Ocalić od zapomnienia.
Przed nami kolejny upalny
dzień. Temperatury powietrza przekraczające +30 stopni Celsjusza skutecznie
zniechęcają nas do wędrówek górskich. Zamiast tego postanawiamy schować się
przed gorącem we wnętrzach starych murów. Już dawno planowaliśmy odwiedzić Zamek
w Roztoce i chyba dzisiaj jest na to najlepszy moment. Zwiedzanie odbywa się z
przewodnikiem o dwóch wyznaczonych godzinach: 12:00 i 14:00. Wybieramy tą
wcześniejszą i on-line zakupujemy bilety, by zapewnić sobie miejsce w grupie.
Teraz możemy spokojnie wyruszyć w drogę. Z Jeleniej Góry to około 40
kilometrów, czyli niespełna godzina drogi.
Do Roztoki przyjeżdżamy zgodnie z planem, mając jeszcze lekki zapas
czasu. Samochód zostawiamy na parkingu w sąsiedztwie zamku. Zanim udamy się do
jego wnętrz, podchodzimy najpierw pod mury świątyni. Mocno rzuciła nam się w oczy jej nietypowa architektura. Z daleka zauważamy, że drzwi są otwarte, a z
takiej okazji nie należy rezygnować.
Kościół św. Stanisława
Biskupa i Męczennika, bo pod takim jest wezwaniem, to budowla z II połowy XIX
wieku. Jak to dawniej bywało, wybudowany został dla ewangelików, którzy przed
II wojną światową bardzo licznie zamieszkiwali tereny Dolnego Śląska.
Wzniesiony z granitowego kamienia i cegły kościół, stanowi nawiązanie do
architektury romańskiej. Ten XIX-wieczny styl budowania nazywa się
neoromańskim.
Zostawiamy świątynię za
plecami i idziemy teraz w stronę zamku, przed którym robi się coraz tłoczniej.
Zbliża się południe, a to oznacza, że zbierają się wszyscy zainteresowani
zwiedzaniem.
Punktualnie o godzinie 12
przychodzi pani przewodnik, za którą ruszamy w swego rodzaju podróż w czasie. Cofamy się do wieku XIV, kiedy to wybudowano tu niewielki zamek na
wodzie. Późniejsza rozbudowa, przeprowadzona w XVI wieku, doprowadziła do powstania renesansowego pałacu,
który jednak zachował swój obronny charakter. Współczesny wygląd zamku o
charakterze pałacowym zawdzięczamy gruntownej rozbudowie z 1720 roku, kiedy to
stał się barokową rezydencją Hochbergów, wzbogaconą w drugiej połowie XIX wieku
o elementy neorenesansowe. Co warto dodać, to nie jedyny zamek będący w
posiadaniu tego rodu. Z tych bardziej znanych wymienić należy jeszcze ten 👉w Książu i 👉w Pszczynie.
Do wybudowanego na planie prostokąta Zamku w Roztoce wchodzimy wejściem
od strony wschodniej, do którego prowadzi kamienny mostek przerzucony ponad
korytem fosy. Tu wita nas przepiękny kartusz herbowy trzymany przez dwóch
rycerzy, na którym widnieją herby Hansa III von Hochberg i jego żony Anny von
Zedlitz.
Centralnym punktem zamku
jest niewielki, niezadaszony dziedziniec, usytuowany wewnątrz murów. By się tam
znaleźć przeszliśmy przez zamkową sień.
Zwiedzanie wnętrz
zaczynamy od pomieszczeń usytuowanych na parterze. Niestety z dawnej świetności
i pięknego, bogatego wystroju pozostało naprawdę niewiele. Jedynie na zdjęciach
możemy popatrzeć jak całość się prezentowała. Presji czasu i burzliwej
historii, jaka na przestrzeni wieków przetoczyła się przez Polskę, nie oparły się również rzeźby z
przylegających do zamku ogrodów.
Przejdźmy jednak na
pierwsze piętro, gdzie znajdują się pomieszczenia reprezentacyjne. Przy okazji
możemy obejrzeć zdobienia klatki schodowej. Jakże tu dawniej musiało być
pięknie!
Odwiedzamy kolejne
pokoje i salony, w których, w przeciwieństwie do parteru, ocalało całkiem sporo z dawnego wystroju. Ściany pokryte
gobelinami, kominki z różnokolorowego marmuru, sufity pokryte sztukaterią i
plafonami ozdobionymi kolorowymi freskami. Te wnętrza naprawdę robią wrażenie!
W jednym z pomieszczeń
możemy nawet przyjrzeć się jak dawniej mocowano gobeliny do ściany. Podkładem
była zwykła... gazeta.
Wszystkie pomieszczenia
na zamku Hochbergów miały oczywiście swoje nazwy. Był na przykład Salon
Gobelinowy, Pokój Muzyczny, Biblioteka, czy Pokój Myśliwski. W tym ostatnim znajduje się
najstarszy w obiekcie drewniany kominek z 1581 roku. Wyrzeźbiona data widoczna
jest po dziś dzień.
Docieramy do salonu usytuowanego w południowym skrzydle
zamku. Tu znajduje się balkon z widokiem na ogród.
Na koniec przechodzimy
do chyba najpiękniejszego pomieszczenia na całym zamku. To zajmująca dwie
kondygnacje Sala Balowa. Jest pięknie ozdobiona sufitowym freskiem i licznymi
płaskorzeźbami. Całość uzupełniają
marmurowe kominki z kolejnymi freskami nad nimi.
Wizytę w zamku kończymy
ciekawostką w toalecie. Żeliwny piecyk i okno pomiędzy sąsiednimi
pomieszczeniami, to również pamiątka po dawnych czasach.
Opuszczamy śliczne
zamkowe mury. Czas zajrzeć do ogrodu, bo tam również znajduje się prawdziwa
perełka.
Po wschodniej stronie
zamku, za potężnym murem z kutą kratą, znajduje się dawny Ogród Francuski.
Niegdyś był jednym z najpiękniejszych założeń ogrodowych w skali kraju, dzisiaj
jednak niewiele zostało z dawnej świetności.
Za to po dzień
dzisiejszy można tu podziwiać przepiękny portal wejściowy. Pochodzi on z jednej
z legnickich kamienic. Ten manierystyczny portal jest przepięknie zdobiony bogatą
dekoracją rzeźbiarską.
Centralnym punktem
ogrodu jest ośmioboczny budynek (dzisiaj to już praktycznie ruina), zwany
favoritą. Było to miejsce odpoczynku i picia herbaty wśród otaczających kwiatów
i zieleni. Co ciekawe, dawniej na terenie ogrodu znajdowały się nawet oranżerie, w których
uprawiano śródziemnomorskie rośliny, nieprzystosowane do tutejszych warunków
klimatycznych.
Na koniec podchodzimy
jeszcze pod południową, chyba najbardziej reprezentacyjną, stronę zamku. Jego
fasadę wieńczy 40-metrowa wieża, która nieustannie przypomina o obronnym
charakterze budowli. Tu również znajduje się kolejny kartusz herbowy z przedstawieniem herbu rodzinnego von Hochberg.
Jak widać Zamek w Roztoce najpiękniejsze lata ma już za sobą. Jako rezydencja Hochbergów, gościły tu
takie znane nazwiska, jak na przykład król pruski Fryderyk II, austriacki cesarz
Franciszek Józef, cesarz niemiecki Wilhelm I, czy wnuczka wybitnego
węgierskiego kompozytora i pianisty Franciszka Liszta, Blandine Gravina. Co
ciekawe i rzadko spotykane na polskiej ziemi, zamek w dobrym stanie przetrwał II wojnę światową. Hitlerowcy
zorganizowali w jego wnętrzach składnicę dzieł sztuki przywiezionych z Berlina,
Wrocławia i Książa. Największe spustoszenie dokonało się jednak w czasach
powojennych. Nacjonalizacja obiektu i przekazanie miejscowemu państwowemu
gospodarstwu rolnemu doprowadziło do wielu nieodwracalnych strat. Wówczas
okoliczna ludność traktowała zamek jako market budowlany. Jak czegoś brakowało
w domu, szło się do zamku i po prostu zabierało. Na szczęście zamek kupili
prywatni inwestorzy, którzy z pomocą założonej "Fundacji Zamek Roztoka -
ocalić od zapomnienia" powoli przywracają temu miejscu jego dawny blask.
Polecamy i trzymamy kciuki, by zamek wrócił do dawnej świetności ✊!
My tymczasem ruszamy w dalszą drogę, bo jeszcze sporo atrakcji przed nami.
POZDRAWIAMY☺