagłębienie w zboczu góry o półkolistym zarysie, zwane niszą niwalną. W okresie zlodowacenia zalegał na tym terenie śnieg, który nie topniał również latem, a przekształcał się w lód. Jednak było go zbyt mało, by można go nazwać lodowcem. Niszczycielska działalność zlodowaciałego śniegu przyczyniła się do powstania kotłów, które widzimy dzisiaj.



Szlak zielony oddala nas coraz bardziej od Schroniska pod Łabskim Szczytem. Z tej perspektywy coraz mniejszy staje się również szczyt Szrenicy. Idziemy raz w górę, raz w dół, pokonując coraz to więcej przewyższeń.



Trawersujemy zbocza Łabskiego Szczytu (1472 m n.p.m.). To jeden z tych, pod którymi "zawieszony" jest nasz szlak. Wokół dostrzegamy coraz więcej kwitnących wrzosów. Choć wygląda to pięknie, wrzosy zapowiadają nieuchronne nadejście jesieni. Pojawiają się również pojedyncze kwiaty wierzbówki kiprzycy.








ŚNIEŻNE KOTŁY I ŚNIEŻNE STAWKI


Dochodzimy do chyba najbardziej znanej pamiątki po zalegających niegdyś w Karkonoszach lodowcach. Mowa oczywiście o Śnieżnych Kotłach. Pierwszym jest Mały Śnieżny Kocioł, położony po zachodniej stronie, zlokalizowanego na szczycie, budynku Stacji RTV.


Mały Śnieżny Kocioł głęboki jest na 300 metrów, szeroki na 400 metrów i długi na 650 metrów. Ciekawostką w nim jest żyła bazaltowa, będąca skałą pochodzenia wulkanicznego, oraz przebiegający obok niej Żleb Bazaltowy (można ją zobaczyć w zachodniej części kotła na odcinku około 150 metrów). Na żyle rośną endemity karkonoskie, a także wiele roślin, które jedynie w tym miejscu mają swoje stanowisko.


No to teraz wspinamy się trochę, by pokonać grzędę rozdzielającą oba kotły. Z każdym krokiem znajdujemy się coraz bliżej Wielkiego Śnieżnego Kotła, który coraz bardziej wyłania się zza przewyższenia.






Zielony szlak doprowadza nas do niezwykle malowniczego dna Wielkiego Kotła Śnieżnego. Znajdują się tutaj stawki, zwane Śnieżnymi Stawkami. Łącznie stanowi je 8 niewielkich, bezodpływowych jeziorek, z których jednak aż 6 jest tylko okresowo wypełnionych wodą. Zaledwie w dwóch stawach odnajdziemy wodę zawsze, ale jej poziom również waha się w ciągu roku, osiągając maksymalnie około półtora metra. Zimą stawy zamarzają do samego dna. Niezwykle malownicze miejsce 😍.



Spotkane na szlaku wrzosy zwiastują nadchodzącą jesień, a tu w wodzie kijanki. Chyba żaby mieszkające na większych wysokościach z opóźnieniem poczuły wiosnę 😅.





Wielki Śnieżny Kocioł ma głębokość 120 metrów. Jest szeroki na 500 metrów i długi na 750 metrów. W przeszłości schodziły tu lawiny błotno-gruzowe i naliczono ich tutaj ponad 20. Ściany kotła cały czas erodują, o czym świadczą jaśniejsze odcienie granitu w miejscach oderwania się skał. I faktycznie kilka takich miejsc widać.


Choć Śnieżne Kotły to przepiękne miejsce i nie chce się stąd tak szybko odchodzić, trzeba ruszać w dalszą drogę. Jeszcze sporo szlaku do przejścia. Zostawiamy za plecami olbrzymie skalne ściany z wieńczącym je na szczycie budynkiem Stacji RTV i odcinkiem zielonego szlaku "zawieszonym" pod szczytem Wielkiego Szyszaka (1509 m n.p.m.), idziemy do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem.



Przez Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem przebiega kilka kolorów szlaków. Można stąd na przykład zejść niebieskim szlakiem do Piechowic. Można również wrócić czerwonym szlakiem do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Ale można także, trzymając się niebieskich znaków, wspiąć się na Główny Grzbiet Karkonoszy. My jednak wybieramy opcję numer 4. Pozostajemy na szlaku koloru zielonego i idziemy dalej prosto. Nasza droga będzie teraz zawieszona pod szczytem Śmielca (1424 m n.p.m.). Za nami widoczne są Śnieżne Kotły, a za nimi ponownie ukazał się szczyt Szrenicy. I ruch turystyczny jakby ustał. Zrobiło się nagle cicho i spokojnie. Wszyscy widocznie wybrali inny kierunek.



Mijając się z pojedynczymi wędrowcami, trawersujemy zbocza Śmielca, dochodząc do Rozdroża pod Śmielcem. Byliśmy tu niemal dokładnie miesiąc temu w czasie 👉wycieczki na Paciorki

CZARNY KOCIOŁ JAGNIĄTKOWSKI


Znanym już nam odcinkiem zielonego szlaku schodzimy do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.



Czarny Kocioł Jagniątkowski jest najmniejszym i najsłabiej wykształconym kotłem polodowcowym w Karkonoszach. Przez to też nie jest tak spektakularny jak widziane wcześniej Śnieżne Kotły. Niemniej strome, skalne zbocza wysokie na 60 metrów i tak robią ogromne wrażenie. Kocioł jest szeroki na 600 metrów i długi na 800 metrów. Ciekawostką jest znajdujący się w kotle tak zwany Wędrujący Kamień. To głaz wysoki na 3 metry, którego ciężar jest szacowany na 15 ton. Kamień samoistnie wędruje sobie w dół 😁. Można to jednak naukowo wytłumaczyć warunkami atmosferycznymi (zamarzaniem i rozmarzaniem), oddziaływaniem na podłoże śniegu i wody, a przede wszystkim schodzącymi tu lawinami. Niestety głazu nie możemy zobaczyć, bo znajduje się powyżej Jaworowej Łąki, z dala od szlaków turystycznych.



Ostatnio z Czarnego Kotła Jagniątkowskiego schodziliśmy bezpośrednio do Jagniątkowa. Dzisiaj idziemy jednak dalej, wkraczając na nieznany nam dotąd odcinek zielonego szlaku, by docelowo dojść do... Jagniątkowa 😅.


I ponownie trochę w górę, trochę w dół zmierzamy powolutku do końca wędrówki. Choć znajdujemy się jeszcze wysoko w górach, cel widoczny jest gdzieś tam w oddali. Jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, więc co tu kryć, zaczynamy marzyć, by znaleźć się już na jeleniogórskim Zabobrzu.




Tymczasem dochodzimy do Bażynowych Skał. Tu szlak zielony skręca w prawo i wspina się dalej na Główny Grzbiet Karkonoszy (my 👉tędy schodziliśmy) i przez Przełęcz Karkonoską prowadzi 👉do formacji skalnej Pielgrzymy. Tam kończy się karkonoska Ścieżka nad Reglami.
Dalszą część zielonego szlaku już przeszliśmy, więc możemy teraz już oficjalnie powiedzieć, że przebyliśmy całą karkonoską Ścieżkę nad Reglami 😀 ❗❗❗


Przy Bażynowych Skałach rozstajemy się więc z zielonym szlakiem, który towarzyszył nam przez wiele ostatnich godzin. Teraz, zgodnie ze wskazaniem szlaku w kolorze czarnym, schodzimy do Jagniątkowa.

ZEJŚCIE DO JAGNIĄTKOWA


Szlak prowadzi dość szeroką, leśną drogą wiodącą na grzbiet Karkonoszy. Miejscami jest nawet sporo kamieni wyglądających jak bruk. Odnajdujemy przy niej kamień z wyrytym rokiem 1860. Czyżby to była data budowy tej drogi?


Dalej kolejny z wyraźną literką "B" i szlaczkiem powyżej. Co to za oznaczenie? Może to inicjały fundatora drogi, a może jakiś dawny znak drogowy? Niestety nie odnajdujemy żadnych informacji.


Zejście czarnym szlakiem jest miejscami dość strome, długie i monotonne. Ostatecznie jednak dochodzimy do granicy Karkonoskiego Parku Narodowego, za którą zaczynają się pojawiać pierwsze zabudowania Jagniątkowa. Wraz z nimi widzimy przysłowiowe światełko w tunelu 😁.



Szlak wyprowadza nas z lasu na wyasfaltowanej ulicy Agnieszkowskiej w Jagniątkowie. Nazwa ulicy nie jest przypadkowa. Do 1945 roku wieś nazywała się Agnetendorf, co po wojnie przetłumaczono jako Agnieszków. Dopiero w 1946 roku zmieniono nazwę na Jagniątków. Do 1954 roku Jagniątków był odrębną wsią, a późniejsze reformy administracyjne przyłączały go kolejno do Sobieszowa, Piechowic i ostatecznie do Jeleniej Góry.


Kilometrowa wędrówka ulicą Agnieszkowską doprowadza nas do skrzyżowania z Michałowicką. Tu znajduje się przystanek autobusowy, na którym odnajdujemy upragniony koniec dzisiejszej długiej wędrówki. Pozostaje nam już tylko czekać na przyjazd autobusu numer 15.


Autobusem numer 15 dojeżdżamy z Jagniątkowa na przystanek w sąsiedztwie siedziby Miejskich Zakładów Komunikacyjnych na ulicy Wolności, gdzie przesiadamy się na linię numer 7, którą z kolei dojeżdżamy na Zabobrze. Tu kończy się nasz długi dzień. Bardzo zmęczeni, ale też bardzo szczęśliwi z udanej wycieczki wracamy do naszej kwatery na zasłużony w stu procentach odpoczynek.


A już tak całkowicie na koniec, gorąco polecamy przewodnik Waldemara Brygiera pod tytułem "Karkonosze polskie i czeskie", wydany staraniem Oficyny Wydawniczej Rewasz. To on jest źródłem cennych informacji, których dowiadujemy się o karkonoskich szlakach 👍.

POZDRAWIAMY