Wycieczka rowerowa śladem historii.
Po wczorajszym 👉spływie kajakowym, dzisiaj zdecydowaliśmy się na wycieczkę rowerową. Za miejsce startu
obraliśmy Tarnowo Pałuckie, wieś położoną nieopodal Wągrowca, około 60
kilometrów na północny-wschód od Poznania. Wstajemy dość wcześnie, pakujemy
rowery do samochodu i ruszamy w trasę. A wszystko tak szybko, bo chcemy
odwiedzić niezwykły zabytek, jaki znajduje się w Tarnowie Pałuckim. Mowa
oczywiście o Kościele św. Mikołaja, uznanym za najstarszy drewniany kościół w
Polsce. Możliwość zobaczenia go wewnątrz istnieje praktycznie tylko po
niedzielnej mszy świętej, która rozpoczyna się o 9:30.
TARNOWO PAŁUCKIE
Na miejsce dojeżdżamy ze sporym zapasem czasu. Rowery póki co pozostają
w samochodzie, a my podchodzimy pod drewnianą świątynię. Trwa jeszcze
nabożeństwo, więc cierpliwie czekamy na jego zakończenie. Widoczny przed nami
Kościół św. Mikołaja w Tarnowie Pałuckim wybudowany został w XIV wieku. Według
przeprowadzonych badań, drewno do budowy pozyskano na przełomie 1373 i 1374
roku. Co ciekawe, znajduje się on na fundamentach jeszcze starszej świątyni.
Tymczasem zakończyła się
msza święta i możemy zobaczyć wnętrze kościoła. A to zapiera dech w piersiach
już od samego wejścia. Wszystko za sprawą polichromii, które zdobią wszystkie
ściany i sufit. Tu naprawdę można poczuć się jak w średniowieczu! Poza
postaciami i scenami biblijnymi, znanymi zarówno ze Starego, jak i Nowego
Testamentu, odnajdziemy tu również sceny z życia patrona świątyni, świętego
Mikołaja. Co więcej, również jeden z barokowych ołtarzy bocznych poświęcony
jest temu świętemu.
Za to w
późnorenesansowym ołtarzu głównym odnajdziemy scenę Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny. I tu kolejna ciekawostka związana z historią kościoła. Pierwotnie
był on pod wezwaniem właśnie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a dopiero
później został przemianowany na św. Mikołaja.
Spójrzmy teraz na emporę
organową. Jej balustrada zdobiona jest wieloma portretami. Pośrodku znajdują
się oczywiście Jezus Chrystus i Maryja. Dalej za nimi przedstawiciele zakonu
cysterskiego. Po stronie Pana Jezusa święci cystersi, po stronie Matki Bożej
święte cysterki. A skąd postacie cystersów w kościele w Tarnowie Pałuckim? Otóż
wieś i kościół były dawniej własnością tego zakonu. Siedziba cystersów
znajdowała się w nieodległym Łeknie, do którego za chwilę pojedziemy.
Opuszczamy wspaniałe wnętrze
najstarszej, drewnianej świątyni w naszym kraju i wracamy do samochodu. Po
zakończonej mszy świętej zrobiło się więcej miejsca na parkingu, więc możemy
teraz przeparkować samochód, by wygodniej było dostać się do rowerów. Wyciągamy
nasze dwukołowce i ruszamy na Szlak Cysterski, bo śladem tego zakonu dzisiaj
pojedziemy. Zgodnie z planem kierujemy się do Łekna. Jednak by nie jechać
główną i ruchliwą drogą wojewódzką numer 251, decydujemy się na przejazd
szutrowym traktem prowadzącym wokół jeziora Łekneńskiego.
ŁEKNO
Zanim jednak ruszymy na dobre w trasę, drogą prowadzącą wśród pól podjeżdżamy na teren wczesnośredniowiecznego grodziska. Tu, nad wodami jeziora
Łekneńskiego, znajdował się klasztor cystersów. Choć cystersi przybyli na
polskie ziemie w 1153 roku, lokacja klasztoru na tutejszych ziemiach rozpoczęła
się najprawdopodobniej już w 1143 roku. Data ta czyni go najstarszą lokacją
cysterską na ziemiach polskich. Dzisiaj teren zarośnięty jest trawą, a o dawnej
świetności przypominają jedynie tablice informacyjne.
Tą samą polną drogą, którą tu przyjechaliśmy, wracamy
pod drewniany kościół, skąd ruszamy w końcu w kierunku zabudowań miejscowości Łekno. Mijamy cmentarz, za plecami
zostawiamy ostatnie zabudowania Tarnowa Pałuckiego i dalej między polami
dojeżdżamy do asfaltowej drogi łączącej Gołańcz z Łeknem. Skręcamy w prawo i po
asfalcie docieramy do celu. Podjeżdżamy pod mury Kościoła Świętych Apostołów
Piotra i Pawła w Łeknie.
Masywna, późnogotycka
budowla powstała w XVI wieku. Stanęła na miejscu wcześniejszej świątyni, ufundowanej
prawdopodobnie przez cystersów. Podjeżdżamy pod fasadę kościoła, z którą
zespolone są dwie, pięciokątne wieżyczki. Naciskamy klamkę, która otwiera
ciężkie drzwi wejściowe. Wewnątrz panuje chłód, który przy dzisiejszej wysokiej
temperaturze na zewnątrz, przynosi nieco wytchnienia.
Tym, co rzuca się w oczy
zaraz po wejściu do świątyni, jest jej gwiaździste sklepienie, tak
charakterystyczne dla gotyckich budowli.
Będąc wewnątrz
łekneńskiego kościoła warto zwrócić uwagę na ołtarz główny. Jest młodszy niż
mury, bo barokowy i pochodzi z XVIII wieku. Znajdują się na nim figury świętych
Piotra, Pawła, Kazimierza i Floriana, zaś centralnym punktem jest rzeźba Matki
Boskiej z Dzieciątkiem z XVII wieku.
Kościół, w którym się
znajdujemy ufundowany został przez kasztelana nakielskiego, Nikodema
Łekińskiego. Nagrobek zmarłego w 1576 roku fundatora odnajdziemy wewnątrz
świątyni. Późnorenesansowa, piętrowa płyta wykonana w XVI wieku mieści rzeźbę
zmarłego Nikodema Łekińskiego (powyżej) oraz jego żony Jadwigi z Zebrzydowskich
(poniżej).
Spoglądamy jeszcze na
pięknie zdobione gotyckie wnętrze kościoła, po czym opuszczamy jego chłodne i
przyjemne wnętrze. Czas ruszać w dalszą drogę. Będąc już na zewnątrz, zerkamy
ponownie na mury świątyni. Na południowej fasadzie dostrzegamy dwie rzeźby
przedstawiające św. Jana Nepomucena i św. Wawrzyńca.
Zjeżdżamy na duży plac
poniżej kościoła, gdzie stojące stragany sugerują, że odbywa się tu targowisko.
Dzisiaj jednak nikt nic nie sprzedaje. Siadamy wygodnie na jednej z ławek w
cieniu i urządzamy mały piknik. Trzeba się posilić przed dalszą drogą.
Znajdujemy się tuż nad brzegami jeziora Łekneńskiego. W sąsiadującym z
targowiskiem lesie dostrzegamy betonowy krzyż. To pozostałość po dawnym
cmentarzu, który niegdyś znajdował się w tym miejscu.
Posileni jesteśmy gotowi
do dalszej drogi. Jeszcze sporo kilometrów przed nami.
WĄGROWIEC
Ruszamy teraz na
południe, by przez miejscowości Bracholin i Nową Wieś, w której odbijamy w
kierunku zachodnim, dojechać ostatecznie do Wągrowca. To położone w dolinie
rzek Nielby i Wełny miasto odwiedziliśmy już 👉w sierpniu 2018 roku. Wówczas
jednak byliśmy tylko na skrzyżowaniu rzek. Dzisiejszą wizytę zaczniemy nie
inaczej, jak od tego niezwykłego miejsca.
Skrzyżowanie dwóch
przepływających przez Wągrowiec rzek - Nielby i Wełny - należy do niezwykle
rzadkich zjawisk geograficznych, choć tak naprawdę jest to twór sztuczny, wykonany ręką
człowieka.
Przejeżdżamy pod
zabudowania dawnego opactwa cysterskiego w Wągrowcu. Klasztor utworzony został
w XIV wieku przez cystersów z Łekna, którzy właśnie tutaj postanowili się
przenieść. W 1381 roku Wągrowiec uzyskał prawa miejskie i był prężnie
rozwijającą się miejscowością. Cystersi byli tu ponad 400 lat, aż do 1835 roku,
kiedy to władze pruskie dokonały sekularyzacji zakonu. Pozostałością po
klasztorze jest dawny kościół klasztorny, będący dzisiaj pod wezwaniem
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wybudowany został w stylu barokowym, w
latach 1778-1799. Do środka nie wejdziemy, możemy jedynie zajrzeć przez
przeszklone drzwi.
Pozostałe zabudowania klasztorne
należą współcześnie częściowo do parafii, a w części wykorzystywane są przez
Muzeum Regionalne.
Będąc w Wągrowcu warto zajrzeć do jeszcze jednego kościoła, usytuowanego
przy ulicy Klasztornej. Mamy tu na myśli późnogotycką farę pod wezwaniem św.
Jakuba Apostoła. Świątynia powstała w XVI wieku, a do jej budowy użyto
materiałów z wcześniejszego, romańskiego kościoła. Dzisiaj uchodzi za jeden z
najcenniejszych zabytków architektury sakralnej na terenie Wielkopolski. Choć
to budowla późnogotycka, odnajdziemy tu sporo elementów renesansowych - przede
wszystkim szczyty.
Wewnątrz kościoła widzimy tradycyjne, gotyckie sklepienia. W nawie głównej i prezbiterium -
sklepienia gwiaździste, w dwóch nawach bocznych - sklepienia krzyżowe. Nieco
późniejsze, bo renesansowe i barokowe są ołtarze. Ciekawa, ale smutna historia
wiąże się z ołtarzem głównym, pochodzącym z około 1600 roku. Otóż pierwotnie
znajdowały się w nim oryginalne, renesansowe obrazy. Te zostały wysłane do
konserwacji, do Warszawy, gdzie uległy spaleniu w czasie oblężenia miasta
podczas II wojny światowej. To, co widzimy dzisiaj, to odtworzone na podstawie
fotografii kopie.
Będąc na terenie
przykościelnym, dostrzegamy na jednej z kamienic usytuowanej na rogu ulic
Gnieźnieńskiej i Skockiej, ciekawy mural. Upamiętnia on wągrowiecką poetkę
Jolantę Nowak-Węklarową, która zmarła w 2016 roku po walce z chorobą.
Wizytę w Wągrowcu
kończymy w centrum, na rynku, gdzie w jednej z kawiarni postanawiamy uzupełnić
kalorie 😁.
Z Wągrowca wyjeżdżamy
ulicą Kcyńską i dalej przez miejscowość Kaliska wracamy do Tarnowa Pałuckiego.
Tu kończymy naszą wycieczkę rowerową. Przejechaliśmy blisko 35 kilometrów,
całkiem sporo jak na taki upalny dzień. Pakujemy rowery z powrotem do samochodu
i ruszamy w drogę powrotną do Poznania. Trzeba przyznać, że był to bardzo
aktywnie spędzony weekend 😀.
POZDRAWIAMY☺