Jaworniki i Kamienna Laworta
do kolekcji zdobytych szczytów.
Dzisiaj budzi nas pięknie
świecące słońce. Na niebie nie widać żadnej chmurki. Po wielu dniach
wędrowania bieszczadzkimi szlakami, decydujemy się na nieco spokojniejszy dzień.
Wyruszamy dopiero po opadnięciu porannych mgieł,
zwiastujących nadchodzącą nieuchronnie jesień.
Całkiem długa droga przed
nami, gdyż udajemy się do położonej na wschodnich krańcach Polski miejscowości
Żłobek. Jedziemy malowniczymi drogami Małej Pętli Bieszczadzkiej. Tuż przed
Żłobkiem wyjeżdżamy na drogę nr 896. Ta już zalicza się do Wielkiej Pętli
Bieszczadzkiej. Koło drewnianej cerkwi skręcamy w prawo w wąską, asfaltową
drogę, którą jedziemy do samego końca. Tam parkujemy samochód i ruszamy na
krótką wędrówkę.
Po dosłownie kilku krokach dochodzimy do słupka
z powieszoną mapką. Dowiadujemy się z niej, że ścieżka piesza oznaczona kolorem
zielonym, którą planujemy iść, zmieniła swój bieg. Zamiast iść dalej prosto
widoczną drogą, odbijamy w lewo, w kierunku pola. Na szczyt dojdziemy od drugiej
strony.
Dochodzimy do ogrodzonego pastuchem pola. Idziemy dalej wzdłuż ogrodzenia, aż na drodze staje nam urwisko opadające do
potoku. Chyba nie tak powinna wyglądać nowo wyznaczona ścieżka! Ostrożnie,
trzymając się drzew, przechodzimy wzdłuż urwiska na drugą stronę pastucha.
Między krzakami wracamy na polną drogę prowadzącą do widocznego u góry lasu. Ku
naszemu zaskoczeniu na drodze staje nam całe stado krów, które chowają się w
zaroślach przed upałami.
Omijamy zwierzęta, uważając na
„miny” pozostawiane przez nie. Dochodzimy do lasu. Tu odwracamy wzrok, aby
spojrzeć na widok i trudny odcinek szlaku 💩, który przebyliśmy.
Po wejściu do lasu zaczynamy ostre wspinanie się,
aż dochodzimy do szutrowej drogi. Tu kolejna mapka wskazująca nasze aktualne
położenie. Skręcamy w prawo. Jeszcze kilka metrów przewyższeń do pokonania.
Ostatecznie dochodzimy na szczyt o nazwie Jaworniki. Ma on 909 metrów n.p.m.
wysokości i jest najwyższym szczytem Gór Sanocko-Turczańskich, dzięki czemu jest jednym ze szczytów z listy Diademu Polskich Gór. Tabliczka z
oznaczeniem szczytu, przyczepiona do starego pnia, znajduje się nieco z boku drogi.
Po udokumentowaniu zdobyczy
wracamy tym samym szlakiem w dół.
Teraz wszystkie krowy już schowały się w
krzakach, dzięki czemu nie zagradzają nam drogi. Ponownie ostrożnie omijamy
ogrodzenie z pastucha i niebawem meldujemy się z powrotem w samochodzie.
Będąc w Żłobku wstępujemy jeszcze do tutejszej cerkwi. To
jeden z wielu pięknych, drewnianych obiektów tego typu na terenie Polski
południowo-wschodniej. Ta powstała w I połowie XIX wieku jako cerkiew
greckokatolicka. Współcześnie przemianowana na kościół rzymskokatolicki.
Do wnętrza kościoła możemy
zajrzeć jedynie przez niewielkie okienka w zamkniętych drzwiach wejściowych.
Ruszamy w dalszą drogę. Będąc
z tej strony Bieszczadów nie możemy oprzeć się chęci ponownego odwiedzenia
chyba najpiękniejszej cerkwi. Jedziemy do Równi.
Cerkiew Opieki Matki Bożej w
Równi, obecnie kościół rzymskokatolicki pod wezwaniem Matki Bożej
Wspomożycielki Wiernych pochodzi z 1 połowy XVIII wieku. Wybudowana jest w stylu
bojkowskim z charakterystycznymi kopułami nad każdą z części świątyni.
Zaglądamy do wnętrza przez
przeszklenia w drzwiach wejściowych.
Piękny obiekt, nam niezmiennie
przypominający łódź.
Opuszczamy to piękne miejsce i
jedziemy do Ustrzyk Dolnych. Dzień jeszcze długi, siły są, więc decydujemy się
na jeszcze jedną, krótką wędrówkę. Na ulicy Stokowej parkujemy samochód i za
wskazaniami zielonej ścieżki pieszej ruszamy w górę.
Określenie „w górę” okazuje
się celnym trafieniem. O ile początkowo droga prowadząca wzdłuż ogródków
działkowych nie sprawia większego problemu, o tyle później, po odbiciu w las,
robi się naprawdę stromo.
Zmęczeni krótkim ale wymagającym podejściem dochodzimy na szczyt
Kamiennej Laworty o wysokości 759 m n.p.m. Nagrodą za trud wejścia jest widok. A jest on stąd naprawdę piękny.
To jednak nie jest cel naszej
wycieczki. Ruszamy w las za wspólnymi wskazaniami szlaku niebieskiego i
czerwonej ścieżki pieszej. Pokonujemy teraz niemal niezauważalne przewyższenia
i dochodzimy na drugi wierzchołek Kamiennej Laworty o wysokości 769 m n.p.m.
Ten szczyt nie jest widokowy,
za to znajduje się na nim metalowy krzyż zaliczany do odznaki „Krzyż na górskim
szlaku”.
Wracamy tym samym szlakiem na
niższy z wierzchołków Kamiennej Laworty i stromym zejściem z powrotem do
Ustrzyk Dolnych. Po drodze odbijamy nieznacznie ku okopom z I wojny światowej.
Będąc w Ustrzykach Dolnych
postanawiamy odwiedzić jeszcze Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej w
Ustrzykach Dolnych-Jasieniu.
Wracamy na południe. Teraz dla
odmiany trzymamy się cały czas dróg Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. Dzień
pięknie kończymy przed Lutowiskami, zatrzymując się na punkcie widokowym. I to
polecamy wszystkim jadącym w Bieszczady! Niesamowite miejsce z doskonałą panoramą na najwyższe partie nie tylko polskich, ale i ukraińskich Bieszczadów.
Parametry wędrówki na Jaworniki:
Długość 3,3 km.
Czas przejścia 1:25 h.
Suma przewyższeń 264 m.
Suma przewyższeń 264 m.
Parametry wędrówki na Kamienną Lawortę:
Długość 4,7 km.
Czas przejścia 1:30 h.
Suma przewyższeń 304 m.
Suma przewyższeń 304 m.
POZDRAWIAMY☺