sobota, 15 lipca 2023

Wielkopolska mniej znana: Borzykowo, Pyzdry, Ląd, Ciążeń, Miłosław i wydmy śródlądowe

Dzień pod znakiem zabytków, przyrody i pysznych smaków.

Dzisiejszy upalny dzień postanowiliśmy spędzić w klasztornych wnętrzach. Choć pierwotnie miał być kajak, zrezygnowaliśmy ze spływu w pełnym słońcu. Temperatura ma dzisiaj przekraczać +35 stopni Celsjusza, więc ochłody poszukamy we wnętrzach grubych murów. Ruszamy z Poznania w kierunku wschodnim. Naszym celem jest położona nad rzeką Wartą, miejscowość Ląd.

BORZYKOWO


Zanim jednak tam dojedziemy, zatrzymujemy się w Borzykowie. Tę niewielką miejscowość oraz położone nieopodal Pyzdry 👉odwiedziliśmy już w styczniu 2021 roku. Wówczas skupiliśmy się jednak jedynie na dawnej granicy rozdzielającej niegdyś Królestwo Prus i Cesarstwo Rosyjskie. Z tych czasów, do dnia dzisiejszego zachował się oryginalny kamień graniczny przy drodze. Jak zauważamy, został odmalowany, bo ostatnio nie prezentował się tak pięknie.



Dzisiaj, poza wizytą na granicy, wyruszymy jeszcze na krótki spacer po okolicy. W ubiegłym roku wieś obchodziła swoje 750-lecie istnienia. I to jest dobra okazja do bliższego jej poznania. O tych wydarzeniach przypominają dzisiaj głazy z tablicami i ciekawe murale.
Pierwszy z napotkanych na naszej trasie głazów jest upamiętnieniem 750-lecia lokacji wsi Borzykowo.


Kolejny stanowi swego rodzaju dar dla przyszłych pokoleń. Upamiętnia posadzenie przez mieszkańców drzew, bo jak głosi napis "Drzewo pozbawione korzeni upada, człowiek też".


Trzeci kamień wprowadza nieco humoru. To najprawdziwszy kamień przepowiadający pogodę 😅.


Tak dochodzimy do murali. Pierwszy z nich przedstawia dwór znajdujący się w Borzykowie, należący niegdyś do rodziny Leitgeberów. Drugi z kolei upamiętnia ważne wydarzenie z historii miejscowości. W 1898 roku powstała linia kolejowa, która łączyła wioskę z Wrześnią. W późniejszych latach przedłużono ją do Pyzdr.




Wracamy na granicę, gdzie zaparkowaliśmy samochód. Ruszamy dalej. A skoro jesteśmy tak blisko Pyzdr, postanawiamy zatrzymać się i tutaj. Wkraczamy tym samym na Szlak Piastowski. Pyzdry znajdują się na jego odnodze północ-południe, prowadzącej z Kalisza, przez Konin i Gniezno, do Wągrowca.


PYZDRY


Rynek w Pyzdrach z niewielkich rozmiarów konnym pomnikiem założyciela miasta, Bolesława Pobożnego, już znamy. Trochę trzeba pokombinować, by się dzisiaj do niego dostać, gdyż cały teren przechodzi aktualnie rewitalizację.


Kierujemy się do olbrzymich rozmiarów muralu przedstawiającego wygląd dawnych Pyzdr. Jednak gdy spojrzymy na malunek bardziej szczegółowo, znajdziemy tu również nieco historii.


W lewym dolnym rogu przedstawiony został król Kazimierz Wielki. To scena z 1331 roku, kiedy to Krzyżacy zaatakowali Pyzdry, chcąc porwać Kazimierza, wówczas jeszcze królewicza. Ten jednak został bezpiecznie wyprowadzony przez mieszkańców tajemnym tunelem. Co ciekawe, uwieczniono na muralu również armatę, która wówczas po raz pierwszy została użyta na ziemiach polskich.


Ulicą Nadrzeczną, zgodnie z nazwą prowadzącą nad brzegami rzeki Warty, wędrujemy w spokoju z powrotem na rynek. Po drodze trafiamy na coś, czego ostatnio nie zauważyliśmy. To wyeksponowane pozostałości dawnego mostu drewnianego.




Wracamy na rynek, na którym naszą uwagę przyciąga dom z podcieniami. To najstarszy budynek w mieście, sięgający swoją historią 1768 roku. Obok znajduje się kawiarnia, w której decydujemy się na małe, słodkie co nieco. Oczywiście obowiązkowo mrożona kawa do tego. Może przyniesie nieco ochłody w tak gorący dzień.


Trochę odpoczęliśmy od upału w przyjemnym wnętrzu kawiarni i jesteśmy gotowi do dalszej drogi. Ruszamy w końcu do celu dzisiejszej wycieczki. A jest nim oczywiście Ląd nad Wartą.

LĄD NAD WARTĄ


Tym, co nas przyciągnęło do Lądu jest dawne opactwo cysterskie, uznane współcześnie za Pomnik Historii Polski. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 2009 roku wprowadziło obiekt w to zacne grono. Pocysterskie budynki zajmuje dzisiaj Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego. A co nas najbardziej cieszy, Salezjanie organizują zwiedzanie klasztornych wnętrz i kościoła. W dniu dzisiejszym odbędą się cztery wycieczki z przewodnikiem - o godz. 10:00, 12:00, 14:00 i 16:00. Przyjechaliśmy kilka minut przed godziną 14, więc idealnie załapiemy się na przedostatnie wejście.


To co dzisiaj możemy oglądać, to barokowa przebudowa, która dokonała się w XVII wieku z inicjatywy opata Jana Zapolskiego. Jednak historia cystersów w Lądzie sięga drugiej połowy XII wieku. Cystersi przybyli do Lądu z Łekna już w 1175 roku. Tu, z fundacji księcia Mieszka III Starego, powstał klasztor i pierwszy kościół wybudowany w stylu romańskim. Dwa wieki później nastąpiła rozbudowa klasztoru, już w stylu gotyckim. Cystersi trwali w lądzkich dobrach do 1819 roku, kiedy to nastąpiła kasata zakonu. Wówczas posiadłość wykupił hrabia Wacław Gutakowski, który jednak pozwolił mieszkać tu ostatnim przedstawicielom zakonu. Później hrabia sprowadził z Warszawy kapucynów, by ostatecznie w 1921 roku przekazać klasztor Towarzystwu Salezjańskiemu. Ci, z krótką przerwą podczas II wojny światowej, kiedy to w klasztornych wnętrzach znajdowała się szkoła Hitlerjugend, zajmują zespół klasztorny w Lądzie po dziś dzień. W oczekiwaniu na przewodnika przeglądamy zdjęcia obiektu umieszczone w furcie klasztornej. Tu możemy spojrzeć na całe założenie klasztorne z lotu ptaka.



No i w końcu przybywa do nas jeden z zakonników, który dzisiaj wcieli się w rolę przewodnika. Ruszamy na zwiedzanie klasztornych wnętrz. Zgodnie z oczekiwaniami, jak tylko przekraczamy drzwi oddzielające świat zewnętrzny od pełnych ciszy i skupienia korytarzy klasztornych, uderza w nas przyjemny chłód. To naturalna klimatyzacja, która w taki dzień jak dzisiaj przynosi dużo przyjemności. Ale nie chcielibyśmy znaleźć się tutaj zimą 😬.


Za przewodnikiem wkraczamy na klasztorne krużganki. Wszędzie wokół otacza nas architektura gotyku spleciona z barokowymi obrazami, przybliżającymi historię cystersów.





Dochodzimy do jednego z najcenniejszych miejsc w klasztorze. Jest nim kapitularz z około 1360 roku. Choć został przekształcony w barokową kaplicę, nadal możemy zobaczyć oryginalne sklepienie gwiaździsto-trójdzielne oparte na jednym, kamiennym filarze.




Opuszczamy dawny kapitularz i gotyckimi krużgankami wędrujemy w kierunku najważniejszego obiektu w całym zespole klasztornym. Jest nim oczywiście kościół klasztorny. Jak już zostało wcześniej wspomniane, świątynia pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja wybudowana została już w czasach romańskich. Obecnie możemy jednak oglądać jego barokową przebudowę.


Kościelne wnętrze jest bardzo jasne, wręcz wypełnione światłem naturalnym. Na uwagę zasługują ołtarze oraz niesamowicie zdobione konfesjonały, zaprojektowane przez samego Pompeo Ferrariego. Ten architekt włoskiego pochodzenia był jednym z najbardziej znanych i cenionych w swoim fachu architektów w Polsce przełomu XVII i XVIII wieku. Dodatkowego, barokowego bogactwa dodają kolorowe polichromie pokrywające całe sklepienie.




Ciekawostką w kościele klasztornym w Lądzie jest największy w Polsce ołtarz-relikwiarz św. Urszuli, pochodzący z 1721 roku.


Warto zwrócić również uwagę na górującą nad nami kopułę o rozpiętości czaszy sięgającej 38 metrów.




Wychodzimy z kościoła i udajemy się z powrotem do klasztoru. Tu mamy możliwość zajrzenia jeszcze do najcenniejszego pomieszczenia w całym opactwie. A mowa o oratorium św. Jakuba Apostoła, w którym odnajdziemy oryginalne, gotyckie polichromie.


Na sam koniec dochodzimy do Sali Opackiej, która powstała w 1722 roku jako nowy kapitularz. Jej projektantem był również Pompeo Ferrari. Znajdziemy tu olbrzymie malowidło sufitowe, na którym przedstawiona została alegoria ludzkiego życia. Tu również możemy poznać wszystkich kolejnych opatów cysterskiego klasztoru w Lądzie.



Wizytę w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego kończymy w sklepiku, gdzie naszym łupem pada album, który w bardzo ciekawy i przystępny sposób prezentuje całe założenia klasztorne. Przechodząc koło figury Matki Boskiej, poświęconej Powstańcom Styczniowym, którzy w 1863 roku polegli w Lądzie, opuszczamy teren klasztoru. Schodzimy w kierunku rzeki Warty.




Niestety przez gęste zarośla i podmokłe tereny nie udaje nam się dojść do samej rzeki. Niejako w rekompensacie, możemy zadowolić się widokiem na cały kompleks klasztorny


Ląd znajduje się na granicy Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Co więcej, w Lądzie ma swoją siedzibę Ośrodek Edukacji Przyrodniczej, do którego teraz idziemy. Niestety, na miejscu okazuje się, że instytucja jest w weekendy zamknięta. Jest jednak promyk nadziei! Spotykamy przemiłą panią, pracownicę Ośrodka, która umożliwia nam zwiedzanie. Za jej wskazaniem schodzimy w podziemia, gdzie znajduje się przepiękna diorama przedstawiająca wybrane rośliny i zwierzęta, które na terenie parku możemy spotkać.









Nasz pobyt w Lądzie nad Wartą kończymy w niezwykłym miejscu z kolejnym, pięknym widokiem na cały kompleks klasztorny. Niespełna kilometr na zachód od zabudowań seminarium, na słonecznych, południowych stokach, łagodnie opadających ku płynącym wodom rzeki Warty, znajduje się Lawendowy Ląd. Tu możemy zobaczyć, poczuć, dotknąć i posmakować lawendę. Tu opanuje ona niemal nasz każdy zmysł. Zanim jednak zagłębimy się w fioletowym otoczeniu, udajemy się nieco dalej do przystani. Nad brzegiem rzeki Warty zamawiamy pyszną rybkę. A po niej wracamy na plantację lawendy, by wśród wszechobecnego jej zapachu zjeść deser. Oczywiście wszystko z lawendy lub z jej dodatkiem. Pyszności 😋.










Wizytę w tym niezwykłym miejscu kończymy zakupem syropu lawendowego, który jeszcze długo będzie przypominał nam te wyśmienite smaki. Spróbujemy z niego zrobić w domu tak pyszną lemoniadę, jak tutaj piliśmy. Wracamy do samochodu i ruszamy w kierunku Poznania, choć nie będzie to jeszcze droga powrotna.

PAŁAC W CIĄŻENIU


Pierwszy przystanek robimy już po kilku kilometrach przy pałacu w Ciążeniu. To dawna letnia rezydencja biskupów poznańskich. Jego historia sięga połowy XVIII wieku i podobnie jak lądeckie włości, przez pewien okres był w posiadaniu hrabiego Wacława Gutakowskiego. Dzisiaj budynek należy do Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.



Szybko ruszamy w dalszą drogę. Teraz zagłębimy się nieco w Nadwarciański Park Krajobrazowy. Za wskazaniem drogowskazów kierujemy się ku wydmom śródlądowym.

WYDMY ŚRÓDLĄDOWE


W miejscowości Pietrzyków zjeżdżamy z głównej drogi wojewódzkiej numer 466, zgodnie ze wskazaniem znaku. Kolejne takie drogowskazy, prowadząc krętymi i piaszczystymi drogami, doprowadzają nas na skraj wydm śródlądowych. Te usypane przez wiatr wzniesienia kojarzą się przede wszystkim z położonym na wybrzeżu Bałtyku Słowińskim Parkiem Narodowym. Tam możemy przespacerować się po 👉Wydmie Łąckiej i 👉Wydmie Czołpińskiej. Jak się jednak okazuje nie tylko tam.



Takie niecodzienne dzieła Matki Natury możemy zobaczyć również niemal w środku Wielkopolski, właśnie na terenie Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Pozostaje zdjąć buty i bosą stopą przebrnąć przez nadrzeczne piaski. W promieniach kierującego się ku zachodowi słońca, wyglądają one jeszcze piękniej.










Spacer po piaskach wielkopolskiej "pustyni" kończymy przy samochodzie. Ruszamy w dalszą drogę. Choć godzina coraz późniejsza, decydujemy się na odwiedzenie jeszcze jednego miasteczka. Jedziemy do Miłosławia.

MIŁOSŁAW


Do Miłosławia, niespełna 3500-tysięcznego, wielkopolskiego miasteczka dojeżdżamy o zachodzie słońca. To ostatni moment, by spojrzeć na zabytki miasta o jeszcze jako takiej jasności. Niebawem zapadnie noc, a nie wiemy czy i jak są one oświetlone. Ruszamy więc na szybki spacer. Co nas jednak zastanawia, to bardzo duży ruchu zarówno samochodowy, jak i pieszy. Szybko okazuje się, że w Miłosławiu odbywa się w ten weekend II Miłosławska Szamka Food Truck Festival i przez przypadek trafiamy w centrum tych wydarzeń. W brzmieniach głośnej muzyki dochodzimy do Kościoła św. Jakuba Większego Apostoła. Ta późnogotycka świątynia wybudowana została w 1620 roku. Niestety nie mamy możliwości wejścia do środka, gdyż kościół o tej godzinie jest już zamknięty.


Nieopodal kościoła, przy ulicy Zamkowej 13, znajduje się budynek dawnej szkoły. Wzniesiony w latach 1846-1848 jest świadkiem historii, jak Dzieci Miłosławia w latach 1901-1904 oraz 1906-1907 opierały się germanizacji i walczyły o mowę polską.



Przechodzimy przez ulicę i trafiamy do serca dzisiejszych wydarzeń. Na terenie Zespołu Pałacowo-Parkowego im. Kościelskich trwa wspomniany festiwal. Tu rozstawiono scenę, tu zaparkowały food trucki. Podchodzimy możliwie blisko pod główny budynek całego kompleksu. Niestety teren jest ogrodzony. Pozostaje nam obejść jedynie pałac dookoła.


Pałac w Miłosławiu to budowla XIX-wieczna. Niestety został spalony w czasie II wojny światowej i to, co możemy oglądać dzisiaj, to powojenna odbudowa w stylu klasycystycznym. Jego pierwszymi właścicielami była rodzina Mielżyńskich. Po nich posiadłość przejęła rodzina Kościelskich. Przez wszystkie te lata w pałacu gościły tak znamienite osoby, jak na przykład: poeta Wincenty Pol, pisarze Józef Ignacy Kraszewski, Henryk Sienkiewicz i Władysław Reymont, kompozytor Henryk Wieniawski czy malarze Leon Wyczółkowski i Julian Fałat.


Zostawiamy pałac za plecami i idziemy do parku. Ten założony został pod koniec XVIII wieku. Oprócz wielu pomnikowych drzew tu rosnących i uroczych mostków, w parku znajdziemy pomnik Juliusza Słowackiego. Co ciekawe, odsłonięty w 1899 roku obelisk jest pierwszym pomnikiem poświęconym temu poecie na ziemiach polskich.


Koło dawnego kościoła ewangelickiego wracamy do samochodu. Niestety ta pochodząca z drugiej połowy XIX wieku świątynia jest nieoświetlona, a mroki nocy nie pozwalają już przyjrzeć się jej dokładniej. Ruszamy w drogę powrotną do Poznania.

POZDRAWIAMY