czwartek, 17 września 2020

Słynna Chata Wędrowca w Wetlinie

Polowanie na miejsce.

Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami, dzisiejszy poranek przyniósł pełne zachmurzenie i ochłodzenie, co jest nawet całkiem przyjemne po wczorajszym upalnym dniu. Z biegiem dnia może słońce przebije się przez grubą warstwę chmur, jednak na razie nie ma szans nawet na jeden promyk.


Nie planujemy na dzisiaj żadnej wędrówki górskiej. Mamy nieco inny plan. O godz. 13:00 otwiera się Chata Wędrowca, restauracja w Wetlinie znana z Naleśników Gigantów. Próbowaliśmy dostać się tam jednego z pierwszych dni, jednak bezskutecznie. W kolejnych dnia wielokrotnie przejeżdżaliśmy, jednak zawsze parking wypełniony był samochodami, a ludzie w długiej kolejce czekali na możliwość wejścia. Dzisiaj zaatakujemy jeszcze przed otwarciem.

Wstajemy znacznie później niż zwykle. Ale też nie mamy się gdzie spieszyć. Tuż po południu jedziemy do Wetliny. Parking Chaty Wędrowca jest jeszcze zamknięty, przez co samochód zostawiamy na poboczu jednej z bocznych ulic. Jest godzina 12:30, kiedy podchodzimy pod wejście i już nie jesteśmy pierwsi. Przed nami stoi około 10 osób. Jednak to nic w porównaniu z tym co będzie się działo po otwarciu restauracji.
Czekamy cierpliwie w kolejce aż wybije godzina 13:00 i otwarte zostaną "drzwi raju" 👼.



Nareszcie! Udaje się wejść, jesteśmy jednymi z pierwszych gości. Zamawiamy oczywiście Naleśnika Giganta z jagodami, który zyskał Certyfikat Bieszczadzkiego Produktu Lokalnego. To co nam przyniesiono przeszło nasze oczekiwania. Naprawę ogromny naleśnik z całą masą świeżych jagód i prawdziwą kwaśną śmietaną. Całość obsypana cukrem pudrem. Pyszne, ale bardzo sycące 😋. Ledwie zjadamy całość.




Po takiej dawce kalorii opuszczamy Chatę Wędrowca, zwalniając miejsce dla kolejnych oczekujących już w kolejce gości. Aby spalić choć trochę tych dobroci idziemy na spacer do Bazy Ludzi z Mgły.



Baza Ludzi z Mgły to kolejne kultowe miejsce na liście bieszczadzkich miejsc obowiązkowych. Dzisiaj jednak nic tu nie spróbujemy, gdyż nadal nie ma wolnego miejsca w żołądku. Wystrój wnętrza za to mocno przypomina nam uboższą wersję Siekierezady.





Wracamy do samochodu i jedziemy do naszej kwatery w Krzywem. Resztę dnia spędzamy na błogim leniuchowaniu. Sprzyja temu nawet pogoda, gdyż z nieba leci intensywna mżawka. Na koniec dnia decydujemy się na kiełbaskę z ogniska.



POZDRAWIAMY