Ku szerokiej panoramie Tatr, czyli wędrówka aklimatyzacyjna.
Na początek naszych wakacji,
aby zaaklimatyzować się do tatrzańskiego powietrza, ruszamy na krótką wędrówkę.
Krótką, ale jakże malowniczą.
Mieszkamy na
zakopiańskiej Harendzie. Przebiega tędy żółty szlak, za którego wskazaniami
rozpoczynamy dzisiejszą wycieczkę. Przechodzimy przez ruchliwą Zakopiankę,
czyli drogę prowadzącą z Krakowa do stolicy Podhala, za którą równolegle do
torów kolejowych rozpoczynamy delikatne nabieranie wysokości. Idziemy
początkowo asfaltową drogą, która niebawem zamienia się w gruntową.
Zostawiamy z tyłu ostatnie zabudowania, a przed nami pojawiają się rozległe
łąki. Z naszej lewej strony nieśmiało wyłaniają się szczyty Tatr Bielskich, natomiast
na wprost jawi nam się szeroka panorama Tatr Wysokich i Zachodnich. Idziemy
dalej.
Na
prawo dostrzegamy stada owiec pasących się na zboczach Rafaczańskiej Grapy, na
którą można wjechać wygodnie wyciągiem i przespacerować się aż na Gubałówkę i
Butorowy Wierch. Kiedyś tak pójdziemy. Dzisiaj natomiast dochodzimy do
usytuowanej na żółtym szlaku kapliczki. Przed nami coraz wyraźniejsza
panorama najwyższych polskich gór. A z lewej coraz bardziej
widoczne szczyty słowackich Tatr Bielskich.
Na
naszym szlaku napotykamy krzyż wkomponowany między drzewa. Jak głosi tablica
„Od głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie”.
Dochodzimy
do najwyższego miejsca na żółtym szlaku, dalej ścieżka sprowadziłaby nas koło
szczytu Antałówki (937 m n.p.m.) do centrum Zakopanego. Na wielu mapach miejsce
to oznaczane jest jako Bachledzki Wierch, podczas gdy w rzeczywistości znajduje
się on na prawo, patrząc zgodnie z kierunkiem naszej trasy. Nie ujmuje to
jednak pięknemu widokowi, jaki się stąd roztacza. W całej okazałości prezentuje
się Śpiący Rycerz, czyli Giewont (1894 m n.p.m.).
Na lewo mamy widok na zabudowania Olczy, za którymi widzimy szczyt Nosala (1206 m n.p.m.) z widoczną trasą narciarską. Póki co zbocza są zielone, ale już niebawem zapewne pokryją się białym puchem.
Obracamy
się jeszcze bardziej na lewo, gdzie w oddali widoczne są Tatry Bielskie.
Teraz
odwracamy wzrok na prawo, gdzie dostrzegamy szczyt Gubałówki (1120 m n.p.m.),
charakterystyczny o tyle, że znajduje się na nim maszt RTV.
Po
dłuższej przerwie, kontynuujemy naszą wędrówkę widoczną na prawo ścieżką. Tym
samym rozstajemy się z żółtym szlakiem, który jak już było wspomniane prowadzi
dalej do Zakopanego. Początkowo schodzimy w dół, by po chwili ponownie
rozpocząć wspinanie się na szczyt. Teraz na właściwy wierzchołek Bachledzkiego
Wierchu o wysokości 902 m n.p.m. Stąd już pasjonujących widoków nie ma, dlatego
bez zbędnej zwłoki rozpoczynamy schodzenie widoczną na prawo ścieżką. Za
naszymi plecami zostają Tatry z charakterystycznym Giewontem.
Dochodzimy
do zawieszonej na drzewie kapliczki. Ach, jakże piękny widok ma z niej Matka
Boska!
Schodząc
dalej, napotykamy na naszej drodze dawny cmentarz żydowski. Nie natkniemy się
tu na macewy. Pamięci ludzi tutaj pochowanych strzeże jedynie pionowa płyta z wyrytym napisem.
Idziemy dalej i dochodzimy do
torów kolejowych i dalej ponownie do ruchliwej Zakopianki. Przekraczamy ją
bezpiecznie i wąską dróżką między budynkami osiągamy ulicę Bachledy. Teraz
wzdłuż niej podążamy w prawo. Znajdujemy się na zakopiańskiej Bachledówce, by
niebawem opuścić ją, wchodząc do Gut. Teraz idziemy ulicą Guty, która
doprowadza nas ponownie do żółtego szlaku.
Szlak spotykamy przy
wejściu na most prowadzący do Muzeum Jana Kasprowicza. Przekraczamy nim rzekę
Zakopiankę, jeszcze kilka schodów i znajdujemy się przed budynkiem muzeum.
Niestety obiekt jest zamknięty i aktualnie przechodzi remont. Pozostaje nam
podejść do Mauzoleum Kasprowiczów, w którym pochowany jest Jan Kasprowicz oraz
jego żona Maria.
Ten młodopolski poeta pod koniec swojego życia silnie związał
się z Tatrami. Tu kupił willę na Harendzie (dzisiejsze Muzeum Jana
Kasprowicza), w której mieszkał od 1923 roku, aż do swojej śmierci w 1926 roku.
Co ciekawe, początkowo Jana Kasprowicza pochowano na Cmentarzu na Pęksowym
Brzyzku. Jednak po wybudowaniu Mauzoleum na Harendzie, prochy poety
przeniesiono tutaj.
W
sąsiedztwie dawnego domu Jana Kasprowicza znajduje się piękny, drewniany
Kościół św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Aby do niego dojść trzeba jednak
podejść do ulicy Harenda, przy której trafiamy na pięknie zdobioną kapliczkę.
Drewniany kościół na zakopiańskiej Harendzie pochodzi z XVIII wieku, jednak nie został tutaj wybudowany. W połowie XX wieku
przeniesiono go w to miejsce z Zakrzowa koło Kalwarii Zebrzydowskiej.
Idziemy
dalej ulicą Harenda, zgodnie z przebiegiem żółtego szlaku, po drodze mijając zabytkową studnię.
Wędrówkę kończymy w karczmie,
gdzie posilamy się ciepłym i pysznym obiadem. Trzeba zebrać siły na jutrzejszą
wycieczkę 😉. A pogoda zapowiada się rewelacyjnie!