poniedziałek, 14 września 2020

Odpoczynek od Bieszczadów, czyli krótka wizyta w Górach Sanocko-Turczańskich

Jaworniki i Kamienna Laworta do kolekcji zdobytych szczytów.

Dzisiaj budzi nas pięknie świecące słońce. Na niebie nie widać żadnej chmurki. Po wielu dniach wędrowania bieszczadzkimi szlakami, decydujemy się na nieco spokojniejszy dzień.
Wyruszamy dopiero po opadnięciu porannych mgieł, zwiastujących nadchodzącą nieuchronnie jesień.




Całkiem długa droga przed nami, gdyż udajemy się do położonej na wschodnich krańcach Polski miejscowości Żłobek. Jedziemy malowniczymi drogami Małej Pętli Bieszczadzkiej. Tuż przed Żłobkiem wyjeżdżamy na drogę nr 896. Ta już zalicza się do Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. Koło drewnianej cerkwi skręcamy w prawo w wąską, asfaltową drogę, którą jedziemy do samego końca. Tam parkujemy samochód i ruszamy na krótką wędrówkę.
Po dosłownie kilku krokach dochodzimy do słupka z powieszoną mapką. Dowiadujemy się z niej, że ścieżka piesza oznaczona kolorem zielonym, którą planujemy iść, zmieniła swój bieg. Zamiast iść dalej prosto widoczną drogą, odbijamy w lewo, w kierunku pola. Na szczyt dojdziemy od drugiej strony.



Dochodzimy do ogrodzonego pastuchem pola. Idziemy dalej wzdłuż ogrodzenia, aż na drodze staje nam urwisko opadające do potoku. Chyba nie tak powinna wyglądać nowo wyznaczona ścieżka! Ostrożnie, trzymając się drzew, przechodzimy wzdłuż urwiska na drugą stronę pastucha. Między krzakami wracamy na polną drogę prowadzącą do widocznego u góry lasu. Ku naszemu zaskoczeniu na drodze staje nam całe stado krów, które chowają się w zaroślach przed upałami.


Omijamy zwierzęta, uważając na „miny” pozostawiane przez nie. Dochodzimy do lasu. Tu odwracamy wzrok, aby spojrzeć na widok i trudny odcinek szlaku 💩, który przebyliśmy.



Po wejściu do lasu zaczynamy ostre wspinanie się, aż dochodzimy do szutrowej drogi. Tu kolejna mapka wskazująca nasze aktualne położenie. Skręcamy w prawo. Jeszcze kilka metrów przewyższeń do pokonania. Ostatecznie dochodzimy na szczyt o nazwie Jaworniki. Ma on 909 metrów n.p.m. wysokości i jest najwyższym szczytem Gór Sanocko-Turczańskich, dzięki czemu jest jednym ze szczytów z listy Diademu Polskich Gór. Tabliczka z oznaczeniem szczytu, przyczepiona do starego pnia, znajduje się nieco z boku drogi.



Po udokumentowaniu zdobyczy wracamy tym samym szlakiem w dół. 



Teraz wszystkie krowy już schowały się w krzakach, dzięki czemu nie zagradzają nam drogi. Ponownie ostrożnie omijamy ogrodzenie z pastucha i niebawem meldujemy się z powrotem w samochodzie.



Będąc w Żłobku wstępujemy jeszcze do tutejszej cerkwi. To jeden z wielu pięknych, drewnianych obiektów tego typu na terenie Polski południowo-wschodniej. Ta powstała w I połowie XIX wieku jako cerkiew greckokatolicka. Współcześnie przemianowana na kościół rzymskokatolicki.


Do wnętrza kościoła możemy zajrzeć jedynie przez niewielkie okienka w zamkniętych drzwiach wejściowych.



Ruszamy w dalszą drogę. Będąc z tej strony Bieszczadów nie możemy oprzeć się chęci ponownego odwiedzenia chyba najpiękniejszej cerkwi. Jedziemy do Równi.


Cerkiew Opieki Matki Bożej w Równi, obecnie kościół rzymskokatolicki pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych pochodzi z 1 połowy XVIII wieku. Wybudowana jest w stylu bojkowskim z charakterystycznymi kopułami nad każdą z części świątyni.


Zaglądamy do wnętrza przez przeszklenia w drzwiach wejściowych.




Piękny obiekt, nam niezmiennie przypominający łódź.


Opuszczamy to piękne miejsce i jedziemy do Ustrzyk Dolnych. Dzień jeszcze długi, siły są, więc decydujemy się na jeszcze jedną, krótką wędrówkę. Na ulicy Stokowej parkujemy samochód i za wskazaniami zielonej ścieżki pieszej ruszamy w górę.


Określenie „w górę” okazuje się celnym trafieniem. O ile początkowo droga prowadząca wzdłuż ogródków działkowych nie sprawia większego problemu, o tyle później, po odbiciu w las, robi się naprawdę stromo.


Zmęczeni krótkim ale wymagającym podejściem dochodzimy na szczyt Kamiennej Laworty o wysokości 759 m n.p.m. Nagrodą za trud wejścia jest widok. A jest on stąd naprawdę piękny.






To jednak nie jest cel naszej wycieczki. Ruszamy w las za wspólnymi wskazaniami szlaku niebieskiego i czerwonej ścieżki pieszej. Pokonujemy teraz niemal niezauważalne przewyższenia i dochodzimy na drugi wierzchołek Kamiennej Laworty o wysokości 769 m n.p.m.




Ten szczyt nie jest widokowy, za to znajduje się na nim metalowy krzyż zaliczany do odznaki „Krzyż na górskim szlaku”.


Wracamy tym samym szlakiem na niższy z wierzchołków Kamiennej Laworty i stromym zejściem z powrotem do Ustrzyk Dolnych. Po drodze odbijamy nieznacznie ku okopom z I wojny światowej.



Będąc w Ustrzykach Dolnych postanawiamy odwiedzić jeszcze Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej w Ustrzykach Dolnych-Jasieniu.






Wracamy na południe. Teraz dla odmiany trzymamy się cały czas dróg Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. Dzień pięknie kończymy przed Lutowiskami, zatrzymując się na punkcie widokowym. I to polecamy wszystkim jadącym w Bieszczady! Niesamowite miejsce z doskonałą panoramą na najwyższe partie nie tylko polskich, ale i ukraińskich Bieszczadów.






Parametry wędrówki na Jaworniki:
   Długość 3,3 km.      
      Czas przejścia 1:25 h.
         Suma przewyższeń 264 m.

Parametry wędrówki na Kamienną Lawortę:
   Długość 4,7 km.      
      Czas przejścia 1:30 h.
         Suma przewyższeń 304 m.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz