Śladem Mickiewicza.
W końcu jedziemy na spływ kajakowy! Choć plany i chęci mieliśmy już od dłuższego czasu, udało się dopiero dzisiaj.
Zgodnie z prognozami pogody ma być ponad +30 stopni Celsjusza. Mamy
nadzieję, że nie spalimy się zanadto na wodzie.
SPŁYW Z MŚCISZEWA DO OBORNIK
Jedziemy do Obornik, gdzie w Przystani Kowale mamy zarezerwowany kajak.
Zajeżdżamy na miejsce i... nigdzie nie widać przystani. W końcu zauważamy całkiem spory
baner na płocie (jak mogliśmy go nie zauważyć wcześniej 😁) - to upewnia nas,
że dobrze trafiliśmy. Choć od ulicy nic nie zapowiada bliskości rzeki, ta
faktycznie znajduje się na tyłach zabudowań. A nad nią piękny i całkiem
obszerny teren, na którym zorganizowano nie tylko przystań, ale również pole
namiotowe z całą niezbędną infrastrukturą. Kajaki już przygotowane na
przyczepie, pozostaje nam wsiąść do samochodu i niebawem ruszamy na miejsce
startu. Jedziemy do Mściszewa, a tu w Obornikach zakończymy nasz spływ.
Kajaki wodujemy na
przystani kajakowej Binduga w Mściszewie. Od teraz prowadzić nas będą leniwie płynące
wody rzeki Warty. Choć momentami robi się bardziej wartko. W czasie spływu
możemy obserwować otaczającą nas przyrodę i co pewien czas zerkać na prawy
brzeg rzeki, gdzie pojawiają się coraz to większe liczby oznaczające jej
kilometraż. I tak mijamy położony na prawym brzegu Warty Rezerwat Przyrody
"Śnieżycowy Jar" w Starczanowie. O tej porze roku śnieżycy wiosennej
już tam nie ujrzymy, ale dobrze pamiętamy jak pięknie kwitła wczesną wiosną. A
byliśmy tam sporo lat temu... bo 👉w kwietniu 2011 roku.
I tak w spokojnym tempie
dopływamy do Obornik. Pierwszym tego zwiastunek jest głośny ryk silników
na torze motocrossowym, koło którego przepływamy. Kawałek dalej pojawia się
most kolejowy i niebawem kolejne dwa mosty, tym razem drogowe.
Pierwszy most drogowy to
prowadząca przez Oborniki droga krajowa numer 11, popularna trasa nad polskie
morze. Na jednym z jego słupów umieszczono punkt pomiarowy służący do pomiaru
poziomu wody w Warcie. Podczas powodzi w 2010 roku wodowskaz wskazał 7,05 metra 😱. To ogromna
różnica w porównaniu z dzisiejszym poziomem wynoszącym niespełna 1,5 metra.
Tuż za mostem, po naszej prawej stronie, mijamy ruiny dawnego klasztoru
franciszkańskiego. Ustawiony tu znak informuje nas do jakiego miasta
dopłynęliśmy. Znajdujemy się na 206,3 kilometrze rzeki Warty.
Z prądem rzeki szybko
dopływamy do drugiego mostu drogowego. To tak zwany "mały most",
który wykonany jest z... drewna. Niestety taka konstrukcja i intensywny ruch
wymusił ograniczenia w przeprawie przez niego.
My tymczasem zbliżamy
się do mety dzisiejszego spływu. Zanim jednak tam dotrzemy, kierujemy się ku
prawemu brzegowi Warty. Znajduje się tutaj ujście rzeki Wełny, a cały teren
objęty jest ochroną w ramach Rezerwatu Przyrody "Słonawy". Trzy
tygodnie temu 👉byliśmy na jego początku, dzisiaj mamy koniec. Co mocno rzuca nam
się w oczy, to woda w Wełnie jest dużo czystsza i zdecydowanie bardziej
przezroczysta od tej w Warcie.
Przecinamy Wartę w
poprzek, energicznie machając wiosłami, by nie porwał nas prąd rzeki. Tak meldujemy się z powrotem na Przystani Kowale. Tu kończy się nasz spływ. Ale nie kończą
się jeszcze atrakcje przewidziane na dzisiaj. Wracamy do samochodu, który
zaparkowaliśmy po przeciwnej stronie drogi na rozległej polanie i jedziemy do
centrum Obornik. Zanim ruszymy w dalszą podróż trzeba coś zjeść. A że z
poprzedniej wizyty w mieście znamy takie jedno miejsce położone w sąsiedztwie
obornickiego rynku, z nieskrywaną chęcią tam wracamy.
Serwująca wyśmienite, domowe obiady Kawerna Obornicka Pod Orłem nie zawodzi nas i dzisiaj. Posiłek znowu jest syty i przepyszny 😋.
Najedzeni ruszamy w
dalszą drogę. Po spływie przyszedł czas na zwiedzanie. Przejeżdżamy do
położonego około 5 kilometrów na wschód od Obornik, Łukowa. Tu ruszymy śladem
Franciszka Mickiewicza.
ŁUKOWO
No właśnie - Franciszek Mickiewicz - nazwisko znajome, tylko imię jakby nie pasuje do
polskiego wieszcza narodowego. I słusznie, bo nie o Adamie będzie mowa, a o
jego najstarszym bracie. To właśnie tutaj, w Łukowie, zamieszkał po opuszczeniu
rodzinnego Nowogródka, które rodzina Mickiewiczów straciła za udział w powstaniu
listopadowym. A gdzież można odnaleźć ślady po Mickiewiczach, jak nie w
miejscowym kościele?!
Drewniany Kościół św. Michała Archanioła w Łukowie wybudowany
został w konstrukcji zrębowej w 1780 roku. Wyposażenie wnętrza jest rokokowe,
czyli można powiedzieć taki późny barok. W ołtarzu głównym umieszczony został
obraz przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem i św. Janem Chrzcicielem.
Natomiast postać patrona, św. Michała Archanioła, odnajdziemy w obrazie ołtarza
bocznego. Ale za nim wejdziemy do nawy głównej, zatrzymujemy się w przedsionku,
gdzie wisi interesująca nas najbardziej tablica. Poświęcona jest Adamowi
Mickiewiczowi, który w tej świątyni razem ze swoim bratem, Franciszkiem,
uczestniczył 24 grudnia 1831 roku w Pasterce. Była to ich ostatnia, wspólna
Pasterka w Ojczyźnie. Co więcej, były to również 33 urodziny autora "Pana
Tadeusza".
Z racji, iż trafiliśmy
na koniec mszy świętej, nieco o historii tego miejsca dowiedzieliśmy się od
miejscowego księdza. Co więcej, zaprowadził nas do sąsiadującego z kościołem
budynku plebanii, w którym urządzono Izbę Pamięci. Tu urządzono ekspozycję
poświęconą Adamowi i Franciszkowi Mickiewiczom, na której możemy zobaczyć
między innymi znaną nam już z kościelnej kruchty tablicę. Pośrodku
pomieszczania stoi dzwon, który w 1831 roku wzywał braci do udziału w Pasterce.
Opuszczamy teren kościoła,
dziękując księdzu za oprowadzenie i ruszamy do Rożnowa. To w tej oddalonej o 5
kilometrów na północ od Łukowa miejscowości, spędził swoje ostatnie lata życia Franciszek Mickiewicz.
ROŻNOWO
Przyjeżdżamy na parking usytuowany przy Kościele św. Katarzyny. Trwa
właśnie msza święta, więc świątynię zobaczymy później. Nas jednak i tak
interesuje bardziej najbliższe otoczenie kościoła. Bo to właśnie tutaj
pochowany został brat Adama Mickiewicza. Franciszek Mickiewicz zmarł 13
listopada 1862 roku, przeżywszy młodszego Adama o 7 lat. Franciszkowi
Mickiewiczowi zawdzięczamy pamiętniki, w których pisał między innymi o
rodzinnym Nowogródku i swoim bracie Adamie. Dzięki temu, dla współczesnych stał
się cennym źródłem informacji o poecie.
Na bocznej ścianie kościoła dostrzegamy dwie tablice pamiątkowe. Jak się okazuje, niepozorne na
pierwszy rzut oka Rożnowo, ma więcej swoich bohaterów. Obok Franciszka
Mickiewicza należą do tego grona również:
- Mikołaj Skrzetuski,
szlachcic wielkopolski herbu Jastrzębiec i żołnierz, uczestnik powstania
Chmielnickiego. W 1649 roku uczestniczył w obronie Zbaraża, z którego jako
jedyny przedostał się do króla Jana Kazimierza z informacją o kończących się
zapasach wody i jedzenia. Stał się pierwowzorem Jana Skrzetuskiego w
"Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza. A co go łączy z Rożnowem? Tu
urodził się około 1610 roku.
- Włodzimierz Bonawentura
Krzyżanowski, herbu Świnka, który podobnie jak Skrzetuski, przyszedł na świat w
Rożnowie. Tylko ponad dwa wieki później, bo w 1824 roku. Uczestniczył w
antypruskim powstaniu w 1846 roku. By nie zostać aresztowanym, uciekł do USA.
Tam wsławił się udziałem w wojnie secesyjnej, która przetoczyła się przez Stany
Zjednoczone w latach 1861 - 1865.
- Antoni Gliszczyński, również
urodzony w Rożnowie, w 1766 roku. Był działaczem patriotyczno-narodowy i posłem
na Sejm Wielki. Opowiadał się za uchwaleniem Konstytucji 3 Maja. Po drugim
rozbiorze Polski uczestniczył w przygotowaniach do zbrojnego powstania, będąc
pośrednikiem w kontaktach z Tadeuszem Kościuszką. Z życia politycznego wycofał
się po upadku powstania listopadowego.
A znacznie więcej o nich dowiemy się z tablic informacyjnych
umieszczonych przy szkole.
Tymczasem skończyło się
sobotnie, wieczorne nabożeństwo i możemy zwiedzić kościół. Budowla pochodzi z końca XVIII
wieku i powstała na miejscu wcześniejszej świątyni. Wyposażenie wnętrza reprezentuje styl barokowy i pochodzi również z końca XVIII wieku. Nieco starszy jest natomiast obraz w
ołtarzu głównym, przedstawiający św. Annę Samotrzecią (św. Anna z Matką Bożą i
małym Jezusem). Jego historia sięga wieku XVII.
Na koniec naszej wizyty
w Rożnowie idziemy do zabytkowego parku. Wśród zieleni odnajdujemy nieco
wytchnienia od dzisiejszego upału. A i drzew okazałych znajdziemy tu niemało.
I tak powoli zbliża się wieczór, a to oznacza, że czas wracać do domu. Trzeba odpocząć przed jutrzejszym dniem, pełnym nowych atrakcji.
POZDRAWIAMY☺