poniedziałek, 13 września 2021

Dolina Chochołowska rowerowo

Do schroniska na kawę i szarlotkę.

Dzień zaczyna się obiecująco. Po niebie przechodzą chmurki, niekiedy bardzo gęste, ale często spomiędzy nich wyłania się i pięknie przygrzewa jeszcze słoneczko.



Z zakopiańskiej Harendy jedziemy na parking w Dolinie Chochołowskiej. Tam wypożyczamy zarezerwowane wczoraj wieczorem rowery i ruszamy na pierwszą naszą górską wycieczkę rowerową. Do pokonania mamy całą Dolinę Chochołowską, czyli jakieś około 8 kilometrów w jedną stronę.


No to zaczynamy pedałowanie 🚴. Na początek dojeżdżamy do kasy biletowej. Tu zakupujemy bilety dla siebie i dla… rowerów. Tak! Za wjazd rowerem również trzeba zapłacić. 
Kolejny przystanek to krzyż na Siwej Polanie, upamiętniający lądowanie helikoptera z Ojcem Świętym na pokładzie podczas II pielgrzymki do Polski w 1983 roku. Wówczas papież Jan Paweł II udał się do Schroniska na Polanie Chochołowskiej na spotkanie z ówczesnym przywódca Solidarności Lechem Wałęsą.


Jedziemy dalej. Oj, jak dziwnie nam to brzmi… jedziemy 😁. Zawsze przecież szliśmy. Wjeżdżamy do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Po drodze mijamy dobrze znane nam miejsca, w końcu już nie raz tędy wędrowaliśmy.





Dojeżdżamy do stromego odcinka szlaku, wyłożonego dodatkowo kamieniami. Udaje się podjechać, choć momentami bywa ciężko.


Ostatecznie na naszych dwukołowcach osiągamy Polanę Chochołowską. Gęste chmury się rozeszły, teraz już tylko pojedyncze płyną po błękitnym niebie. A wokół piękne widoki na Tatry Zachodnie. Czy można chcieć czegoś więcej!?










Okazuje się, że można! W tak pięknych okolicznościach przyrody można zamówić sobie kawę i szarlotkę, i na tarasie Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej pieścić jednocześnie zmysł smaku i wzroku 😋😍.



Czas szybko płynie jak chmury na dzisiejszym niebie. A te nad szczytami stają się coraz ciemniejsze. Czas ruszyć w drogę powrotną. A ta nie jest zbyt wymagająca. Poza jednym bardzo krótkim odcinkiem szlaku prowadzącym pod górkę, praktycznie cały czas używamy jedynie hamulców. Trzeba tylko mocno trzymać kierownicę, gdyż nierówna nawierzchnia i kamienie mogą przyczynić się do utraty kontroli nad rowerem i bolesnego upadku. A tego byśmy nie chcieli.


Na szczęście ciemne chmury nie przynoszą opadów. Niebawem ponownie na niebie dominuje błękit. Opuszczamy Tatrzański Park Narodowy. Przed wjazdem na Siwą Polanę czeka nas jednak przymusowy przystanek.




Szczęśliwie dojeżdżamy do wypożyczalni, w której nasze dwukołowe pojazdy zamieniamy na jeden czterokołowy. Teraz do jazdy nie będziemy używać już siły własnych mięśni, a koni mechanicznych 😉. Niemniej daliśmy radę pokonać na rowerach całą Dolinę Chochołowską, co wydaje się być dobrym rozwiązaniem na przyszłość. Taki transport znacznie przyspiesza drogę do schroniska, skąd można ruszyć wyżej na zdobywanie szczytów. Pewnie wykorzystamy kiedyś to rozwiązanie.
U wylotu Doliny Chochołowskiej zatrzymujemy się jeszcze na utrwalenie fantastycznego widoku na Giewont i Czerwone Wierchy. Jutro planujemy tam się wdrapać. Mamy nadzieję, że pogoda dopisze.


Piękny dzień (ostatecznie nie padało!) kończymy pyszną obiadokolacją w karczmie na zakopiańskiej Harendzie.



POZDRAWIAMY