To co świadczy o dawnej wielokulturowości Łodzi.
Łódź –
dzień drugi i ostatni. Wczoraj przespacerowaliśmy wiele kilometrów po mieście,
odwiedzając 👉kilka łódzkich muzeów. Dzisiaj, po pysznym śniadaniu w hotelu i
wymeldowaniu się, ruszamy na ciąg dalszy. Już nie spacerem, a samochodem
przejeżdżamy na Stary Cmentarz. To jedna z najważniejszych łódzkich nekropolii.
Co ciekawe, pochowani są tu wierni trzech wyznań, co czyni tę nekropolię
cmentarzem wielowyznaniowym. Podział jest następujący: największa jest część
katolicka, nieco mniejsza część protestancka i niewielka część prawosławna.
Nasze zwiedzanie rozpoczynamy od cmentarza ewangelicko-augsburskiego, czyli
części protestanckiej.
Cały
Stary Cmentarz powstał w 1855 roku, przez co możemy znaleźć na nim wiele
pięknych, zabytkowych nagrobków. We współczesnych wykonaniach takich rzeźb i
płaskorzeźb już nie doświadczymy.
Niewątpliwie
głównym celem naszej wizyty tutaj jest widoczna już z daleka budowla. To Kaplica-Mauzoleum
Karola Scheiblera, wzniesiona mu pośmiertnie przez jego małżonkę Annę Scheibler
w latach 1885-1888. Dzisiaj stanowi arcydzieło architektury neogotyckiej. I
naprawdę jest na co patrzeć!
Zmarły
w 1880 roku Karol Wilhelm Scheibler był wielkim łódzkim fabrykantem, twórcą
włókienniczej manufaktury. Obok Izraela Poznańskiego i Henryka Grohmana uznawany jest za jednego z trzech Twórców Łodzi Przemysłowej. Pałac Karola Scheiblera odwiedziliśmy
wczoraj. Obecnie mieści się w nim Muzeum Kinematografii.
Wędrujemy
dalej alejkami Starego Cmentarza podziwiając kolejne piękne nagrobki.
Dochodzimy
do cmentarza prawosławnego pod wezwaniem św. Aleksandra. Stanowi on najmniejszą
część Starego Cmentarza. Nagrobki przypominają bardziej współczesne groby, ale i
tu znajdziemy coś nietypowego.
Największą
część Starego Cmentarza stanowi cmentarz rzymskokatolicki św. Józefa. Nie wiemy
dlaczego, ale jest on odgrodzony od pozostałych części wyznaniowych płotem.
Znajdujemy w nim wąską furteczkę, po przejściu przez którą natrafiamy na ciekawą reklamę zakładu kamieniarskiego umieszczoną na cmentarnym płocie .
Podobnie
jak w części protestanckiej, tu również znajdziemy wiele zabytkowych, bogato
zdobionych nagrobków.
Najbardziej
okazały jest niewątpliwie grobowiec rodziny Heinzlów. Spoczywa tu między innymi
Juliusz Heinzel, łódzki fabrykant pochodzenia niemieckiego. Jego 👉pałac znajduje się przy ulicy Piotrkowskiej i obecnie mieści się w nim siedziba Urzędu Miasta
i Urzędu Wojewódzkiego. To ten, przed którym przysiadł na ławeczce Julian
Tuwim.
Obeszliśmy wszystkie trzy
części wielowyznaniowego Starego Cmentarza. Wracamy do samochodu i przejeżdżamy
kilka kilometrów na północny-wschód Łodzi. Tu pomiędzy drogami krajowymi nr 72
i 14 znajduje się nowy cmentarz żydowski. Choć w nazwie ma „nowy” to wcale taki
nowy nie jest, gdyż założony został pod koniec XIX wieku. Jego powierzchnia, wynosząca aż 42 hektary, czyni go największą nekropolią żydowską w Polsce. Podjeżdżamy pod bramę od
strony ulicy Brackiej, która okazuje się… zamknięta.
Jak zatem tam wejść? Po drodze mijaliśmy wąskie
przejście w murze otaczającym cmentarz, może tamtędy dostaniemy się do środka?
Nasze przypuszczenia się
potwierdzają i wejściem od strony ulicy Zmiennej wchodzimy na teren nekropolii.
Szybko się wyjaśnia dlaczego tylko ta brama jest otwarta. Tu znajduje się
kasa i trzeba dokonać opłaty za wstęp na cmentarz. Potwierdza się, że Żydzi
zawsze byli obrotni w sprawach finansowych 😉.
Po prawej stronie bramy znajduje się pomnik upamiętniający Żydów pomordowanych przez hitlerowców w czasie II wojny światowej w gettach i obozach.
Wchodzimy na teren cmentarza.
Na tych 42 hektarach powierzchni, jaki zajmuje nekropolia, pochowanych jest
ponad 230 tysięcy osób wyznania mojżeszowego, z czego około 45 tysięcy stanowią
zmarli i zamordowani w czasie II wojny światowej na terenie łódzkiego getta.
Pierwszym co rzuca się w
oczy już przed wejściem jest niewątpliwie Mauzoleum Izraela Poznańskiego.
Podobnie jak odwiedzony przez nas na Starym Cmentarzu Karol Scheibler, ten
łódzki fabrykant, razem jeszcze z Henrykiem Grohmanem, uznawany jest za Twórcę
Łodzi Przemysłowej. Dawną fabrykę włókienniczą Izraela Poznańskiego,
przekształconą obecnie w kompleks 👉Manufaktura, oraz pałac fabrykanta
zwiedzaliśmy podczas naszego ostatniego pobytu w Łodzi.
Izrael
Poznański pochowany jest tu wraz z żoną Leonią. Sam grobowiec jest bogato
zdobiony. Uwagę przyciąga przede wszystkim mozaika zdobiąca sklepienie mauzoleum. Co
warto dodać, Mauzoleum Izraela Poznańskiego uważane jest za największy
grobowiec żydowski na świecie!
W
sąsiedztwie Poznańskich znajduje się grobowiec rodziny Silbersteinów. Pochowany
jest między innymi Markus Silberstein, kolejny łódzki fabrykant.
Ruszamy
dalej główną alejką cmentarza na spacer wśród kolejnych mogił. Na wielu
zachowały się macewy. Choć większość jest wykrzywiona, zdarzają się przewrócone, to niewątpliwie nadają uroku temu miejscu.
Dochodzimy
do grobu rodziców poety Juliana Tuwima, Adeli i Izydora.
Na
końcu głównej alejki cmentarnej znajduje się szczególne Miejsce Pamięci. Upamiętnia harcerzy, żołnierzy Armii Krajowej oraz członków organizacji "Promieniści" i żołnierzy Gwardii Ludowej rozstrzelanych przez hitlerowców w czasach II wojny światowej.
W
drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o grób rodziców pianisty Artura Rubinsteina,
Felicji i Izaaka.
Opuszczamy cmentarz żydowski i miasto Łódź. Jednak atrakcji na dzisiaj to jeszcze nie koniec. Kierujemy się teraz na
północ do niewielkiej miejscowości Grotniki. Co nas tu sprowadza?
Skoro jesteśmy już w tym
rejonie Polski, postanowiliśmy odwiedzić grób zmarłego niespełna przed rokiem (5
kwietnia 2021 r.), wielkiego polskiego piosenkarza Krzysztofa Krawczyka. Któż
nie zna jego wielkich przebojów, jak choćby „Parostatek”, „Bo jesteś Ty”, czy
„Mój przyjacielu”. To jednak tylko niewielki wycinek wielkich tytułów, jakie
miał w dorobku przez wiele lat pobytu na scenie.
Po
chwili zadumy ruszamy w dalszą drogę. Niezmiennie trzymamy się kierunku
północnego. Mijamy autostradę A2, aż dojeżdżamy do miejscowości o ciekawie
brzmiącej nazwie – Piątek. Zatrzymujemy się w centrum tego niewielkiego
miasteczka, które jest jednocześnie… Geometrycznym Środkiem Polski. Znajdujemy
się w samym środku naszego kraju 😁.
Do
punktów skrajnych mamy stąd setki kilometrów, a najbliżej jest do Jastrzębiej
Góry, która jest najdalej na północ wysuniętą częścią Polski. Podobne odległości dzielą najdalsze punkty na wschodzie (zakole Bugu) i zachodzie (👉zakole Odry).
Najdalej za to jest na szczyt Opołonek w Bieszczadach, najbardziej na południe wysunięty
punkt Polski.
Opuszczamy Geometryczny Środek Polski, wracamy do samochodu i ruszamy
w dalszą, teraz już powrotną, drogę do Poznania. Jak szybko spoglądamy na mapę,
najwygodniej będzie dojechać do autostrady A1, bo to zaledwie 3 kilometry stąd,
i dalej zjechać z niej na autostradę A2. Tak też czynimy.
Nie jedziemy jednak
autostradą do samego Poznania, a zjeżdżamy z niej wcześniej i wstępujemy do
Obozu Granica. To położone w pobliżu miejscowości Strzałkowo Miejsce Pamięci
stanowi dawną granicę między zaborami pruskim i rosyjskim. To ciąg dalszy
granicy, jaką odwiedziliśmy w styczniu ubiegłego roku 👉w okolicach Pyzdr.
Tu
jednak znajdowała się nie tylko granica, a również obóz jeniecki utworzony w 1914 roku. Taką funkcję pełnił do zakończenia I wojny światowej w 1918 roku. Jednak już rok później, w 1919 roku, wznowiono obozową działalność, czyniąc z tego miejsca obóz dla jeńców bolszewickich. Rozpoczęcie działań na froncie wschodnim spowodował napływ jeńców wojennych.
Kolejna zmiana nastąpiła w 1921 roku, kiedy to przekształcono go w obóz dla internowanych i uchodźców. Ostateczna działalność obozu została zakończona 31 sierpnia 1924 roku.
W
pobliżu obozu założono cmentarz, na którym grzebano jego ofiary. Szacuje się, że w zbiorowych mogiłach pochowano około 8000 jeńców i internowanych różnych narodowości. Podjeżdżamy zatem na
cmentarz.
Na
cmentarzu jenieckim nie zachowały się żadne mogiły. Pamiątkę stanowi jedynie
krzyż z napisami w języku niemieckim i rosyjskim.
I to
już koniec atrakcji na dzień dzisiejszy i na ten kończący się powoli weekend. Ruszamy w dalszą drogę do Poznania. Wczesnym wieczorem dojeżdżamy szczęśliwie do domu.